Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Agatę, śliczną blondynkę o sarnich oczach, pomyślałem, że koniecznie muszę ją poznać. Miałem dużo szczęścia, bo znajomi, z którymi przyszła do pubu, wyszli wcześniej, postanowiłem więc się do niej przysiąść. Agata okazała się bardzo wesołą dziewczyną z ogromnym poczuciem humoru. Nie wiem jednak, co mnie podkusiło, żeby nagle udawać kogoś, kim nie jestem. Pewnie chciałem wywrzeć na niej dobre wrażenie, więc bez mrugnięcia okiem skłamałem, że… Jestem właścicielem firmy budowlanej.
Palnąłem największe głupstwo w swoim życiu
Owszem, pracowałem w takiej firmie, ale jako zwykły robotnik po technikum. Zresztą moja praca bardzo mi odpowiadała. Wykonywaliśmy różne remonty - od zleceń w dużych biurowcach i budynkach począwszy, po niewielkie mieszkaniach. Szef nie skąpił grosza, jeżeli zlecenie było wykonane dokładnie i w terminie. Zarabiałem więc całkiem dobrze.
Zresztą lubiłem swoją pracę, widać jednak nie aż tak bardzo, skoro nie odważyłem się powiedzieć o niej Agacie. Nawet po jednym piwie. Gadałem, co mi ślina na język przyniosła, jaki to jestem operatywny i jak poważne instytucje zabiegają o moją firmę.
– Czasami naprawdę nie wiem w co ręce włożyć – stwierdziłem. – Więcej mam propozycji niż możliwości ich wykonania. Tak bywa, kiedy firma daje się poznać na rynku od najlepszej strony.
Dziewczyna słuchała mnie uważnie i wydawało mi się, że cel osiągnąłem, bo była wyraźnie mną zainteresowana.
– A ty gdzie pracujesz? – zapytałem.
Zawahała się przez chwilę.
– W banku… – odparła. – Ale jakie to ma znaczenie, gdzie kto pracuje? Chyba, że jesteś innego zdania?
– Ależ skąd – ucieszyłem się jej podejściem do tematu. – Mam nadzieję, że mi doradzisz, jeśli będę chciał wziąć kredyt.
– Przecież mówiłeś, że twoja firma dobrze prosperuje?
– Jasne, jasne – zaśmiałem się nerwowo. – Ale w tej branży czasem trzeba zainwestować.
Po chwili zeszliśmy na bezpieczniejsze tematy, a pod koniec wieczoru wymieniliśmy się numerami telefonów. Nie wytrzymałem i już następnego dnia zadzwoniłem do Agaty.
– Słyszę, że jesteś w pracy – zauważyła. – Twoi pracownicy mówią do ciebie po imieniu?
Diabli nadali! Nie przypuszczałem, że akurat, kiedy będę z nią rozmawiał, kumple skończą przerwę.
– Eee, wiesz… – zawahałem się. – Nie lubię wprowadzać podziałów na szefa i podwładnych – dodałem, ale o dziwo moja rozmówczyni kupiła mętne tłumaczenie, bo tylko się głośno roześmiała.
Przeczucie mnie nie zawiodło. Nigdy się ze sobą nie nudziliśmy
Martwiło mnie jednak, że podczas każdego spotkania musiałem coraz bardziej brnąć w kłamstwa. Źle się czułem, oszukując tak fajną dziewczynę, do której zaczynałem czuć coś poważnego. Nie miałem jednak na tyle odwagi, żeby się jej przyznać.
„Pewnie, gdy pozna prawdę, nie będzie chciała mnie w ogóle znać” – myślałem ze strachem i żałowałem, że sam się zapędziłem w kozi róg. Raz już to przeżyłem. Któregoś dnia przyjechałem po nią swoim wysłużonym gratem i wydawało mi się, że zobaczyłem zaskoczenie w oczach Agaty.
– Mam sentyment do tego samochodu – zacząłem się głupio tłumaczyć. – Nowe auto stoi w garażu, ale wciąż nie mogę się do niego przyzwyczaić. Mam nadzieję, że tobie to nie przeszkadza.
– A jakie to ma znaczenie? – odpowiedziała jak zwykle zagadkowo.
Pojechaliśmy na osiedle, na którym kiedyś pracowałem
Zdziwiłem się trochę, bo sądziłem, że dzisiejsze dziewczyny przywiązują większą wagę do przedmiotów. Może Agata była inna? Któregoś wieczoru zapytała mnie, czy nie pojechalibyśmy na jedno z osiedli domków szeregowych.
– Czemu nie. A masz tam coś do załatwienia? – zapytałem.
Agata skinęła potakująco.
– Muszę zawieźć cioci lekarstwo, a autobusem to szmat drogi.
