Kiedy ujrzałem tarasujące ulicę radiowozy policji, zacząłem zwalniać. Domyśliłem się, że to obława w związku z napadem na położony kilka przecznic stąd bank. Mówili o tym chwilę wcześniej w radiu.
– Poproszę dokumenty – zażądał policjant, podchodząc do mojego auta.
Wręczyłem mu dowód, po czym spojrzałem na Magdę. Siedziała sztywno, nerwowo mnąc w rękach portfel. Wyglądała tak, jakby to ona napadła na ten bank!
– Poproszę pani dowód! – ponaglił policjant.
Z wahaniem podała dokument. Po minucie byliśmy wolni.
– Wszystko w porządku? – zaniepokoił mnie wyraz twarzy Magdy.
– Tak, przepraszam – mruknęła.
Hm… Co prawda wiedziałem o jej awersji do mundurów, ale bez przesady! Reakcja Magdy była naprawdę zaskakująca.
Ona ma jakąś tajemnicę. A skoro stanowiliśmy parę, to chciałem, by była szczera i wyznała, co jej leży na sercu.
– Wiem, że coś przede mną ukrywasz… Wyrzuć to z siebie, zaufaj mi…
Magda była niezwykła
Zwiesiła głowę. Patrząc na jej dumny profil, przypomniałem sobie, jak doszło do naszego spotkania pół roku wcześniej…
Tamtego popołudnia siedziałem w kawiarnianym ogródku na Starym Mieście. Popijając kawę, patrzyłem na przechodzących wokół ludzi. Magda od razu zwróciła moją uwagę – maszerowała szybkim krokiem, zamyślona. Nie odejmowało jej to jednak atrakcyjności i seksapilu, podkreślonego przez elegancki ubiór. Widać było, że to dziewczyna z klasą.
Co z tego, skoro o takiej kobiecie mogłem tylko pomarzyć? Powodem była moja nieśmiałość. To przez nią nie potrafiłem poderwać dziewczyny. Próbowałem nad tym zapanować. Niestety, w decydującej chwili drętwiałem z przerażenia, język stawał mi kołkiem. Mogłem więc tylko patrzeć na takie kobiety i skrycie marzyć o jednej z nich. Tak jak i o tej, która właśnie przechodziła obok mojego stolika…
Nagle obcas jednego z jej butów pękł. Siłą rozpędu, ratując się przed upadkiem, dziewczyna złapała się stolika, przy którym siedziałem, wylewając przy okazji moją kawę. Udało mi się odskoczyć w porę w bok, by uniknąć zachlapania gorącym naparem, mało tego – gdzieś uleciała moja nieśmiałość i pomogłem nieznajomej usiąść na krześle.
– Dziękuję i przepraszam… – tłumaczyła się. – Zapomniałam, że tu są kocie łby i włożyłam szpilki.
– Najważniejsze, że nic się pani nie stało – odważyłem się i uśmiechnąłem do niej. Oddała uśmiech, a ja, zaskoczony, uciekłem wzrokiem.
– Wylałam panu kawę – powiedziała i skinęła na kelnerkę. – Poproszę to samo na mój koszt.
– Ale naprawdę nie trze… – ugryzłem się w język, uświadamiając sobie, że oto nadarza się idealna okazja, by bliżej ją poznać. Nabrałem więc powietrza w płuca i wyrzuciłem jednym tchem:
– Zgoda, ale pod warunkiem, że napije się pani ze mną.
– Dobrze – i znów się uśmiechnęła.
Poczułem, jak szkarłatne plamy wykwitają mi na policzkach. Ale to już było nieważne – siedziałem w kawiarni z piękną kobietą i czułem, że moja nieśmiałość znika. Nie mogłem tego zaprzepaścić!
Tak właśnie zaczął się nasz romans. Magda pochodziła z małego miasteczka, w Warszawie mieszkała od trzech lat.
Bąkała coś o skończonych studiach, wspomniała, że pracowała w różnych miejscach, ja jednak od razu wyczułem, że nie jest do końca szczera, że coś przede mną ukrywa. Analizując wszystko, co mi powiedziała, odkryłem dziurę w jej życiorysie trwającą ładnych parę lat.
Prawda mnie zaszokowała
Teraz chciałem dowiedzieć się prawdy.
– Kocham cię i zniosę wszystko, co powiesz – odezwałem się po długiej chwili posępnego milczenia.
Magda ciężko westchnęła.
– Wyrzuć to w końcu z siebie.
– Siedziałam w więzieniu przez pięć lat, zadowolony?! – krzyknęła i wypiąwszy się z pasów wysiadła z samochodu. Trzasnęła drzwiami i pobiegła przed siebie.
A ja? Siedziałem porażony tym, co usłyszałem! W głowie tłukło mi się tylko jedno słowo: więzienie. Do diaska! Byłem przekonany, że chodzi o coś zupełnie innego… Może toksyczny związek, rozwód… Ale więzienie?
Świadomość, że związałem się z kobietą, która ma za sobą kryminalną przeszłość, była przerażająca. Choć serce wołało, by iść za nią, to rozum podpowiadał coś innego! Musiałem wszystko przemyśleć. Ruszyłem do domu, po drodze zatrzymując się w sklepie monopolowym.
