Siedziałam w fotelu i oglądałam wiadomości, ze złością słuchając informacji o kolejnych aferach. Spoglądałam z niepokojem na Kasię, która przeglądała jakieś pismo i zastanawiałam się, jakie życie ją czeka, jak sobie poradzi. Jest przecież taka wrażliwa i niedoświadczona. Skończyła właśnie 19 lat i nieubłaganie wchodzi w dorosłe życie. A przecież tak niedawno...
Przyjaciółka dała mi numer
Życie naszej rodziny wydawało się ustabilizowane. Obydwoje z mężem pracowaliśmy, budowało się nowe mieszkanie. Dzieci chodziły do szkoły i oprócz drobnych kłopotów finansowych nie mieliśmy powodów do narzekań. I nagle grom z jasnego nieba: „jestem w ciąży”.
Ogarnęło mnie przerażenie. Co ja teraz zrobię? Mam 43 lata. Co powiedzą dzieci, znajomi? Byłam wściekła na siebie, męża i na cały świat.
– Jakoś to będzie – Janusz, wieczny optymista, próbował mnie pocieszać.
Tak! Ale to ja będę musiała zadbać, żeby jakoś to było, pomyślałam. Postanowiłam porozmawiać z moją przyjaciółką. Liczyłam się z jej zdaniem, a poza tym, wiedziałam, że z racji zawodu... Umówiłyśmy się w kawiarni. Przyszłam trochę wcześniej, dokładnie ułożyłam sobie, co powiem, ale nic z tego nie wyszło. Kiedy usiadła przy stoliku, nie mogłam wykrztusić ani słowa. Wreszcie łykając łzy, wydukałam:
– Będę miała dziecko, ratuj.
– Tylko tyle? A ja myślałam, że ktoś jest chory – powiedziała, uspokajająco biorąc mnie za rękę – Przecież jest tyle rodzin, które mają więcej niż troje dzieci i dają sobie radę – dodała.
– Czy ty pamiętasz, ile ja mam lat, ile Janusz, a po ile dzieci? – zapytałam.
– Co to ma do rzeczy? Jesteście zdrowi, sprawni, poradzicie sobie. O ile znam twojego męża, to jestem pewna, że się ucieszył.
– Jest zachwycony. On nie ma wątpliwości i nie bierze pod uwagę tego, że dziecko może być chore... A nasze nowe mieszkanie? – wysuwałam kolejne argumenty – Dzieci tak się cieszą, że wreszcie każde będzie miało własny pokój.
– Zrobisz, oczywiście to, co uważasz za najlepsze dla siebie i rodziny – powiedziała poważnie Krysia.
– Więc słuchaj, czy ty nie znasz kogoś? No wiesz... – zaczęłam niepewnie, bo coraz częściej myślałam o zabiegu.
Krystyna bez słowa wyjęła notes, przepisała numer i podsunęła mi karteczkę. Schowałam ją do torebki. Pomyślałam: może zadzwonię tam jutro.
Pomogę ci, pod warunkiem
Do domu wróciłam z mętlikiem w głowie. W nocy chciałam jeszcze raz porozmawiać z Januszem. Ale wyszło inaczej.
Wieczorem, gdy jedliśmy kolację, Janusz niespodziewanie wypalił:
– Słuchajcie, chcemy wam coś powiedzieć. Mama spodziewa się dziecka i dlatego ostatnio była trochę podenerwowana. Bała się, jak to przyjmiecie.
Nie zdążyłam nawet otworzyć ust, tylko jęknęłam z przerażenia.
– Mamo, czym się martwisz? Pomogę ci, pod warunkiem że urodzisz mi brata – zażartował nasz piętnastoletni syn.
– A ja chcę siostrę – zawołała trzynastoletnia Magda.
– Brat.
– Siostra! – przekrzykiwały się dzieciaki. Mąż patrzył wymownie, a mnie popłynęły z oczu łzy szczęścia. A więc ta karteczka nie jest mi wcale potrzebna...
Kasia urodziła się w styczniu
Była taka maleńka. Wszystkich od razu zawojowała. Gdy dziś patrzę na nią, utwierdzam się w przekonaniu, że podjęta przed laty decyzja była słuszna, chociaż tak się wtedy bałam... Nagle głos córki wyrwał mnie z zamyślenia:
– O czym tak dumasz mamo?
Oj, gdybyś ty, mój skarbie, wiedziała...
Czytaj także:
„Myślałam, że mąż to anioł niezdolny do zdrady. A on po kryjomu kupował zmysłową bieliznę kochance”
„Radek najpierw mnie potrącił, a później poślubił. Cały czas myślę, że zrobił to tylko z litości”
„Mąż odszedł do kochanki, a ja związałam się z jej byłym mężem. Zrobiliśmy małe przetasowanie i powstał układ idealny”