„W Grecji miałam pracować, a zaczęłam romansować. Romans uświadomił mi, że moje małżeństwo to fikcja”

grecja.png fot. Adobe Stock, Vadim Pastuh
„W moim małżeństwem żar wygasł już dawno temu, a ten element naszego pożycia był nudny i bardzo przewidywalny. Zupełnie inaczej niż w Grecji. Przystojny kochanek, słońce i starożytny klimat — to wszystko sprawiło, że całkowicie poddałam się namiętności. W końcu czułam się pożądana”.
/ 25.07.2023 20:45
grecja.png fot. Adobe Stock, Vadim Pastuh

Decyzja o wakacyjnej pracy w Grecji zapadła dosyć spontanicznie.

Wprawdzie nigdy nam się nie przelewało, ale zawsze jakoś dawaliśmy sobie radę. Ja pracowałam jako kelnerka, więc sporą część mojej wypłaty stanowiły całkiem przyzwoite napiwki.

Natomiast mój mąż był kierowcą autobusu miejskiego. I chociaż wielokrotnie mu powtarzałam, że mógłby znaleźć coś lepiej płatnego, to on jakoś nie kwapił się do tego. Zawsze mi powtarzał, że może i nie jest to najlepiej płatna robota, ale za to stała i stabilna.

To właśnie przez to zdarzały się nam największe kłótnie. Miałam dosyć tego, że domowy budżet jest głównie na mojej głowie, a wypłata męża ledwo co starcza na podstawowe wydatki.

Limit mojej cierpliwości wyczerpał się w momencie awarii naszego auta, kiedy po prostu nie było nas stać ani na naprawę ani na kupno nowego. Wtedy podjęłam spontaniczną decyzję, która całkowicie zmieniła moje życie.

W Grecji możesz zarobić nawet trzy razy więcej niż tutaj

Właśnie wracałam z pracy do domu, gdy nasze stare auto odmówiło posłuszeństwa. Zadzwoniłam do Krzyśka z pytaniem, co mam robić. A on jak zwykle niczym się nie przejmował.

— Zadzwoń po lawetę, żeby zajęli się tym gratem. A sama zamów po taksówkę — usłyszałam w słuchawce głos męża.

— A wiesz, ile taka laweta kosztuje? — zdenerwowałam się.

— To usługa gwarantowana w ubezpieczeniu — odpowiedział spokojnie mój mąż.

Zdenerwowałam się jeszcze bardziej.

— Ale my nie mamy dodatkowego ubezpieczenia! — wykrzyczałam prosto w słuchawkę. — Jakbyś nie pamiętał, to nie było nas na nie stać.

Doskonale pamiętam ten dzień, gdy wybieraliśmy ubezpieczenie. W tym miesiącu nasze wypłaty było wyjątkowo skromne. Ja sporo chorowałam, a Krzyśkowi nie chciało się brać nadgodzin. „Nie będę harował ponad siły” — powtarzał mi za każdym razem, gdy sugerowałam mu, że mógłby trochę dorobić do domowego budżetu.

I wcale go nie obchodziło, że kolejny miesiąc lecimy na debecie. Nic więc dziwnego, że mogliśmy wykupić jedynie podstawowe ubezpieczenie, które nie dawało żadnej ochrony. Więc jakakolwiek awaria musiała się skończyć właśnie tak.

Za lawetę zapłaciłam niemal połowę mojej pensji i wściekła wróciłam do domu.

— Dobrze, że już jesteś — powitał mnie Krzysiek. — Mam ochotę na twoje popisowe pierogi. Zrobisz? — dodał jak gdyby nigdy nic.

Tego było już za wiele. Wyszłam z domu trzaskając drzwiami i pojechałam do swojej najlepszej przyjaciółki.

— Słuchaj Kalina, mam świetną propozycję — powiedziała Monika, gdy już wypłakałam się jej w rękaw. — Za dwa tygodnie wyjeżdżam do pracy do Grecji. Tam właśnie zaczyna się sezon wakacyjny i szukają kelnerek. Jak chcesz, to załatwię ci robotę. Tam zarobisz kilka razy więcej niż tu i w końcu będziesz mogła się odkuć —dodała.

