„Po rozwodzie znów zakochałam się w mężu. Miłość wróciła, ale rodzina stanęła nam na drodze”

Dojrzała para po 40 fot. iStock by Getty Images, Sam Edwards
„Cisza, która zapadła po tych słowach, była niemal namacalna. Lena wytrzeszczyła oczy, a Marcel zmarszczył brwi. – Żartujesz sobie? – Lena przerwała milczenie. – Po tym wszystkim, co przeszliśmy? Chcesz wrócić do tego samego koszmaru?”.
/ 28.07.2024 14:30
Dojrzała para po 40 fot. iStock by Getty Images, Sam Edwards

Czterdziestka minęła mi kilka lat temu, a życie potoczyło się tak, że teraz jestem samotną matką. Choć nie do końca samotną, bo mam dwoje wspaniałych dzieci – Lenę i Marcela. Ich ojcem jest mój były mąż Krzysiek, z którym rozwiedliśmy się cztery lata temu. To nie była łatwa decyzja, ale wtedy wydawała się jedyną możliwą. Krzysiek i ja oddaliliśmy się od siebie, nasze małżeństwo stało się puste, bez miłości i namiętności. Żyliśmy obok siebie, jak współlokatorzy, a nie jak para. W końcu uznaliśmy, że lepiej będzie, jeśli każde z nas pójdzie swoją drogą.

Po rozwodzie skupiłam się na dzieciach i pracy. Było ciężko, ale z czasem zaczęłam odnajdywać się w nowej rzeczywistości. Jednak mimo wszystko, myśli o Krzyśku często do mnie wracały. Wspomnienia dobrych chwil, które spędziliśmy razem, nasze wspólne marzenia i plany. Z czasem zauważyłam, że moje uczucia do niego nie wygasły tak, jakby się wydawało. W sercu wciąż tlił się płomień, który nie dawał o sobie zapomnieć.

Zawsze miałam go w pamięci

Siedziałam na ławce w parku, ciesząc się ciepłem wiosennego słońca, kiedy nagle usłyszałam znajomy głos:

Weronika? To ty?

Podniosłam głowę i zobaczyłam Krzyśka. Stał przede mną z uśmiechem na twarzy, trzymając w ręku piłkę. Wyglądał tak samo jak zawsze – wysoki, smukły, z burzą jasnych włosów i tym samym błyskiem w oku, który zawsze mnie urzekał.

– Krzysiek! – powiedziałam, starając się ukryć zaskoczenie. – Co za niespodzianka!

– Lena i Marcel grają tam w piłkę – wskazał na grupę dzieci bawiących się na boisku. – Pomyślałem, że się przysiądę i pogadam chwilę, jeśli nie masz nic przeciwko.

– Oczywiście, usiądź – wskazałam miejsce obok siebie.

Przez kilka chwil rozmawialiśmy o dzieciach i ich szkole, wymienialiśmy się nowinkami z codziennego życia. Nagle rozmowa zeszła na bardziej osobiste tematy.

– Wiesz, czasem myślę, jak to wszystko się potoczyło – zaczął Krzysiek. – Czy naprawdę musieliśmy się rozwieść?

Spojrzałam na niego, czując, że moje serce bije szybciej.

– Nie wiem, Krzyśku. Może po prostu zabrakło nam wtedy siły, by walczyć o nasze małżeństwo. Ale teraz... – zamilkłam, szukając odpowiednich słów. – Teraz myślę, że mimo wszystko, chyba nadal coś do ciebie czuję.

Krzysiek spojrzał mi w oczy, jego wyraz twarzy zmienił się na bardziej poważny.

– Weronika, ja też to czuję. Tęsknię za tobą i za naszym wspólnym życiem. Może warto spróbować jeszcze raz?

W tym momencie poczułam, jak moje serce zalała fala emocji. Nadzieja, lęk, miłość – wszystko to mieszało się ze sobą, tworząc chaos w mojej głowie. Czy naprawdę moglibyśmy spróbować jeszcze raz? Czy to miałoby sens?

