Uwierz mi, on jest jak pies policyjny! Idzie za tropem aż do skutku, jak raz coś złapie, to nie puści! Żona mojego kolegi zdradzała go z lekarzem, który leczył ich dziecko. Kolega czuł, że coś się nie zgadza, ale sam nigdy by na to nie wpadł. A Anatol już po trzech tygodniach dostarczył mu niezbite dowody. Żona nie miała w sądzie żadnych szans!
Marek doskonale wiedział, co powinienem robić. Ja miałem tysiące wątpliwości, Nigdy w życiu nie korzystałem z usług prywatnego detektywa i czułem się, jakbym miał zostać bohaterem serialu albo powieści dla nastolatków…
– Absolutnie nie ma się czego wstydzić. To jest teraz normalna rzecz, a takich biur są dziesiątki. Tylko po co masz pójść do pierwszego lepszego, kiedy to jest sprawdzony fachowiec. Nie chodzi o to, żebyś płacił miesiącami jakiemuś łamadze, który w nieskończoność będzie chodził za twoją żoną, a potem ci powie, że właściwie to nie ma dowodu. Anatol jest szybki i skuteczny. A poza tym naprawdę tani. Zapisz sobie numer…
Zapisałem, wiedząc, że następnego dnia zadzwonię do Biura Detektywistycznego „Oko”. Gdyby jeszcze rok wcześniej ktoś mi powiedział, że moja kochana Lidka może mnie zdradzać, wyśmiałbym go albo strzelił w pysk. Byliśmy małżeństwem od ponad trzydziestu lat i parą prawie idealną. Żadnych awantur, idealna zgodność charakterów i zainteresowań. Po tylu latach wciąż byłem zakochany. Moja żona wydawała mi się najpiękniejszą i jedyną kobietą na świecie i byłem przekonany, że ona też wciąż widzi we mnie tego jedynego mężczyznę. Absolutnie jej ufałem…
Jestem honorowy
A jednak wszystko nagle zaczęło się sypać. To było dwa miesiące przed moją rozmową z Markiem. Lidka, jak zawsze w czwartki, poszła do swojego klubu fitness, gdzie od lat chodziła na rozmaite rodzaje gimnastyki – w towarzystwie innych kobiet w podobnym wieku. Jestem taksówkarzem i pech chciał, że akurat kwadrans po wyjściu Lidki wyjechałem na miasto. I zobaczyłem moją żonę wsiadającą do autobusu, którym nijak nie można było dojechać do klubu. Wziąłem właśnie klienta, więc nie mogłem jej śledzić…
Po powrocie z pracy zapytałem Lidkę, jak było w klubie. Myślałem, że usłyszę historię, która natychmiast wytłumaczy jej podróż autobusem, jednak moja żona powiedziała, że to były zwykłe zajęcia, nic szczególnego… Nie dałem po sobie poznać, że jestem wstrząśnięty. Lidka kłamała. Moja żona, której bezgranicznie ufałem, coś przede mną ukrywała!
Sytuacja z autobusem nie powtórzyła się nigdy więcej, ale od tamtej pory wszystko wydawało mi się podejrzane. Któregoś dnia Lidka skończyła rozmowę telefoniczną, kiedy tylko wszedłem do pokoju. Zapytana, z kim rozmawiała, powiedziała, że z matką, ale wiedziałem, że to nieprawda – nie muszę słyszeć słów, żeby z tonu głosu wyczytać, kiedy rozmawia z matką… Innego dnia, po powrocie do domu, znalazłem w szafie mokry jeszcze od deszczu płaszcz, choć moja żona twierdziła, że nigdzie nie wychodziła.
