Zawsze uważałem się za porządnego faceta. Może nie idealnego, bo kto jest idealny, ale przynajmniej przyzwoitego. Byłem człowiekiem, który zawsze starał się dbać o rodzinę. Zdarzały się słabsze chwile – dni, gdy byłem zmęczony po pracy, czy momenty, gdy powiedziałem coś głupiego w emocjach i sprowokowałem kłótnię. Ale nigdy nie robiłem niczego złego. Kochałem moją żonę, Magdę, i syna, Filipa. Nie byłem ideałem, ale kto nim jest?
Wiedliśmy spokojne życie
Nie piłem, nie traciłem pieniędzy na hazard ani nie gapiłem się za innymi kobietami. Nawet koledzy z pracy żartowali, że jestem „pantoflem”. Nie przeszkadzało mi to. Magda była piękną kobietą, ale co najważniejsze, rozumieliśmy się. Przynajmniej tak myślałem.
Nasza rodzina była mała – tylko my troje. Filip, nasz jedyny syn, był naszym oczkiem w głowie. Postanowiliśmy, że jedno dziecko nam wystarczy. Mieliśmy wymagające prace, a przy większej rodzinie trudno byłoby znaleźć czas, by być razem.
Filip rósł na porządnego chłopaka, może nawet trochę zbyt grzecznego jak na nastolatka. Nigdy nie sprawiał nam kłopotów, w szkole radził sobie świetnie, a jego nauczyciele chwalili go na zebraniach. Czułem dumę, gdy na niego patrzyłem. Był dla nas powodem do radości. Czasem zastanawiałem się, co zrobiłem, że zasłużyłem na takie szczęście.
Mój dom wydawał się oazą spokoju, zwłaszcza gdy w pracy słuchałem narzekań kolegów na ich wiecznie niezadowolone żony czy kłopotliwe dzieci. Oni wracali do chaosu, ja – do ciepła domowego ogniska. Byłem szczęśliwy, przekonany, że żyję tak, jak wielu tylko marzy. Przynajmniej do pewnego momentu.
W jej oczach widziałem zainteresowanie
Jednego wieczoru Magda wróciła z pracy z koleżanką. Rzadko zapraszała znajomych do domu, więc zaskoczyło mnie to, że postanowiła przedstawić mi Martę. Kobieta była wysoka, miała długie, proste włosy i szeroki, pewny siebie uśmiech. Sprawiała wrażenie osoby, która dobrze wie, jak wykorzystać swój urok.
– Igor, poznaj Martę. To moja nowa koleżanka z działu – powiedziała Magda z entuzjazmem. – Wiesz, dzisiaj tak się zasiedziałyśmy po godzinach, że postanowiłam zaprosić ją na herbatę.
Marta uścisnęła mi dłoń, obdarzając mnie spojrzeniem pełnym ciekawości.
– Miło cię poznać, Igor – powiedziała melodyjnym głosem.
– Mnie również miło. Mam nadzieję, że Magda nie zanudza cię plotkami z pracy – zażartowałem. – Może jesteście głodne? Mógłbym coś przygotować na szybko?
Zarówno Magda, jak i Marta odmówiły, ale widziałem, że mój gest zrobił na tej drugiej wrażenie. Kiedy wyszedłem do kuchni, usłyszałem rozmowę z salonu.
– Twój mąż jest naprawdę uroczy – mówiła Marta szeptem. – Mój Bartek nigdy by czegoś takiego nie zaproponował. Jak ty to zrobiłaś, że trafiłaś na takiego faceta?
Uśmiechnąłem się pod nosem. To było miłe. Nie robiłem tego dla poklasku – po prostu lubiłem dbać o Magdę i naszych gości. Po chwili wróciłem do salonu z herbatą, a rozmowa potoczyła się w neutralnym tonie. Marta została jeszcze godzinę, a potem pożegnała się z nami, obiecując, że „na pewno jeszcze wpadnie”. Nie spodziewałem się, że te słowa będą brzemienne w skutki.
Liczyła na coś więcej
Kilka dni później odebrałem telefon z nieznanego numeru. Myślałem, że to kolejny telemarketer. Odruchowo przewróciłem oczami i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
– Halo? – rzuciłem z rezerwą.
– Cześć, tu Marta – rozbrzmiał w słuchawce znajomy, wesoły głos. – Wybacz, że tak bez zapowiedzi, ale Magda dała mi twój numer. Powiedziała, że znasz się trochę na komputerach. Mam problem z laptopem, a nie wiem, czy warto go naprawiać. Mogłabym cię poprosić o pomoc?
Przez chwilę zastanawiałem się, dlaczego Magda postanowiła wysłać do mnie swoją koleżankę, ale uznałem, że to nic dziwnego. Skoro zaufała mi w tej kwestii, nie miałem powodu, by odmówić. Zgodziłem się, choć nieco niechętnie. Marta podała mi swój adres i poprosiła, bym wpadł po pracy.
