„Po śmierci ojca dostałem wszystkie pieniądze z jego polisy. Rodzeństwo ma mnie za złodzieja i krętacza”

mężczyzna z dokumentami fot. Getty Images, Maskot
„Okazało się, że ojciec, na krótko przed śmiercią, wprowadził zmiany w polisie, wybierając mnie jako jedynego beneficjenta. Tego szczegółu nie znał nikt z nas. Teoretycznie mogło to oznaczać, że ojciec chciał, abym zarządzał tymi pieniędzmi, dla Kamila i Anety to był ostateczny dowód na moją winę”.
/ 19.09.2024 19:00
mężczyzna z dokumentami fot. Getty Images, Maskot

Ojciec zmarł nagle. Bez żadnych ostrzeżeń, bez możliwości pożegnania się. Jeden dzień go nie było, a ja musiałem wziąć na siebie odpowiedzialność za wszystko, co po nim zostało – dom, finanse, rodzinę. Jako najstarszy zawsze wiedziałem, że to będzie moje zadanie, ale nikt nie przygotowuje cię na taki ciężar. 

Nikt nie miał o tym pojęcia

Po śmierci ojca wszyscy byliśmy w szoku. Nikt nie wiedział, jak poradzić sobie z tą stratą. Ja próbowałem zachować zimną krew. Od początku byłem tym, który trzyma wszystko w ryzach, choć w środku czułem, jakby świat się rozsypywał. Zająłem się sprawami spadkowymi, bo ktoś musiał to zrobić. Miałem nadzieję, że szybko uporządkujemy dokumenty, podzielimy majątek i ruszymy dalej.

Razem z bratem i siostrą siedzieliśmy razem w salonie ojca, przeglądając stosy dokumentów, które przez lata gromadził. Było tego więcej, niż się spodziewałem – rachunki, stare umowy, jakieś zapiski. Aneta wyraźnie się niecierpliwiła, a Kamil, jak zwykle, siedział z boku, wpatrzony w ekran telefonu, kompletnie niezainteresowany.

Nagle Aneta podniosła wzrok znad jednego z papierów.

– Norbert, co to jest? – zapytała, patrząc na mnie z lekkim zdziwieniem. W jej dłoniach trzymała coś, co wyglądało na polisę ubezpieczeniową.

Wziąłem dokument z jej rąk i zacząłem czytać. Polisa na życie ojca, opiewająca na znaczną sumę pieniędzy. Poczułem, jak krew odpływa mi z twarzy. Ojciec nigdy o tym nie wspominał. Przecież przez całe życie starał się być transparentny w kwestii finansów. Spojrzałem na Anetę i Kamila, którzy teraz wpatrywali się we mnie, jakbym coś ukrywał.

– Nigdy o tym nie słyszałem – powiedziałem spokojnie, próbując ukryć swoje zaskoczenie. – To chyba coś starego, pewnie nigdy nie było aktywowane.

– Starego? – Kamil uniósł brwi, jakby nie wierzył w to, co mówiłem. – Polisa opiewająca na tyle pieniędzy? Zapisana na ciebie? I ty nic nie wiedziałeś?

W jego głosie było tyle nieufności, że aż mnie to zabolało. Zawsze uważał, że coś kombinuję, że mam ukryte intencje.

– Spokojnie – dodałem, starając się zachować kontrolę. – Jutro sprawdzę to u ubezpieczyciela. Może to tylko jakaś pomyłka.

Kamil zmrużył oczy, ale nie powiedział nic więcej. Atmosfera w pokoju była napięta, a ja czułem, że to dopiero początek większych problemów.

Od razu mnie oskarżyli

Następnego dnia poszedłem do firmy ubezpieczeniowej. Chciałem szybko rozwiać wszelkie wątpliwości i dowiedzieć się, o co chodzi z tą polisą. Przecież nie miałem pojęcia, że ojciec miał coś takiego. Kiedy usiadłem naprzeciwko pracownika, opowiedziałem o sytuacji i pokazałem dokument, który znaleźliśmy.