Zauważyłem też zmianę w zachowaniu Lidki. Coraz częściej bywała myślami zupełnie gdzie indziej. Nieuważnie słuchała tego, co do niej mówię, rzadziej się do mnie uśmiechała. Wszystko składało się w logiczną całość. Lidka ma kogoś. Zdradza mnie…
Nie czułem się na siłach z nią o tym rozmawiać. Mam swój honor. Jeżeli ma kochanka, droga wolna. Nie będę prosił, nie będę się poniżał. Nigdy nie zdradziłem mojej żony i nie zasłużyłem na to, by zostać zdradzonym. I nie będę też żył dalej, udając, że niczego nie zauważyłem. Zdobędę dowody, a potem wystąpię o rozwód. Po kilku tygodniach byłem pewien mojej decyzji…
Anatol był wysokim, energicznym czterdziestolatkiem. Przyjął mnie w swoim gabinecie z dużym biurkiem. Mimo stresu uśmiechnąłem się w duchu, bo na ścianie miał portret Sherlocka Holmesa i gwiazdę szeryfa z Dzikiego Zachodu. Ale to w końcu nie moja sprawa, jak sobie urządza biuro…
– Nie wykluczam, że pańska żona spotyka się z innym mężczyzną… Pewne sygnały są typowe. Kłamstwa, urwane rozmowy telefoniczne… Zna pan dobrze garderobę żony, biżuterię, buty, torebki? Pytam, bo mężczyźni często nie zauważają, że żona nosi rzeczy, których nigdy wcześniej nie miała. Nowe i kosztowne… A to są prezenty od kochanka! Zaprzeczyłem zdecydowanie. Lidka z pewnością nie nosiła żadnych nowych ubrań, a tym bardziej biżuterii. W ogóle nigdy nie była osobą, która się stroi. Poza obrączką ślubną zakładała czasem broszkę albo naszyjnik, ale to wszystko.
– No oczywiście, to o niczym nie świadczy… Niektóre pary kochanków są bardzo ostrożne. Musimy rozpocząć regularną obserwację. Będę potrzebował zdjęć pańskiej żony oraz informacji – praca, relacje rodzinne, zakupy, hobby…
Przekazałem Anatolowi zdjęcia i wszystko, co wiedziałem o zwyczajach Lidki. Wziął bardzo skromną zaliczkę „na niezbędne koszty” i zapowiedział, że właściwe honorarium odbierze wyłącznie w razie sukcesu, a więc udowodnienia zdrady lub niewinności „podejrzanej”. No i że od jutra zabiera się do „czynności operacyjnych”.
Wracałem do domu z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony bardzo chciałem się mylić. Z drugiej – pojawiła się paskudna myśl, że w takim przypadku zrobię z siebie totalnego kretyna… A co, jeżeli Anatol potwierdzi moje obawy? Bałem się samotności. Czy będę umiał żyć bez Lidki? Nie wyobrażałem sobie, że drugi raz w życiu, i to właśnie w konsekwencji rozwodu, stracę najbliższą mi osobę…Nie, to nie była inna kobieta i to nie był mój rozwód. Miałem brata bliźniaka. Nasi rodzice rozeszli się, kiedy mieliśmy po czternaście lat. Urodziliśmy się jako bliźnięta dwujajowe, więc nie byliśmy identyczni, choć oczywiście bardzo podobni. Ale i tak wciąż nierozłączni i ogromnie ze sobą związani. Pewnie przeszlibyśmy razem przez życie, gdyby nie ten rozwód…
Nasi rodzice rozstawali się najgorzej jak można. Obrzydliwa sprawa sądowa z wyciąganiem wszystkich możliwych brudów, powoływaniem na świadków wspólnych przyjaciół i wciąganiem w tę awanturę dzieci. Każde z rodziców chciało przeciągnąć nas na swoją stronę, a my byliśmy zbyt młodzi, by oprzeć się ich manipulacjom. Podzieliliśmy się – ja wziąłem stronę ojca, Jasiek matki. Nikt nie zamierzał nas rozdzielać, jednak kiedy w sądzie zapytano nas, z kim chcemy zostać po rozwodzie, każdy z nas wybrał swojego rodzica. Wtedy już zresztą nie rozmawialiśmy ze sobą…
Wróciłem kompletnie rozbity
Janek na kilka lat wyjechał z matką za granicę, matka ponownie wyszła za mąż, miał nowego, zagranicznego ojca. Nasz ojciec umarł już sześć lat później – bardzo wcześnie musiałem nauczyć się samodzielności, zacząć zarabiać na utrzymanie. Jaś był na pogrzebie ojca, zresztą kilka lat później wrócił do Polski i naszego miasta. Spotkaliśmy się wtedy, po pogrzebie. Chcieliśmy, już przecież jako dorośli ludzie, odbudować relację.
