„Pokochałam żonatego faceta. Liczyłam na jego rozwód, ale byłam tylko zwykłą kochanką z delegacji”

rozczarowana kobieta fot. iStock by Getty Images, Willie B. Thomas
„– Iwona... – zaczął w końcu, jego głos był pełen napięcia. – To nigdy nie miało niczym więcej niż romansem. Poczułam, jak ziemia osuwa mi się spod nóg. – Jak to? – spytałam drżącym głosem. – Przecież mówiłeś, że ci na mnie zależy. – Zależy – powiedział cicho, spuszczając wzrok. – Ale mam rodzinę. Dzieci. Nie mogę tego zostawić”.
/ 05.11.2024 14:30
rozczarowana kobieta fot. iStock by Getty Images, Willie B. Thomas

Stałam na tarasie mojego mieszkania, z którego widok na morze zawsze przynosił mi spokój. Teraz patrzyłam na fale, szukając odpowiedzi, których nigdzie nie mogłam znaleźć. Uczucia są jak morze – pełne obietnic, tajemnic, ale też zdradliwych prądów, które potrafią cię wciągnąć, zanim zdążysz zrozumieć, co się dzieje.

Michał był właśnie takim prądem. Pojawił się niespodziewanie pewnego dnia, gdy siedziałam w kawiarni przy promenadzie. Jego głos przebił się przez szum wiatru. Zwykłe pytanie: czy miejsce obok było wolne? Zgodziłam się bez wahania, nieświadoma, że ten przypadkowy mężczyzna stanie się początkiem mojej największej iluzji.

Zawsze mówił, że przyjeżdżał w interesach, raz na miesiąc, może rzadziej. Ale gdy już był tutaj, wszystko inne przestawało mieć znaczenie. Spędzaliśmy razem całe dnie – długie spacery po plaży, rozmowy, które kończyły się nad ranem... Wierzyłam, że to coś więcej. Może zbyt mocno pragnęłam poczuć, że ktoś mnie rozumie, że jestem dla kogoś ważna, że jestem czymś więcej niż samotną kobietą żyjącą nad morzem.

Wiedziałam, że ma żonę

Nasz romans rozwijał się powoli, ale każda chwila z Michałem była jak dar, którego nie chciałam stracić. Zaczęło się od zwykłych spotkań. Na początku było niewinnie – kawa, rozmowy o życiu. Michał opowiadał mi o Warszawie, o pracy, w której tonął, i o swoim małżeństwie. Nigdy nie mówił o Kasi wiele. Kilka lakonicznych zdań, jakby nie chciał się nad tym zatrzymywać. W jego oczach widziałam zmęczenie, ale wtedy jeszcze wierzyłam, że to zmęczenie życiem, którego nie chciał prowadzić. Myślałam, że pragnął czegoś więcej – czegoś, co mogłam mu dać.

– Czasem mam wrażenie, że marnuję swoje życie – powiedział mi kiedyś, gdy spacerowaliśmy brzegiem morza. – Praca, dom, rutyna... Jakby ktoś zamknął mnie w klatce, z której nie potrafię uciec.

Wtedy po raz pierwszy dotknął mojej ręki. Ten gest, prosty i nieśmiały, wzbudził we mnie nadzieję. Odczułam to jako wyznanie – ciche, subtelne, ale prawdziwe. Od tamtej chwili nasza relacja zaczęła przybierać na sile. Spędzaliśmy coraz więcej czasu razem, a ja czułam, że Michał jest coraz bliżej mnie, jakby nasze światy zaczynały się zlewać w jeden.

Zakochałam się

Każde nasze spotkanie było dla mnie kolejnym dowodem na to, że między nami rodzi się coś wyjątkowego. Michał był tajemniczy, ale zarazem delikatny. W chwilach, kiedy byliśmy sami, miałam wrażenie, że uciekał od całego swojego życia, aby być ze mną. To dawało mi poczucie, że jestem ważna, że może właśnie to, co między nami, to coś więcej niż tylko fizyczna relacja. Coraz częściej marzyłam o tym, by Michał w końcu zdecydował się na krok, który zmieni wszystko. Przecież widziałam w jego oczach tę samą tęsknotę, co w moich.

