„Opieka nad moim wnukiem to prawdziwa katorga. Ten chłopiec to mazgaj, którego mamusia wychowała pod kloszem”

dziadek z wnuczkiem fot. Adobe Stock, motortion
„Moja córka popatrzyła na mnie z czymś na kształt wyrzutu. No co, czyżbym po byciu świadkiem tej awantury rodem z prawdziwej mordowni miał skakać z radości, że zostaję sam na sam z wnuczkiem? Ten dzieciak to istny diabeł wcielony!”.
/ 04.09.2024 20:00
dziadek z wnuczkiem fot. Adobe Stock, motortion

– Skończ z tymi histeriami, Kacper, bo przysięgam, że zaraz nie wytrzymam – warknął za drzwiami kobiecy głos. – Nie po to się starałam o wizytę w trybie pilnym, żebyś mi tu teraz sceny robił!

To moja córka Joasia i ten jej okropny bachor... Na co mi było pozwalać im tu w ogóle zamieszkać? Ledwo zdążyli się rozpakować, a już od bladego świtu drą się wniebogłosy. Łomot otwieranych na oścież drzwi w pokoju obok i darcie, że pewnie słychać to aż na krańcach osiedla.

– Na pomoc! Biją mnie, biją... i pożar!

Mój wnuczek to straszna beksa

Otuliłem się szczelnie kołdrą, żywiąc płonną nadzieję, że moja rodzina lada moment opuści mieszkanie, a ja w końcu będę mógł w ciszy i spokoju sączyć poranną kawę. O powrocie na łąkę w górach mogłem już tylko pomarzyć. Muszę odbyć poważną rozmowę z Aśką, bo tak dalej być nie może…

No bo co z tego, że ogarnęła dom, skoro ledwo widzę na oczy i obecność kurzu wcale mi nie wadzi? Brudne szyby w oknach też nie. Ale strasznie denerwuje mnie, kiedy z rana nie mogę się porządnie wyspać!

Niech się zdecyduje – wraca do faceta albo bierze rozwód, co to za urlop na przemyślenie spraw małżeńskich na mój rachunek? „Jadwinia by nie narzekała” – tak sobie myślę i to jedyne, co mnie powstrzymuje przed wybuchem, ale co zrobić… Jakby moja żona jeszcze była wśród żywych, na pewno ogarnęłaby ten bajzel.

A ja nie daję rady, tylko chowam się coraz bardziej w kąt, niedługo zabraknie dla mnie miejsca! Usłyszałem delikatne pukpuk do drzwi. Teraz im się zachciało delikatności! No jasne, Aśka i, a jakże, z kolejnym pytaniem. Czy mógłbym zaopiekować się Kacprem, bo przed chwilą zadzwoniła do niej koleżanka zarobi trochę kasy, jeśli pomoże jej w przeprowadzce.

– On jest taki nieznośny – jęknąłem. – Zacznie tu drzeć się wniebogłosy.

Moja córka popatrzyła na mnie z czymś na kształt wyrzutu. No co, czyżbym po byciu świadkiem tej awantury rodem z prawdziwej mordowni miał skakać z radości, że zostaję sam na sam z wnuczkiem? Ten dzieciak to istny diabeł wcielony!

– Już będzie spokojny – zapewniła mnie. – Po prostu wizyta u dentysty to nie jest coś, na co miał ochotę. No i jak widać, dopiął swego.

Dałem spokój i pozwoliłem jej odejść

No cóż, temu maluchowi na pewno by się przydała przygoda z harcerstwem dla okiełznania temperamentu, ale dopiero jak trochę urośnie... Świetnie pamiętam ten strach, który pełzł po sali, kiedy zbliżała się pora przeglądu zębów i w progu stawała higienistka, zabierając ze sobą parami nieszczęśników do gabinetu...

Pani stomatolog miała już swoje lata i urodą nie grzeszyła, przypominała raczej złą czarownicę z bajki. W dodatku miała paskudny charakter. Kiedyś dzieciakowi, który był przede mną na fotelu, niechcący wyrwała zdrowego zęba. Na korytarzu dało się słyszeć jego wrzaski. Ja nie czekałem na swoją kolej, po prostu wyskoczyłem przez okno i tyle mnie widzieli.

– Tatusiu, zostawię małego przed telewizorem w salonie – Asia po raz kolejny wsadziła głowę do mojej sypialni. – Przyjdę z powrotem najszybciej jak się da, okej?

Dałem spokój i pozwoliłem jej odejść – przynajmniej jeden kłopot z głowy! Maluch siedział jak urzeczony, gapiąc się w kolorowy ekran i jakieś kretyńskie kreskówki. Zostawiłem go samego i poszedłem zaparzyć sobie kawę.

Popijałem ją w sypialni, ale nawet z daleka irytował mnie idiotyczny rechot dobiegający z salonu. Ciągle się tam drą! I dziwić się potem, że dzieci przy byle okazji zaczynają wrzeszczeć – pewnie sądzą, że tak powinno być!

Współczuję temu brzdącowi, że musi patrzeć na taki pokręcony świat, a jak jeszcze przypomniałem sobie o wizycie u stomatologa, która go czeka… Chyba po raz pierwszy poczułem do niego jakieś cieplejsze uczucia.