Nie wyszło, emocje były zbyt silne. On obwiniał naszego ojca o swoje trudne przeżycia w obcym środowisku za granicą, ja byłem pewien, że to matka odpowiada za zbyt wczesną śmierć taty… Pokłóciliśmy się znów, tym razem „na śmierć”, przysięgając sobie nawzajem, że już nigdy więcej nie chcemy się widzieć…
Od tamtej pory minęło grubo ponad trzydzieści lat. Rzadko myślałem o tamtej sprawie, ale teraz poczułem, że znów stanie się coś podobnego… Wracając od Anatola postanowiłem wstąpić do klubu fitness, w którym ćwiczyła Lidka i gdzie właśnie powinna być na zajęciach. Pomyślałem, że zrobię jej niespodziankę i odprowadzę do domu. Nie wiem, co mnie do tego skłoniło. Może czułem się głupio z powodu tego detektywa?
Czekałem dwadzieścia minut przed salą. Potem drzwi się otworzyły i ze środka wyszła grupa pań w sportowych strojach. Lidki wśród nich nie było. Zatrzymałem instruktorkę, pytając o Lidkę – wiedziałem, że znają się od lat. Przedstawiłem się. Miałem wrażenie, że jest trochę zmieszana.
– Lidka? No, chyba nie bardzo teraz może przychodzić… Wiem, że zawsze to bardzo lubiła, ale są w życiu ważniejsze rzeczy.
Wróciłem do domu kompletnie rozbity. Kiedy dwa tygodnie później spotkałem się z Anatolem w jego gabinecie, przyjąłem słowa detektywa jako coś oczywistego.
– Nie mam dla pana dobrych wiadomości… Pańska żona z pewnością z kimś się spotyka. Nie potrafię na razie podać panu szczegółów i musimy poczekać na okazję zrobienia dobrych zdjęć, ale wiemy, że to mężczyzna mniej więcej w pańskim wieku. Spotkali się w kawiarni, ale na pewno żona odwiedza go także w domu. Znamy nazwisko i adres, jednak nie mogę podać go panu aż do momentu, kiedy będziemy mieli pewność. Etyka zawodowa, rozumie pan. Mogę tylko zdradzić, że prawdopodobnie jest cudzoziemcem. Kobiety w pewnym wieku bardzo często wybierają cudzoziemców. Wie pan, lepsza sytuacja materialna, zdrowie, szansa na podróże i tak dalej…
Tymi ostatnimi słowami naprawdę mnie rozzłościł. Zapytałem, kiedy będę mógł obejrzeć zdjęcia. Anatol obiecał, że już za kilka dni będzie miał dowody, więc zadzwoniłem do mojego kolegi Marka, tego, który polecił mi Anatola.
– Wspominałeś, że znasz dobrego adwokata od rozwodów. Chyba jednak będzie mi potrzebny…
W domu starałem się zachowywać jak zwykle. Do czasu zdobycia dowodów zdrady postanowiłem nie dać po sobie poznać, że cokolwiek podejrzewam. Niech Lidka myśli, że jestem naiwniakiem, którego może sobie nabijać w butelkę. A to się zdziwi, kiedy położę przed nią pozew rozwodowy i zdjęcie kochanka…
Anatol zaprosił mnie do siebie pięć dni później.
– Mamy ich! Proszę siadać, zaraz panu pokażę zdjęcia żony i tego Holendra… Bo mieliśmy rację, to obcokrajowiec! Lekarz pracujący w Polsce. A swoją drogą, pańska żona jest dość stała w swoich upodobaniach. Wybrała tego faceta, jakby go szukała z pańskim zdjęciem w kieszeni. Ten sam wzrost, sylwetka, nawet twarz…
Nie słuchałem tej jego gadaniny, patrzyłem tylko, jak wyjmuje z szuflady kopertę, a z niej wysypuje fotografie… Na zdjęciach od razu rozpoznałem Lidkę – na ulicy, w drzwiach kawiarni, wsiadającą do samochodu. Towarzyszył jej mężczyzna, którego rzecz jasna nie poznałem, bo też w życiu nie znałem osobiście żadnego Holendra. Jednak jego twarz wydawała mi się dziwnie znajoma. Musieliśmy się już kiedyś spotkać. Może był moim klientem? Może woziłem go taksówką?
