„Po 15 latach wróciłem do domu, by zająć się ojcem. Cieszyłem się, że mnie nie poznaje i moja tajemnica jest bezpieczna”

ojciec z synem fot. Getty Images, wera Rodsawang
„Czułem się coraz bardziej wyprowadzony z równowagi. Wiedziałem, że to jest moment, w którym muszę przejść do kontrataku. Nie wiedziałem o Maćku zbyt dużo, ale ten cios powinien go zaskoczyć”.
/ 25.01.2024 18:30
ojciec z synem fot. Getty Images, wera Rodsawang

Cała moja rodzina była zadziwiona, gdy oznajmiłem im, że po piętnastu latach pracy w Holandii wracam do Polski. Dla mnie taka decyzja była najnormalniejszą rzeczą na świecie. Wiedziałem, że muszę zaopiekować się moim leciwym ojcem, który z każdym miesiącem życia czuł się coraz gorzej, tracił pamięć i nie wiedział kim jest.

To był mój obowiązek

– Żałuję, że ja nie mam takiego syna – powiedział wujek Stefan, na którym ciążyła największa odpowiedzialność za opiekę nad ojcem.

– Co ty wygadujesz? To nie jest mój syn – odpowiedział tata.

– Sam słyszysz Piotrusiu co się dzieje, on już praktycznie nikogo nie rozpoznaje. Czasami i na mnie krzyczy, bo myśli, że ktoś obcy krąży po domu. – wuj mówił szeptem – Wiesz, że ja tez nie jestem coraz młodszy i sił nie mam już tyle co kiedyś… Ale przecież to mój brat, musiałem się nim zająć.

Wujek Stefan był młodszy od mojego ojca o pięć lat i mimo swojej siedemdziesiątki na karku zdrowotnie trzymał się całkiem nieźle. Oczywiście wiedziałem, że nie mogę na jego barki zrzucić konieczności opieki nad ojcem. Regularnie przysyłałem pieniądze na ten cel, jednak musiałem wytrwać w Holandii do końca kontraktu.

– Zastanawiałem się nad oddaniem Henryka do jakiegoś specjalistycznego zakładu. Wiesz, że ja mam małe mieszkanie i u nas nie mógłby mieszkać. A te dojazdy do niego są dla mnie prawdziwym utrapieniem – próbował mi się tłumaczyć wujek.

Rozmowie przysłuchiwał się mój kuzyn, który również postanowił zabrać głos w dyskusji.

– Zastanawialiśmy się też, co zrobić z domkiem wujka. Wiesz Piotrek, dom jest dobrze położony lokalizacyjnie, metraż jest w sam raz, więc na pewno łatwo byłoby znaleźć chętnych do jego kupna. Pewnie ty też zdajesz sobie z tego sprawę, skoro tak ochoczo wróciłeś – powiedział z przekąsem Maciek

Nie odpowiedziałem. Uśmiechnąłem się półgębkiem, ale nie chciałem z nim już więcej rozmawiać. Kuzyn mieszkał w okolicy, więc jego obecność była mi niezbędna tylko z tego powodu, by mógł mnie zapoznać z najbliższą okolicą. Przez te piętnaście lat wiele się zmieniło, musiałem nauczyć się żyć w tym miejscu.

– Stefan, kim jest ten mężczyzna i czego on tu chce – odezwał się mój ojciec.

– Heniu, to Piotrek, twój syn – odparł ze spokojem wujek.

– Nie, to nie jest Piotrek…

– Nie przejmuj się – wujek odwrócił się w moim kierunku. – Dzisiaj i tak ma lepszy dzień, bo czasami nie pamięta, jak sam ma na imię…

Musiałem to jakoś poukładać

Nie martwiłem się za bardzo, wiedziałem mniej więcej czego mogę się spodziewać, gdy wrócę do domu rodzinnego. Wujek i jego rodzina przyjęła mnie pozytywnie, mojemu ojcu niewiele robiła moja obecność. Gdy brat ojca i kuzyn wyszli z domu, wreszcie miałem okazję przejść się po całym domu. W pokoju ojca pachniało stęchlizną i moczem, pomieszczenie chyba od dawna nie było wietrzone. Na ścianach widoczne były dziwne plamy, a wykładzina dawno nie spotkała się z odkurzaczem. Żal było patrzeć na to wszystko…

Odwiedziłem też mniejszy pokój, który niegdyś należał do Piotrusia, czyli do mnie. Nie zostało w nim nic, co świadczyłoby o obecności młodego mężczyzny. Nie było płyt ani książek, ubrania też zniknęły. Teraz nie miało to dla mnie znaczenia, miałem zamiar od nowa urządzić tu swoje miejsce. W Holandii pracowałem jako pielęgniarz i naprawdę wiele rzeczy widziałem. Nie martwiłem się koniecznością opieki nad ojcem. Najbardziej niepokoiłem się swoim kuzynem, bo wydał mi się dziwnie podejrzany. Nie wiedziałem, czy coś kombinuje, czy nie chce mnie jakoś wykorzystać.

