„Podstarzałe singielki nawkładały mamie głupot do głowy. Teraz uważa, że podrywanie studentów to >>korzystanie z życia<<”

chłopak, który martwi się o mamę fot. Adobe Stock, Antonioguillem
„– Starsi faceci lubią młode dziewczyny, starsze kobiety młodych facetów – mama wzruszyła ramionami. – Tyle że jak taki podtatusiały gość z brzuszkiem idzie do domu uciech, to nikogo to nie oburza. A my co? Nie mamy prawa do miłości? Bo jesteśmy kobietami? Daj spokój. Myślałam, że jesteś bardziej nowoczesny”.
/ 19.09.2022 16:30
chłopak, który martwi się o mamę fot. Adobe Stock, Antonioguillem

Wychowywała mnie sama i wiem, jak bardzo się starała, żeby dać mi wszystko, co jest potrzebne dziecku. Mój ojciec odszedł do innej, kiedy miałem cztery lata. Potem wyjechał za granicę i od tamtej pory nie mam z nim kontaktu. Przysyłał regularnie alimenty, ale nigdy nie interesował się ani mamą, ani mną. Musiała radzić sobie sama. Spłata kredytu, utrzymanie domu, ciuchy, moje kolonie… Nigdy niczego mi nie brakowało i dopiero kilka lat temu zrozumiałem, że wszystko zawdzięczam jej. Domyślam się, że zrezygnowała z wielu rzeczy, żeby zapewnić mi szczęście.

Dlatego, gdy byłem już dorosły i wiele rzeczy do mnie dotarło, sam jej zaproponowałem, żeby zaczęła myśleć o sobie. Namówiłem ją na początku tego roku na wakacje w Egipcie.

– Dziecko, czy ty wiesz, ile to kosztuje?! – przeraziła się.

– Wiem – powiedziałem spokojnie, kładąc na stole kilka prospektów, które pozbierałem w biurach podróży. – Możesz jechać teraz, przed sezonem jest taniej. Poza tym ja zacząłem pracować, na swoje studia sam zarobię. I na letni wyjazd też. A tobie należy się prawdziwy odpoczynek. Zawsze myślałaś tylko o mnie, teraz powinnaś pomyśleć o sobie.

– Kochany jesteś – powiedziała, wyraźnie wzruszona. – Mam odłożone pieniądze, na lato i na twoje studia…

– Powiedziałem, że to już moja sprawa – przerwałem stanowczo. – I tak mam wyrzuty sumienia, że nie mogę ci zafundować takiego wyjazdu.

– Ale coś ty, synku, nie przyjęłabym – zaprotestowała i zastanowiła się nad czymś. – Myślisz, że naprawdę powinnam jechać? Sama?

– Nie musisz sama – wzruszyłem ramionami. – Namów po prostu jakąś koleżankę. Zresztą, powiem ci, że ja pytałem w biurze podróży, jak to wygląda. Ta babka powiedziała, że mają właśnie specjalną ofertę dla singli. Żeby nikt nie czuł się dziwnie, że wokół są same pary. Przyjeżdżają ludzie z całej Europy, samotni i przy okazji się poznają. I nie wykręcaj się, że nie znasz języka – uprzedziłem ją, bo już otwierała usta, żeby coś powiedzieć. – Używasz angielskiego na co dzień w pracy, wystarczy.

No i ją namówiłem. Co prawda, gdybym wiedział, jak to się skończy, to ugryzłbym się w język.

Wróciła z wyjazdu całkiem odmieniona

Z moją pomocą mama wykupiła wycieczkę – 12 dni w jednym z miłych kurortów w Egipcie, pod koniec marca. I pojechała. Wysłała mi SMS-a z lotniska, że jest na miejscu, potem z hotelu, że bardzo ładny i… cisza. Po dwóch dniach zaniepokojony zadzwoniłem do niej, ale uspokoiła mnie, że wszystko w porządku, a po prostu nie ma czasu rozmawiać. No i fajnie – o to mi przecież chodziło!

Wróciła opalona, szczęśliwa i jakby odmieniona. W sumie niewiele opowiadała. Powiedziała tylko, że było wspaniale, że poznała kapitalnych ludzi. I że przekonała się, że samotne kobiety też mogą korzystać z życia.

Do głowy mi nie przyszło, że w tym niewinnym na pozór stwierdzeniu kryje się coś więcej. Cieszyłem się, że widzę ją wypoczętą i pełną energii. Prawdę mówiąc, nie poznawałem własnej mamy! Zaczęła wychodzić z domu, umawiać się na mieście, nawiązywała nowe kontakty. Powiedziałem jej, że jest zupełnie inna.

Korzystam z życia – odpowiedziała roześmiana.

Byłem pewny, że poznała kilka kobiet takich jak ona, samotnych, dojrzałych, dzielnych, które odkryły w sobie jeszcze pokłady młodości. Tym bardziej, że nagle zaczęła o siebie bardziej dbać: ćwiczyła, chodziła do kosmetyczki, fryzjera… Nie, żeby wcześniej była jakąś kuchtą domową, ale aż tak na wyglądzie jej nie zależało. Nawet się zastanawiałem, czy nie stoi za tym jakiś facet, czego jej serdecznie życzyłem. Martwiłem się tylko, żeby to był ktoś uczciwy, kto jej nie zrani. Wystarczająco się w życiu wycierpiała.

