Gdy samotne kobiety dostrzegają osoby, które ich zdaniem mają w życiu lepiej od nich bez powodu, to potrafią zrobić naprawdę różne rzeczy. Anka zapewne sądziła, że los był dla mnie zbyt szczodry. Byłam przekonana, że ja i Anka dogadujemy się bez słów. Miałam wrażenie, że mnie rozumie i że jest godna zaufania. Cóż, srogo się co do niej zawiodłam.
Poznałyśmy się na spacerze
Spotkałyśmy się, gdy wybrałam się na codzienny spacer z moim małym Antosiem. Ona akurat spacerowała ze swoim psem rasy cocker-spaniel. Mój maluch wyciągnął rączki w stronę czworonoga, a ona podeszła bliżej, aby mógł go pogłaskać.
– Niech pani się nie martwi, Sara to łagodna owieczka – powiedziała uspokajająco, a kiedy suczka polizała synka po rączce, mały aż pisnął z radości.
Kiedy minęło parę minut, podniosłam synka z wózka, aby mógł pobawić się z dzieckiem innej koleżanki, podczas gdy my rozsiadłyśmy się wygodnie na pobliskiej ławeczce, obserwując tę radosną, niczym nieskrępowaną parę brzdąców. Mimo różnic między nami – tego, że ja miałam już męża i dziecko, a ona wciąż była wolna – bardzo szybko znalazłyśmy nić porozumienia. Gadałyśmy ze sobą zupełnie swobodnie, jakbyśmy znały się od lat.
Brakowało mi towarzystwa
Nareszcie nadarzyła się okazja do rozmowy z dorosłym człowiekiem. Od narodzin Antka całą uwagę skupiałam na dziecku, a momenty, w których mogłam pomyśleć o sobie, były naprawdę nieliczne. Mój małżonek, Waldemar, dokładał wszelkich starań, żeby zadbać o rodzinę i zapewnić nam wszystko, czego potrzebowaliśmy.
Mój mąż ciężko harował, żeby naszej rodzinie niczego nie zabrakło. Nie pojawiał się zbyt często w mieszkaniu. Przychodził na posiłek, ledwo trzymając się na nogach z wyczerpania. Rozumiałam, jak wiele wziął na swoje barki, dlatego nie miałam o to pretensji. Jednak odczuwałam po prostu pustkę w sercu. Ale gdy nasze drogi skrzyżowały się z Anką, uświadomiłam sobie, czego najbardziej potrzebowałam.
Strasznie tęskniłam za takimi luźnymi pogawędkami o wszystkim i o niczym. Chyba właśnie to sprawiło, że tak szybko się dogadałyśmy i zaczęłyśmy się kumplować. Wraz z upływem czasu nasze spotkania przestały ograniczać się tylko do przechadzek. Anka wpadała do mnie coraz częściej, a gdy mój synek smacznie spał w łóżeczku, zasiadałyśmy z parującymi kubkami herbaty i oddawałyśmy się babskim ploteczkom.
Narzekałyśmy na facetów
Anka opowiadała mi o różnych perturbacjach w relacjach z facetami, użalając się, że pomimo starań wciąż nie udaje jej się odnaleźć swojego wymarzonego partnera. Ja z kolei, jako kobieta od paru lat po ślubie, czasami marudziłam na swojego małżonka.
– Krzysiek kompletnie mnie ignoruje i ciągle jest zajęty – wyznałam jej, kiedy poczułam, że między nami nawiązała się nić porozumienia.
Gdy zadałam mu pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy, bez ogródek mu oznajmiłam, że prawdopodobnie wynika to z faktu, iż już nie pociągam go tak mocno jak kiedyś.