– Pana ojciec miał aktywną polisę – powiedział urzędnik, przeglądając dane w komputerze. – Ale, co ciekawe, środki już zostały wypłacone.

Poczułem, jak robi mi się gorąco.

– Wypłacone? Na czyje konto? – zapytałem, starając się zachować spokój.
Pracownik zerknął na ekran, po czym spojrzał na mnie.

– Na pańskie. Cała kwota została przelana na pana konto kilka dni temu.

To było jak uderzenie w twarz. Nie miałem pojęcia, o czym mówi. Jakim cudem pieniądze zostały przelane na moje konto? Przecież nigdy nie wiedziałem o istnieniu tej polisy. Wracając do domu, miałem tylko jedną myśl: jak wyjaśnię to Anetcie i Kamilowi? Wiedziałem, że nie uwierzą w przypadkowość tego wszystkiego. I miałem rację. Gdy tylko dowiedzieli się o wypłacie, wybuchła burza.

– Jak to możliwe, że pieniądze trafiły na twoje konto? – zapytała Aneta, patrząc na mnie z niedowierzaniem.

Wiedziałem, że coś ukrywasz! – krzyknął Kamil, a jego twarz poczerwieniała ze złości. – Jak mogłeś to zrobić za naszymi plecami?

– To nie tak! – próbowałem tłumaczyć, ale nikt nie słuchał. – Dopiero się o tym dowiedziałem! Nie wiedziałem, że te pieniądze tam są!

Kamil patrzył na mnie z gniewem, a Aneta, choć mniej wybuchowa, wyglądała na zranioną. Wiedziałem, że ich zaufanie zostało mocno nadwyrężone, a ja zostałem w centrum rodzinnego konfliktu.

Chcieli walczyć ze mną w sądzie

Kiedy sprawa wypłaty polisy wyszła na jaw, relacje między nami zaczęły się psuć w zastraszającym tempie. Z dnia na dzień przestaliśmy być rodziną, a staliśmy się wrogami. Kamil nie mógł się uspokoić. Zawsze był wybuchowy, ale teraz każde nasze spotkanie kończyło się krzykami. Aneta z kolei nie potrafiła zrozumieć, jak mogło do tego dojść. Jej rozczarowanie było wręcz namacalne. Mimo że starała się trzymać Kamila w ryzach, sama nie mogła ukryć poczucia zdrady.

– Musimy zgłosić to do sądu – powiedziała pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy przy kuchennym stole. – To jedyny sposób, żeby wszystko wyjaśnić. Norbert, nie możemy ci zaufać, dopóki nie dowiemy się, co naprawdę się stało.

– Naprawdę uważasz, że sąd rozwiąże tę sprawę? – zapytałem, patrząc na nią z niedowierzaniem. – Jestem waszym bratem. Zawsze starałem się was chronić. Jak możecie myśleć, że zrobiłbym coś takiego?

Kamil nie wytrzymał. Uderzył pięścią w stół, aż filiżanka z herbatą podskoczyła.

– Zawsze mówisz, że chcesz nas chronić, ale nigdy nie robisz tego, co trzeba! Może to dlatego ojciec faworyzował cię przez całe życie. Chciałeś wszystko dla siebie!

– Kamil, przestań – przerwała mu Aneta, ale było już za późno. Napięcie osiągnęło punkt, z którego nie było odwrotu.

Tak właśnie trafiliśmy na salę sądową. Nikt tego nie chciał, ale nikt też nie widział innej drogi. Przez kolejne tygodnie przygotowywaliśmy się do procesu, który zniszczył wszystko, co zostało z naszych więzi. Sąd miał ustalić, dlaczego pieniądze z polisy trafiły na moje konto. Czy rzeczywiście próbowałem oszukać swoje rodzeństwo? A może to ojciec, w jakiś sposób, zdecydował, że to ja powinienem dysponować tymi środkami?