Był małym cwaniaczkiem

– Cześć, dziadek – Kacper ucieszył się, gdy mnie zobaczył. – Nie śpisz już?

– Nie myśl sobie, że skoro mam swoje lata, to nic nie słyszę – zwróciłem mu uwagę. – Byłoby mi milej, gdybyś nie robił takich przedstawień dla całego bloku. Jeszcze ktoś weźmie cię na poważnie i zadzwoni po gliny.

Skinął łepetyną, po czym wypalił, że to wina mamy. Po co jej się zachciało go targać do dentysty? Inne dzieciaki odwiedza zębowa wróżka, która sama zabiera mleczaka i w dodatku zostawia trochę grosza pod jaśkiem! Mały cwaniaczek, tylko popatrzcie na niego!

Chciałby kasę zbijać nawet na swoich mlecznych ząbkach. Oby w przyszłości lepiej mu szło z interesami niż jego staremu, chociaż, mówiąc szczerze, na ten moment nic na to nie wskazuje. Żeby jakoś podtrzymać gadkę, spytałem, czy jego ząbek się rusza. A ten mi odpowiada, że nie ma pojęcia, bo nie chce go nawet tykać paluchami! 

Nie chcę cię urazić – zaznaczyłem. – Zachowujesz się jak facet czy jak baba? Skąd wróżka ma być na bieżąco z twoim uzębieniem, skoro sam udajesz, że nic nie wiesz?

Chyba trochę przesadziłem... ale i tak postanowiłem zaryzykować.

– Chcesz zobaczyć, jak postępują prawdziwi faceci? No to się przyglądaj! – i na widoku chłopaka wyjąłem z gęby protezę, a następnie z powrotem ją założyłem. Mało brakowało, a oczy wyskoczyłyby mu z oczodołów, a potem włożył palec do buzi i oświadczył, że ząb mu się kiwa.

Panowie sami ogarniają takie kwestie

Kułem żelazo póki gorące i nim zdążyło minąć parę chwil, udało nam się obwiązać ząbek chyba stucentymetrową nicią, w kolorze czerwieni oczywiście, żeby zębowa wróżka mogła ją dostrzec.

– Ale na pewno nie szarpniesz, dziadziuś? – chciał mieć pewność.

– Nie, jak na jeden dzień starczy mi twojego wydzierania się – uniosłem bezradnie ramiona. – Zresztą, wiesz jak to jest… Nie przystoi! Panowie sami ogarniają takie kwestie – zostawiłem go z otwartymi jak wrota od stodoły ustami i zrejterowałem sprzed wrzeszczącego telewizora.

Zrobiłem, co do mnie należało, teraz tylko liczyć na to, że Kacper pociągnie za nić i po sprawie. Tak przy okazji, Joaśce chyba nieźle odbiła, skoro przez jeden ruszający się ząb ciągnie małego do dentysty.

Nazajutrz miałem spotkanie miłośników znaczków pocztowych, więc pomyślałem, że wyciągnę albumy i poszperam za jakimiś ciekawymi okazami, co by się nadały na handel wymienny. Kiedyś kupowałem nowe egzemplarze regularnie, ale teraz, jak wszystko zdrożało, jedzenie, leki, to i emerytura ledwo starcza na podstawowe potrzeby…

A jeszcze córka z wnuczkiem na moim garnuszku, to już w ogóle ciężko związać koniec z końcem. Tak sobie spokojnie przeglądałem te klasery, aż tu nagle z pokoju obok dobiegł taki wrzask, że o mało zawału nie dostałem. Tylko złapałem się za serce, które oszalało z wrażenia…

– Złapałem go! Udało mi się, dziadziu! – Kacper wpadł do pokoju jak burza. – Spójrz tylko!

Z końcówki sznurka zwisał ząb cały czerwony, a chłopiec patrzył na mnie zapłakany, ale uradowany. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom, kiedy mi powiedział, że zrobił to sam. Taki beksa?

– W końcu już jestem dorosły – wytłumaczył, gdy emocje nieco opadły.

– Najwyraźniej tak, wbrew temu, co się wszystkim wydawało – odrzekłem.

Zostawiliśmy mleczaka tuż obok jego łóżka, aby zębowa wróżka wiedziała dokładnie, do kogo ma trafić z prezentem. Następnie wpadłem na pomysł, abyśmy razem przejrzeli mój zbiór znaczków. Jeśli Joasia da zielone światło, to może nawet pozwolę mu wziąć do ręki szablę odziedziczoną po prapradziadku? Nie ukrywam, ten mały zrobił na mnie spore wrażenie. Wyrośnie na porządnego człowieka.

Ryszard, 65 lat

Czytaj także:
„Chcąc uciec z domu zdecydowałam się na ślub. Z jednego bagna wpadłam w drugie i to po same kolana”
„Zamiast opiekować się dzieckiem, niania bawiła się w chowanego pod kołdrą z moim mężem. Zdrajca mi za to słono zapłaci”
„Syn znalazł portfel pełen gotówki, ale się nie przyznał. Za jego chciwość musiałam słono zapłacić z własnej kieszeni”

Redakcja poleca

REKLAMA