Dzieci były przeciwko mnie

Wieczorem, po naszym spotkaniu w parku, wróciłam do domu z ciężkim sercem. Lena i Marcel siedzieli przy stole, odrabiając lekcje. Spojrzałam na nich i poczułam przypływ determinacji – muszę porozmawiać z dziećmi o Krzyśku. W końcu to też ich życie.

– Dzisiaj spotkałam waszego tatę w parku – zaczęłam ostrożnie. – Rozmawialiśmy o różnych rzeczach i doszliśmy do wniosku, że nadal coś do siebie czujemy. Myślimy o tym, żeby spróbować jeszcze raz.

Cisza, która zapadła po tych słowach, była niemal namacalna. Lena wytrzeszczyła oczy, a Marcel zmarszczył brwi.

Żartujesz sobie? – Lena przerwała milczenie. – Po tym wszystkim, co przeszliśmy? Chcesz wrócić do tego samego koszmaru?

– Nie, Lena, to nie tak – próbowałam ją uspokoić. – Myślimy, że może tym razem będzie inaczej. Lepiej.

– Lepiej? – wybuchł Marcel. – A co, jeśli znowu się rozstaniecie? Co wtedy z nami? Mamy znowu przechodzić przez to wszystko?

Wstałam od stołu, czując narastającą frustrację.

– Rozumiem wasze obawy, naprawdę. Ale musicie zrozumieć, że chcę dla was najlepszego. Chcę, żebyśmy byli szczęśliwi jako rodzina.

– Ale my jesteśmy szczęśliwi, mamo – Lena powiedziała cicho, ale stanowczo. – Nie chcemy wracać do tamtego życia. Nie chcemy, żebyście znowu nas zranili.

Próbowałam zachować spokój, ale łzy napływały mi do oczu.

– Kochani, ja też się boję. Ale musimy spróbować. Może tym razem nam się uda.

Marcel wstał gwałtownie, przewracając krzesło.

– Nie, mamo! Nie rozumiesz? Nie chcemy tego! – wrzasnął i wybiegł z pokoju, trzasnąwszy drzwiami swojego pokoju.

Lena spojrzała na mnie z mieszaniną żalu i złości.

– Myślałam, że po tym wszystkim nauczyłaś się, jak nas chronić, mamo. Ale chyba się myliłam – powiedziała, a potem powoli wyszła, zostawiając mnie samą z moimi myślami.

Usiadłam przy stole, czując, jak mój świat się rozpada. Czy naprawdę popełniam błąd? Czy moje pragnienie ponownego związku z Krzyśkiem jest egoistyczne? W głowie miałam tysiące pytań, na które nie znałam odpowiedzi.

Podjęliśmy trudną decyzję

Przez kilka następnych dni atmosfera w domu była napięta. Lena i Marcel unikali rozmów na temat ich ojca, a ja czułam się coraz bardziej rozdarta. Zdecydowałam, że porozmawiam z Krzyśkiem i spróbujemy wspólnie znaleźć rozwiązanie.

Dzieci nie chcą, żebyśmy wracali do siebie – zaczęłam. – Są przerażone, że znowu się rozstaniemy i będą musiały przechodzić przez to wszystko jeszcze raz.

Krzysiek westchnął ciężko.

– Domyślałem się, że mogą tak zareagować. To dla nich trudna sytuacja. Ale co teraz? – zapytał z nadzieją w głosie.

– Myślałam o tym, żeby spróbować, ale powoli. Nie mówić im od razu, tylko spotykać się, dać im czas, żeby się przyzwyczaiły – zaproponowałam.

Krzysiek spojrzał na mnie z uwagą.

 – Może masz rację. Musimy być ostrożni. Dla nich to naprawdę trudne. Ale musimy też pamiętać o sobie, o naszych uczuciach.

– Wiem, Krzyśku. Chcę, żebyśmy byli szczęśliwi, ale nie kosztem naszych dzieci – powiedziałam, czując łzy napływające mi do oczu.

W tym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran – to była Lena.

– Przepraszam, muszę odebrać – powiedziałam, wstając od stolika.

Mamo, gdzie jesteś? – usłyszałam zdenerwowany głos Leny.

