Śmierć ojca była dla nas wszystkim ogromnym ciosem. Nikt, kompletnie nikt się tego nie spodziewał, bo i nic na to nie wskazywało. Zwłaszcza że miał dopiero 58 lat!
Właściwie na nic nie chorował, tylko miał nieszczęśliwy wypadek. Mówi się, że najbezpieczniej jest w domu, a tymczasem to właśnie tam doszło w jego przypadku do tragedii. Z początku w ogóle nie chciało mi się w to wierzyć, ale niestety, to nie był głupi żart, tylko ponura rzeczywistość.
Jeszcze na pogrzebie czułam się jak w jakimś koszmarnym śnie, z którego zwyczajnie nie mogłam się obudzić. Mama… mama od początku była strasznie nieobecna. Zawsze energiczna, pełna wewnętrznej energii, nagle przycichła, odcięła się, przestała rozmawiać z kimkolwiek.
Kiedy próbowałam do niej dotrzeć, odpowiadała mi półsłówkami i bardzo szybko traciła wątek. Miałam wrażenie, że zapada się w sobie, przygnieciona ciężarem śmierci najbliższej jej osoby. Dalsza rodzina szeptała na jej temat różne paskudne rzeczy, jak to sobie nie radzi i jak to się postarzała przez ostatnie lata, a ja miałam ochotę wydrapać oczy tym wszystkim ciotkom, kuzynkom i dalszym krewniaczkom. Bo wcale jej nie znali. Zainteresowali się nią dopiero, jak umarł tata. Też mi bliscy. Jeśli o mnie chodzi, to nigdy, przenigdy bym na nich nie polegała.
Chciałam, żeby poczuła się lepiej
Kiedy przyszłam do niej w odwiedziny mniej więcej dwa tygodnie po pogrzebie, siedziała na kanapie w salonie i patrzyła w przestrzeń. Na stoliku leżała książka, obok zeszyt z krzyżówkami, jeszcze dalej telefon. Mimo to nie była niczym zainteresowana.
– Mamo, w porządku? – zapytałam cicho, jakbym bała się odezwać w tym opustoszałym pomieszczeniu. Mój głos zresztą zabrzmiał głucho i obco.
Uniosła głowę. Być może dopiero wtedy zauważyła moje przybycie.
– Próbowałam czytać, ale w ogóle nie mogę się skupić na fabule – pożaliła się. – Rozwiązywałam trochę krzyżówek, ale hasła… no, to nie to samo. Tata zawsze mi podpowiada…
Widziałam, jak uświadamia sobie, że taty już nie ma, a przez jej twarz przechodzi skurcz bólu.
– Spokojnie, mamo. – Podeszłam. Usiadłam obok niej i ujęłam jej dłoń w swoją. – Musisz to zostawić. Wyjść z domu. Wrócić do znajomych.
– Tak, tak, Amanda – mruknęła z roztargnieniem. – Pewnie tak trzeba.
Nie wierzyłam w rewelacje sąsiadki
Miałam ogromne wyrzuty sumienia, że praca i obowiązki domowe nie pozwalają mi odwiedzać mamy tak często, jakbym chciała. Minął prawie miesiąc od mojej ostatniej wizyty, a nawet nie wiedziałam, co u niej słychać. Mąż namawiał mnie, żebym zadzwoniła, więc to zrobiłam, ale mama wydawała mi się przez telefon jakaś dziwna. Zrzuciłam to na jej obecny stan psychiczny i jeszcze bardziej się zestresowałam. Mimo to wciąż nie miałam kiedy do niej wpaść.
Gdy się u niej w końcu zjawiłam, otworzyła mi cała podekscytowana. Okazało się, że nie jest sama. Oprócz niej w salonie siedział nieznany mi mężczyzna, mniej więcej w jej wieku, i popijał kawę.
Szybko zrozumiałam, że przerwałam jej miłe spotkanie towarzyskie, więc wymyśliłam jakąś wymówkę i prędko uciekłam. Choć byłam trochę zdziwiona, że tak szybko się z kimś spotyka, cieszyłam się, że przynajmniej nie siedzi i się nie zamartwia. Nawet byłam trochę uspokojona.
Tak się jednak złożyło, że dwa tygodnie później podczas zakupów wpadłam na sąsiadkę mamy. Pani Anetka mieszkała dwa piętra niżej i straszna z niej była plotkara. Z początku chciałam nawet uniknąć tego spotkania, ale nie dałam rady.
– O, Amanda! – Zaczęła do mnie machać jak wściekła, więc siłą rzeczy musiałam się zatrzymać.
– A dzień dobry, pani Aneto – mruknęłam, siląc się na uśmiech.
– Taka ogromna tragedia – westchnęła zaraz na początku i pokręciła głową. Szybko jednak spojrzała na mnie bystro, jakby chciała mnie w związku z czymś wybadać. – Ale mama to chyba teraz przeżywa drugą młodość, co?
– E… słucham? – Prawdę mówiąc, nie miałam pojęcia, o co może jej chodzić. W ogóle co to były za bezczelne pytania?
– No, ciągle jacyś nowi kawalerzy przychodzą – mówiła dalej bardzo przejęta. – Jedni starsi, drudzy młodsi… Amanda, no daj spokój! Musisz coś przecież wiedzieć!
