„Podczas Wigilii matka mojego chłopaka potraktowała mnie jak śmiecia. Wszystko przez to, co zrobił jej syn”

smutna kobieta fot. Getty Images, Westend61
„– Proszę przestać porównywać mnie do Wiktorii – powtórzyłam, patrząc jej prosto w oczy. – To niesprawiedliwe i nie ma sensu. Michał wybrał mnie, a nie ją. Jeśli pani tego nie akceptuje, to przynajmniej proszę to uszanować”.
/ 10.12.2024 18:30
smutna kobieta fot. Getty Images, Westend61

Z Michałem byliśmy razem od trzech lat. To była relacja pełna czułości, wsparcia i wzajemnego szacunku. Wierzyłam, że znaleźliśmy w sobie bratnie dusze. Jednak przez te wszystkie lata jedno pozostawało niezmienne – jego mama, która nieustannie dawała mi do zrozumienia, że wolałaby widzieć u jego boku kogoś innego.

Nie spodziewałam się tego

– Wiktoria to była dziewczyna z klasą – wspominała często. – No i tak ładnie razem wyglądali na tych zdjęciach.

Nie wspominałam Michałowi o tych słowach. Nie chciałam wywoływać konfliktów. Ale kiedy zaprosił mnie na Wigilię do rodzinnego domu, nie mogłam ukryć niepokoju. Miała to być moja pierwsza wspólna Wigilia z jego rodziną, a ja czułam, że będzie to również swoista próba. Przygotowałam najlepszy prezent dla jego mamy, idealnie dobrałam strój i wyćwiczyłam uśmiech, który miał ukryć wszystkie moje obawy.

Kiedy weszliśmy do ich domu, Pani Maria przywitała mnie chłodno. Zwykły uścisk dłoni i krótkie „Cieszę się, że przyszłaś” wystarczyły, by przypomnieć mi, że jestem tu tylko tolerowanym gościem. W czasie kolacji starałam się być rozmowna, uśmiechnięta i pomocna. Michał ściskał moją dłoń pod stołem, jakby chciał mi dodać otuchy. Wydawało się, że może wszystko pójdzie lepiej, niż zakładałam.
Aż do momentu, kiedy Michał nagle wstał i spojrzał na mnie z uśmiechem.

– Chciałbym zadać ci jedno pytanie – powiedział, patrząc wprost na mnie.
Wiedziałam, co zamierza zrobić. Czułam, jak serce zaczyna mi bić mocniej. – Emilia – zaczął, sięgając do kieszeni marynarki. – Czy zostaniesz moją żoną?

Świat na chwilę przestał istnieć. Z oczu popłynęły mi łzy szczęścia, a wokół rozległy się brawa i okrzyki zachwytu. Wszyscy, oprócz pani Marii, wydawali się szczerze zadowoleni.

Zrobiła to nawet w takiej chwili

Gdy włożył mi pierścionek na palec, usłyszałam głos, który przeciął tę chwilę jak ostry nóż.

– Naprawdę ją wybrałeś? – zapytała jego matka, zerkając na mnie z mieszaniną złości i niedowierzania. – Myślałam, że wrócisz do Wiktorii.

Cisza, która zapadła, była niemal namacalna. Michał patrzył na nią zszokowany, a ja czułam, jak cała radość ulatuje w jednej chwili.

– Mamo... – zaczął, ale pani Maria uniosła dłoń, jakby chciała go uciszyć.

– Nie sądzisz, że to decyzja, którą powinieneś jeszcze przemyśleć? – dodała z chłodnym uśmiechem.
Czułam, jak łzy szczęścia zmieniają się w łzy upokorzenia. Nikt się nie odezwał. Wszyscy patrzyli na mnie, czekając, jak zareaguję. Michał odetchnął głęboko, a potem spojrzał na matkę z determinacją, której wcześniej u niego nie widziałam.

– Mamo, to jest moja decyzja – powiedział spokojnie, ale stanowczo. – Kocham Emilię i chcę z nią spędzić resztę życia.

