„Po ślubie musiałam walczyć z teściową o własnego męża. Tolerowałam kaprysy tej larwy, aż wreszcie się doigrała”

Zdenerwowana kobieta mąż fot. iStock by Getty Images, Dimensions
„Pewnego dnia mąż wrócił z pracy i od razu oznajmił: – Mama zaprosiła mnie jutro na obiad. Robi pierogi, wiesz, te moje ulubione. – A mnie też zaprosiła? – zapytałam ostrożnie. Mąż się zawahał. – Nie wspominała nic o tobie... Było mi przykro”.
/ 26.11.2024 18:30
Zdenerwowana kobieta mąż fot. iStock by Getty Images, Dimensions

Kiedy wychodziłam za Kamila, wiedziałam, że jego mama jest ważną częścią jego życia. Kamil opowiadał mi o niej z czułością – jak była przy nim, gdy w dzieciństwie chorował, jak wspierała go podczas studiów. Wtedy wydawało mi się to piękne. Marzyłam o rodzinie, w której miłość i wzajemne wsparcie były czymś naturalnym.

Pierwsze miesiące naszego małżeństwa wydawały się idealne. Cieszyłam się nowym mieszkaniem, wspólnymi wieczorami przy filmach i planowaniem wakacji. Wszystko zmieniło się, kiedy zauważyłam, że w związku zaczyna brakować miejsca dla mnie. Telefon od mamy Kamila stał się codziennym rytuałem, a jego wyjścia do niej – niemal obowiązkiem.

Zawsze chciałam, żeby mąż miał dobry kontakt z rodziną, ale zaczęłam się czuć jak intruz w jego życiu. Byłam żoną na papierze, ale to teściowa była tą, która miała jego pełną uwagę.

Zawsze była gdzieś obok

Teściowa dzwoniła codziennie, czasem dwa lub trzy razy. Zawsze miała jakiś powód – a to lodówka przestała działać, a to potrzebowała przestawić regał w salonie, a to brakowało jej kogoś do rozmowy. A mój mąż nigdy nie odmawiał.

Kamilek, kochanie, możesz przyjechać po pracy? – usłyszałam któregoś wieczoru, gdy jadłam kolację. – Lodówka znów mi coś szwankuje, a wiesz, że tylko ty potrafisz takie rzeczy załatwić.

Kamil, trzymając telefon przy uchu, spojrzał na mnie niepewnie.

– Jasne, mamo, przyjadę.

Odłożył telefon i wrócił do jedzenia.

– Kochanie, co z naszym wyjściem? – zapytałam. – Mieliśmy dziś spędzić razem wieczór.

Westchnął.

– Skarbie, pójdziemy jutro. Mama potrzebuje mojej pomocy.

– Naprawdę? – zapytałam, próbując zachować spokój. – Czy to już kolejna rzecz, którą tylko ty możesz zrobić?

Nie odpowiedział. Wziął kurtkę i wyszedł, zostawiając mnie z talerzem pełnym zimnej kolacji i gorącymi emocjami, których nie miałam komu wykrzyczeć.

Zaczynała być bezczelna

Sytuacja stawała się coraz bardziej nieznośna. Teściowa, zamiast dawać nam przestrzeń, coraz częściej angażowała Kamila w swoje życie. Co więcej, wydawało się, że celowo mnie pomija. Pewnego dnia mąż wrócił z pracy i od razu oznajmił:

– Mama zaprosiła mnie jutro na obiad. Robi pierogi, wiesz, te moje ulubione.

A mnie też zaprosiła? – zapytałam ostrożnie.

Mąż się zawahał.

Nie wspominała nic o tobie...

Wzruszyłam ramionami, ale czułam, jak złość zaczyna we mnie rosnąć.

– Może następnym razem zapytaj, czy mogę przyjść z tobą? – zaproponowałam, udając obojętność.

– Dobrze, masz rację – przyznał.

Wieczorem usłyszałam ich rozmowę przez telefon.

– Mamo, mogłabyś zaprosić też Ewę na obiad? – zapytał.

– Och, Kamilku, czy każdy obiad musi być od razu w dużym gronie? – odpowiedziała lekko podirytowana teściowa. – Chciałam po prostu spędzić czas z moim synem. Czy to coś złego?

– Nie, ale musisz zrozumieć, że teraz jestem mężem Ewy. Ona jest naszą rodziną.

– To ja jestem twoją rodziną – odpowiedziała. – Ewa to… dodatek.

Gdy go o to zapytałam, a mi to opowiedział, zamarłam.

– Kamil, ona próbuje mnie wykluczyć. Nie widzisz tego? – zapytałam z niedowierzaniem.

– Przecież to nie tak... – zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.

– Jeśli nie postawisz granic, nigdy nie będziemy mieli normalnego życia – powiedziałam stanowczo.

Trzeba było to wyjaśnić

Kolejnego dnia przy herbacie poruszyłam temat na poważnie.

– Kamil, musisz zrozumieć, że twoja mama kontroluje każdy aspekt twojego życia – zaczęłam. – Nie chodzi tylko o te telefony czy obiady. Chodzi o to, że ja nigdy nie czuję się częścią twojej rodziny.

Spojrzał na mnie z zakłopotaniem.

– Wiem, że masz rację – przyznał. – Ale to nie jest takie proste. Mama zawsze była przy mnie.

– A teraz jestem ja. Chcę, żebyś postawił nas na pierwszym miejscu – powiedziałam cicho.

Mąż westchnął, ale obiecał, że porozmawia z matką.