Teraz już nawet nie udawałam, że się uśmiecham. Co to było za wredne, wścibskie babsko! I żeby tak żerować na cudzym nieszczęściu, a przy okazji rozpowiadać jakieś wstrętne, niestworzone rzeczy!
– Coś się musiało pani pomylić – rzuciłam wymijająco. – A ja się śpieszę do domu. Mąż czeka z obiadem. Do widzenia.
Mama wyraźnie oszalała
Mimo że ani trochę nie wierzyłam w rewelacje przedstawione mi przez wścibską sąsiadkę, rozmowa z nią zasiała we mnie ziarno niepokoju. Jeszcze bardziej nie mogłam sobie znaleźć miejsca w domu, nie potrafiłam się skupić w pracy i co rusz sprawdzałam telefon. A mama jak na złość nie dzwoniła. Bardzo się o nią martwiłam.
W końcu mąż nie wytrzymał i dosłownie wyrzucił mnie do niej. Powiedział, że on się wszystkim zajmie, a ja mam się nie przejmować. Przecież matka mnie potrzebuje.
Weszłam po cichu (miałam przecież swoje klucze), w razie gdyby znowu była z tym mężczyzną. I rzeczywiście, z salonu dochodził jej śmiech i jakiś męski głos. Okazało się jednak, że to nie ten facet, którego widziałam. Ten był dużo młodszy. I wyraźnie się speszył na mój widok.
– No, Janinko, to ja się będę uciekał – przebąknął. – To… na razie. Pyszna kawka.
Wymamrotał jakieś pożegnanie również do mnie i poszedł do przedpokoju. Mama natomiast uśmiechnęła się do mnie szeroko i wyraźnie rozluźniona opadła na kanapę.
– Mamo, czy ty czasem nie przesadzasz? – zapytałam niepewnie, gdy kolejny amant matki opuścił jej mieszkanie. – Co to w ogóle za facet? Przecież… on był jakoś w moim wieku! Ja wiem, że jesteś samotna, ale to nie znaczy, że powinnaś spraszać tu całe miasto!
– Naprawdę, przestań – skarciła mnie. – Co złego, że spotykam się z mężczyznami? Przecież chciałaś, żebym wyszła do ludzi!
– No tak, ale… – Westchnęłam ciężko. – Chyba za bardzo to sobie wzięłaś do serca.
Spotkałam jej dawnego przyjaciela
Machnęła ręką.
– To moje życie, Amanda – stwierdziła stanowczo. – I wiem, co robię.
Wcale nie byłam przekonana co do tego, że mama naprawdę kontroluje to, co się teraz u niej dzieje. Podejrzewałam, że nie mogąc się pogodzić ze stratą taty, po prostu na gwałt szuka dla niego zastępstwa. A że trudno byłoby znaleźć kogoś tak dobrego jak on…
Wspaniale się złożyło, że dwa dni później, w osiedlowym markecie, natknęłam się na jej dawnego przyjaciela, Staszka. Kilkanaście lat temu wyjechał do innego miasta i teraz najwyraźniej wrócił. Od razu zapytał, co u rodziców, a ja opowiedziałam mu o śmierci taty. Potem natomiast trochę wbrew sobie przyznałam też, że mama nie najlepiej sobie radzi i próbuje zapomnieć, uciekając w jakieś niedorzeczne randki.
Wydawało mi się, że pan Staszek rzeczywiście się przejął. Martwił się o mamę, która kiedyś była mu bardzo bliska, podobnie zresztą, jak mój tata. Obiecał też, że w wolnej chwili do niej wpadnie.
Nie wiem, co z tego wyniknie
Kilka dni później zadzwoniła do mnie wyraźnie uradowana mama. Opowiadała, że wpadł do niej pan Staszek i bardzo długo rozmawiali. Podobno zaprosił ją na kawę, a potem poszli jeszcze do teatru. Była tak podekscytowana, że aż chciało mi się śmiać. Potem przyznała, że bardzo dawno się nie widzieli i trochę żałuje tego straconego czasu. Ani razu jednak nie wspomniała o tacie. I w sumie to mnie nawet ucieszyło.
Nie mam pewności, czy mama rzeczywiście zrezygnuje z tych swoich szybkich randek. Na razie jednak wiem, że umówiła się z panem Staszkiem na kolejny tydzień i że podobno traktuje to poważnie. Dobrze by było, bo mam wrażenie, że dla niego to bardzo istotne.
Nie przeszkadzałoby mi wcale, gdyby skupili się na sobie nawzajem, a do domu mamy przestały się schodzić jakieś dzieciaki. Myślę, że tata też nie miałby nic naprzeciwko, gdyby odnowiła znajomość z ich dobrym przyjacielem. W końcu kto zadbałby o nią lepiej?
Czytaj także:
„Siostra nie mogła się otrząsnąć po śmierci męża, choć miała małe dziecko. Nie myślałam, że spotka nas kolejna tragedia”
„Z firmowego pośmiewiska zmieniłem się w znawcę kobiet. Ustawiały się do mnie kolejki, bo wiedziałem, co chcą usłyszeć”
„Zdrada przyjaciela bolała mnie bardziej, niż żony. Z satysfakcją patrzył, jak przez niego wali mi się życie”