„Padłem ofiarą kobiety bluszcz. Zostawiła mnie, jak tylko znalazła hojniejszego sponsora”

Strapiony mężczyzna fot. iStock by GettyImages, Wavebreakmedia
„Związek z Lilką wydawał się idealny. Czułem się kochany i zadbany. Moja dziewczyna robiła wszystko, żebym był zadowolony, wprost mnie rozpieszczała. Dlaczego więc poczułem się uwięziony?”.
/ 21.11.2023 15:15
Strapiony mężczyzna fot. iStock by GettyImages, Wavebreakmedia

Po prostu nagle przejrzałem na oczy! Na początku myślałem, że wygrałem los na loterii. Koledzy nie ukrywali, że mi zazdroszczą takiej dziewczyny.

– Człowieku, żebyś ty wiedział, jak ci się pofarciło! Co ja bym dał za to, żeby ktoś mi tak nadskakiwał – mówili niektórzy, kiedy Lila nie słyszała.

Rozumiałem ich uczucia. Większość chłopaków związała się z silnymi kobietami, którym nie można było niczego narzucić. Ze współczuciem obserwowałem, jak w bólach wypracowują kompromisowe rozwiązania, które nie zadowalały w pełni ani jednej, ani drugiej strony. Spotykali się w pół drogi, mając zupełnie inne oczekiwania.

Ja tak nie musiałem. Lilka w pełni mi ufała i nigdy nie forsowała własnego zdania. Czekała, aż podejmę decyzję i wezmę na siebie odpowiedzialność. Była niezaradna jak dziecko. Jedyne, z czym sobie perfekcyjnie radziła, to rola mojej dziewczyny. Drobna blondynka o delikatnej urodzie i ogromnych oczach wyglądała jak sierotka Marysia.

Potrzebowała silnego męskiego ramienia, żeby przejść przez życie. Dzięki niej czułem się mądry i gotowy na wszystko.

Musiałem przejąć stery

Od początku czułem, że to poważny związek, pasowaliśmy do siebie. Lila zrobiła ze mnie odpowiedzialnego człowieka. Była tak delikatna, że „Związek z Lilką wydawał się idealny. Czułem się kochany i zadbany. Moja dziewczyna robiła wszystko, żebym był zadowolony, wprost mnie rozpieszczała. Dlaczego więc poczułem się uwięziony?”

Prawdę mówiąc, nie bardzo miałem na to ochotę, nie należę do mężczyzn pragnących stać na straży domowego ogniska. Lubiłem się bawić i miałem mnóstwo szalonych planów, które mógłbym zrealizować, gdybym był sam albo z dziewczyną zahartowaną na trudy. Lilka była zbyt delikatna, nie mogłem jej proponować wyprawy do Peru, spania w tanich hostelach i długich marszów górskimi ścieżkami. Jeszcze by mi zemdlała z wyczerpania. Musiałbym opiekować się nią jak dzieckiem, opatrywać obtarte pięty, wybierać łatwiejsze szlaki, a i tak nie dałaby rady.

Wymarzoną podróż śladami Azteków odłożyłem na później tak, jak motorowy rajd przez europejskie stolice czy rejs po Bałtyku. Ustatkowałem się, usiadłem za biurkiem i spędzałem za nim długie godziny, marząc o wolności. Zaprzedałem swój czas korporacji, która wsysała mnie coraz bardziej i bardziej.

Nie byłem szczęśliwy, ale ktoś z nas dwojga musiał zarabiać na życie. Lilka nie mogła znaleźć dobrej pracy, wciąż szukała odpowiedniego zajęcia. Nie pracowała, ale prowadziła dom i codziennie czekała na mnie z ciepłą kolacją, chociaż bywałem tak zmęczony, że nie miałem ochoty jej jeść.

– Nie ma sensu, żebyś codziennie dla mnie gotowała – powiedziałem kiedyś, patrząc z powątpiewaniem na piętrzącą się na talerzu pieczeń z ziemniakami i surówką.

– Dlaczego? Nie smakuje ci? – oczy Lilki podejrzanie zwilgotniały. – Masz ochotę na coś innego?