– Od narodzin naszego synka, kiedy ja głównie przebywam w mieszkaniu i pochłania mnie śledzenie rozwoju Antosia: tego, że zaczyna odróżniać barwy lub potrafi sam założyć ubranka, Waldemar spogląda na moją osobę niczym na przybysza z odległej galaktyki. Chyba sądzi, że kobieta bez pracy to najzwyczajniej w świecie nieciekawa osoba do pogawędek – wyrzuciłam z siebie.
Zdradziłam jej za dużo
Na koniec dodałam jeszcze, że we wszystkich sferach naszego związku nie układa się najlepiej. Również w tej... sypialnianej. Moja koleżanka była wyraźnie zaciekawiona tematem i natychmiast zaczęła drążyć, chcąc poznać więcej szczegółów.
Poczułam się nieco zażenowana, ale nie chciałam uchodzić za jakąś pruderyjną dziewicę, więc brnęłam dalej w tę rozmowę. Ania sprawiała wrażenie, że doskonale mnie rozumie, co odebrałam jako dobry znak. Bez cienia skrępowania wyznałam jej, że od jakiegoś czasu moje pożycie z Waldkiem jest dalekie od ideału:
– Dawniej sprawy miały się zupełnie inaczej, Walduś przywiązywał wagę do stworzenia romantycznej atmosfery, zapalał świeczki. Obecnie stosunek to dla niego zwykła czynność fizjologiczna, którą wykonuje tak, jak szczotkowanie ząbków. I nie łudź się, kochana, że zajmuje mu to więcej czasu niż dbałość o higienę jamy ustnej – rzuciłam, próbując obrócić to wszystko w żart.
Anka doradziła mi, żebym spróbowała coś z tym zrobić, bo inaczej moja relacja wisi na włosku. Nie powiedziała nic odkrywczego, sama zdawałam sobie sprawę, że to się źle skończy, więc zrobiłam z tego jakiś żart i stwierdziłam, że najwyraźniej przeznaczenie zesłało mi takiego Ekspresika i muszę to zaakceptować.
Zaprosiłam ją na urodziny
Pewnie puściłabym tę gadkę w niepamięć, ale stało się tak, że kiedyś naszło mnie, żeby zaprosić Ankę na moje urodziny. Grupka zaproszonych osób nie była duża — przyjechali jedynie kuzynka z partnerem życiowym, dwie współpracownice oraz ukochany Anki
Jak to zwykle podczas takich imprez bywa, nie brakowało smacznych przekąsek, procentowych trunków i skocznej muzyki zachęcającej do tańca. Początkowo spotkanie przebiegało bez zarzutu, bo zaproszeni od razu znaleźli wspólny język i żywo dyskutowali na różne tematy. Niestety, w pewnej chwili, prawdopodobnie za sprawą spożytego wina, Anka zaczęła jakby umyślnie nakierowywać rozmowy na kwestie związane z relacjami damsko-męskimi.
Mój małżonek, Waldek, to raczej zamknięty w sobie facet, który nie przepada za pogawędkami tego typu, więc próbował nakierować konwersację na inny temat. Niestety, bez powodzenia. Efekt był wręcz przeciwny do zamierzonego, bo im mocniej usiłował odwrócić jej uwagę, tym bardziej ona napierała z pytaniami. Zupełnie nie widziałam wcześniej u niej takiego zachowania i mówiąc szczerze, w pewnej chwili miałam do siebie pretensje, że w ogóle wpadłam na pomysł zaproszenia jej do nas.
To było żenujące
Po wypiciu kilku drinków Ania była nie do poznania. Wstyd mi było za nią przed gośćmi.
„Ona mi tę imprezę zepsuje” – przeszło mi przez myśl, gdy zobaczyłam niesmak na twarzach zgromadzonych.
Ale najgorsze dopiero miało nadejść... Ania w ogóle nie przejęła się niezadowoleniem towarzystwa i tuż po tym, jak streściła nam swoje ostatnie akcje w alkowie, podając soczyste detale, zaczęła zasypywać pytaniami mojego małżonka na temat jego życia erotycznego. Zupełnie jakby nie zauważyła, że siedzę tuż obok!
