„Po 6 latach oczekiwań, urodził mi się syn. To spełnienie mojego największego marzenia, ale jak to powiedzieć żonie?”

v fot. Getty Images, Image taken by Mayte Torres
„Zdecydowałem, że zrobimy testy. Byłem przekonany, że próbuje mnie tylko oszukać i wyciągnąć ode mnie pieniądze. Myślałem, że jak zorientuje się, że ze mną nie da rady, to odpuści. Muszę przyznać, że podobała mi się jej zimna determinacja”.
/ 16.02.2024 14:30
v fot. Getty Images, Image taken by Mayte Torres

Zadzwoniła do mnie moja asystentka i dała mi znać, że pewna kobieta czeka na mnie w biurze, chce ze mną porozmawiać. Nie miałem żadnego zaplanowanego spotkania, ale zgodziłem się ją przyjąć. Zaskoczyło mnie to, że kobieta przyszła z malutkim dzieckiem na rękach. Ludzie, którzy do mnie przychodzą, zwykle nie przyprowadzają ze sobą swoich pociech.

Musiałem być najlepszy

Ojciec, który był wojskowym, nauczył mnie dyscypliny. Od zawsze mówił mi, że najistotniejsze jest określenie sobie celu i robienie wszystkiego, aby go zrealizować. Gdy zacząłem uprawiać pływanie, musiałem być najlepszy. Drugie miejsce go nie zadowalało.

– Gdy podejmujesz jakiekolwiek działania, musisz włożyć w to całe swoje serce – mówił, kiedy ja zamarzałem na brzegu basenu, trzymając w dłoni mokry medal.

Nie był to medal złoty, więc tata nie był ze mnie dumny.

– Jeżeli będziesz trenował więcej, zdobędziesz złoto.

Tak samo miałem w szkole. Czwórki nie spełniały jego oczekiwań. Musiałem być najlepszy.

– Pamiętaj synu, dobre oceny to klucz do dobrych studiów – powtarzał. – To zapewni ci dobrą pracę i duże zarobki. Tylko dzięki temu zdobędziesz szacunek wśród ludzi.

Mama myślała inaczej, ale zbyt bardzo się go obawiała, żeby sprzeciwić się jego zdaniu i spróbować wyrazić swoją opinię. Ja zaś, mimo że jako nastolatek sprzeciwiałem się tej dominacji, zapamiętałem jego słowa. Egzamin maturalny zdałem bez problemu, nie miałem trudności z dostaniem się na studia. Bez trudu pokonywałem kolejne szczeble kariery i czyniłem kolejne kroki w osiąganiu życiowych sukcesów.

– Musisz się bardziej starać – ojciec nie był zadowolony z moich osiągnięć. – Potrafisz osiągnąć więcej.

Wiedział, co jest dla mnie najlepsze

Jego oczekiwania dotyczyły również moich dziewczyn. W szkole średniej nie interesował się zbytnio moim prywatnym życiem – chyba że według niego przeszkadzało mi to w nauce. Ale kiedy jako dorosły przedstawiłem mu moją dziewczynę, zaprosił mnie na poważną rozmowę.

– Od jak dawna umawiasz się z tą Moniką? – zapytał, kiedy zaproponowałem, żeby dołączyła do nas na świątecznym obiedzie.

– Nie jestem pewien – odpowiedziałem, wzruszając ramionami, a potem się zamyśliłem. – Może rok?

– Ale wydaje mi się, że nie traktujesz tego związku na poważnie?

– O co ci chodzi? Ona jest moją dziewczyną!

– Mam tylko nadzieję, że nie pójdziecie dalej – stwierdził. – Nie jest odpowiednią dziewczyną dla ciebie.

Zły wybór dziewczyny?! Tak mnie to zaskoczyło, że nie znalazłem słów na odpowiedź. Ale to, co powiedział, skłoniło mnie do przemyśleń. Wiedząc, że powinienem słuchać ojca, nie mogłem zignorować tego, co mi powiedział. Zacząłem przyglądać się Monice, zacząłem analizować. Nie była już dla mnie taką idealną dziewczyną. W rezultacie zacząłem dostrzegać w niej coraz więcej wad i niedoskonałości, aż w końcu nasz związek dobiegł końca.

Moja kolejna dziewczyna również nie zyskała sympatii mojego taty. I tak samo z kolejną.