Tak, po całym dniu zasuwania, chciałbym mieć święty spokój, cisnęło mi się na usta. Oczywiście nie powiedziałem tego.

– Jem w stołówce, drugiego obiadu już nie zmieszczę – dziobałem widelcem w talerzu bez entuzjazmu.

– A co z twoją pracą? Jak poszła rozmowa kwalifikacyjna? – spytałem, żeby zmienić temat.
Lilka wydęła lekceważąco usta.

– Świetnie, ale nie podobało mi się tam. Nie przyjęłabym tej propozycji za żadne skarby. Nie podołałabym pracy w takich warunkach i pod presją czasu.

Westchnąłem. Nie spodziewałem się innej odpowiedzi.

Moja siostra jej nie lubiła

Lila miała wymagania, którym żaden dotychczasowy pracodawca nie był w stanie sprostać. Podejrzewałem, że było w tym dużo jej winy, ale nie miałem pewności. Lilka nauczyła mnie, że musi być traktowana w specjalny sposób. Co jest dobre dla innych, niekoniecznie jest równie właściwe dla niej.

– Szkoda, przydałoby się trochę grosza. Wiesz, że nie zarabiam kroci. Ledwie starcza do pierwszego.
Oczy Lilki znów wypełniły się łzami. Zrobiło mi się głupio, że tak ją naciskam, w końcu to nie takie ważne.

– Nie miałem nic złego na myśli, nie przejmuj się tak. Przepraszam, już nie będę.

Lilka dzielnie otarła łzy.

– Jasne, że pójdę do pracy, ale nie na łapu-capu. Znajdę w końcu coś odpowiedniego, zobaczysz.

Coraz mniej w to wierzyłem, ale nie robiłem problemu. Byłem przyzwyczajony, że z Lilką tak jest. Wiedziałem, że muszę zarobić na nasze potrzeby, chociaż nie cierpiałem swojej pracy. Gdyby nie odpowiedzialność za Lilkę, uciekłbym stamtąd w trzy minuty. Sam nałożyłem sobie kajdany i przykułem się do galery. Uważałem, że tak trzeba.

– Cześć braciszku. Mam coś dla twojej Liliany, teraz już się nie wywinie – siostra nie lubiła mojej dziewczyny i chętnie dawała temu wyraz. Uważała, że oplotła się koło mojej szyi i coraz mocniej mnie dławi.

– Znalazłam jej pracę, i to dobrą. Nie będzie mogła się wymigać, przestanie na tobie pasożytować.

Zmilczałem tę uwagę. Nie od dziś Ala twierdziła, że Lilka jest wyjątkowo paskudnym leniem.

– Zakamuflowała się. Udaje dziecko i gra na twoim instynkcie opiekuńczym. Pozwalasz jej na to, bo cię wytresowała. Znam takie dziewczyny. Wystarczy, że szeroko otworzą zdziwione oczy, a zaraz znajdzie się ktoś, kto im objaśni świat i weźmie za rękę, żeby się nie potknęły.

– Lilka mnie kocha i to jest najważniejsze – broniłem swojej dziewczyny. – A że jest trochę bezradna? To nawet ujmujące. Niejeden chętnie by się ze mną zamienił.

Ala wzniosła oczy do nieba, a ja czułem się głupio, bo nie mówiłem całej prawdy. Owszem, na początku byłem oczarowany bezwolnością Lilki. Byłem dla niej opoką, najważniejszym człowiekiem na świecie. Kto by na to nie poleciał? Ja się nie oparłem. Z czasem jednak zacząłem się dusić, zupełnie jakby oplatał mnie delikatny, ale odporny na każde warunki bluszcz. Męczyło mnie nadskakiwanie Lilki, ten jej wieczny brak własnego zdania i tanie gierki kreujące mnie na wszechmocnego.

Trzeba było być strasznie zadufanym w sobie, żeby nie zauważyć, do czego to zmierzało. Ja starałem się o wszystko, organizowałem nasze życie, ona podążała cicho za mną wygodną, udeptaną ścieżką. Nie mogłem na nią liczyć, nie starała się być partnerką. Szukała opiekuna i znalazła go we mnie. Niektórym taki układ by odpowiadał, ja poczułem się zniechęcony.