Dawałam jej jednoznaczne sygnały, że zadawane przez nią pytania są niestosowne, ale ona po prostu nakazała mi milczeć stanowczym gestem dłoni. Powiedziała, że strasznie interesuje ją, co też dzieje się w sypialni... Pana Minutki. Dokładnie takim określeniem się posłużyła! Wprost nie do wiary, że posunęła się do czegoś takiego!
Byłam wściekła, a mąż zawstydzony
Przegięła po całości. Wykorzystałam fakt, że zrobiło się późno, a impreza dobiegała końca i wykręciłam się, żeby ją wyprosić, ale kiepskie wrażenie pozostało. Goście z niezadowolonymi twarzami pożegnali się i opuścili nasze mieszkanie. Gdy ostatni z nich wyszedł, Waldek nawet się do mnie nie odezwał.
Moje słowa przeprosin w żaden sposób do niego nie trafiły. Miał stuprocentową pewność, że powiedziałam przyjaciółce o naszych prywatnych sprawach, bo inaczej skąd miałaby wiedzieć takie rzeczy o naszym życiu w sypialni? Poczuł się głęboko dotknięty moim brakiem lojalności i nie krył się z tym, jak bardzo go to zraniło.
– Czemu nie byłaś ze mną szczera?! – rzucił krótko, po czym zamknął się w pokoju, głośno zatrzaskując drzwi.
Anka mi po prostu zazdrościła
Nigdy bym nie pomyślała, że Ania posunie się do czegoś podobnego. Najwyraźniej nie mogła znieść tego, że jestem szczęśliwą mężatką i mamą. Samotne baby potrafią się tak zachowywać, gdy patrzą na kogoś, komu w ich mniemaniu powodzi się lepiej, niż na to zasługuje. Ania chyba sądziła, że los za bardzo mnie rozpieścił.
„Jakim cudem przegapiłam, że po prostu mi zazdrości!” – wkurzałam się na siebie w duchu.
Mimo że od tamtej pamiętnej imprezy upłynęło już kilka tygodni, stosunki między mną a Włodkiem wciąż pozostawiają sporo do życzenia
Jestem zła na moją rzekomą przyjaciółkę, która odważyła się na taki numer. Zrobiła coś, czego nigdy bym się po niej nie spodziewała. Mąż jest na mnie wściekły, twierdzi, że go skompromitowałam przy wszystkich, a zwłaszcza w jej oczach. Cała sytuacja wywołała u mnie ogromne rozczarowanie. Jednego mogę być pewna — od teraz nie dam się tak łatwo nabrać i nie obdarzę nikogo zaufaniem po krótkim czasie znajomości.
Cała ta sytuacja jest dla mnie ogromnym ciosem i dotkliwą lekcją. Ania stara się umniejszyć znaczenie tego, co zaszło, tłumacząc, że powodem jej zachowania było nadmierne spożycie alkoholu. Wciąż sądzi, że łączy nas bliska relacja, ale ja zastanawiam się, czy prawdziwa przyjaciółka postąpiłaby w taki sposób? Z Waldemarem powoli, krok za krokiem, staramy się odzyskać to, co nas kiedyś łączyło, ale mam świadomość, że będzie to długotrwały proces. Moje zachowanie było szalenie nieodpowiedzialne i niemądre. Tak bardzo chciałabym móc cofnąć czas.
Kamila, 35 lat
Czytaj także: „Moja dziewczyna nie chciała gotować obiadów. Liczyłem, że jak się jej oświadczę, obudzę w niej prawdziwą kobietę”
„Córka rzuciła studia, by pracować jako sprzątaczka. Marnuje swoje życie i naszą kasę na czyszczenie cudzych toalet”
„Sądziłam, że żona mojego kochanka to hydra plująca jadem. Wszystko się zmieniło gdy zobaczyłam, z kim naprawdę mieszka”