Pani Maria uśmiechnęła się kpiąco.

– Naprawdę? Po trzech latach nadal uważasz, że to ona jest dla ciebie najlepsza? – rzuciła, odwracając wzrok na innych gości, jakby szukała poparcia.

– Wystarczy – powiedział Michał, ale jego głos nie miał tej samej siły.

Nie zasłużyłam na to

Siedziałam w ciszy, starając się nie płakać, choć w środku czułam, jak moje serce krwawi. W końcu zebrałam się na odwagę i powiedziałam:

– Pani Mario, wiem, że nie jestem Wiktorią i nigdy nią nie będę. Ale to Michał podjął decyzję, a ja ją szanuję. Byłoby miło, gdyby pani zrobiła to samo.

Jej oczy zwęziły się, a twarz wykrzywił grymas niezadowolenia.

– Nie udawaj, że to wszystko jest takie proste – odpowiedziała chłodno. – Ja tylko chcę, żeby mój syn był szczęśliwy.

– A ja chcę, żeby pani dała mu szansę być szczęśliwym na własnych warunkach – odparłam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie.

Michał spojrzał na mnie z wdzięcznością, ale wiedziałam, że to dopiero początek walki, którą przyjdzie mi stoczyć. Po kolacji wyciągnęłam Michała na zewnątrz. Chłodne powietrze wypełniło moje płuca, przynosząc chwilową ulgę, ale w środku czułam, jak gotują się we mnie emocje.

– Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś? – zapytałam, patrząc na niego z wyrzutem.

– O czym? – odpowiedział, choć wiedziałam, że doskonale rozumie, o co mi chodzi.

– Że twoja matka wciąż jest tak zapatrzona w Wiktorię – wyjaśniłam, starając się opanować drżenie w głosie. – Że w jej oczach nigdy nie będę wystarczająca.

Michał westchnął i przeczesał ręką włosy.

– Myślałem, że to się zmieni. Że jak cię lepiej pozna, zrozumie, jaka jesteś wyjątkowa.

– Naprawdę? – zapytałam, krzyżując ręce na piersi. – Przecież ona nawet nie próbuje mnie zaakceptować.

– Próbuję chronić cię przed jej złośliwościami – odpowiedział, a w jego głosie pojawiło się coś na kształt rozpaczy. – Nie chciałem, żebyś musiała przez to przechodzić.

– Chronić mnie? – powtórzyłam, czując, jak frustracja bierze nade mną górę. – Michał, nie jestem dzieckiem. Jeśli mamy być razem, to musimy stawiać czoła problemom wspólnie. A ja czuję, że jestem z tym wszystkim sama.

Spojrzał na mnie, wyraźnie zraniony moimi słowami, ale nie zaprzeczył.

– Kocham cię – powiedział cicho. – I zrobię wszystko, żeby to naprawić.

– Naprawić? – zapytałam. – To nie ja powinnam walczyć o akceptację w twojej rodzinie. To ty powinieneś postawić granice.

Chciałam wierzyć, że Michał zrozumie, jak ważne są dla mnie jego działania, ale jednocześnie czułam, że nasza miłość może nie wystarczyć, by przezwyciężyć opór jego matki.

Nie dawała za wygraną

Następnego dnia pani Maria wróciła do swoich uwag, które rzucała niby mimochodem, ale doskonale wiedziałam, że są skierowane w moją stronę.

– Wiktoria zawsze była taka zorganizowana – powiedziała, nakładając na półmisek kolejną porcję pierogów. – Zawsze wiedziała, czego chce od życia.

Czułam, jak palą mnie policzki, ale tym razem nie zamierzałam milczeć.

– Proszę przestać – powiedziałam stanowczo, a wszyscy przy stole spojrzeli na mnie zaskoczeni.

Pani Maria uniosła brwi.

– Słucham?

