Byliśmy z Paweł dobrym małżeństwem. Poznaliśmy się na studiach i niemal od razu wiedzieliśmy, że chcemy być razem. I chociaż różnie między nami bywało, nie brakowało kłótni i cichych dni, to jednak zawsze udawało nam się przetrwać kolejny kryzys. Czasami były też problemy z pieniędzmi, bo jako nauczyciele nie zarabialiśmy dużo.
Pewnego razu Paweł dostał propozycję pracy w dużej firmie. Nie był przekonany do tego pomysłu, ale razem doszliśmy do wniosku, że taka okazja może się nie powtórzyć. Przecież zawsze można było wrócić do nauczania - tak sobie mówiliśmy. Żebym wówczas wiedziała, że praca Pawła zniszczy mi życie, nigdy bym się na to nie zgodziła.
Paweł bardzo dobrze odnalazł się w nowej pracy. Nie tylko świetnie wykonywał swoje zadania zawodowe, ale także dogadywał się z kolegami z firmy. Był bardzo zadowolony. I chociaż czasami tęsknił za swoimi uczniami, to jednak każdy kolejny przelew z wypłatą zmniejszał tą tęsknotę. Jednak wszystko miało swoją cenę. Paweł pracował coraz więcej i zdarzały się dni, że prawie się nie widywaliśmy. Nie do końca mi się to podobało.
Zaczęłam go ignorować
– To tylko chwilowe – uspokajał mnie Paweł, gdy mówiłam mu, że naszemu małżeństwu takie mijanie się w drzwiach nie robi dobrze. – Teraz muszę się wykazać, bo jestem nowy, ale jak tylko moja pozycja się ugruntuje, to wtedy będę mógł nieco zwolnić – mówił.
Nie podobało mi się to, ale wiedziałam, że ma dużo racji. Zresztą ja także byłam zadowolona, gdy pierwszy raz mogliśmy kupić coś do domu bez zaciągania pożyczki. Nowa lodówka, duży telewizor, ekspres do kawy – to wszystko kupiliśmy niemal od razu. Wiec dlaczego byłam zaniepokojona?
Zaczęliśmy się z Pawłem od siebie oddalać . Nie tylko widywaliśmy się coraz rzadziej. Nasze życie erotyczne niemal zamarło. "Jestem zmęczony, jutro muszę wcześniej wstać" – te i inne wymówki słyszałam coraz częściej. Aż w końcu zaprzestałam prób. Dodatkowo Paweł się zmienił. Kiedyś był normalnym facetem, który cieszył się z najprostszych rzeczy. Teraz zaczęły mu imponować drogie samochody i modne ciuchy. Coraz częściej wychodził ze znajomymi z pracy na drinka, nie martwiąc się, że zostawałam sama w domu. Byłam coraz bardziej zła.
– Paweł, wyjedźmy gdzieś razem na kilka dni – zaproponowałam w któryś weekend.
– Może innym razem kochanie, mam zbyt dużo pracy.
– Jak chcesz – odburknęłam.
Postanowiłam zając się swoim życiem. „Może w końcu zrozumie, że ma żonę” – myślałam.
Jak planowałam, tak zrobiłam. Brałam więcej godzin, poszłam na dodatkowy kurs, a wieczorami coraz częściej spotykałam się z koleżankami. Paweł zauważył, że odpuściłam starania o jego uwagę. I wtedy chyba postanowił zdobyć mnie na nowo. Ale mi było dobrze w moim nowym wcieleniu. Trzymałam go na dystans. Przyznaję, że chciałam mu trochę dopiec. Chciałam, żeby sam się przekonał, jak niefajnie jest, gdy druga strona cię ignoruje.
I tak leciały kolejne dni. Paweł próbował się do mnie zbliżyć, ale ja uparcie tkwiłam w postanowieniu dania mu nauczki. Teraz się zastanawiam, czy to po części nie moja wina, że wszystko się tak potoczyło. Może gdybym nie była tak uparta, to Paweł nie szukałby pocieszenia w ramionach innej kobiety. Nie wiem.
Wrócił z pracy z wielkim bukietem róż
Moje życie rozpadło się w drobny mak w pewien majowy weekend. Paweł powiedział, że jedzie na Mazury na firmową imprezę.
– Nie chce mi się tam jechać, ale sama wiesz, jak to jest. Można wypaść z obiegu – tłumaczył.
– Baw się dobrze – powiedziałam i wróciłam do czytania książki.
Paweł próbował się do mnie zbliżyć, ale nie pozwoliłam mu na to.
– Jestem zmęczona – delikatnie go odepchnęłam. – A ty musisz się wyspać, aby mieć siły na tej swojej imprezie.
Mój mąż tylko spojrzał na mnie i bez słowa się odwrócił.
Z imprezy wrócił jakiś inny. Milczący i zestresowany. Chciałam zapytać, co się stało, ale coś mnie powstrzymywało. Może to było przeczucie nadchodzącej katastrofy.
Któregoś wieczoru Paweł wrócił z pracy z ogromnym bukietem róż. "Czyżbym zapomniała o jakieś rocznicy?" – pomyślałam. Jednak nigdy nie przyszłoby mi do głowy to, co potem usłyszałam.
– Zdradziłem cię – oznajmił mój mąż.
– Co ty mówisz? – zamarłam.
– Na tamtej imprezie firmowej – dodał.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
– Paweł, co ty mówisz? – wyszeptałam.
– Byłem rozdrażniony i sfrustrowany. Ignorujesz mnie od wielu tygodni. Nawet wtedy, przed samą imprezą całkowicie mnie olałaś.
– Chcesz mi powiedzieć, że to moja wina? – wykrzyczałam. – Zdradziłeś mnie, bo dzień przed imprezą cię odtrąciłam?