Lidka mnie wysłuchała
Nie miałem czasu na rozważania, bo Anatol położył przede mną kartkę papieru.
– Tu są jego dane. Nazywa się Jan van Dijk, to tam bardzo popularne nazwisko…
W pierwszej chwili pomyślałem, że to obrzydliwy żart, poczułem wściekłość i ochotę, żeby uderzyć Anatola. Ale spojrzałem na niego i zrozumiałem, że święcie wierzy w to, co mówi. Jest kiepskim detektywem i nie ma pojęcia, co mu się właśnie udało… Roześmiałem się głośno, a potem śmiałem się dalej i nie mogłem uspokoić. Anatol chyba pomyślał, że oszalałem…
Lidka nie miała kochanka! Lidka mnie nie zdradzała… Owszem, Jan van Dijk, „holenderski lekarz”, mógłby być kochankiem mojej żony, ale takie przypadki zdarzają się tylko w książkach. Wzrost, sylwetka, twarz – ja go nie poznałem, ale nawet obcy człowiek dostrzegł podobieństwo. Bliźniacy są podobni do końca życia…
Na fotografiach mojej żonie towarzyszył Jaś – mój brat, którego ostatni raz widziałem trzydzieści pięć lat temu. Po rozwodzie razem z matką wyjechał do Holandii. Matka do tego stopnia nienawidziła naszego ojca, że, kiedy ponownie wyszła za mąż, za Holendra, wymogła zmianę nazwiska także na Jaśku. Janek miał podwójne obywatelstwo. Dlatego Anatol, detektyw szybki, ale niezbyt dokładny, uznał go za cudzoziemca…
Zapłaciłem Anatolowi uczciwie i podziękowałem. O całą resztę musiałem już spytać Lidkę. Postanowiłem powiedzieć jej wszystko. Wierzyłem, że mi w wybaczy, a w rewanżu dowiem się, dlaczego w tajemnicy spotyka się z moim bratem…
Lidka spokojnie mnie wysłuchała, a potem nagle się rozpłakała.
– Jestem bardzo chora. Nie wyjdę z tego, lekarze dają mi tylko kilka procent szans… Chciałam ci tego oszczędzić póki się da… Na Janka trafiłam przypadkowo, w przychodni, mamy rzadkie nazwisko, więc zapytał… Pomyślałam, że to nie może być przypadek. Że los daje mi szansę pogodzić was. Nie chcę, żebyś po mojej śmierci został zupełnie sam. Janek to bardzo dobry człowiek, a wasz głupi konflikt był dziełem waszych rodziców.
On bardzo chce cię odzyskać, ale poprosił, żebym najpierw dała mu szansę jako lekarzowi – namówił mnie na niestandardową terapię, dwa razy w tygodniu. Umówiliśmy się, że będę przychodziła w godzinach mojej gimnastyki, i tak musiałam przestać ćwiczyć… Rozumiem go. Chciał dać ci prezent, najlepszy jaki mógł – moje życie.
Trudno w to uwierzyć, ale terapia Janka opóźniła rozwój choroby Lidki o co najmniej kilka lat – bardzo wierzę, że w tym czasie pojawi się wreszcie skuteczny lek. Janek i ja nadrabiamy stracone trzydzieści lat i nie możemy pojąć, jak mogliśmy spędzić osobno taki szmat życia. A Anatol? To najlepszy prywatny detektyw świata. Zamiast dzielić ludzi, ułatwiając im rozwód, potrafi ich z powrotem połączyć…
Czytaj także:
„Narzeczony rzucił mnie po 6 latach dla kochanki. Zemściłam się, przyłapałam jego ukochaną na zdradzie”
„Zdrady męża sprawiły, że poczułam się nieatrakcyjna i niechciana. Dopiero przy kochanku czułam się pożądana”
„Żona nie wytrzymała kolejnej zdrady, a zawsze wiedziała o moich kochankach. Zostawiła mnie po 40 latach małżeństwa”