Mam 20 lat i jestem dziewicą. Wcale nie dlatego, że nie mam powodzenia! Wręcz przeciwnie, zawsze wzbudzałam spore zainteresowanie wśród chłopaków. Na początku oczywiście ani ja, ani żaden z moich adoratorów nie podchodziliśmy poważnie do „chodzenia ze sobą”. W moim środowisku pary tworzyły się na kilka tygodni, a czasem tylko na jedno wyjście do kina czy na kręgle. Kiedy się ma kilkanaście lat, to dla dziewczyn ważniejsze są plotki we własnym gronie, a dla chłopaków piłka.
Nieco poważniej zaczęło to wyglądać później. To wtedy poznałam pierwszą miłość swojego życia. W Kubie zakochałam się do szaleństwa. Chodził do równoległej klasy i widywałam go na szkolnym korytarzu. Był jednym z największych przystojniaków w szkole i sądziłam, że nie zwróci na mnie uwagi, że nie mam szans przy tylu ładniejszych dziewczynach. Ale na szkolnej dyskotece to właśnie do mnie podszedł i powiedział:
– Kuba jestem. Zatańczysz ze mną?
– A ja mam na imię Aśka – odparłam, ruszając z nim na parkiet.
– Wiem – uśmiechnął się.
– Skąd? – zapytałam zdziwiona.
– Już dawno zauważyłem cię na korytarzu i podpytałem kogo trzeba. Chciałem podejść wcześniej, ale jakoś nie mogłem znaleźć mądrego sposobu, żeby nie wyjść na podrywacza.
– Trzeba było po prostu zagadać, nie gryzę – odpowiedziałam.
Czy poważnie może być tylko w łóżku?
Naprawdę nie podejrzewałam, że mnie zauważył. W tym tłumie dziewczyn na korytarzu nie wyróżniałam się niczym. No, może skromnością, która przecież w oczy się nie rzuca. Nie nosiłam bluzek odsłaniających pępek, nie malowałam się, wolałam luźne dżinsy niż obcisłe legginsy. Fryzurę też miałam zwykłą.
– Wiesz, bałem się, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać, a mądrego pretekstu nie umiałem wymyślić – przyznał się rozbrajająco Kuba.
Tamtego wieczoru odprowadził mnie do domu i umówiliśmy się na następny dzień na spacer.
Kuba był inny niż większość chłopaków. Nie lubił szpanu, piłka nożna nie stanowiła sedna jego życia i uważał, że dziewczyna to też człowiek i należy jej się szacunek. Już po pierwszych tygodniach, gdy byliśmy razem, czułam, że to jest coś poważniejszego. Dla niego gotowa byłam nawet zrezygnować z marzeń o studiach w Warszawie i wybrać uczelnię w Poznaniu, na którą on się wybierał.
Byliśmy ze sobą dwa lata. Kiedy skończyliśmy 18 lat, Kuba zaczął nalegać, żebyśmy skonsumowali nasz związek. Ja byłam przeciwna.
– Przecież wiesz, że cię kocham – tłumaczył, tuląc mnie i całując w ucho. – A seks to też miłość.
– Może jestem staroświecka, ale dla mnie to zdecydowanie za wcześnie – broniłam się. – Nie chcę.
– Masz zamiar czekać do ślubu? – zapytał z lekką ironią w głosie.
Odsunęłam się od niego.
– A jakby nawet tak, to co? – odpowiedziałam zaczepnie.
– Aśka, nie wygłupiaj się – przyciągnął mnie do siebie. – Przecież wszyscy to już zrobili, tylko my nie. Kumple się ze mnie śmieją…
– To ty z nimi o tym rozmawiasz?! – aż podskoczyłam. – Zwariowałeś? Co to jest, ranking zaliczonych panienek? Myślałam, że jesteś inny!
– Aśka, uspokój się – Kuba chyba przestraszył się mojego wybuchu.
– Po prostu myślałem, że traktujesz naszą miłość poważnie.
– Dla ciebie poważnie może być tylko w łóżku?
Tamten wieczór był przełomowy. Rozstaliśmy się co prawda dopiero kilka tygodni później, ale to właśnie od tej rozmowy wszystko się zmieniło. Ja zaczęłam patrzeć na nasz związek sceptycznie, Kuba był zdecydowanie bardziej oziębły niż dotychczas. Przeżyłam to rozstanie, bo naprawdę go kochałam. Ale za bardzo rozczarowało mnie to, co powiedział, zwyczajnie nie mogłam już z nim być.
Znów poszło o to samo, co wcześniej
Jeszcze w liceum poznałam kolejnego chłopaka. To był zupełny przypadek, a właściwie – wypadek. Wpadliśmy na siebie na rowerach. Ja skręcałam w prawo. On wyjeżdżał zza płotu. Na szczęście, oboje jechaliśmy wolno i nikomu nic się nie stało. Ucierpiał tylko nieco mój rower, ale Michał – bo tak się nazywał – od razu mi go naprawił. Rozmawialiśmy i on w pewnej chwili zaproponował, żebyśmy wybrali się razem nad jezioro.
– Jest gorąco – przekonywał. – A w towarzystwie zawsze raźniej.
Zgodziłam się. Droga nad jezioro wiedzie wzdłuż uczęszczanej trasy, a na samej plaży na pewno są tłumy, w końcu była pełnia sezonu. Więc chociaż praktycznie nie znałam chłopaka, to przecież nic mi nie groziło.