Prawdę odkryłem przez przypadek. Pewnego dnia, gdy wracałem wieczorem z pracy, spotkałem mamę w parku. Szła pod rękę z jakimś… chłopakiem. Niewiele starszym ode mnie. Wyraźnie speszyła się na mój widok, ja zresztą też nie kryłem zaskoczenia.

Chyba już wolałbym żonatego...

– To Krzysiek, syn koleżanki – powiedziała szybko. – Odprowadzał mnie do domu, ale było tak ładnie, że chcieliśmy się przejść.

– To wracasz ze mną? – zapytałem.

– Nie – zawahała się. – Obiecałam Krzysiowi, że z nim pogadam. Ma problemy miłosne – powiedziała, puszczając do mnie oko i śmiejąc się nieco sztucznie.

Uwierzyłem w tego syna koleżanki, tylko dziwne wydawały mi się te zwierzenia. No i ten śmiech mamy, to jej nienaturalne zachowanie? Ale nie dociekałem, o co chodzi.

Jednak kilka dni później zobaczyłem ją w kawiarni. Spojrzałem w okno, przechodząc obok i aż mnie zamurowało. Siedziała z jakimś facetem, też młodym, ale to był ktoś inny. Śmiali się i rozmawiali, a on uwodzicielsko odsunął jej kosmyk włosów z czoła. Tak się nie zachowuje kolega z pracy ani syn koleżanki! Nawet chciałem wejść i ją zagadać, ale zrezygnowałem. Jakoś było mi głupio. Postanowiłem pogadać z nią, jak wróci.

Długo jej nie było i zabrałem się za naukę. Za kilka dni miałem kolokwium, a akurat padł mój laptop. Zalogowałem się więc na komputerze mamy. Kiedy wszedłem w internet, otworzyła się jej poczta. I pierwsza wiadomość była od jakiegoś Piotra, który zapraszał ją na upojny wieczór. I przysłał swoje zdjęcie. Młody byczek prężący przed kamerą muskuły… No, z tego co pisał i jak wyglądał to na pewno nie był to kolejny syn koleżanki z problemami…

Dotarło do mnie, że moja mama ma romans i to nie jeden! I co gorsza, bynajmniej nie z facetem w jej wieku! Chyba wolałbym odkryć, że poznała jakiegoś żonatego faceta niż to, co zobaczyłem.

Sam ją popchnąłem w ich ramiona?

Czekałem na nią niecierpliwie i gdy tylko weszła, od razu zaatakowałem.

Mamo, co to ma być?! – zapytałem. – Najpierw spacerujesz godzinami z jakimś Krzyśkiem, potem widzę cię w kawiarni z kolejnym chłopakiem, a teraz jeszcze znalazłem mejla od roznegliżowanego Piotra…

– Grzebiesz w moich mejlach? – oburzyła się, mijając mnie w drzwiach.

Poczułem od niej alkohol.

– I jeszcze pijesz – załamałem się.

– Oj, nie panikuj, nie piję, wypiłam kieliszek wina do kolacji – wzruszyła ramionami, siadając przy komputerze. – Lepiej mi wytłumacz, czego szukasz w mojej poczcie?

– Mój laptop padł, chciałem coś sprawdzić w necie i poczta odpaliła się automatycznie, masz ją zalogowaną na stałe – wytłumaczyłem, żeby wiedziała, że ja jestem w porządku. – A teraz ty mi powiedz, o co chodzi? To przecież nie jest kolejny syn koleżanki!

– Chciałeś, żebym korzystała z życia, to korzystam – powiedziała, patrząc na mnie buntowniczo.

Z chłopakami w moim wieku?

– A co, nie należy mi się? Całe życie byłam sama, a ty myślisz, że faceci w moim wieku to są do wyrwania? Albo żonaci, albo alkoholicy, albo wolą młodsze. Na tym wyjeździe do Egiptu poznałam kobiety, takie jak ja. I one mi wytłumaczyły, jak sobie radzą. To nic złego. My mamy kilka chwil radości i namiastkę miłości, oni dorabiają na studiach…

– Jak to dorabiają?! – zdębiałem. – Ty im płacisz za… Za seks?!

– A co, uważasz, że się we mnie zakochują? – mama wzruszyła ramionami. – Starsi faceci lubią młode dziewczyny, starsze kobiety młodych facetów. Tyle że jak taki podtatusiały gość z brzuszkiem idzie do domu uciech, to nikogo to nie oburza. A my co? Nie mamy prawa do miłości? Bo jesteśmy kobietami? Daj spokój. Myślałam, że jesteś bardziej nowoczesny.

 – Do jakiej miłości? Mamo, to jest… – zabrakło mi słów.

– To jest świetny sposób na czerpanie radości z życia – powiedziała dumnie. – Przecież sam mnie namawiałeś, żebym zaczęła żyć, żebym pomyślała teraz o sobie. No, to właśnie to robię.

No tak, sam chciałem. Wychodzi na to, że to ja ją popchnąłem w ramiona tych byczków. Matko jedyna… I co teraz? Jak ja mam z tym żyć?!

Czytaj także:
„Dałam siostrze palec, a ona wyrwała mi całą rękę. Żeruje na moim dobrym sercu, traktuje jak sponsorkę i służącą”
„Syn jest już 5 lat po ślubie, a ja wciąż nie doczekałam się wnuków. To na pewno wina jego żony, bo woli robić karierę”
„Dzięki młodemu kochankowi wreszcie czuję się szczęśliwa. Odwdzięczam mu się drogimi zakupami, za które płaci mój mąż”

Redakcja poleca

REKLAMA