„Po powrocie z wakacji u kuzynki na wsi, dostałam paragon na 2000 zł. Potraktowała mnie jak zwykłą turystkę”

zaskoczona kobieta fot. iStock by Getty Images, juanma hache
„– Co to ma być? – mruknęłam do siebie, wpatrując się w ekran. Kwota była niemała, a ja poczułam, jak zalewa mnie fala złości. Przecież zawsze traktowaliśmy te wizyty jako rodzinne odwiedziny, nigdy wcześniej nie było mowy o jakichkolwiek opłatach”.
/ 03.08.2024 19:00
zaskoczona kobieta fot. iStock by Getty Images, juanma hache

Od zawsze trzymałam się blisko z moimi kuzynami, Anią i Jankiem. Nasze relacje były pełne ciepła i zrozumienia, a wspólne wakacje w ich agroturystyce zawsze należały do moich ulubionych. Tego lata, po wyjątkowo stresującym okresie w pracy, postanowiłam spędzić tam tydzień, odpoczywając od miejskiego zgiełku i ciesząc się urokami wiejskiego życia.

Agroturystyka Ani i Janka była prawdziwym rajem. Spokojne poranki przy kawie na tarasie, długie spacery po okolicznych lasach, domowe jedzenie przygotowywane przez Anię – to wszystko sprawiało, że czułam się jak w raju. Janek, choć wiecznie zapracowany, zawsze znajdował czas, żeby przyjść na wieczorne rozmowy przy kominku, które uwielbiałam.

Byłam w szoku

Po powrocie do domu, wciąż jeszcze przepełniona wrażeniami z urlopu, otworzyłam skrzynkę mailową. Na górze listy czekała na mnie niespodziewana wiadomość od Ani. Otworzyłam ją z uśmiechem, ale ten szybko zniknął, gdy przeczytałam jej treść. W załączniku znajdował się rachunek za mój pobyt w agroturystyce.

– Co to ma być? – mruknęłam do siebie, wpatrując się w ekran. Kwota była niemała, bo 2000 złotych, a ja poczułam, jak zalewa mnie fala złości. Przecież zawsze traktowaliśmy te wizyty jako rodzinne odwiedziny, nigdy wcześniej nie było mowy o jakichkolwiek opłatach. Zaskoczona i zdezorientowana, postanowiłam natychmiast zadzwonić do Ani, aby wyjaśnić tę sytuację.

Chciałam to wyjaśnić

– Cześć, Aniu – zaczęłam, próbując ukryć drżenie w głosie.

– Cześć, Kasiu! Jak się masz? – Ania była jak zawsze serdeczna.

– Dobrze, dobrze... – zawahałam się na moment. – Właściwie chciałam porozmawiać o czymś, co mnie trochę zaskoczyło. Dostałam rachunek za mój pobyt u was...

Po drugiej stronie zapadła krótka cisza, a potem Ania odparła:

– Ach, tak... To standardowa procedura. Wprowadziliśmy opłaty dla wszystkich gości.

– Ale ja nie jestem zwykłym gościem. Czemu muszę płacić? – zapytałam, starając się nie brzmieć zbyt oskarżycielsko. – Nigdy wcześniej nie musiałam płacić...

– Wiem, Kasiu, i naprawdę mi przykro, jeśli poczułaś się nieswojo – Ania brzmiała szczerze. – Ale musieliśmy to zrobić. To nasze jedyne źródło dochodu i... po prostu musimy traktować wszystkich gości jednakowo.

– Ale dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej? – Z moich ust wydobyło się więcej żalu, niż zamierzałam. – Czuję się oszukana, Aniu.

Ania westchnęła.

– Przepraszam, że cię zaskoczyliśmy. Naprawdę nie chciałam, żebyś poczuła się źle. Mieliśmy nadzieję, że to zrozumiesz.

Wszędzie chodzi tylko o kasę

Zakończyłyśmy rozmowę, ale w mojej głowie kłębiły się myśli. Dlaczego nagle muszę płacić za coś, co zawsze było darmowe? Czy naprawdę teraz wszystko jest biznesem?

Usiadłam w fotelu i zamknęłam oczy. Wspomnienia z dzieciństwa, spędzane na tej samej agroturystyce, gdzie biegaliśmy boso po trawie, śmialiśmy się i cieszyliśmy prostymi rzeczami, teraz zdawały się być przeszłością. Czy naprawdę wszystko musiało się zmieniać?

Postanowiłam, że muszę porozmawiać z Jankiem. Może on wyjaśni mi to lepiej.

Kuzyn wyznał mi prawdę

Następnego dnia zadzwoniłam do Janka, proponując spotkanie. Zgodził się bez wahania. Czułam, że potrzebuję usłyszeć jego wersję i zrozumieć, co naprawdę się dzieje.