Zakochałem się w kobiecie z przeszłością, jednak taki rodzaj doświadczenia nie stanowił, przynajmniej w moich oczach, o jej wartości, wręcz przeciwnie. Zniósłbym wszystko, ale nie pobyt w zakładzie karnym. Muszę zakończyć związek.
Co z tego, że nie znałem powodu, dla którego tam się znalazła? Więzienie to więzienie. Rano obudziłem się z kacem. Wziąłem w pracy urlop na żądanie i zostałem w łóżku. Na wyświetlaczu komórki tym razem nie migotała ikona z SMS-em od Magdy. Dotychczas był to nasz stały rytuał.
Tęsknota za nią mieszała się z gniewem. Czułem się oszukany. Gdyby od razu opowiedziała mi o swojej przeszłości, wszystko byłoby inaczej. Następnego dnia w południe zadzwoniła do mnie pielęgniarka ze szpitala z pytaniem, czy jestem przyjacielem Magdy.
– Nie mogę powiedzieć, co się stało, proszę przyjechać – odpowiedziała, gdy zarzuciłem ją pytaniami.
Doprowadziłem do tragedii
Natychmiast tam pojechałem.
– Miała pana zapisanego w telefonie jako Misiek, więc pomyślałam, że jest pan zapewne kimś bliskim – tłumaczyła pielęgniarka, prowadząc mnie na oddział, gdzie leżała Magda. – Nie znalazłam telefonu do jej rodziców.
Misiek – jakie to było słodkie i rozczulające. Łzy zakręciły mi się w oczach. Nigdy, dla nikogo nie byłem Misiem, tylko dla niej…
Wszedłem na salę. Magda leżała podłączona do kroplówki. Spojrzała na mnie zalękniona. Owinięte bandażami nadgarstki nie pozostawiały żadnych wątpliwości, a ja zrozumiałem, że nie liczyło się nic innego prócz tego, że ją kocham. I żadne więzienie nie mogło tego zmienić. Stanąłem przy jej łóżku, nie mogąc wykrztusić ani słowa.
– Przepraszam, że nie umiałem, nie potrafiłem…
– Nic nie mów – szepnęła. – Cieszę się, że jesteś…
Zrozumiałem, że to moje odrzucenie pchnęło ją do aktu desperacji. Żadne z nas nie poruszało tego tematu, wiedzieliśmy, że było na to jeszcze za wcześnie.
– Kochałam go, a on to wykorzystał – wyznała mi po kilku dniach. – Potrzebował pieniędzy, rzekomo na rozruch własnej firmy, ja podpisywałam papiery i zobowiązania…
Łukasz, jej były narzeczony, nie miał smykałki do biznesu, ale nie chciał też pracować na etacie, imał się więc różnych przedsięwzięć. Na żadnym polu nie odniósł sukcesu. A długi ciągnęły się za nim.
– Poznałam go, gdy zamieniał swoją kawiarnię na bar szybkiej obsługi – zdradziła Magda. – Nie przypuszczałam, że wierzyciele już wtedy deptali mu po piętach.
Łukasz postanowił wykorzystać szansę, jaką dawała znajomość z piękną dziewczyną pracującą w centrali banku. W którymś momencie podjął decyzję o ucieczce z kraju, ale potrzebował pieniędzy. Postanowił wyłudzić z banków jak najwięcej pieniędzy. Do tego celu wykorzystał zakochaną w nim Magdę.
– Wzięłam na siebie kredyt w banku, w którym pracowałam, otworzyłam też dodatkową linię kredytową – mówiła.
Wszystkie pieniądze dała narzeczonemu. Jednak ciągle było mu mało. Magda wykorzystała więc znajomości w innych bankach i zdobyła kolejne pieniądze.
Przez pewien czas wszystko było dobrze, narzeczony oddawał nawet Magdzie pieniądze na spłatę rat. Jednak pewnego dnia zniknął. Wysłano za nim list gończy, a Magdą zajął się prokurator. Zarzucił jej wyłudzenia kredytów. Magda sprzedała mieszkanie, samochód, poświęciła wszystkie oszczędności, ale i tak to było o wiele za mało na pokrycie długów.
– Pięć długich lat pracowałam w więzieniu jako szwaczka, by spłacać odsetki od tych kredytów, które spłaciłam jeszcze w trakcie trwania śledztwa – wyznała. – Dzięki temu, że adwokat namówił mnie, bym w sądzie przyznała się do wyłudzenia, dostałam mniejszą karę. Łukasza wciąż szukają…
Po wyjściu z więzienia Magda już nie mogła pracować w swoim zawodzie. Wyjechała do Warszawy, tu znalazła pracę w fundacji, zajmującej się pomocą byłym więźniom.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ja i moja dociekliwość, aby poznać całą prawdę. Pojąłem własny błąd i poprosiłem ukochaną o wybaczenie.
Więcej prawdziwych historii:
„Wyjechałem na urlop z miłą i skromną dziewczyną. Godzinę później wracałem z narzekającym, rozwydrzonym babsztylem”
„Miałam wszystko, ale zostawiłam kochającego męża dla kochanka, bo mnie nudził. Teraz zmieniłam zdanie i chcę wrócić”
„Mąż nagle zaczął dawać mi drogie prezenty i stał się wyjątkowo czuły. Dziad mnie zdradza - jestem tego pewna”
„Podczas imprezy firmowej wdałam się we flirt z klientem. Zupełnie zapomniałam, że w domu czeka na mnie mąż”