Podczas przesłuchań każde nasze słowo stawało się bronią. Aneta patrzyła na mnie z rozczarowaniem, Kamil – z gniewem. Ja zaś siedziałem tam, coraz bardziej odizolowany, zastanawiając się, jak to się stało, że straciłem ich zaufanie.

Więzi rodzinne zostały zniszczone

Proces trwał, a nasze relacje coraz bardziej się pogarszały. Każda rozprawa, każde słowo wypowiedziane na sali sądowej tylko pogłębiało przepaść między nami. Aneta, którą kiedyś uważałem za moją najbliższą sojuszniczkę, przestała ze mną rozmawiać. Patrzyła na mnie chłodnym, zranionym wzrokiem, jakby nie mogła się pogodzić z tym, co myśli o mnie teraz. Kamil, jak zwykle, wybuchał przy każdej okazji. On już mnie skreślił – byłem dla niego kimś, kto nie zasługiwał na miano brata.

Każdy dzień procesu był jak droga przez mękę. Moje zeznania niczego nie zmieniały. W sądzie wyjaśniałem, że nie miałem pojęcia o istnieniu tej polisy, a tym bardziej o tym, że pieniądze trafiły na moje konto. Adwokat rodzeństwa nieustannie sugerował, że ojciec zrobił to z premedytacją – może to była jego decyzja, ale nie wierzyli w moją niewinność.

Podczas jednej z rozpraw przedstawiono kluczowy dowód: formularz wypłaty, na którym widniał mój podpis. Wstrzymałem oddech, widząc ten dokument. Ręka mi zadrżała. To był mój podpis, ale ja nigdy tego nie podpisywałem. Cała sprawa nabierała coraz bardziej absurdalnych rozmiarów, a ja byłem bezsilny.

– Muszę przyznać, że wygląda to bardzo podejrzanie – powiedział sędzia. Jego słowa brzmiały jak wyrok, choć proces wciąż trwał.

Kamil zareagował natychmiast.

– Wiedziałem! Zawsze wiedziałem, że coś kombinujesz, Norbert! – wykrzyknął w sądzie, jakby czekał na tę chwilę, by ostatecznie mnie oskarżyć.

Aneta milczała, ale jej twarz wyrażała ból i złość. Proces, który miał wyjaśnić sprawę, stał się wojną. Moje rodzeństwo było pewne, że ich zdradziłem. Każde nowe dowody tylko jeszcze bardziej niszczyły naszą rodzinę.
W głębi duszy zacząłem się zastanawiać, dlaczego ojciec wybrał mnie. Czy to był jego sposób na przekazanie mi odpowiedzialności? A może chciał, żebym to ja podzielił te pieniądze między nas? Odpowiedzi nie było, a ja traciłem wszystko, co kiedyś miało dla mnie znaczenie.

Poniosłem za to karę

Ostatnia rozprawa była najbardziej bolesna. Siedziałem w sądzie, obserwując, jak nasza rodzina, która kiedyś była tak blisko, ostatecznie się rozpada. Kamil nie krył wrogości, patrzył na mnie, jakbym był obcym człowiekiem. Aneta była już nieobecna, zmęczona tym ciągnącym się konfliktem. Sąd, choć formalnie starał się być obiektywny, stał się miejscem, w którym nasze uczucia zostały wystawione na pokaz.

Adwokat przedstawił kolejne dokumenty, które tylko pogłębiły nieufność. Okazało się, że ojciec, na krótko przed śmiercią, wprowadził zmiany w polisie, wybierając mnie jako jedynego beneficjenta. Tego szczegółu nie znał nikt z nas. I choć teoretycznie mogło to oznaczać, że ojciec chciał, abym zarządzał tymi pieniędzmi, dla Kamila i Anety to był ostateczny dowód na moją winę.
Po rozprawie Kamil nie wytrzymał i podszedł do mnie.

