„Po śmierci męża okazało się, że zdradzał mnie na prawo i lewo. Wszyscy wiedzieli oprócz mnie i nie pisnęli słowa”

zamyślona kobieta fot. Getty Images, Yulia-Images
„Wyjaśniła się tajemnica tych trzech nieznajomych, stojących na pogrzebie jakby na uboczu. Mój mąż najwyraźniej znalazł sobie dodatkową rozrywkę, a że zawsze lubił iść na całość, wziął sobie nie jedną, a trzy kochanki! A najgorsze, że wiedzieli o tym wszyscy wokół, tylko nie ja”.
/ 11.03.2024 20:30
zamyślona kobieta fot. Getty Images, Yulia-Images

Po śmierci męża okazało się, że żyłam w bańce kłamstw. Wszyscy wiedzieli, że sypia z innymi kobietami, ale nie chcieli mnie denerwować. I co, mam się teraz cieszyć, że się o mnie martwili?

Mocno przeżyłam śmierć męża

Kuba zawsze przy mnie był. Przyzwyczaiłam się do jego obecności i tego, że mogłam na nim polegać w każdej sytuacji. Jego choroba pojawiła się nagle i równie nagle go zabrała. Jednego dnia był, a drugiego już nie. Nie potrafiłam się z tym pogodzić. Nie chciałam przyjąć do wiadomości tego, że tak nagle zniknął z mojego życia i nigdy więcej się nie pojawi. Nie spędzi ze mną wieczoru, nie poogląda filmu, nie zabierze do restauracji.

Jego śmierć wstrząsnęła też moim synem, Dawidem. Chociaż miał już 35 lat i mieszkał w innym mieście z żoną i dwójką dzieci, słyszałam przez telefon, jak bardzo łamie mu się głos. Był z ojcem bardzo blisko, więc na pewno dość gwałtownie odczuł jego stratę. W ogóle Kuba potrafił sobie w mig zjednywać ludzi, dlatego też miał wielu znajomych i przyjaciół. Nie znałam zresztą chyba nikogo, kto by go nie lubił. Zresztą, jego nie dało się nie lubić. On… on był po prostu najlepszym człowiekiem na świecie. I nikt w tamtej chwili nie przekonałby mnie do tego, że na tym ideale da się znaleźć jakiekolwiek rysy.

Nie za dużo pamiętam z czasu przed pogrzebem Kuby. To Natalia, moja najbliższa przyjaciółka i Ewa, moja siostra, wszędzie mnie prowadzały, wszystko załatwiały, a przy tym robiły wszystko, by podtrzymać mnie na duchu. To dzięki nim nie miałam czasu myśleć ani zamykać się w pokoju i płakać w poduszkę. Starały się mnie maksymalnie zajmować, a Ewa nawet wprowadziła się do mnie na te kilka dni.

– Wiesz dobrze, że nie mam nic szczególnego do roboty – tłumaczyła. – Czemu miałabym nie posiedzieć trochę z własną siostrą?

Dawid przyjechał razem z żoną w dzień pogrzebu. Dzieci nie zabrali – zostały u rodziców Agaty. Choć wyraźnie przeżywał to, co się stało, robił wszystko, by mnie pocieszyć. Bym nie czuła się źle w obliczu tego, co miało zaraz nastąpić. Agata też wyrzuciła z siebie kilka pocieszających słów nim przeszła do samochodu. To sporo dla mnie znaczyło, zwłaszcza że nasze relacje nie były zbyt bliskie.

Cieszyłam się, że mam obok siebie tyle życzliwych osób. Że nie zostałam z tym wszystkim sama. Zaufałam im i pozwoliłam otaczać się opieką – jakbym była co najmniej zniedołężniała. A może byłam? Po śmierci Kuby niczego nie mogłam być pewna.

Kim były te tajemnicze kobiety?

Pogrzeb akurat był całkowicie zwyczajnym wydarzeniem. Nawet dziwiłam się, że wszystko przebiega tak spokojnie i nie dzieje się nic niezwykłego. A przecież moje życie się rozpadło. Zmieniło się w mgnieniu oka i nic nie było w stanie go naprawić. Skoro Bóg nie chciał mi oddać ukochanego Kuby…

Rozejrzałam się po obecnych. Widziałam wiele znajomych twarzy. Część ludzi zerkało na mnie ze współczuciem, inni natomiast kiwali głowami ze zrozumieniem, pogrążeni w zadumie. Moją uwagę przyciągnęły jednak trzy kobiety, stojące nieco z boku. Wszystkie były wyraźnie przybite, zapłakane, a jedna z nich nawet głośno szlochała. Nie znałam ich. Ani wysokiej, na oko czterdziestoletniej blondynki, ani szczupłej brunetki, mniej więcej w moim wieku, ani tej ostatniej, nierzucającej się za bardzo w oczy, której wieku nie potrafiłam oszacować.

Po ceremonii chciałam do nich podejść, porozmawiać, zapytać, skąd znały Kubę, ale prędko zniknęły. Dosłownie jakby rozpłynęły się w powietrzu. Przez moment nawet się zastanawiałam, czy mi się nie przywidziały. No ale, w sumie przecież mój mąż na pewno miał jakichś znajomych, o których nie wiedziałam. Nie chodziłam z nim wszędzie, nie znałam też wszystkich, z którymi łączyły go sprawy biznesowe. Może to jakieś klientki? Albo partnerki biznesowe?

Na chwilę wyrzuciłam je jednak z pamięci. Skupiłam się na gościach, spotkaniu w gronie tych, którym na Kubie szczególnie zależało. Gdy znajomi poszli i zostałam tylko wśród najbliższych, postanowiłam poruszyć temat trzech nieznajomych.

