To był szok. Piętnaście lat udanego małżeństwa i nagle… koniec! Mój mąż zakochał się i postanowił odejść. Dla nowej miłości porzucił dom, rodzinę. I co, warto było?
Od dłuższego czasu czułam, że Zbyszek nie jest ze mną szczery, że coś ukrywa. Niby wszystko wyglądało normalnie: rano zjadał śniadanie, cmokał mnie w policzek na do widzenia, zawoził Kacpra i Zuzię do szkoły. Potem jechał do pracy – jest inżynierem w firmie projektującej sieci wodociągowe. Ja pracuję w domu – prowadzę księgowość dla małych firm.
Mam sporo roboty, ale zawsze wygospodaruję czas, żeby zrobić zakupy, ugotować obiad i nastawić pranie.
Dom jest zadbany, a dzieci dopilnowane
Ostatnio Zbyszek zaczął później wracać z pracy. Tłumaczył mi, że z powodu cięć finansowych zwolniono w firmie kilka osób i teraz pozostali muszą wykonywać całą robotę. Nie wyrabiają się i dlatego czasem muszą zostać po godzinach.
– Na szczęście kończymy duży projekt i szef obiecał mi premię. Wreszcie kupimy tę nową lodówkę, o której marzysz... – obiecywał, a ja wierzyłam.
Czemu miałabym nie wierzyć? Jesteśmy razem od 15 lat. Raz było lepiej, raz gorzej – jak to w małżeństwie. Ale byliśmy sobie bliscy i nie oszukiwaliśmy się. To znaczy, przynajmniej ja go nie oszukiwałam. Zauważyłam, że Zbyszek zaczął też bardziej dbać o siebie.
Wstawał trochę wcześniej, włosy lekko pocierał żelem i układał fryzurę, na półce w łazience pojawiły się nowe perfumy. Nie zwróciłabym może na to uwagi, gdyby nie inna sprawa. Wrzucając do pralki rzeczy, zauważyłam trzy pary nowych slipów Zbyszka, których wcześniej nie miał. Wiem, bo to przecież ja kompletuję jego garderobę!
„Czyżby sam sobie kupił?” – zastanawiałam się.
Kiedy znów później wrócił z pracy, już miałam go o to zapytać, ale zanim zdążyłam otworzyć usta, usłyszałam:
– Wiesz Magda, znów będę pracował w weekend. Tym razem wysyłają mnie pod Wrocław, tam powstaje nowa firma, dla której robimy projekt.
Szczerze mówiąc, zatkało mnie
Przecież dopiero dwa tygodnie temu był całą sobotę i niedzielę w Lublinie, wcześniej też gdzieś wyjeżdżał. W mojej głowie zaświeciła się czerwona lampka. Przypomniałam sobie wszystkie czytane w gazetach porady, w stylu: „jak rozpoznać, czy mąż cię zdradza”.
Zbyszek przejawiał klasyczne objawy… Kiedy maż poszedł się kąpać sięgnęłam po jego komórkę. Już po pierwszym przeczytanym SMS-ie wiedziałam wszystko. „Też za Tobą tęsknię. Kocham, cię moja słodka bombonierko”.
To był taki szok, że nie wiedziałam, co zrobić. Złapałam worek ze śmieciami i wyszłam na dwór. Wróciłam dopiero, gdy ochłonęłam. Ta noc była trudna. Zbyszek nie chciał się z początku przyznać, a kiedy powiedziałam, że przejrzałam jego telefon, fuknął:
– Jak mogłaś?!
– Jak ty mogłeś?! – wściekłam się.
– Już dawno chciałem ci o tym powiedzieć – tłumaczył się, gdy emocje nieco opadły. – Broniłem się przed tym uczuciem, ale to było silniejsze ode mnie...
Następnego dnia, kiedy dzieci były w szkole, spakował swoje rzeczy i się wyprowadził. Byłam zdruzgotana.
Po piętnastu latach mój mąż nagle się zakochał
Trudno mi było wytłumaczyć Zuzi i Kacperkowi, co się stało. Zapewniłam dzieci tylko, że tata je kocha i będzie zabierał na weekendy. Tak też było. Przez jakieś cztery miesiące. Do czasu, jak Zbyszek nagle trafił do szpitala.
Podczas badań wykryto u niego nowotwór jądra. Dzieci bardzo chciały odwiedzić tatę, więc któregoś dnia poszłam tam z nimi. Zbyszek wyglądał jak siedem nieszczęść. Choć tak bardzo mnie zranił, nie umiałam być dla niego oschła. Wieczorem dostałam od niego esemesa. Pisał, że dziękuje za to, że przyszłam i bardzo żałuje tego, co zrobił.
Chciał się ze mną zobaczyć sam na sam. Miękłam coraz bardziej...
„Kiedy mogę przyjść, żeby nie spotkać się z twoją ukochaną. Bo pewnie czuwa przy łóżku?” – nie umiałam powstrzymać się przed tą małą złośliwością.
„Nie jesteśmy już razem” – odpisał.
Przyszłam, tak jak prosił.
Zbyszek był naprawdę przybity
Powiedział, że wiele zrozumiał. To, że kocha tylko mnie i dzieci i że my jesteśmy dla niego najważniejsi. Przytulił mnie, a ja się popłakałam. Bo przecież tak naprawdę ja też nigdy nie przestałam go kochać... Gdy wypisano go ze szpitala, przyjechałam po niego z dziećmi.
– Wracaj do domu! – powiedziałam.
Od tego czasu minęło pół roku. Nasze życie wygląda inaczej niż przed rozstaniem. Mąż troszczy się o mnie, kupuje kwiaty… Chyba naprawdę mnie kocha.
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”