Kilka dni później doszło do tej rozmowy. Podobno przy pierwszej próbie wyjaśnienia sprawy teściowa się obraziła i uznała, że jest dla nas ciężarem. Rozmowa zakończyła się kłótnią, a ona wyszła z własnego salonu, trzaskając drzwiami. Kamil wrócił do domu przybity i czuł się winny. Słuchałam jego opowieści i irytowałam się coraz bardziej. Zachowywała się jak dziecko.

Nasze stosunki się ochłodziły

Po kłótni teściowa przestała dzwonić do Kamila codziennie. Przez kilka dni telefon milczał, co na początku było dla mnie ulgą, ale szybko zauważyłam, że dla męża było to trudne. Chodził po domu przygaszony, rzucał zdawkowe odpowiedzi na moje pytania i unikał rozmów.

– Co się dzieje? – zapytałam któregoś wieczoru, gdy siedział na kanapie z telefonem w ręku.

Mama milczy – powiedział, patrząc na ekran, jakby oczekiwał, że zaraz zadzwoni.

– Może daje ci przestrzeń, o którą ją prosiłeś? – zasugerowałam.

– Przestrzeń? – prychnął z goryczą. – A jeśli się obraziła? Nie chcę jej stracić.

Westchnęłam głęboko, czując narastającą frustrację.

– Nie tracisz jej – powiedziałam spokojnie. – Ale musisz zrozumieć, że ona manipuluje tobą emocjonalnie. Chce, żebyś czuł się winny.

Nie odpowiedział. Widziałam, że jego serce jest rozdarte. Pewnie chciał zachować bliskość z matką, ale wiedział, że to ja mam rację.

Kilka dni później usłyszałam od kuzynki Kamila, że teściowa skarży się rodzinie, że „syn już jej nie kocha” i „Ewa go całkiem od niej odsunęła”. Zrobiło mi się przykro. Nie chciałam być tą „złą”, ale widziałam, jak bardzo ta sytuacja rani wszystkich.

Podzieliłam się tym z Kamilem.

– Ona mówi o mnie rzeczy, które nie są prawdą – powiedziałam z trudem, próbując opanować łzy. – A ja nie chcę, żebyś musiał wybierać między mną a nią.

– Nie powinienem musieć wybierać – powiedział, w końcu podnosząc wzrok na mnie. – Ale coraz bardziej czuję, że muszę.

Te słowa zabolały mnie bardziej, niż chciałam się do tego przyznać.

Musiałam jakoś ją przekonać

Kilka tygodni później Kamil zebrał się na odwagę, by po raz kolejny porozmawiać z matką. Tym razem jednak postanowił podejść do sprawy spokojniej, bez wyrzutów. Wrócił późnym wieczorem, wyglądając na wykończonego, ale i jakby trochę lżejszego.

– Jak poszło? – zapytałam, chociaż bałam się odpowiedzi.

– Lepiej niż ostatnio – przyznał. – Na początku była spięta. Powiedziała, że czuje się zepchnięta na bok.

– A co ty na to? – zapytałam, chcąc zrozumieć jego podejście.

Kamil usiadł obok mnie, opierając łokcie na kolanach.

– Powiedziałem jej, że zawsze będzie ważna. Że ją kocham, ale że teraz buduję z tobą życie. I wiesz co? Myślę, że to do niej dotarło.

Teściowa zadzwoniła do mnie następnego dnia. Jej głos brzmiał mniej pewnie niż zwykle.

– Ewo, wiem, że między nami było różnie – zaczęła. – Ale naprawdę nie chciałam cię ranić. Po prostu... trudno mi się pogodzić z tym, że Kamil już nie potrzebuje mnie tak jak dawniej.

Zaskoczyły mnie te słowa, ale starałam się nie pokazać tego w głosie.

Wiem, że to dla pani trudne – powiedziałam delikatnie. – Ale nie chodzi o to, żeby Kamil pani nie potrzebował. Chodzi o to, żebyśmy wszyscy znaleźli miejsce w jego życiu.

Teściowa westchnęła cicho.

– Może masz rację – odpowiedziała. – Spróbuję to zaakceptować.

Nie była to pełna zgoda, ale pierwszy krok ku lepszej relacji.

Podczas kolejnego obiadu atmosfera była wyraźnie lżejsza. Krystyna starała się powstrzymać od komentarzy, a Kamil po raz pierwszy od dawna wyglądał na spokojnego. Wiedziałam, że jeszcze długa droga przed nami, ale poczułam, że zaczynamy iść w dobrym kierunku.

Coś się wreszcie zmieniło

Od tamtego obiadu relacje z teściową zaczęły się stopniowo poprawiać. Nie zmieniła się całkowicie – nadal czasem starała się narzucać swoje zdanie, ale teraz robiła to z większym wyczuciem.

Kamil również się zmienił. Zaczął bardziej mnie wspierać w konfliktach, jasno stawiając granice. Jego zaangażowanie sprawiło, że nasze małżeństwo stało się silniejsze.

Czasem myślę, że rodzina to nieustanna nauka kompromisów. Zrozumiałam, że nie zawsze muszę walczyć o miejsce w sercu Kamila, bo już tam jestem. A teściowa? Może nigdy mnie całkiem nie zaakceptuje, ale przynajmniej zaczęła widzieć we mnie partnerkę dla swojego syna, a nie konkurencję.

To był trudny proces, ale wierzę, że uda nam się znaleźć harmonię.

Ewa, 30 lat

Czytaj także:
„Przyszli teściowie zmienili moje życie w piekło. Miałam im prać, sprzątać i gotować, a w wolnym czasie pasać krowy”
„Po 20 latach odkryłam sekretne życie mojego męża. Nie chcę żadnej przeklętej przybłędy w mojej rodzinie”
„Teściowie zachowują się bezwstydnie. Gdy nakryłam ich w łazience, nie wiedziałam, gdzie oczy podziać”

Redakcja poleca

REKLAMA