Nie ukrywam, że była to kusząca propozycja. I nie chodziło już tylko o zarobki, ale także o możliwość wyrwania się choć na chwilę z mojego życia i małżeństwa.

Tak szczerze powiedziawszy to już od jakiegoś czasu czułam, że mój związek z Krzyśkiem to przeszłość. W moim mężu denerwowało mnie dosłownie wszystko — lenistwo, brak zaangażowania, traktowanie mnie jak służącej i bankomatu. Tak naprawdę miałam go dość.

— Jadę tam — zgodziłam się. Wtedy nie wiedziałam, że ta decyzja będzie przełomowa.

Dasz się zaprosić na spacer?

Załatwienie wszystkich formalności trwało zaledwie kilka dni. I chociaż mojemu obecnemu pracodawcy niezbyt spodobał się mój pomysł, to jednak udało mi się go przekonać do wzięcia bezpłatnego urlopu. Także z Krzyśkiem poszło wyjątkowo łatwo.

A ile tam zarobisz? — zapytał mnie mój mąż, gdy poinformowałam go o swoim wyjeździe za granicę.

Tak naprawdę nie zapytał mnie o nic innego — na ile jadę, z kim, co z moją obecną pracą. Kompletnie nic. Jego interesowały tylko moje zarobki. Już widziałam w jego oczach błysk na myśl o zarobionych za granicą euro. Poczułam obrzydzenie do własnego męża.

Uspokoiłam się dopiero w Grecji. Ciepło, słońce, morze, przepiękne widoki, pyszne jedzenie i ten wszechobecny luz — tego właśnie potrzebowałam. I nawet nie pomyślałam o Krzyśku, bo nie chciałam sobie psuć doskonałego humoru.

Pracę zaczęłam w kilka godzin po przylocie. I tego samego dnia poznałam Teo, który pracował w tym samym hotelu co ja. Od razu zwróciłam na niego uwagę. Wysoki, przystojny i opalony prezentował się niczym grecki bóg.

— Chyba ci się spodobał — zaśmiała się moja przyjaciółka, która tego dnia pracowała razem ze mną na zmianie. — Wpatrujesz się w niego jak sroka w gnat.

Spojrzałam na nią speszona. Czyżby to było aż tak widać? Szybko wróciłam do pracy, aby tylko nie zauważyła, że ten nieznajomy Grek naprawdę mi się spodobał.

Kilka godzin później, gdy już ledwo trzymałam się na nogach, postanowiłam wyjść na chwilę na zewnątrz.

— Napijesz się lemoniady? — usłyszałam obok męski głos.

Odwróciłam się. Obok mnie stał Teo, który uśmiechał się i trzymał w ręku butelkę z zimnym napojem. Podziękowałam mu i z ulgą wypiłam kilka łyków.

— Co powiesz na wspólny spacer po pracy? — niespodziewanie zapytał mnie mój grecki współpracownik. — Pokażę ci najładniejsze miejsca w okolicy — zaproponował.

Od razu się zgodziłam. Chyba już wtedy czułam, że to będzie coś więcej niż zwykła znajomość.

Spędziliśmy cudowny wieczór. Teo zabrał mnie w te wszystkie piękna miejsca, które do tej pory oglądałam jedynie na zdjęciach. Był przy tym niezwykle miły i szarmancki. Poczułam się jak księżniczka. „Krzysiek nigdy mnie tak nie traktował” — pomyślałam gorzko. I szybko wyrzuciłam go z myśli, bo nie chciałam psuć magii tego wieczora.

Zasługujesz na kogoś lepszego

Kilka dni później zostaliśmy kochankami. Nie miałam żadnych wyrzutów sumienia związanych z tych, że przecież miałam męża. Liczyło się tylko tu i teraz. A Teo zadbał o to, abym myślami nie wracała do domu i Krzyśka.

Na każdym kroku podkreślał jaka jestem piękna, cudowna i kobieca. A ja poczułam, co to jest prawdziwa namiętność. W moim małżeństwem żar wygasł już dawno temu, a ten element naszego pożycia był nudny i bardzo przewidywalny.

Zupełnie inaczej niż w Grecji. Przystojny kochanek, słońce i starożytny klimat — to wszystko sprawiło, że całkowicie poddałam się namiętności. W końcu czułam się pożądana.

