„Po Komunii syna kuzynka zgłosiła nas do skarbówki. Według niej dorobiliśmy się za dużo, wykorzystując własne dziecko”

zmartwiona kobieta fot. Getty Images, Eric Audras
„– Arturek zadowolony z prezentów? – spytała. – No udało się trochę opanować rodzinkę, żeby nie przesadzili i nie kupili quada – Paweł się roześmiał. – Ale też udało się uzbierać pokaźną sumkę, bo prawie dwadzieścia tysięcy złotych. Wpłacimy na lokatę dla małego – powiedział z dumą”.
/ 08.06.2024 22:00
zmartwiona kobieta fot. Getty Images, Eric Audras

Nigdy nie byłam specjalnie wierząca. Na pewno wynikało to z tego, że nikt w mojej rodzinie nie był. Niby chodziłam na religię, niby miałam wszystkie sakramenty, ale nikt nie pilnował, bym zrozumiała ich sens. Tym sposobem jeszcze w podstawówce odgrażałam się, że w liceum na religię już nie idę. Zaczęłam też kwestionować sens instytucji kościelnych, ale nie o tym chciałam opowiedzieć. Chodzi o kontekst.

To nie wiara nas połączyła

Pod tym względem totalnym przeciwieństwem jest mój mąż. Wychowany w bogobojnej rodzinie, kultywujący tradycję i pamiętający o wszystkich świętach kościelnych, jakie tylko są w kalendarzu. Tak – pod tym względem byliśmy totalnie różni. Co nas łączyło?

Wspinaczka wysokogórska i wszystkie górskie sporty oraz zamiłowanie do programów przyrodniczych i fantasy. Oboje z pasją zajmowaliśmy się tymi rzeczami i mogliśmy o tym rozmawiać godzinami. Mieliśmy i mamy też wiele wspólnych poglądów na inne rzeczy. Tak więc zakochaliśmy się w sobie i postanowiliśmy wziąć ślub.

Pokłóciliśmy się o chrzest

Pierwszy problem pojawił się, gdy zaszłam w ciążę i wiadomo już było, że na świat przyjdzie synek. Wtedy zaczęły się rozmowy na temat tego, jakie imię wybrać i kogo wybrać na rodziców chrzestnych oraz gdzie i jak zorganizować chrzest. Mieliśmy z Pawłem kilka ostrych spięć na tym tle. Ja nie chciałam w ogóle brać w tym udziału. On nie wyobrażał sobie, by jego syn nie został ochrzczony. Postanowiłam wtedy zwierzyć się z problemu mojej mamie.

– Słońce, my nie jesteśmy i nigdy nie byliśmy specjalnie wierzący, ale mama twojego taty już tak. Mieliśmy podobny problem i doszliśmy wtedy do wniosku, że możemy zgodzić się na te wszystkie sakramenty. Potem sama zdecydujesz, czy z tego skorzystasz, czy nie. W końcu piętna na czole to nie wypala – powiedziała z uśmiechem i puściła do mnie oczko.

– No tak, ale trzeba się zgodzić na te wszystkie przygotowania i brać w tym czynny udział. Teraz jeszcze to nic, ale potem przecież będzie też komunia…

Mama próbowała mnie przekonać

Mama popatrzyła na mnie, lekko przekrzywiając głowę i powiedziała:

– A jednak ślub kościelny wzięłaś.

– No tak, bo Pawłowi zależało. Dla mnie mógł być tylko cywilny.

– Gdybyśmy nie zgodzili się na chrzest i komunię, a potem na bierzmowanie, to teraz musiałabyś tego dopełnić. Brałabyś te wszystkie sakramenty jako dorosła, a nie wiem, czy byś się zdecydowała. Być może nie bylibyście z Pawłem razem, a ty nie spodziewałabyś się dziecka. Życie pisze różne scenariusze… – powiedziała, pocałowała mnie w czoło i wyszła z kuchni, w której rozmawiałyśmy, zanieść tacie obiad.

No tak… miała rację… – pomyślałam.

Syn przygotowywał się do Komunii

I tak upłynęło kolejnych prawie 8 lat. Tym sposobem jakoś dobrnęliśmy do momentu, gdy nadszedł czas przygotowań do Komunii naszego syna. W sumie cieszyłam się, że Paweł był wierzący, bo tłumaczył wszystko Arturowi bardzo cierpliwie. Im bliżej było tego dnia, tym bardziej przekonywałam się, że dla wielu osób ten dzień, który powinien być wyjątkowy z powodów sakralnych, staje się wyścigiem szczurów, kto kupi droższy prezent.

Z przerażeniem czytałam informacje w internecie, o jakich kwotach ludzie aktualnie mówią i co jest na topie jako podarunki. Bardzo obawiałam się, czy takie małe dziecko, wokół którego kręcą się tak drogie prezenty, rzeczywiście pojmuje sens całego święta. Tym bardziej więc zaskoczyła mnie późniejsza sytuacja.

To było kameralne przyjęcie

Komunia nadeszła bardzo szybko, a przynajmniej ja miałam takie wrażenie, bo w ferworze przygotowań i przy ilości codziennych obowiązków, czas płynął piorunująco szybko. Zaprosiliśmy tylko najbliższą rodzinę, a i tak okazało się, że będzie to prawie trzydzieści osób. Nie było szans, by zorganizować przyjęcie w naszym domu, więc jak pewnie w większości przypadków, tak i u nas, uroczysty obiad miał miejsce w restauracji.