Michał okazał się fajnym kumplem. Niegłupi, dowcipny. Może nieco zbyt luzacko podchodził do życia, ale dzięki temu i ja przestałam się stresować drobiazgami i rzeczami, na które nie miałam wpływu. Lubiłam go i kiedy po kilku tygodniach zaproponował, żebyśmy byli parą, zgodziłam się.
Niestety i ta znajomość nie przetrwała próby czasu. Znowu rozbiła się o łóżko. Tym razem to Michał ze mną zerwał – niemal zaraz po tym, gdy mu odmówiłam bliskości, na jaką liczył. Zaczęłam się wówczas zastanawiać, czy to dobrze, że tak się upieram? Może jestem staroświecka?
Nie chciałam być łatwą dziewczyną – a za taką bym się uważała, gdybym zgodziła się pójść do łóżka. Dla mnie nie miało znaczenia, czy znam kogoś rok, czy kilka tygodni. Byłam zdania, że jeżeli ludzie naprawdę się kochają, to nie potrzebują sobie tego udowadniać w ten sposób.
Ale szczerze mówiąc, trochę się załamałam po tym wszystkim. Bo doszłam do wniosku, że nie pasuję do tego świata, że nie spotkam faceta, który mnie zrozumie. I kiedy kolejny raz przeżyłam rozczarowanie z tego samego powodu, postanowiłam, że następnym razem, zanim się porządnie zakocham, od razu postawię sprawę jasno. Może będą mnie uważali za dziwadło, ale przynajmniej nie będę potem cierpieć z powodu rozstania.
Moja najlepsza przyjaciółka, jedyna osoba, której naprawdę ufałam, powiedziała, że mnie nie rozumie.
– A co ci szkodzi? Przecież i tak kiedyś do tego dojdzie! Naprawdę chcesz czekać do ślubu?
– A co w tym złego? – odparowałam. – Nie sądzisz, że jeżeli ludzie się kochają, to nie muszą sobie tego udowadniać? Dla mnie to najlepszy sprawdzian, czy chłopak myśli o mnie poważnie, czy zależy mu tylko na seksie.
– Aśka, to nie tak – skrzywiła się. – Nie chodzi o zaliczanie panienek czy dowody miłości. To po prostu… Nie wiem, jak to powiedzieć. No, seks jest ważny, więc ludzi go uprawiają.
– No dobra, ale dlaczego nie można z tym zaczekać do ślubu?
Deklaracje to jedno, a życie to co innego
Karolina przez dłuższą chwilę patrzyła na mnie w milczeniu, widocznie szukając w myślach argumentów.
– A jak się okaże, że pod tym względem jesteście niedobrani? – spytała wreszcie.
– Nie wymyślaj – wzruszyłam ramionami. – Jak się ludzie kochają, to i pod tym względem się dogadają. Sorry, ale nie wierzę w takie rzeczy jak niedopasowanie seksualne.
– Zobaczysz, zostaniesz starą panną– skwitowała Karolina.
– Może i tak, ale nie zmienię poglądów – zdenerwowałam się.
Ta rozmowa wcale nie podniosła mnie na duchu. Liczyłam, że chociaż Karolina mnie zrozumie, ale okazało się, że nawet ona miała mnie za dziwadło.
Ostatnio jednak coś się zmieniło. Piotrka poznałam na uczelni. Studiujemy razem. Kiedy po pewnym czasie zaproponował, żebyśmy się spotykali, od razu powiedziałam mu, jakie mam poglądy na temat seksu. Byłam pewna, że to go odstraszy, podobnie jak poprzednich. Ale tym razem spotkała mnie miła niespodzianka.
– A czy ja cię do czegoś namawiam? – zdziwił się. – Może cię to zaskoczy, ale też nie uważam, żeby miłość musiała się opierać na seksie.
– Naprawdę? – teraz ja się zdziwiłam. – Jesteś chyba wyjątkiem. Wszyscy faceci chcą tylko jednego.
– Jak widać, nie wszyscy, nie uogólniaj – roześmiał się i pocałował mnie czule. – Nie mówię, że nie chciałbym. Ale rozumiem, że ty masz takie poglądy i potrafię je uszanować. Zresztą, uważam, że gdy na coś długo się czeka, to potem lepiej to smakuje.
Też się roześmiałam.
Jesteśmy ze sobą prawie rok i dobrze nam razem. Nie mam pojęcia, czy to będzie coś poważnego, no i czy Piotrek faktycznie wytrzyma. Co innego deklaracje, a co innego życie! Wkrótce wybieramy się pod namiot. Trochę się tego boję, bo wiadomo – okazja czyni złodzieja… Będziemy sami, nad jeziorem – idealna sceneria na pierwszy raz. Ale mam nadzieję, że naprawdę się kochamy i nie będziemy musieli sobie tego udowadniać.
Czytaj także:
„Faceci zawsze za mną szaleli. Tylko co z tego, skoro każdy chciał mnie tylko zaliczyć, a potem wrócić do żonki?”
„Marzę o wielkiej miłości, ale nie mogę trafić na swojego księcia. Faceci nie są mną zainteresowani albo mają żony i dzieci”
„Kobiety, z którymi się umawiałem, były zainteresowane tylko moimi pieniędzmi, a ja? Nadal się za nimi uganiałem”