– Zawsze, gdy jesteś ze mną, mam wrażenie, że tak już będzie zawsze – powiedziałam mu pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy na plaży, patrząc na zachód słońca.

Michał spojrzał na mnie, jakby szukał odpowiednich słów, ale zamiast odpowiedzieć, uśmiechnął się z zakłopotaniem.

– Nie jest to takie proste, Iwona. Moje życie tam... jest skomplikowane – odpowiedział w końcu, a ja czułam, jak coś delikatnie pęka we mnie.

– Ale mogłoby być proste, prawda? My moglibyśmy być razem. Naprawdę.

– Nie komplikujmy tego – odparł, odwracając wzrok w stronę morza.

Tamtego wieczoru Michał nie powiedział nic więcej, ale ja nie potrafiłam przestać wierzyć, że to wszystko ma sens. Każdy jego gest, każde spojrzenie mówiło mi, że jest coś więcej niż to, co na powierzchni. Wierzyłam, że jego uniki wynikają z lęku, a nie z braku uczuć. Wierzyłam, że prędzej czy później zdecyduje się na krok, który wszystko zmieni. Jednak gdzieś w głębi duszy zaczynała kiełkować niepewność.

Czekałam, aż się rozwiedzie

Z każdym kolejnym spotkaniem coraz bardziej się w nim zatracałam. Michał był dla mnie ucieczką, obietnicą nowego życia. Wierzyłam, że jeśli tylko odważy się na rozwód, będziemy razem naprawdę. W głowie układałam naszą wspólną przyszłość: mieszkanie nad morzem, spacery po plaży, poranki, w których nie musielibyśmy się rozstawać.

Zaczęłam więc naciskać. Powoli, nieśmiało, żeby go nie przestraszyć, ale z każdym kolejnym spotkaniem czułam, że muszę to zrobić. Nie mogłam dłużej żyć w cieniu jego życia. Chciałam, żeby zostawił Kasię. W końcu, któregoś wieczoru, odważyłam się powiedzieć to wprost.

– Myślisz o tym czasem? Żeby zostawić wszystko i zacząć nowe życie? – spytałam cicho, starając się nie patrzeć mu w oczy, by nie zobaczył mojej desperacji.

Michał milczał chwilę, jakby rozważał, co powiedzieć.

– Iwona, nie mogę podjąć takiej decyzji teraz... – odpowiedział wymijająco, ale ja nie dawałam za wygraną.

– A kiedy? Ile jeszcze mam czekać? – spytałam, czując, że tonę w tej niepewności.

– To nie takie proste... – szepnął. I wtedy pierwszy raz zrozumiałam, że dla niego być może nigdy to nie będzie proste.

Mimo to, nadal wierzyłam.

Kazałam mu wybierać

Nadszedł moment, kiedy nie mogłam już dłużej czekać. Czułam, że muszę postawić wszystko na jedną kartę. Spotkaliśmy się w naszej ulubionej restauracji nad morzem. To miejsce zawsze kojarzyło mi się z ciepłem, z chwilami, kiedy byliśmy tylko my, odcięci od jego drugiego życia. Ale tego dnia coś było inne. Michał wydawał się spięty, jakby wiedział, co za chwilę nastąpi.

– Musimy porozmawiać – zaczęłam, a moje serce biło jak szalone. – Nie mogę tak dalej. Musisz podjąć decyzję. Albo ja, albo ona. Nie możemy żyć w dwóch światach.

Michał wziął głęboki oddech, ale nie odpowiedział od razu. Patrzył na mnie długo, jakby ważył każde słowo, które miało paść z jego ust.

– Iwona... – zaczął w końcu, jego głos był pełen napięcia. – To nigdy nie miało niczym więcej...

Poczułam, jak ziemia osuwa mi się spod nóg.

– Jak to? – spytałam drżącym głosem. – Przecież mówiłeś, że ci na mnie zależy.

– Zależy – powiedział cicho, spuszczając wzrok. – Ale mam rodzinę. Dzieci. Nie mogę tego zostawić.