– Słuchaj, synu, nie mam zamiaru ci zabraniać dobrze się bawić ani mówić, że masz do siebie przyciągać uwagę najładniejszych dziewczyn na całym świecie – mówił. – Spotykaj się z nimi, ciesz się, niech będzie to dla ciebie dobre doświadczenie i zabawa. Lecz pamiętaj, że wartościową małżonką jest taka, która nie tylko będzie cię miłować, ale także będzie cię wspierać w każdej sytuacji. Powinna być zamożna lub posiadać pewne kontakty. Z dziewczynami takimi jak twoje nie zrobisz wielkiej kariery. Przecież masz jakieś ambicje, prawda?

Wówczas już miałem. Planowałem stać się dyrektorem renomowanej firmy komputerowej, w której zacząłem pracę jeszcze podczas studiów. Firma bardzo mi się podobała, i zamierzałem piąć się w niej jak najwyżej po szczeblach kariery.

– Ale to jest moje osobiste życie, chodzi o moje własne szczęście – sprzeciwiałem się.

– W tym obszarze też musisz sobie wyznaczyć pewien standard. Nie wybieraj tej, która wpadnie ci w ręce jako pierwsza.

I znów zdałem się na jego opinię. Tuż po ukończeniu studiów i zdobyciu wykształcenia, spotkałem córkę szefa banku. Nie była zbyt ładna, ale otrzymała w wianie mieszkanie w stolicy, dom na Mazurach i spore konto bankowe. To wystarczyło, aby rozniecić moje uczucie...

Żona była nudna

Dorota to uczciwa, inteligentna kobieta. Zawodowo związana jest z uczelnią, co jeszcze bardziej podnosi mój status. Potrafi gotować. Nie musi martwić się o sprzątanie, ponieważ zatrudniamy osobę do utrzymania porządku. Dzięki temu ma więcej czasu na dbanie o siebie. Właściwie mógłbym uznać moje życie za perfekcyjne, gdyby nie dwie kwestie.

Przede wszystkim, jest mi z nią po prostu nudno. Moja żona, mimo że jest inteligentna, to strasznie nudziara. Nie ma w niej iskry, luzu, naturalności, niczego nie potrafi zrobić spontanicznie i nie pozwala sobie nawet na odrobinę szaleństwa. Tak samo jak w sypialni... Doskonale prezentuje się na oficjalnych spotkaniach, ale w domu nie ma do zaproponowania niczego ciekawego. Uświadomiłem sobie to mniej więcej po dwóch latach, kiedy wróciłem do domu po pracy i nagle poczułem, że jestem jak w hotelu. Wszędzie czysto, jest spokojnie, ale też panuje tu jakiś trudny do wytłumaczenia, nieznośny chłód.

A z drugiej strony...To smutne, ale mimo naszych starań, wciąż nie mamy potomstwa. Sześć lat minęło już od dnia naszego śłubu! Przeszliśmy różne testy, wszystko wydaje się być w normie, jednak co miesiąc doświadczamy kolejnej porażki i rozczarowania. Być może problemem jest to, że nasze życie seksualne jest takie jak nasze codzienne życie – bezbarwne?

Zdaje się, że to monotonia skłoniła mnie do szukania emocji poza domem. Początkowo przypadkowo, na jakiejś imprezie, kiedy jedna z kobiet wyraźnie zasugerowała, że nie miałaby nic przeciwko, gdybym uczynił w jej kierunku jakiś konkretny krok. A potem to już poszło. Lubuję się w myśli, że nie muszę płacić za seks. Na razie tylko zdobywam kobiety. Spotykam je w klubach, barach – tam, gdzie idę, żeby oderwać się od tej szarej, monotonnej codzienności, którą mam na co dzień. I nie czuję wyrzutów sumienia.

Niezależnie od wszystkich tych tymczasowych uniesień, moja małżonka jest najważniejsza. Nawet nie podejrzewa, że robię takie rzeczy na boku. Ale dla mnie to nie jest zdrada, to tylko fizyczna satysfakcja. Staram się być najlepszym mężem, jakim tylko mogę. A te kobiety dobrze wiedzą, że nie mogą na mnie polegać, że nie mam im absolutnie niczego do zaoferowania. Niczego nie oczekują. Przynajmniej tak myślałem do niedawna. Okazało się bowiem, że nawet najbardziej niewinne flirty, takie jak te moje sporadyczne znajomości, potrafią przynieść poważne konsekwencje.

Nie miałem pojęcia, kim jest ta kobieta

Trzy tygodnie temu, zadzwoniła do mnie moja asystentka, informując, że pewna pani oczekuje na spotkanie ze mną w sekretariacie. Nikogo nie miałem zaplanowanego na ten dzień, ale miałem trochę wolnego czasu, więc zdecydowałem się na spotkanie. Ku mojemu zdumieniu, kiedy wszedłem, zauważyłem kobietę z małym dzieckiem na rękach. To było coś nowego, bo moi klienci nie mają zwyczaju przyprowadzać dzieci na spotkania...