Gdy przyjechał, wyglądał na zmęczonego, co tylko podsycało moje obawy.

– Cześć, Kasiu – przywitał mnie ciepło. – Co się dzieje?

– Janek.... – wzięłam głęboki oddech. – Dostałam rachunek za mój pobyt u was... Chciałam to wyjaśnić jeszcze z tobą, bo Ania już swoje powiedziała.

Janek spuścił wzrok i zaczął nerwowo bawić się łyżeczką.

– Kasiu, wiesz, że prowadzenie agroturystyki to nasze jedyne źródło dochodu – zaczął powoli. – Ostatnio mamy poważne problemy finansowe. Musieliśmy zacząć traktować wszystkich gości jednakowo, nawet rodzinę.

– Ale dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej? – przerwałam mu, nie mogąc powstrzymać emocji. – To nie fair, Janek.

Mieli problemy finansowe

Janek podniósł wzrok i spojrzał mi prosto w oczy.

– Przepraszam, Kasiu. To nie było zamierzone. Staraliśmy się jak mogliśmy, ale... po prostu nie mogliśmy już dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Potrzebujemy tych pieniędzy, aby przetrwać.

Wiedziałam, że mówi prawdę, ale wciąż czułam się źle. Byliśmy rodziną. Czy naprawdę musiało dojść do tego, że teraz pieniądze były ważniejsze od naszych więzi?

– Mogliście mi powiedzieć – powiedziałam cicho.

Rozmowa była napięta i trudna. Czułam, że nasze relacje zmieniały się na moich oczach. Janek i Ania byli dla mnie jak rodzeństwo, a teraz czułam się jak obca.

– Dobrze, Janek. Spróbuję to zrozumieć – powiedziałam na zakończenie. – Ale wciąż czuję się z tym źle.

Pożegnaliśmy się, a ja wracałam do domu z ciężkim sercem. Musiałam porozmawiać z mamą. Może ona będzie miała jakieś odpowiedzi.

Wyżaliłam się mamie

Kiedy weszłam do domu, od razu poczułam zapach pieczonego ciasta. Mama zawsze piekła, kiedy chciała poprawić sobie humor. W kuchni zastałam ją, krzątającą się przy blacie, pochyloną nad misą pełną ciasta.

– Cześć, mamo – przywitałam się, starając się brzmieć normalnie.

– Cześć, kochanie – odpowiedziała mama z uśmiechem, ale zaraz zmarszczyła brwi. – Coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną.

Opowiedziałam jej o rachunku, o rozmowie z Anią i Jankiem, o moim poczuciu zdrady i dezorientacji. Mama słuchała uważnie, mieszając ciasto. Kiedy skończyłam, westchnęła głęboko i usiadła przy stole.

– Kasiu, nie miałam pojęcia, że Ania i Janek pobierają opłaty od rodziny. To naprawdę dziwne... – zaczęła powoli. – Ale pamiętam, że kiedyś, dawno temu, były między naszymi rodzinami pewne nieporozumienia.

– Jakie nieporozumienia? – zapytałam, zaskoczona. Mama rzadko wspominała o dawnych konfliktach.

– Chodziło o podział majątku po dziadkach. Ania i Janek zawsze czuli, że dostali mniej, że zostali potraktowani niesprawiedliwie. Może to ma coś wspólnego z ich obecnym podejściem... – mama zamyśliła się.

Drążyłam temat

Właśnie wtedy zadzwonił telefon. Mama podniosła słuchawkę, a ja usłyszałam głos ciotki, matki Ani i Janka. Ich rozmowa była cicha, ale podsłuchując, dowiedziałam się, że kuzyni mają poważne problemy finansowe. Ciotka wspomniała o długach, które muszą spłacać, i o trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Janek nie mówił, że jest aż tak źle.

– Mamo, muszę się dowiedzieć więcej. Muszę porozmawiać z Anią osobiście – powiedziałam stanowczo.

– To dobry pomysł, Kasiu. Może wreszcie zrozumiesz, co się dzieje – mama spojrzała na mnie z troską.

Następnego dnia było spotkanie rodzinne. Wiedziałam, że tam będzie Ania. Musiałam to wyjaśnić, niezależnie od tego, jak trudne mogło to być.

Spotkanie rodzinne odbywało się w domu ciotki. Gdy tylko przekroczyłam próg, poczułam napięcie wiszące w powietrzu. Wszyscy starali się zachowywać normalnie, ale atmosfera była ciężka. Wśród gości dostrzegłam Anię, która uśmiechnęła się na mój widok, ale jej oczy zdradzały zmęczenie.

Było gorzej, niż myślałam

Postanowiłam nie zwlekać. Po krótkiej wymianie uprzejmości podeszłam do niej i poprosiłam, żeby wyszła ze mną na chwilę na taras. Przystała na to, choć widziałam, że była zaniepokojona.