Teraz miałem ważniejsze sprawy i musiałem zapoznać się z codziennymi rytuałami ojca, nauczyć się nazw i zasad dawkowania jego leków i nieco ogarnąć cały dom. Swoją rolę opiekuna traktowałem naprawdę bardzo poważnie i zamierzałem się do niej dobrze przygotować. Miałem doświadczenie medyczne, to fakt, ale co innego zajmować się obcymi, a co innego swoimi najbliższymi, którzy wymagają opieki przez całą dobę.

Po kilku dnia tata przyzwyczaił się do mojej obecności i nie traktował mnie jak intruza. Nadal traktował mnie jak obcego, ale nie robił z tego powodu awantur. Widocznie stwierdził, że tak już musi być. Miał przebłyski pamięci, wspominał młode lata. Niestety nigdy nie potrafił zapamiętać, że mama odeszła wiele lat wcześniej. Miałem wrażenie, że codziennie oczekuje jej powrotu z pracy, jednak nigdy się już tego nie doczeka.

Kuzyn nie dawał mi spokoju

Maciej zadzwonił do mnie już po kilku dniach od mojego przyjazdu. Powiedział, że odwiózł swojego ojca do domu, zapytał, czy jakoś daję sobie radę. Zapowiedział też, że odwiedzi mnie następnego dnia, by sprawdzić, jak wygląda sytuacja. Zabrzmiało to co najmniej dziwnie, bo co jak co, ale nie trzeba było mnie kontrolować w żaden sposób. Byłem facetem pod czterdziestkę i wiedziałem, co robię.

– Widzę, że jakoś się tutaj urządziłeś. Może w końcu gdzieś się osiedlisz na stałe? – powiedział z ironią w głosie.

– Raczej nie mam innego wyjścia – spokojnie odpowiedziałem na jego zaczepkę.

– Zawsze można znaleźć inne rozwiązanie – stwierdził biorąc ciasteczko do ust.

Nic na to nie odpowiedziałem. Zająłem się przygotowaniem kawy, by przez chwilę nie myśleć o gęstniejącej z minuty na minutę atmosferze w domu.

– A, wiesz co? Zapomniałbym – głos Macieja przerwał ciszę – Spotkałem wczoraj w sklepie matkę Sandry. Chwilę porozmawialiśmy i…

– Kogo?

– No coś ty, nie udawaj, że nie pamiętasz. Poderwałeś najlepszą laskę w mieście, a później bez słowa wyjechałeś. A może nie chcesz o niej pamiętać? – powiedział ze zdziwieniem w głosie.

– Ach, no tak. Sandra – wzruszyłem ramionami – Zapomniałem o niej, bo miałem inne sprawy na głowie. Skupiam się na tym co jest tu i teraz, a nie tym, co działo się kilkanaście lat temu.

– A to ciekawe. Bo wiesz oczywiście, że Sandra nie żyje? – na twarzy Macieja widać było złośliwą satysfakcję. – Zmarła kilka lat temu z powodu nieudanej operacji.

Na pewno coś kombinował

Nie chciałem się tłumaczyć temu gnojowi, ale wiedziałem, że nie odpuści i niebawem znowu wymyśli coś, by mnie sprowokować.

– O co ci chodzi Maciek? W co ty grasz?

– Ja? Nic z tych rzeczy. Mnie się wydaje, że to ty toczysz jakąś gierkę – odparł ze złością w głosie.

– Wiesz co, nie mam ochoty na takie rozmowy – odparłem. – Jak chcesz coś powiedzieć to po prostu powiedz, a jak nie to wypijmy kawę w ciszy i wyjdź.

– Dobra, panie… Ja pan właściwie się nazywa? Na pewno nie Piotr, bo jego od razu bym poznał, chociaż nie widzieliśmy się kupę lat…

– Co ty bredzisz? Swoich dzieci też nie rozpoznajesz i ze szkoły odbierasz obce?

– Nie pozwalaj sobie na zbyt dużo. Zastanawiam się co powiesz, gdy zawiadomię policję, że jakiś obcy facet podszywa się pod mojego kuzyna, by przejąć spadek po moim wujku…

Czułem się coraz bardziej wyprowadzony z równowagi. Wiedziałem, że to jest moment, w którym muszę przejść do kontrataku. Nie wiedziałem o Maćku zbyt dużo, ale ten cios powinien go zaskoczyć.