– Jestem na spotkaniu, kochanie. Co się stało? – zapytałam.

Marcel podsłuchał rozmowę taty. Mówił, że zamierza się z tobą spotkać i próbować znowu być razem. Marcel jest wściekły. Właśnie wyszedł z domu – odpowiedziała Lena.

– Co? Gdzie poszedł? – zapytałam przerażona.

– Nie wiem, mamo. Posłuchaj, on jest naprawdę wkurzony. Powiedział, że nie wróci, dopóki nie przestaniesz myśleć o tacie – odpowiedziała Lena z rozpaczą w głosie.

– Dobrze, Lena. Wracam do domu. Zaraz będę – powiedziałam, kończąc rozmowę.

Spojrzałam na Krzyśka.

– Muszę iść. Marcel uciekł z domu. Musimy go znaleźć.

Krzysiek wstał, sięgając po płaszcz.

– Pojadę z tobą. Razem go znajdziemy.

Razem ruszyliśmy w kierunku domu. Po drodze próbowałam dzwonić do Marcela, ale jego telefon był wyłączony. W głowie miałam tylko jedno – musimy go znaleźć, zanim coś mu się stanie.

Gdy dotarliśmy do domu, Lena czekała na nas na progu.

Gdzie on może być? – zapytałam, próbując nie panikować.

– Często chodził na boisko za szkołą, kiedy był zdenerwowany – odpowiedziała Lena.

– Jedźmy tam – powiedział Krzysiek, a ja skinęłam głową.

Gdy dotarliśmy na boisko, zobaczyliśmy Marcela siedzącego na ławce, z twarzą ukrytą w dłoniach. Podeszłam do niego powoli.

– Marcel, kochanie, wszystko w porządku? – zapytałam, siadając obok niego.

Spojrzał na mnie z gniewem i bólem w oczach.

Mamo, dlaczego? Dlaczego chcesz znowu to zrobić? Znowu nas zranić?

– Marcel, rozumiem, że się boisz. Ale musisz zrozumieć, że chcę tylko, żebyśmy byli szczęśliwi. Chcę spróbować, ale nie musimy się spieszyć. Możemy to zrobić powoli, dać wam czas – powiedziałam, starając się go uspokoić.

Krzysiek dołączył do nas, kucając przed Marcelem.

– Synu, wiem, że to trudne. Ale chcemy spróbować dla was, dla naszej rodziny. Daj nam szansę.

Marcel spojrzał na nas, a w jego oczach pojawiły się łzy.

– Obiecajcie mi, że jeśli to nie wyjdzie, nie będziecie znowu nas ciągać po sądach.

Spojrzeliśmy na siebie z Krzyśkiem, a potem na Marcela.

– Obiecujemy – powiedzieliśmy jednocześnie.

Robili wszystko, by nas rozdzielić

Po tej emocjonalnej rozmowie z Marcelem zdecydowaliśmy się z Krzyśkiem na bardziej ostrożne podejście do naszego związku. Spotykaliśmy się dyskretnie, nie wprowadzając dzieci w nasze plany. Chcieliśmy dać im czas, żeby przyzwyczaiły się do tej myśli, zanim cokolwiek im oficjalnie oznajmimy.

Ale później Lena i Marcel zaczęli sabotować nasze spotkania z Krzyśkiem. Często wracali do domu wcześniej niż zwykle, nagle potrzebowali naszej uwagi właśnie wtedy, gdy mieliśmy spędzić czas razem. Było to frustrujące, ale rozumiałam ich lęk i niepewność.

Pewnego wieczoru, gdy myślałam, że dzieci śpią, usłyszałam ich rozmowę przez uchylone drzwi.

Musimy coś zrobić, Lena. Oni naprawdę myślą, że mogą znowu być razem – powiedział Marcel.

– Wiem, Marcel. Ale co mamy zrobić? Jeśli się rozstaną, to znowu będzie koszmar – odpowiedziała Lena.