– Słuchajcie – zaczęłam niepewnie. – Na pogrzebie były takie trzy kobiety…

– Tam było ogólnie dużo kobiet – zażartował Dawid, pewnie dla rozładowania napięcia. – Na pewno więcej niż trzy.

– Te stały tak z boku, jakby nie chciały się rzucać w oczy – wyjaśniłam, nie dając się zbić z tropu. – Chciałam do nich podejść, ale tak szybko uciekły… Wiecie może, kto to był?

Agata chrząknęła, a Dawid nagle wyraźnie spoważniał.

– Ja nikogo takiego nie kojarzę – stwierdził, nie patrząc w moją stronę.

– Ja też – zawtórowała mu Julita, siostra Kuby.

– Cóż, ja… nie jestem pewna – mruknęła Ewa. – Nie bardzo kojarzę, o kogo chodzi i…

– Aj, przestańcie już! – przerwała jej Natalia, wyraźnie czymś zdenerwowana. – Powinna się wreszcie dowiedzieć. Skoro Kuba nie żyje…

– To co? – prychnęła wściekle Julita. – Teraz to będziemy wywlekać? I po co?

Nie wierzyłam w to, co mówią

Popatrzyłam po nich wszystkich. Nikt nie odwzajemnił spojrzenia – jakby coś ukrywali.

– Wywlekać co? – zapytałam w końcu.
Natalia westchnęła, a potem wzięła głęboki oddech.

– Nadia, te kobiety… – Odchrząknęła. – To były kochanki Kuby. Marta, Agnieszka i Sara.

Zamrugałam. Czułam, jak w jednej chwili grunt usuwa mi się spod nóg. W ostatnim momencie oparłam się o ścianę.

– No pięknie – warknął do Natalii Dawid. – Tego nam dzisiaj było trzeba, naprawdę.

Popatrzyłam na niego z rozdziawionymi ustami.

– Wiedziałeś! – rozejrzałam się po nich i nagle uderzyło mnie zrozumienie. Wszyscy wiedzieliście!

Więc wyjaśniła się tajemnica tych trzech nieznajomych, stojących na pogrzebie jakby na uboczu. Mój mąż najwyraźniej znalazł sobie dodatkową rozrywkę, a że zawsze lubił iść na całość, wziął sobie nie jedną, a trzy kochanki! A najgorsze, że wiedzieli o tym wszyscy wokół, tylko nie ja!

– Nadia… – zaczęła Ewa.

– I nic mi nie powiedzieliście! – wybuchnęłam. – Rodzona siostra kryła mojego męża, żebym przypadkiem nie dowiedziała się o jego kochankach!

Nikt nie chciał cię krzywdzić – bąknęła Julita. – Wiedzieliśmy, jakbyś to przeżyła…

– A teraz waszym zdaniem nie przeżywam? – rzuciłam ostro. – Teraz jest wszystko okej?

Milczeli. Nagle nikt nie miał nic sensownego do powiedzenia.

– Co, może powinnam się z nimi zaprzyjaźnić? – ciągnęłam, nie mogąc się powstrzymać. – W końcu wszystkie sypiałyśmy z tym samym facetem! No rewelacja!

Byłam wściekła. Nie, to chyba nie była tylko wściekłość – bardziej furia. Najchętniej wyprosiłabym ich wszystkich za drzwi, ale niestety nie miałam na to siły. Czułam się, jakby ktoś wydarł mi serce z piersi i rozbił je na miliony kawałeczków. Bo im ufałam. Wierzyłam, że naprawdę chcą dla mnie jak najlepiej. A tymczasem oni podle mnie oszukiwali. Budowali rzeczywistość, która tak naprawdę nie istniała. Pozwolili żyć w jakiejś potwornej bańce! Ja natomiast tkwiłam w tej sieci kłamstw i niczego się nawet nie domyślałam!

Moje życie wygląda teraz inaczej

Jakoś dociągnęłam w towarzystwie swojej rodziny do końca spotkania, ale więcej się nie odezwałam. W ogóle teraz trzymam się z daleka od nich, bo uważam, że nie mamy o czym rozmawiać. Dawid złości się, że obraziłam się jak nastolatka, a on nawet nie widzi problemu. Kazałam mu się nad sobą zastanowić i wracać do tej rodziny, która na niego czeka i której nagminnie nie oszukuje.

Ograniczyłam nawet kontakty z siostrą do niezbędnego minimum. Nie miałam ochoty jej oglądać – zdecydowanie za bardzo mnie zraniła. Teraz, kiedy zrozumiałam, że Kuba wcale nie był taki kryształowy, wszystko nabrało zupełnie innego wydźwięku. Zaczęłam rozwiązywać wszelkie zagadki tych wyjść, gdy niespodziewanie znikał i mówił, że ma coś bardzo ważnego do roboty.

Aktualnie trzymam się tylko z Natalią. Choć ona też brała udział w tej całej szopce, przynajmniej poczuwa się do winy. Niestety, nie wiem, czy uda mi się pozbierać. Nie wiem, czy w tym wszystkim choć przez chwilę ktoś naprawdę pomyślał o mnie – bo jeśli rzeczywiście by to zrobił, powiedziałby mi o wszystkim, gdy Kuba jeszcze żył. A wtedy… wtedy mogłabym jakoś zareagować. W końcu dokonać samodzielnego wyboru.

Czytaj także:
„Związek na odległość to jakaś pomyłka. Wymarzony facet był tuż obok, a traciłam czas na byle kogo”
„Mój mąż kleił się do każdej panny i z radością poznawał ją od podszewki. O wszystkim wiedział mój brat i go krył”
„Szefowa traktowała mnie jak przynętę na mężczyzn. W rewanżu odbiłam jej faceta i śmieję się jej prosto w twarz”

Redakcja poleca

REKLAMA