Podczas naszych spotkań sporo opowiadałam Teo o swoim życiu i nieudanym małżeństwie.

— Zasługujesz na kogoś znacznie lepszego niż twój mąż — powiedział mi któregoś razu Teo, gdy zmęczeni leżeliśmy w jego sypialni.

Zastanowiłam się nad tymi słowami. Może on ma rację i faktycznie powinnam zrobić coś ze swoim życiem? Na razie jednak nie chciałam o tym myśleć. To były poważne decyzje, które wcześniej czy później musiałam podjąć, ale tamten moment nie był tym właściwym. Tym bardziej, że koniec lata zbliżał się wielkimi krokami, a co za tym idzie — także mój wyjazd z tej pięknej greckiej wyspy.

— Pomyśl o tym, co powiedziałem ci kilka dni temu — powiedział mi Teo ostatniego dnia mojego pobytu w pracy. — Jesteś zbyt piękna i zbyt mądra, aby męczyć się w związku bez przyszłości.
Całą drogę powrotną do domu myślałam o tych słowach.

Tęskniłam za Teo, ale wiedziałam, że dla nas nie ma wspólnej przyszłości. Ja nie chciałam wyjeżdżać z Polski na stałe, a on nie wyobrażał sobie życia poza słoneczną Grecją. Oboje wiedzieliśmy, że był to jedynie wakacyjny romans, który obojgu nam przyniósł sporo radości.

Jednak dla mnie było to coś więcej, bo właśnie dzięki niemu podjęłam jedną z najważniejszych decyzji w życiu.

Złożyłam pozew o rozwód

Po powrocie do domu szybko zdałam sobie sprawę z tego, że podjęta w drodze powrotnej decyzja była najlepsza z możliwych.

— Mam nadzieję, że ten wyjazd był opłacalny finansowo — przywitał mnie mąż po niemal trzymiesięcznej nieobecności.

Jakoś wcale mnie to nie zdziwiło.

— Tęskniłeś za mną? — zapytałam po chwili.

Krzysiek spojrzał na mnie i przywołał na twarz wymuszony uśmiech.

— Przecież wiesz, że tak — odpowiedział i próbował mnie objąć.

Odsunęłam się od niego.

— Chcę rozwodu. Już wynajęłam adwokata, który załatwi za mnie wszystkie formalności — poinformowałam zaskoczonego Krzyśka.

Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

— Kalina, nie żartuj — powiedział. — Różnie między nami bywało, ale to jeszcze nie jest powód do rozwodu — dodał.

Spojrzałam na niego. I wtedy uświadomiłam sobie, że nie kocham go i tak naprawdę już od dawna nic do niego nie czułam.

— Nie kocham cię — powiedziałam szczerze. — I nie chce już z tobą być — dodałam.

Potem spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyprowadziłam się do przyjaciółki.

Pozew o rozwód złożyłam kilka dni później. Nie mieliśmy majątku ani dzieci i mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu, więc wszystko poszło szybko i bezproblemowo. Po ogłoszeniu rozwodu poczułam wielką ulgę.

A swojej przyjaciółce kupiłam dużą butelkę greckiego wina. To dzięki niej pojechałam do tego słonecznego kraju, gdzie zrozumiałam, że moje życie wymaga zmian. I chociaż nie miałam już żadnego kontaktu z Teo, to do dzisiaj wspominam go z wielkim sentymentem.

Gdyby nie mój wakacyjny kochanek, to jeszcze długo nie zdecydowałabym się na zakończenie swojego nieszczęśliwego małżeństwa i tkwiłabym w nim przez najlepsze lata swojego życia. A tak mam jeszcze szansę na poznanie kogoś, z kim będę naprawdę szczęśliwa.

Czytaj także:
„Rajskie wakacje zmieniły się w piekło. Zamiast pamiątek, z urlopu przywiozłem akt zgonu żony”
„To miał być zwykły wyjazd, a omal nie doszło do tragedii. Na szczęście mój kochanek okazał się bohaterem”
„W sypialni z mężem zaczęło wiać nudą. Skok w bok początkowo był udany, jednak chwile z kochankiem miały wysoką cenę”

Redakcja poleca

REKLAMA