Jego słowa były jak uderzenie. Wszystko, co myślałam, że mieliśmy, rozsypywało się w pył. Michał nigdy nie zamierzał mnie wybrać. To była tylko gra, a ja byłam pionkiem, który nic dla niego nie znaczył.

– To był dla ciebie tylko romans, tak? – wyszeptałam, walcząc z łzami.

Michał nie odpowiedział.

Oszukiwałam samą siebie

Wybiegłam z restauracji, zanim Michał zdążył powiedzieć cokolwiek więcej. Czułam, jak zimny wiatr od morza uderzał w moje policzki, ale to nie miało znaczenia. W głowie miałam tylko jedno – że przez cały ten czas żyłam w kłamstwie. On nigdy nie zamierzał zostawić swojej żony. Byłam dla niego niczym więcej niż krótką ucieczką, chwilową odskocznią od jego życia, które tak naprawdę nigdy nie chciał zmieniać.

Szłam szybko, prawie biegiem, czując, jak fale gniewu i rozczarowania narastają we mnie. Dotarłam na plażę, miejsce, które zawsze dawało mi spokój, ale dzisiaj nie mogłam znaleźć ukojenia. Morze było wzburzone, a jego fale wydawały się krzyczeć razem ze mną. Przystanęłam, patrząc na wodę, i w końcu poczułam, jak łzy zaczynają płynąć po moich policzkach.

Jak mogłam być taka ślepa? – wyszeptałam sama do siebie, zakrywając twarz dłońmi.

W głowie przelatywały mi obrazy naszych spotkań – jego uśmiechy, delikatne gesty, ciepłe słowa, które teraz wydawały się puste. Czy to wszystko było fałszem? Czy od początku wiedział, że nigdy nie da mi tego, czego pragnęłam? Czułam, jak moje serce pękało, ale jednocześnie coś we mnie się przełamywało. Zrozumiałam, że muszę się z tym pogodzić. Michał nigdy nie będzie mój.

Stałam tam, patrząc na morze, próbując zebrać się w sobie, wiedząc, że moje życie nigdy nie będzie już takie samo.

Musiałam o nim zapomnieć

Minęło kilka tygodni. Dni zlewały się w jedno, a ja wciąż próbowałam odbudować swoje życie. Starałam się unikać miejsc, które przypominały mi o Michale – naszej ulubionej kawiarni, ścieżki na plażę, gdzie razem spacerowaliśmy. Ale wspomnienia wciąż wracały, uderzały znienacka, kiedy najmniej się tego spodziewałam. Zwykłe dźwięki – szum fal, stukot filiżanki – przypominały mi jego słowa, spojrzenia, dotyk.

Każdego dnia myślałam o tym, jak mogłam dać się tak oszukać. Byłam dla niego tylko chwilą zapomnienia, krótkim przystankiem od codzienności, którą w końcu zawsze wybierał. Próbowałam sobie wmawiać, że to tylko on jest winny, ale gdzieś w głębi serca wiedziałam, że sama pozwoliłam sobie wierzyć w kłamstwa. Widziałam jego wahania, czułam, że unikał tematu przyszłości, ale nadal łudziłam się, że w końcu wybierze mnie.

Pewnego dnia, kiedy znów usiadłam na tarasie, patrząc na morze, coś we mnie pękło. Zrozumiałam, że muszę to zamknąć, odciąć się od przeszłości. Michał wrócił do swojego życia w Warszawie, do żony i dzieci. Dla niego to wszystko skończyło się tak nagle, jak się zaczęło. Ja natomiast zostałam z pustką, którą musiałam wypełnić na nowo.

Iwona, 38 lat

Czytaj także: „Chłopak rzucił mnie jak zmechacony szalik. Długie jesienne wieczory zaczęłam spędzać z jego najlepszym przyjacielem”
„Wziąłem ślub z pierwszą lepszą, aby dopiec byłej dziewczynie. Przyszłą żonę poznałem na miesiąc przed ceremonią”
„Kochałam chłopaka nad życie, dopóki nie poznałam jego ojca. Teraz już sama nie wiem, na którym bardziej mi zależy”
 

Redakcja poleca

REKLAMA