Pogadałam z Krzyśkiem i postanowiliśmy zorganizować pożegnalną kolację. Chcieliśmy w ten sposób zamknąć ten rozdział naszego życia, pokazując dzieciom, że jesteśmy gotowi zrezygnować z naszych uczuć dla ich dobra. Wiedzieliśmy, że to trudna decyzja, ale wydawała się być jedyną słuszną.

Przygotowałam ulubione dania Leny i Marcela, starając się, by ten wieczór był wyjątkowy. Krzysiek przyjechał wcześniej, żeby mi pomóc. Razem nakrywaliśmy do stołu, a dzieci krążyły wokół nas, wyczuwając napiętą atmosferę.

– Lena, Marcel, wiecie, że bardzo was kochamy – zaczął. – I dlatego podjęliśmy trudną decyzję. Dla waszego dobra, dla waszego spokoju, postanowiliśmy zrezygnować z prób odbudowania naszego związku.

Dzieci spojrzały na nas zszokowane. Lena była pierwsza, która przerwała ciszę.

Co? Dlaczego? – zapytała, jej głos drżał od emocji.

– Widzimy, jak bardzo się boicie – kontynuowałam. – Nie chcemy, żebyście przechodzili przez kolejne rozstania. Wasze szczęście jest dla nas najważniejsze.

Marcel opuścił głowę, jego twarz była ukryta w cieniu.

– Ale my... – zaczął niepewnie. – Nie chcemy, żebyście się rozstawali, ale też nie chcemy, żebyście byli razem tylko po to, żeby nas zadowolić.

Spojrzeliśmy na siebie z Krzyśkiem, zdając sobie sprawę z głębokości ich lęków.

– Więc co teraz? – zapytała Lena.

Usiadłam obok niej, trzymając ją za rękę. Wiedziałam, że tak może się stać.

Teraz spróbujemy powoli, krok po kroku. Będziemy się spotykać, spędzać razem czas jako rodzina. Damy sobie czas, żeby się przekonać, czy to naprawdę może się udać.

Lena i Marcel spojrzeli na siebie, a potem na nas.

– Dobrze, spróbujmy – powiedziała Lena z determinacją w głosie.

Kolacja, która miała być pożegnalna, zamieniła się w nowy początek. Rozmawialiśmy długo, dzieląc się naszymi obawami i nadziejami. Wiedzieliśmy, że przed nami długa droga, ale teraz mieliśmy nadzieję, że możemy ją przejść razem.

Znowu byliśmy rodziną

Kilka miesięcy później siedzieliśmy wszyscy razem w salonie, oglądając film. Atmosfera była ciepła i rodzinna, a nasze relacje zdawały się wracać na właściwe tory. Choć nadal mieliśmy przed sobą wiele wyzwań, czuliśmy, że jesteśmy na dobrej drodze.

Patrzyłam na dzieci, które śmiały się z Krzyśkiem, i czułam wdzięczność za ten moment. Wiedziałam, że decyzja, którą podjęliśmy z Krzyśkiem, była trudna, ale potrzebna. Daliśmy sobie i dzieciom szansę na zrozumienie i akceptację.

Kocham was wszystkich – powiedziałam cicho, a Krzysiek objął mnie ramieniem.

– My ciebie też kochamy, mamo – odpowiedzieli Lena i Marcel niemal jednocześnie, śmiejąc się.

Przyszłość była niepewna, ale teraz wiedzieliśmy, że możemy stawić czoła każdemu wyzwaniu, jeśli będziemy razem. I to było najważniejsze. Razem jako rodzina, gotowi walczyć o swoje szczęście i miłość, niezależnie od przeszkód, które mogły się pojawić na ich drodze.

Weronika, 46 lat

Czytaj także:
„Wyszłam za rolnika i to był mój koniec. Byłam dla niego częścią inwentarza, zaraz po widłach i siewniku”
„Chłopak rzucił mnie dla mojej przyjaciółki. Gdy oni tańczyli na swoim weselu, ja pocieszałam się w ramionach jego ojca”
„Najpierw zostawił mnie mąż, a teraz syn odszedł do panienki. Uważają, że traktuję ich jak nieporadnych niemowlaków”

Redakcja poleca

REKLAMA