– Ojciec faworyzował cię przez całe życie, ale teraz przesadziłeś. Myślisz, że to ci ujdzie na sucho? Zawsze chciałeś mieć wszystko dla siebie! – Jego słowa były jak nóż wbity w plecy.

– Kamil, ja naprawdę nie wiedziałem – próbowałem bronić się ostatkiem sił, ale widziałem, że to na nic. – Może ojciec miał powód, żeby tak to zorganizować. Nie wiem, dlaczego podjął taką decyzję.

Kamil zmrużył oczy, a jego twarz wykrzywiała wściekłość.

– Nie obchodzi mnie, jakie miał powody. Ty nas zdradziłeś – powiedział zimno, odwracając się i odchodząc.

Aneta podeszła do mnie chwilę później, ale jej spojrzenie było puste. Czułem, że przegrałem coś o wiele ważniejszego niż proces.

– Nie wiem, Norbert. Może kiedyś zrozumiem, co się tu stało, ale teraz... – Zawahała się. – Teraz nie wiem, czy jeszcze ci ufam. – Jej głos brzmiał miękko, ale pełen był smutku i żalu.

Opuścili mnie oboje, a ja zostałem sam na sądowym korytarzu, patrząc na rozwalającą się rodzinę. Polisa ubezpieczeniowa, która miała być wsparciem po śmierci ojca, stała się symbolem naszej tragedii.

Miałem pieniądze, nie miałem rodziny

Minęły tygodnie od zakończenia procesu, a ja wciąż nie mogłem dojść do siebie. Formalnie sprawa została zamknięta – sąd nie znalazł dowodów na to, że świadomie próbowałem oszukać rodzeństwo, ale to nie miało już znaczenia. Relacje z Anetą i Kamilem były w ruinie. Nawet jeśli prawnie wyszedłem z tego cało, emocjonalnie poniosłem całkowitą porażkę.

Każdego dnia wracałem myślami do ojca. Próbowałem zrozumieć, dlaczego to zrobił. Dlaczego wybrał mnie, nie mówiąc nic reszcie rodziny? Czasami miałem wrażenie, że może chciał, żebym podzielił te pieniądze po swojemu, tak jak uważałem za słuszne. Może myślał, że jako najstarszy będę wiedział, co zrobić. Ale teraz te pieniądze nie miały żadnej wartości – były tylko gorzką pamiątką po tym, co straciłem.

Kamil odciął się całkowicie. Z dnia na dzień przestał odbierać moje telefony, unikał kontaktu. Nawet podczas rodzinnych spotkań widziałem, że patrzył na mnie jak na kogoś, kogo nie chce znać. Zawsze był impulsywny, ale teraz jego gniew przekształcił się w coś gorszego – w chłodną obojętność. Aneta starała się utrzymać jakiś kontakt, ale widziałem, że jest między nami przepaść. Nasze rozmowy były krótkie, wymuszone. Każde spotkanie przypominało, że to, co nas kiedyś łączyło, już nie istnieje.

Siedząc w pustym domu, patrzyłem na dokumenty, które miały być początkiem nowego rozdziału w naszym życiu, a stały się symbolem końca. Pieniądze, które miały dać nam stabilność po stracie ojca, zniszczyły rodzinne więzi, których nie da się już odbudować. Wiedziałem, że niezależnie od tego, co zrobiłbym teraz, straciłem coś, czego nie da się odzyskać. Rodzinę.

Norbert, 32 lat

Czytaj także:
„Wcale nie cieszyliśmy się, że doczekaliśmy się wnuka. Córka pozbawiła nas całej radości z bycia dziadkami”
„Romantyczne grzybobranie w lesie przerwał nieznajomy facet. To, kim się okazał, przerosło moje wszelkie wyobrażenia”
„Żona zostawiła mnie dla młodszego. Czuję się upokorzony, więc zabiorę jej przy rozwodzie nawet dzieci”

Redakcja poleca

REKLAMA