– Aniu... – zaczęłam, kiedy już byłyśmy same. – Wiem, że macie problemy finansowe. 

Ania spuściła wzrok, jej twarz zasłoniły kosmyki włosów.

– Tak, to prawda – odpowiedziała cicho. – Nie chciałam, żebyś się o tym dowiedziała w ten sposób.

– Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? Dlaczego nie mogliśmy tego omówić jak rodzina? – poczułam, jak rośnie we mnie gniew, ale starałam się go opanować.

– Kasia, to nie jest takie proste – Ania uniosła głowę, a w jej oczach błyszczały łzy. – Jesteśmy na skraju bankructwa. Musieliśmy zacząć pobierać opłaty od wszystkich, żeby przetrwać. Nie chciałam cię obarczać naszymi problemami.

– Ale ja jestem częścią rodziny, Aniu. Powinniśmy sobie pomagać, a nie stawiać między sobą ściany. Czuję się zdradzona, bo zamiast porozmawiać, ukrywaliście przede mną prawdę – powiedziałam, łamiącym się głosem.

Ania otarła łzy.

– Przepraszam, Kasiu. Naprawdę chciałam, żeby wszystko było jak dawniej, ale sytuacja nas przerosła. Myśleliśmy, że w ten sposób będzie łatwiej.

– Nic nie jest łatwiejsze, kiedy brakuje szczerości – odpowiedziałam. – Teraz wiem, że macie problemy. Chcę wam pomóc, ale musimy być wobec siebie otwarci. Jak poważne są wasze problemy finansowe?

Ania spojrzała na mnie smutno.

– Bardzo poważne. Zaczynamy tracić płynność finansową, a długi rosną. Jeśli szybko czegoś nie wymyślimy, możemy stracić naszą agroturystykę.

Chciałam im pomóc

Wróciłyśmy do środka, a ja czułam, że choć rozmowa była trudna, to otworzyła nam drogę do porozumienia. Spotkanie rodzinne toczyło się dalej, ale ja ciągle myślałam o tym, co usłyszałam. Czułam się zraniona, ale i gotowa, by wesprzeć kuzynów w trudnym czasie.

Wieczorem usiadłam w fotelu z kubkiem herbaty i próbowałam zebrać myśli. Następnego dnia zadzwoniłam do mamy i opowiedziałam jej o wszystkim. Była równie zaskoczona jak ja, ale zgodziła się, że musimy zorganizować spotkanie rodzinne, na którym omówimy, jak możemy pomóc Ani i Jankowi. Skontaktowałam się z kuzynami i ustaliliśmy termin spotkania.

– Aniu, Janku – zaczęła mama. – Wiem, że macie trudności finansowe. Jesteśmy tu, żeby wam pomóc. Rodzina jest najważniejsza.

Janek i Ania spojrzeli na nas z wdzięcznością, ale i niepokojem.

– Dziękujemy – powiedziała Ania. – Sytuacja jest naprawdę trudna...

Razem pokonamy problemy

Wspólnie zaczęliśmy rozważać różne możliwości. Janek i Ania opowiedzieli o swoich planach na rozwój agroturystyki, a ja zaproponowałam, że pomogę im w przygotowaniu kampanii marketingowej, która przyciągnie więcej gości. Mama i ciotka zgodziły się wspierać nas finansowo na początku, dopóki sytuacja się nie ustabilizuje.

– Może zorganizujemy jakieś rodzinne wydarzenie, które przyciągnie gości? – zaproponowała ciotka. – Coś, co pokaże, jak wspaniałe jest to miejsce.

Pomysł spodobał się wszystkim. Postanowiliśmy zorganizować letni festyn, który przyciągnie ludzi z okolicy i z daleka. Będą lokalne przysmaki, rękodzieło, muzyka na żywo i różne atrakcje dla dzieci. Wszyscy zaangażowaliśmy się w przygotowania, a atmosfera w rodzinie zaczęła się poprawiać.

Czas mijał, a my pracowaliśmy razem, by uratować agroturystykę. Letni festyn okazał się ogromnym sukcesem, a liczba gości zaczęła rosnąć. Janek i Ania stopniowo wychodzili z długów, a ja czułam, że nasze relacje znów stają się silniejsze. I oczywiście uiściłam opłatę za mój pobyt i to z napiwkiem

Kasia, 30 lat

Czytaj także: „Rodzina ciągle spędzała u nas darmowe wakacje. Gdy wystawiłam im paragon na symboliczne 1000 zł, obrazili się”
„Byliśmy zgodną parą, dopóki nie pojechaliśmy na urlop we dwoje. W połowie wakacji brałam nogi za pas”
„Pojechałem z kochanką na Malediwy. Przypadkowe spotkanie na plaży zmieniło żar tropików w lodową pustynię”

Redakcja poleca

REKLAMA