Zawiodłem się na niej

W nowej pracy Lilka wytrwała miesiąc. Wróciła do domu, twierdząc, że musiała odejść, bo na jej miejsce przyjęto siostrzenicę dyrektora. Zadzwoniłem do Ali po wyjaśnienia.

– Twoja Liliana straciła etat, bo przestała bywać w pracy. Nie wiedziałeś o tym? Stało się tak, jak przewidywałam. Liliana zrobiła wszystko, żeby nie opuścić wygodnego miejsca na twoich plecach. Masz teraz dowód, jaka jest naprawdę.

Nie chciałem w to uwierzyć. Lilka zapewniała mnie, że trzyma ją w domu wyłącznie brak odpowiedniej posady, a kiedy taką dostała, zrezygnowała z niej z lekkim sercem. I w dodatku kłamała w żywe oczy, zapewniając, że jest inaczej.

Przeżuwałem gorycz porażki. Zawiodłem się na Lilce. To był mój pierwszy poważny związek, wiele dla niego poświęciłem. Zrezygnowałem z marzeń, choć szczerze nienawidziłem każdej chwili spędzonej za korporacyjnym biurkiem.

Myślałem, że jak Lilka stanie na nogi, będę mógł pomyśleć o innej, mniej stabilnej, ale bardziej satysfakcjonującej pracy. Czekałem na tę chwilę, nie wiedząc, że nigdy nie nadejdzie, bo moja Lila za bardzo przyzwyczaiła się do tego, że ją utrzymuję.

I tak miało być już zawsze? Przyznaję – to, co zrobiłem, miało być czymś w rodzaju odwetu.

Ograniczyłem Lilce fundusze, nic innego nie przyszło mi do głowy.

Myślałem, że będzie zła, ale nie. I tę decyzję zaakceptowała, o nic nie pytając. Trochę co prawda się boczyła, ale po kilku dniach jej przeszło i nad naszym związkiem znów zaświeciło słońce. Pomyślałem, że byłem wobec Lilki niesprawiedliwy. Może jest leniwa i niezaradna, ale kocha mnie do szaleństwa, inaczej nie umiałem wytłumaczyć sobie łagodnej akceptacji, jaką mnie obdarzyła. Chyba powinienem uważać się za szczęściarza. Miałem obok siebie dziewczynę idealną i nie potrafiłem tym się cieszyć. Co ze mną było nie tak?

Gdzie ja miałem oczy?

O dziwo, to moja dziewczyna podjęła decyzję za nas oboje. Dowiedziałem się o tym ostatni, bo żaden ze znajomych nie miał śmiałości otworzyć mi oczu.

Lilka znalazła sobie kogoś, kto znacznie lepiej potrafił się nią opiekować i nie był taki skąpy, żeby zakładać na jej karcie limit tygodniowych wydatków.

Porzuciła mnie z dnia na dzień, bez cienia żalu. Nie siliła się na wyjaśnienia, sytuacja była jasna.
Nie dotrzymałem warunków, na jakich chciała ze mną być, więc sam jestem sobie winny.

Dzień, kiedy Lilka się wyprowadziła, powinienem uważać za najszczęśliwszy w życiu. Śliczny, wiotki bluszcz zostawił mnie w spokoju, oplatając się wokół silniejszej podpory. Mogłem pokierować karierą zawodową, jak chciałem, wziąć głęboki oddech. Mimo to było mi żal straconych złudzeń. Nadal za nią tęsknię, choć powinienem wybić ją sobie z głowy. Lila kogo innego obdarza uwielbieniem, a mnie wciąż jej brakuje.

Czytaj także:
„Miałam teściową z piekła rodem. Mój mąż był jej oczkiem w głowie, a ja robiłam za służącą”
„Narzeczony chciał, bym zobowiązała się przed ślubem do urodzenia mu trójki dzieci. Musiałam zrobić badania na płodność”
„Mój mąż powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Podczas romantycznego wypadu okazało się, że to kochanka brzuchem”

Redakcja poleca

REKLAMA