– Witam – powiedziałem, pokazując jej miejsce przy biurku. Była naprawdę piękna, co sprawiło, że od razu ją polubiłem. – W czym mogę pomóc?

– Nie kojarzysz mnie? – zapytała, lekko przechylając głowę.

– Czy powinienem? – odpowiedziałem zdziwiony, przyglądając się jej bliżej.

Nie, byłem przekonany, że nie zapomniałbym tych długich loków, kokieteryjnego uśmiechu i tych oczu...

– Nie jestem pewna, może nie – wzruszyła ramionami i postawiła na podłodze wózek. Na szczęście maluch spał. – To była tylko jedna noc – dodała.

– Ja... słucham? – zrobiło mi się ciepło.

– Jedna noc. W klubie, na imprezie – tutaj podała nazwę, a ja poczułem się osłabiony. To jest dyskoteka, do której chodzę cały czas! – Twierdziłeś, że nie poszukujesz romantycznych uczuć, a ja wtedy nie zwracałam na to uwagi. Nie jestem łatwą dziewczyną, ale tamtej nocy chciałam się bawić. I bardzo mi się podobałeś. Dlatego nie jestem na ciebie zła. Oboje tego pragnęliśmy.

– Więc o co w tym wszystkim chodzi? – spytałem, zastanawiając się po chwili. – Naprawdę nie wiem, dlaczego pani tu jest.

– Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, byłam bardzo zła – powiedziała, patrząc na mnie spokojnie.

Nagle zostałem tatą

Przeniosłem wzrok w inne miejsce. Najchętniej bym stąd uciekł, ale nie mogłem.

– Chciałam zakończyć ciążę, ale nie byłam w stanie. Potem planowałam cię odnaleźć. Gdy urodziłam, stwierdziłam, że tak powinno być. To moje dziecko, tylko moje... Myślałam, że sobie poradzę, ale nie poradziłam – mówiła dalej. – Nie mam pracy, z czasem skończyły mi się wszystkie oszczędności. Ja sobie jakoś poradzę, ale dziecko nie powinno cierpieć z powodu biedy. Dlatego tu jestem, choć nie miałam na to ochoty.

– O co pani chodzi? – zapytałem, odczuwając, jak pot spływa mi po grzbiecie.

– To twoje dziecko – oznajmiła. – Nazywa się Michał, tak jak ty. Przyszedł na świat cztery miesiące temu.

– Ale to nie może być prawda – wymamrotałem, obserwując śpiące niemowlę. – Nawet odrobinę nie jest do mnie podobny!

– To ciężko ocenić w tak młodym wieku! – zaśmiała się. – Ale oczywiście możemy zrobić testy DNA. Ja jestem pewna, że jesteś ojcem, ale rozumiem twoje wątpliwości.

– To jest nierealne – powtórzyłem.

– Czasami takie rzeczy się zdarzają, kiedy dwie osoby idą ze sobą do łóżka – spojrzała na mnie z nutą ironii. – Nie próbuję cię wykiwać na kasę. Po prostu nie stać mnie na utrzymanie dziecka.

Zdecydowałem, że zrobimy testy. Byłem przekonany, że próbuje mnie tylko oszukać i wyciągnąć ode mnie pieniądze. Myślałem, że jak zorientuje się, że ze mną nie da rady, to odpuści. Muszę przyznać, że podobała mi się jej zimna determinacja.

Rezultaty testów dotarły do mnie tydzień temu. Nie ma cienia wątpliwości, Michał jest moim synem. To chłopiec, na którego tak bardzo czekałem i który miał być zwieńczeniem mojego życia, jakby przysłowiową wisienką na torcie, uosobieniem wszystkiego, co udało mi się osiągnąć. Miał być moją dumą i nadzieją, kimś, komu przekażę wszystkie wartości, kogo wychowam na człowieka, który będzie osiągał w życiu sukcesy... Tylko jak mam to powiedzieć mojej żonie?!

Czytaj także:
„Świat mojego ukochanego kręcił się tylko wokół jego synka. Nie zauważył nawet, że pod moim sercem rośnie nasze dziecko”
„Zamieszkałam nie w domu, a w muzeum po byłej żonie Łukasza. On nadal ją kochał, a jego córka zrobiła mi z życia koszmar”
„Moje dzieci są pewne, że w spadku dostaną kupę siana. Chciwych nie nasycisz, więc zdziwią się, gdy ja oddam ducha”

Redakcja poleca

REKLAMA