„Ojciec twierdził, że kobieta, którą kocham jest moją siostrą. Byłem pewien, że kłamie, by rozbić mój związek”

mężczyzna, który związał się z siostrą fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO
„Mówił o współczuciu, zapewniał łamiącym się głosem, że robi to dla naszego dobra… Doskonale zagrał rolę. Omal się na to nie nabrałem! W rzeczywistości mój stary był zimnym draniem, który kalkulował każde słowo i gest. Całym swoim życiem udowodnił, że nie interesowali go bliscy, tylko jego własna kariera”.
/ 23.06.2022 07:30
mężczyzna, który związał się z siostrą fot. Adobe Stock, SHOTPRIME STUDIO

Mój przybrany ojciec nigdy nie był ze mnie zadowolony Odkąd pamiętam, między nami stale rozgrywała się swoista gra. Na przykład gdy chodziłem do szkoły, ojciec stawiał mi poprzeczkę na wysokości czwórki z matematyki. Kiedy dosięgałem owego pułapu, on mówił już o piątce. Pewnego dnia, gdy jakaś kolejna granica do zdobycia została nieoczekiwanie podwyższona, powiedziałem wprost, że to jest niesprawiedliwe.

– Życie jest niesprawiedliwe – usłyszałem w odpowiedzi.

– Życie mnie nie obchodzi, interesuje mnie stosunek moich rodziców do mnie.

W tym zdaniu wypowiedziałem całą pretensję i żal, które dusiłem w sobie przez ostatnie lata.

Odkąd wzięto mnie z sierocińca, nigdy nie dostałem w swoim nowym domu choćby odrobiny uczucia. Wszystko było odmierzone i wszystko miało swoją cenę. To nie był dom, raczej sklep. Za dobre zachowanie zasługiwałem na uśmiech, pochwała w szkole mogła skutkować pogłaskaniem po włosach, sukces sportowy kiwnięciem głowy z wyraźną aprobatą. Nigdy jednak za tym wszystkim nie szło uczucie, jakby mój stary się go wstydził albo obawiał się, że wyjawi własną słabość.

Byliśmy bardzo szczęśliwi

A mój przybrany ojciec, który prowadził kancelarię adwokacką, nie zamierzał uchodzić za słabego człowieka. Dla niego liczyła się tylko kariera i kolejne sukcesy, które odnosił w zawodzie. Praca była dla niego bogiem. Miałem brać z niego przykład i iść za nim drogą, która musiała prowadzić jedynie na szczyt. Ojciec nie uznawał żadnych słabości. Dla niego liczył się tylko zwycięzca. Dlatego po wysłuchaniu, co miałem mu do powiedzenia na temat sprawiedliwości, podsumował moją wypowiedź nieznacznym wzruszeniem ramion.

– Niegdyś zobowiązałem się, że cię wychowam, i nie oczekuj ode mnie więcej – z tymi słowami wrócił do czytania gazety.

Wiedziałem, że mama zmarła. Nie wiedziałem, że ona i ten człowiek byli kochankami. Dwa lata wcześniej, nim zamieszkałem z ojcem, ten ożenił się z kobietą, z którą miał córkę. Nie wiem z jakich powodów, ale po dwóch latach ich związek się rozpadł. Od tamtej pory ojciec nie poruszał tematu swojego małżeństwa, a ja nigdy nie poznałem przyrodniej siostry.

Wreszcie nadszedł taki dzień, kiedy zapragnąłem opuścić dom. To było na drugim roku studiów. Oczywiście wcześniej rozpocząłem naukę na wydziale prawa jedynie po to, żeby zadowolić ojca. Nic z tego – dobre stopnie, indywidualny tok studiów i rozpoczęty drugi fakultet on uznał za niewarte pochwały. Tak więc pewnego dnia, gdy wróciłem do domu z uczelni, stanąłem w przedpokoju i poczułem na ramionach jakby powiew mrozu.

Ogarnęła mnie przemożna chęć ucieczki z miejsca, w którym nigdy nie usłyszałem, że komuś na mnie zależy i można być ze mnie dumnym. Spakowałem się i wyprowadziłem. Skończyłem studia, zacząłem pracę. Od chwili gdy opuściłem dom, ojciec ani razu do mnie nie zadzwonił. Zacząłem zastanawiać się, po co kiedyś wziął mnie z domu dziecka. Co wówczas nim powodowało? Nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi na żadne z zadawanych sobie pytań, lecz nie chciałem więcej drążyć.