Prosiliśmy rodzinę, by nie przesadzali z kosztownymi prezentami, że chcemy dziecko uczyć wartości. Niestety nie do końca się to udało, bo nawet jeśli nie było prezentu w postaci drogiego przedmiotu, to było dużo pieniędzy w kopertach.

Odwiedziła nas kuzynka

Dwa dni po przyjęciu odwiedziła nas kuzynka Pawła, Sara. Nie mogła niestety być w weekend, więc wpadła, gdy tylko wróciła do kraju z delegacji. Siedzieliśmy sobie przy stole przy kawie i cieście i toczyliśmy swobodne, luźne rozmowy. Oczywiście wśród tematów był też i ten dotyczący Komunii.

– Arturek pięknie recytował, to był taki wzruszający moment – opowiadał Paweł o samej uroczystości.

– A jak tam rodzinka się spisała na przyjęciu? Nikt nie przesadził z alkoholem?

– Nie, bo w ogóle go nie stawialiśmy na stole. Doszliśmy do wniosku, że to przyjęcie dziecka, więc po co prowokować nieprzyjemne sytuacje – powiedziałam, a ona pokiwała głową ze zrozumieniem.

Pytała o prezenty

W sumie szkoda mi było, że nie mogła przyjechać w weekend. Zawsze miałyśmy dobry kontakt i często zdarzało nam się rozmawiać.

– Arturek zadowolony z prezentów?

– No udało się trochę opanować rodzinkę, żeby nie przesadzili i nie kupili quada – Paweł się roześmiał. – Ale też udało się uzbierać pokaźną sumkę, bo prawie dwadzieścia tysięcy złotych. Wpłacimy na lokatę dla małego – powiedział z dumą.

Ja też się z tego cieszyłam. Za parę lat, jak pójdzie na studia, będzie miał trochę pieniędzy na początek.

Sara od tego momentu stała się jakaś taka małomówna, ale wtedy nie zwróciłam na to szczególnej uwagi.

Tego się nie spodziewaliśmy

Dwa tygodnie później dostaliśmy pismo z Urzędu Skarbowego z wezwaniem do wyjaśnienia, dlaczego nie zgłosiliśmy darowizny w tak znacznej kwocie. Zestresowałam się bardzo. Mąż zresztą też.

– Trzeba to będzie wyjaśnić. Przecież to nie była jednorazowa darowizna, tylko suma od różnych osób… Skąd w ogóle Urząd Skarbowy o tym wie? – siedziałam na kanapie w salonie, a on maszerował po pokoju w tę i z powrotem, by rozładować emocje. I wtedy mnie olśniło… Sara… tylko jej powiedzieliśmy, jaka łącznie kwota się uzbierała… Powiedziałam Pawłowi o swoich domysłach. Gwałtownie się zatrzymał:

– Poważnie? Ale dlaczego to zrobiła? Przecież się lubicie…

– Też tak myślałam – powiedziałam i chwyciłam za telefon.

Myślałam, że zaprzeczy

Zawsze byłam w gorącej wodzie kąpana i postanowiłam skonfrontować swoje przypuszczenia. Spodziewałam się, że będzie się wypierała, ale ona powiedziała:

To niemoralne! Powszechnie wiadomo, że potem rodzice sobie dysponują pieniędzmi dziecka! Dlatego nie chcieliście prezentów! Chcieliście kasę!

– Nie wierzę, że znając mnie i Pawła, mówisz takie rzeczy… – wyszeptałam.

– Ludzie się zawsze zmieniają, gdy w grę wchodzą pieniądze – powiedziała wyniośle.

– Wiesz co? Nie mieszaj mnie w swoje chore doświadczenia życiowe – powiedziałam i się rozłączyłam.

Rozmowa była na głośnomówiącym, więc Paweł wszystko słyszał i teraz kręcił głową z niedowierzaniem.

A miało być tak pięknie… i teoretycznie było. Uroczystość się udała, Arturek był zadowolony, a będzie miał z tego coś na przyszłość. Dlaczego na świecie są ludzie, którzy za wszelką cenę chcą zniszczyć szczęście innych? Dlaczego nie potrafią się cieszyć? W sumie to chyba nawet mi ich szkoda… Takie osoby jak Sara muszą mieć strasznie smutne życie – przepełnione kompleksami.

Oczywiście wszystko wyjaśniliśmy w Urzędzie Skarbowym, ale co nas to nerwów kosztowało, to nasze. 

Monika, 30 lat

Czytaj także: „Po ślubie z męża wyszło wszystko, co najgorsze. Zaglądał do kieliszka częściej, niż do kołyski naszego dziecka”
„Zaczęłam szukać sobie kochanków, bo mąż odmawiał mi w łóżku. Niczego nie żałuję i wciąż go kocham”
„Rodzina mogła zawsze na mnie liczyć, ale ja na nich już nie. Gdy byłam w potrzebie, pomógł mi tylko obcy facet”

Redakcja poleca

REKLAMA