– Proszę przestać porównywać mnie do Wiktorii – powtórzyłam, patrząc jej prosto w oczy. – To niesprawiedliwe i nie ma sensu. Michał wybrał mnie, a nie ją. Jeśli pani tego nie akceptuje, to przynajmniej proszę to uszanować.

Cisza, która zapadła, była głośniejsza niż wszystkie dotychczasowe komentarze. Pani Maria wyglądała na zaskoczoną moją odwagą, ale szybko odzyskała zimną pewność siebie.

Widzę, że masz charakter – powiedziała chłodno. – Ale charakter to nie wszystko.

Michał wstał, a jego głos zabrzmiał jak ostrze.

– Mamo, wystarczy.

– Michał, ja tylko... – zaczęła, ale przerwał jej.

– Nie. Jeśli naprawdę chcesz być częścią naszego życia, to musisz przestać traktować Emilię jak rywalkę.

Spojrzała na niego z wyrzutem, jakby nie mogła uwierzyć, że to on wypowiedział te słowa.

– Nie mogę uwierzyć, że stajesz po jej stronie – wyszeptała.

– Bo ją kocham – odpowiedział stanowczo.

Choć sytuacja była napięta, poczułam, że po raz pierwszy Michał naprawdę jest po mojej stronie.

Nie wiem, co będzie dalej

Wieczorem, kiedy w końcu wróciliśmy do mojego mieszkania, czułam się wyczerpana. Opadłam na kanapę, a Michał usiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem.

– Przepraszam, że musiałaś przez to przejść – powiedział.

– Nie masz za co przepraszać – odpowiedziałam, choć czułam, że w głębi serca wciąż mam do niego żal. – Ale nie wiem, czy tak chcę żyć.

Spojrzał na mnie zaskoczony.

– Co masz na myśli?

– Twoja matka może mnie nigdy nie zaakceptować. A ja nie wiem, czy dam radę cały czas udowadniać jej, że jestem wystarczająco dobra – powiedziałam szczerze.

– Obiecuję ci, że zawsze będę po twojej stronie. Niezależnie od tego, co zrobi moja mama – odpowiedział, a jego głos był pełen determinacji.

Chciałam w to uwierzyć. Naprawdę chciałam. Ale wiedziałam, że słowa to jedno, a czyny to drugie.

– Dobrze – powiedziałam w końcu. – Ale jeśli jeszcze raz pozwolisz, żeby mnie poniżano, odejdę.

Jego oczy zdradzały smutek, ale i zrozumienie.

– Nie pozwolę – zapewnił.

Choć nasze słowa były poważne, czułam, że między nami pojawiła się iskra nadziei. Kiedy Michał zasnął obok mnie, długo wpatrywałam się w sufit, analizując wszystko, co się wydarzyło. Czy to był początek nowego etapu w naszym związku, czy jedynie próba ratowania czegoś, co już było skazane na porażkę?

Michał był moją miłością, ale miłość nie zawsze wystarcza. Relacje wymagają pracy, zrozumienia i granic, które trzeba stawiać nawet wobec najbliższych. Spojrzałam na pierścionek na moim palcu. Był piękny, ale przypominał mi, jak kruche są nasze obietnice, jeśli nie są poparte działaniem.

Postanowiłam dać nam szansę. Ale po raz pierwszy w życiu pomyślałam, że jeśli będę musiała walczyć o siebie kosztem naszej relacji, to tak właśnie zrobię. Światła za oknem migotały, a ja czułam, że przede mną długa droga.

Emilia, 26 lat

Czytaj także:
„W Święta pod choinką znalazłam nauczkę od życia. Ze złamanym serce usiądę do Wigilii, bo zaufałam facetowi”
„Pół życia czekałam na oświadczyny. Po 40-tce zamiast brylantów, dostałam sowitego kopa w 4 litery”
„Cerowałem skarpetki i jadłem ryż, a żona ukrywała przede mną fortunę. Nie spodobało jej się to, co zrobiłem”

Redakcja poleca

REKLAMA