– Nie, to nie tak. Chciałem tylko powiedzieć, że czułem się zagubiony i tak jakoś wyszło – tłumaczył się mój mąż.
– Tak jakoś wyszło? Co ty opowiadasz? – krzyczałam.
Jeszcze nigdy nie czułam się tak zraniona.
– Wynoś się! – wykrzyczałam. – I nie pokazuj mi się więcej na oczy!
– Kochanie, ja naprawdę nie chciałem... – mówił Paweł, patrząc wprost na mnie. – Wybacz mi – wyszeptał najwyraźniej rzeczywiście skruszony.
– Nigdy w życiu – warknęłam i zamknęłam się w łazience.
Paweł wyprowadził się z naszego mieszkania. Codziennie próbował się ze mną kontaktować, wydzwaniał, stał pod klatką. Ale ja go ignorowałam. Za bardzo mnie zranił, abym mogła mu wybaczyć. Zresztą nie wyobrażałam sobie życia z człowiekiem, który w chwili zapomnienia przekreślił kilka lat wspólnego życia. Nie miałam też pewności, czy to zdarzyło się tylko raz. Paweł zapewniał, że tak, ale ja nie chciałam wierzyć.
"Kochanie, ten skok w bok nie miał żadnego znaczenia. Kocham tylko ciebie i zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła" – takiego SMS-a dostałam wieczorem. Nie odpisałam. Następnego dnia przyszła wiadomość o podobnej treści.
– Przestań do mnie dzwonić i pisać! – wykrzyczałam, gdy tylko Paweł odebrać telefon. – Czego nie rozumiesz? Nie chcę cię znać!
– Nie poddam się – usłyszałam w słuchawce zbolały głos Pawła.– I będę o ciebie walczyć.
I faktycznie próbował mnie odzyskać. Przysyłał kwiaty, dzwonił, pisał SMS-y, a nawet czekał na mnie przed budynkiem szkoły. Za każdym razem zapewniał, że to jednorazowy skok, który nie miał żadnego znaczenia. Tak bardzo chciałam w to uwierzyć... Kochałam Pawła. I pewnie dlatego ta jego zdrada tak bardzo bolała. Poza tym nie mogłam zapomnieć o tym, że sama mogłam mu dać powody do zdrady. Ta myśl nie dawała mi spokoju.
Muszę nauczyć się żyć bez niego
Przez kolejne kilka miesięcy Paweł nie przestawał mnie przepraszać. Powiem szczerze, że nawet mi to imponowało. Jednak cały czas byłam nieustępliwa. „Nie podaruję mu. A już na pewno nie tak szybko” – mówiłam sobie, gdy odrzucałam kolejne połączenie.
Po pewnym czasie Paweł przestał się odzywać. I wtedy zrozumiałam, że bardzo mi go brakuje. Chyba pierwszy raz dopuściłam do siebie myśl, że mogłabym mu wybaczyć. „Jak zadzwoni, to się z nim umówię” – obiecałam sobie. Ale telefon milczał. Jednak nawet wtedy nie dopuszczałam do siebie myśli, że Paweł zrezygnował z walki o mnie. A jednak. Kilka dni później zobaczyłam go w kawiarni, w której umówiłam się z koleżanką.
– Patrz, to nie twój Paweł? – zapytała mnie znajoma wskazując mężczyznę siedzącego kilka stolików dalej.
Tak, to był Paweł. Ale nie był sam. Obok niego siedziała kobieta. „To pewnie jakaś koleżanka z pracy” – pomyślałam. Ale pojawiło się lekkie uczucie niepokoju. Chyba mnie nie zauważył. A przynajmniej nie dał nic po sobie poznać.
Po powrocie do domu zadzwoniłam do Pawła, ale nie odebrał. Wysłałam mu wiadomość: „Spotkamy się?”. Nie odezwał się cały wieczór. Następnego dnia czekał na mnie pod szkołą. Bardzo ucieszyłam się na jego widok. Zrozumiałam, że nigdy nie przestałam go kochać. Postanowiłam, że postaram się mu wybaczyć.
– Słuchaj Anka – zagaił Paweł, a ja już wiedziałam, że nie będzie to dobra wiadomość.
– Tak? – spojrzałam na niego.
– Chcę rozwodu. Myślę, że nasze małżeństwo nie ma już sensu.
Nie mogłam w to uwierzyć.
– Ale ja myślałam, że spróbujemy jeszcze raz – wyszeptałam.
– Już za późno. Przepraszam za wszystko – powiedział.
Wtedy zrozumiałam, że ta kobieta w kawiarni nie była znajomą Pawła. To była jego druga połówka. W głębi duszy czułam, że tak właśnie jest, przecież z daleka wyglądali na zakochanych. Ja po prostu nie chciałam tego przyjąć do wiadomości. Załamana wróciłam do domu.
Minęło kilka tygodni zanim doszłam do etapu, w którym mogłam w miarę normalnie funkcjonować. Zrozumiałam, że straciłam miłość swojego życia. A najgorsze jest to, że sporo w tym mojej winy. Teraz muszę nauczyć się żyć bez Pawła.
Czytaj także:
„Mój mąż zdradził mnie z sąsiadką, a ja mu wybaczyłam. Nie dziwię się, że wskoczył do łóżka innej. Byłam soplem lodu"
„Mąż zdradził mnie z moją siostrą. Na odchodne zwyzywał mnie i powiedział, że to ja wepchnęłam ją w jego ramiona”
„Mąż zdradził mnie z małolatą, wręczył papiery rozwodowe, a potem się rozmyślił. Młodziutka kochanka zaczęła mu dokazywać?”