Podała nazwę. Wiedziałem, gdzie to jest, bo w zeszłym roku ocieplaliśmy tam elewacje domków. Nie przyznałem się jednak i udawałem, że przyjechałem tu po raz pierwszy. Znowu oblał mnie zimny pot na myśl, że tak ją oszukuję. Na cholerę mi to było? W ostatnim czasie unikałem jak ognia tematu pracy, ale wyrzuty sumienia nie pozwalały mi spokojnie spać.
Zrobiłem z siebie kompletnego idiotę, plotąc niestworzone historie, i trudno mi się teraz było przyznać do porażki. Ale im dłużej mataczyłem, tym częściej byłem rozdrażniony. W końcu, czekając na nią pod domkiem, postanowiłem zrzucić z siebie ten ciężar.
– Chciałbym ci coś powiedzieć – zacząłem nieśmiało w drodze powrotnej. – Przykro mi. Wiem, co sobie teraz o mnie pomyślisz, ale nie mogę już tak dłużej. Agatko, ja… – wziąłem głęboki oddech. – Ja nie mam własnej firmy. Okłamałem cię. Jestem tylko robotnikiem budowlanym.
Zamilkłem i skupiłem się na drodze. Nie miałem odwagi spojrzeć na dziewczynę, na której tak bardzo mi zależało.
– Ale dlaczego mnie oszukałeś? – zapytała ze spokojem.
– Czy ja wiem? Pewnie chciałem zrobić na tobie dobre wrażenie. Zaimponować ci. Skłamałem szybciej, niż pomyślałem, a potem nie było już odwrotu – przyznałem szczerze.
Zapadła długa cisza.
– Na pewno nie będziesz chciała się teraz ze mną spotykać – powiedziałem po dłuższej chwili. – To było z mojej strony głupie. Naprawdę bardzo mocno cię przepraszam. Nie wiem, co jeszcze miałbym powiedzieć, żebyś nie myślała o mnie jak o najgorszym oszuście.
– Wiedziałam o tym od początku – Agata przerwała moją tyradę. – Czekałam tylko, kiedy w końcu odważysz się i powiesz mi prawdę.
– Co takiego?! – byłem w szoku.
Chryste! Słyszała moje kłamstwa i spokojnie patrzyła, jak robię z siebie ostatniego palanta.
– Skąd wiedziałaś?!
– Widziałam cię parę razy przy pracy. – Machnęła ręką, jakby to nic nie znaczyło. – Na tym osiedlu, gdzie byliśmy przed chwilą. Twoja firma, a właściwie firma pana Zygmunta, przeprowadzała także remont w naszym oddziale banku. Zresztą twój szef jest bardzo dobrym znajomym mojego ojca.
Zrobiło mi się gorąco, a twarz wprost paliła mnie ze wstydu.
– Przykro mi – powtórzyłem raz jeszcze, bo nic więcej nie mogłem powiedzieć na swoje usprawiedliwienie.
Kiedy podjechaliśmy pod dom Agaty, byłem pewien, że nasza znajomość właśnie teraz się skończy. Wolałem się nie zastanawiać, co przez ten cały czas myślała o mnie Agata. Jasna cholera, ale miała ze mnie ubaw!
Czyżbym dostał od losu jeszcze jedną szansę?
– Czy dla ciebie naprawdę to takie ważne, gdzie pracujesz? – zapytała, przerywając ciszę.
– Słucham? – nie zrozumiałem jej.
– Jacek, od początku mi się podobałeś. Nie ma dla mnie znaczenia, gdzie pracujesz, ale pomyślałam, że skoro ty się źle z tym czujesz, to podejmę twoją grę.
Jej odpowiedź bardzo mnie zaskoczyła. Znowu poczułem się niezręcznie.
– Wybaczysz mi? – zapytałem, bo nie wiedziałem, co myśleć o jej odpowiedzi. Czy chciała dać mi drugą szansę?
– Spotkajmy się w sobotę, około siedemnastej w naszym pubie – Agata zawahała się przez chwilę. – Musimy jeszcze pogadać, ale teraz pa, muszę lecieć, jestem już bardzo spóźniona.
Dobrą chwilę siedziałem w samochodzie, zanim ruszyłem do domu. Dobry Boże! Agata to naprawdę wspaniała dziewczyna. Zrobię wszystko, żeby zapomniała o tym niefortunnym kłamstwie i uwierzyła, że mimo wszystko może na mnie polegać. Dostałem nauczkę i już nigdy nie powiem nic, co mijałoby się z prawdą. Pomyślałem, że mam chyba więcej szczęścia, niż rozumu.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
Po ponad 20 latach odkryłem, że mam brata
Jestem samotnym kurduplem, chociaż mam kasy jak lodu
Wyszłam za Bogdana z rozsądku, bo zazdrościły mi koleżanki
Dzieci wyjechały na studia, więc chciałbym rozpalić nasz związek
Zdradzałam męża z jego bratem i jestem w ciąży