Kiedy dotarłem do jej mieszkania, przywitała mnie w obcisłym sweterku i legginsach. Mieszkanie było przytulne, choć niewielkie. Marta zaproponowała kawę, a ja od razu wziąłem się za naprawę laptopa. Przez cały czas czułem na sobie jej spojrzenie.
– Jesteś naprawdę świetnym facetem – powiedziała nagle, siadając tuż obok mnie na kanapie. – Magda ma ogromne szczęście. Nie każdy mężczyzna znalazłby czas, żeby pomóc znajomej swojej żony.
Uśmiechnąłem się niezręcznie, skupiając wzrok na ekranie komputera. Czułem, że Marta jest coraz bliżej. W pewnym momencie położyła dłoń na moim ramieniu.
– Może chciałbyś coś więcej niż kawę? – zapytała niskim, uwodzicielskim tonem.
Zamarłem. Z początku myślałem, że to żart, ale jej wzrok jasno dawał do zrozumienia, że mówiła poważnie.
– Marta, to nie wchodzi w grę – powiedziałem stanowczo, odsuwając się od niej. – Magda jest moją żoną, a ja ją kocham.
Ona wzruszyła ramionami, jakby odrzucenie nie zrobiło na niej większego wrażenia. Dokończyłem naprawę, po czym szybko opuściłem jej mieszkanie. W drodze powrotnej czułem mieszaninę złości, zdziwienia i obrzydzenia. Jak ona mogła? Co ona sobie myślała? Wahałem się, czy powiedzieć o tym Magdzie. Z jednej strony chciałem być szczery, z drugiej – nie chciałem robić zamieszania. W końcu uznałem, że to jednorazowy wybryk i lepiej to przemilczeć.
To była jej chora zagrywka
Kilka dni później wróciłem wcześniej z pracy. Już na klatce schodowej usłyszałem, że Magda rozmawia przez telefon. Miała podniesiony głos, co nie zdarzało jej się często. Zatrzymałem się przed drzwiami.
– Próbowałaś, ale nic z tego? – mówiła. – Naprawdę nic? Aż trudno uwierzyć. Faceci to przecież takie proste stworzenia.
Wstrzymałem oddech. W salonie rozbrzmiał głos Marty:
– Przysięgam, zrobiłam wszystko. Twój Igor to jakiś święty. Albo po prostu cholernie cię kocha.
Magda westchnęła ciężko.
– Święty? Nie rozśmieszaj mnie. Każdy facet ma swoją cenę. Ale dobrze, skoro tak, trzeba będzie znaleźć inną metodę. Nie odpuszczę.
Poczułem, jak ściska mnie w żołądku. Co ona knuje? O jaką metodę chodzi? Wszedłem cicho do mieszkania. Magda siedziała na kanapie, trzymając telefon w dłoni. Nawet nie zauważyła, że stoję w drzwiach. Stałem tam jeszcze chwilę, zanim wycofałem się na korytarz. Tego wieczoru podjąłem decyzję, że muszę dowiedzieć się więcej. Ale nie od niej.
Odtąd każda kolejna rozmowa, każdy gest Magdy wydawały mi się podejrzane. Kiedy tylko mogłem, włączałem dyktafon na telefonie, by nagrać jej rozmowy. I wreszcie – pewnego dnia – złapałem ją na gorącym uczynku. W salonie mówiła przez telefon, przekonując Martę, że „muszą działać szybciej, bo Damian się niecierpliwi”.
Damian? Kim jest Damian? Po zebraniu dowodów, których potrzebowałem, postanowiłem działać. Nie powiedziałem Magdzie ani słowa. Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i wyprowadziłem się z Filipem do hotelu. Potem złożyłem pozew o rozwód. Magda nie walczyła. Dowody były jednoznaczne. W sądzie była cicha i pokorna. Nie chciała tłumaczyć się ze swoich intryg. Zniknęła z mojego życia tak szybko, jak pojawił się Damian.
Od tamtej pory minęły dwa lata. Samotne rodzicielstwo nie jest łatwe, ale w końcu żyjemy w spokoju. Filip jest moim całym światem – i wiem, że dla niego było warto walczyć o prawdę.
Igor, 39 lat
Czytaj także:
„Wychowałam 2 leniwe damesy, które palcem nie kiwną, by mi pomóc. Gdybym się przewróciła, nawet by mnie nie podniosły”
„Szwagier skacze wokół mojej siostry jakby była udzielną księżną. Obrażona damulka zadziera nosa, ale już ja jej pokażę”
„Wiem, że nie powinnam, ale przeczytałam pamiętnik córki. To, czego się dowiedziałam, totalnie mnie zniszczyło”