– Ciekawe, co twoja żona powiedziałaby na to, że na krótko przed waszym ślubem widziałem jak zabawiasz się z Weroniką?

– To były tylko żarty, tylko raz.

– Raz? Nie bądź śmieszny. Widziałem was jak wchodziliście do hotelu. Później nad jeziorem, jak ją obłapiałeś w krzakach. Nie wyglądało na to, że czytaliście wtedy książkę – powiedziałem z kamienną twarzą.

– Przestań! Dobra, przyznaję się. Coś nas łączyło, ale to nie było nic poważnego...

Tą zagrywką wygrałem

Maciej zaczął się mocno denerwować. Widziałem, że na jego czole pojawiły się małe kropelki potu.

– Dobra – stracił całą pewność siebie. To było głupie. Ale od pierwszej chwili, gdy się tylko tu pojawiłeś, coś mi w tobie nie grało. I nadal tak jest…

– Człowieku, minęło piętnaście lat – przerwałem mu. – Ludzie się zmieniają. Dotyczy to i mnie, i ciebie. Kiedy ostatni raz się widzieliśmy mieliśmy dwadzieścia kilka lat.

– Niby tak – na chwilę zawiesił głos, by po chwili odezwać się z większym przekonaniem. – Nie mów nikomu o tym co było między mną, a Weroniką. To szybko się skończyło.

– Tak podejrzewałem. Ale co zobaczyłem, to zobaczyłem – odparłem poważnym tonem.

Na twarzy Maćka zobaczyłem ulgę. Dopił swoją kawę

– Muszę już iść. Jadę odebrać chłopaków ze szkoły. Obym tylko wziął swoje dzieci…

Obydwaj wybuchliśmy śmiechem, a powietrze w kuchni nagle się oczyściło.

– Obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz. Zwłaszcza mojej żonie. Wiesz, że to zrujnowałoby całe moje życie. Marta by mi nie wybaczyła… – powiedział wychodząc z domu.

Obiecałem, że zatrzymam te informacje dla siebie. Patrzyłem na Maćka, jak zamyka za sobą furtkę. Nie wiedziałem, czy mogę mu ufać, czy nie zrobi czegoś głupiego. Na tę chwilę sprawa wydawała się załatwiona. Ale nagle przez moją myśl przebiegło wspomnienie Piotra…

Podmieniłem te dokumenty

Wtedy nie wiedziałem co robię. Do tej chwili nie mogę sobie przypomnieć wypadku, ani tego co działo się później. Gdy odzyskałem świadomość leżał na ziemi, wokół jego głowy było pełno krwi, a jego szyja była wykręcona w nienaturalny sposób. Wiedziałem, że nie żyje, że nie ma dla niego żadnego ratunku. Kiedy przyjechały służby i policja zajęła się identyfikacją zwłok, podałem im swoje imię i nazwisko. W tamtym momencie nie chciało mi się żyć, więc na dobrą sprawę mogłem być martwy.

Nie mogłem znaleźć sobie miejsca, nic nie miało sensu. Piotr natomiast zawsze czuł się zobowiązany, by pomagać rodzinie. Od początku choroby ojca miał wyrzuty sumienia, że nic nie może zrobić, bo jest daleko. Był to dla niego trudny temat i rzadko chciał o nim rozmawiać. Ale ja widziałem, że nie daje mu to spokoju. Przeczuwałem, że Piotr w końcu mnie porzuci i wróci do Polski, do ojca. Ten wypadek na autostradzie wszystko skomplikował i pokrzyżował wszystkim plany.

Piotr zginął, a ja wiedziałem, że mogę coś dla niego zrobić. Chciałem przejąć jego zobowiązania i zająć się jego ojcem. Wszystko sobie dobrze przemyślałem i ułożyłem w głowie. Może nie do końca wszystko wyszło tak jak chciałem, ale teraz jest już za późno, by się z tego wycofać. Teraz jestem Piotrem, muszę się do tego przyzwyczaić, by nie zepsuć tej grubymi nićmi szytej intrygi.

Czytaj także:
„Na emeryturze pojechałam w podróż życia. Syn się obraził, bo musiał wynająć opiekunkę do dzieci”
„Córka myśli, że będziemy z ojcem wiecznie sponsorować jej dzieciarnię. Chce, bym rzuciła pracę i poświęciła się wnukom”
„Rozwiodłam się już po roku, bo teściowa sterowała mężem jak marionetką. Zdanie mamusi było dla niego najważniejsze”

Redakcja poleca

REKLAMA