Wkrótce poznałem Agnieszkę. Była ode mnie młodsza i niedawno skończyła prawo. Szef zatrudnił ją w naszej kancelarii i zaczęliśmy ze sobą pracować. Już pierwszego dnia wpadliśmy sobie w oko. Nie wiem, jak to się stało, ale miesiąc później podszedłem do niej i powiedziałem, że mi się podoba. Uśmiechnęła się i odpowiedziała, że ja również jestem w jej typie.

Miesiąc później Aga przeprowadziła się do mnie. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Mój dom, dotąd poukładany i chłodno-obojętny, nagle wypełnił się kobiecymi rzeczami i zapachem. Kiedy wracałem i dotykałem klamki, niemal czułem, że jest gorąca, jakby nagrzała się ciepłem od buchającego żarem od pieca znajdującego się w środku. Byłem szczęśliwy i prosiłem w duchu, by to, co działo się wokół mnie, nigdy się nie skończyło.

Nie chciałem mu wierzyć

Pewnego dnia, ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu, w progu mojego mieszkania pojawił się przybrany ojciec. Powiedział krótko:

Musimy poważnie porozmawiać – i wszedł do środka, jakbym go zaprosił.

Przeszliśmy do saloniku. Wskazałem mu fotel. Wtedy dowiedziałem się, że Agnieszka jest jego córką. To ona była tym dzieckiem, z którym odeszła jego druga żona.

– Co mnie to wszystko obchodzi? – wzruszyłem obojętnie ramionami. – To jest twój problem.

Wtedy ojciec powiedział, że nie jestem jego przybranym, lecz naturalnym synem. Wstąpił wówczas we mnie jakiś bies. Przyszło mi do głowy, że ojciec próbuje zburzyć mój związek.

– Nie jestem twoim synem! Kłamiesz! – krzyknąłem, podrywając się z krzesła.

Byłem potwornie wściekły. Ojciec siedział nieruchomo, jakby porażony moim wybuchem.

– Miałem zamiar powiedzieć ci o wszystkim… kiedyś – usłyszałem jego spokojny głos. – Nie sądziłem, że to będzie dzisiaj.

Uśmiechnął się smutno, potarł dłonią skroń i powiedział:

– Nie wziąłem cię z domu dziecka tylko dlatego, że byłeś ładniejszy czy też sprytniejszy od innych. Długo cię szukałem i w końcu znalazłem. Twoja matka nigdy nie przyznała się, że mamy syna. Dowiedziałem się o tym przypadkowo, po tym jak zmarła.

– Myślisz, że po tylu latach w to uwierzę?! Bzdura!

– Kiedy wziąłem cię z sierocińca, miałeś sześć lat – ojciec mówił spokojnie, jakby mnie w ogóle nie słyszał. – Uznałem, że jesteś za mały, żeby wszystko zrozumieć. Uznałem, że prościej będzie, kiedy powiem, że chcę być dla ciebie przybranym ojcem. Postąpiłem źle.

– Wiem, że kręcisz. Jak zwykle. Za dobrze cię znam. O co ci naprawdę chodzi?

– Chcę tylko, żebyś zrozumiał, że stoję po stronie rozsądku i obiektywnej konieczności, podczas gdy wami rządzą emocje. Sądzisz, że wasz los jest mi obojętny? Jesteś moim synem, a ona jest moją córką. To fakty. Prawo zabrania związku brata z siostrą.

Przez następne minuty ojciec mówił o współczuciu, zapewniał łamiącym się głosem, że robi to dla naszego dobra… Kłamał, każdym słowem i drżeniem rzekomo zbolałego głosu. Doskonale zagrał rolę. Omal się na to nie nabrałem!

W rzeczywistości mój stary był zimnym draniem, który kalkulował każde słowo i gest. Całym swoim życiem udowodnił, że nie interesowali go bliscy, tylko jego własna kariera. Pozory miały pierwszeństwo. Szczęście innych? Nic go nie obchodziło! 

Pokazał mi wynik badania

Siedział w moim ulubionym fotelu, ubrany w garnitur za kilka tysięcy, z tą miną pełną wyższości i ściągniętymi krzaczastymi brwiami w wyrazie przekonania o dobrze spełnionym obowiązku. Nieświadomie arogancko postukiwał paznokciami o podłokietnik fotela. Najwyraźniej oczekiwał, że się pokajam i znowu wykonam wydawane mi polecenie. Nigdy więcej! A zwłaszcza nie w sprawie, która była dla mnie najważniejsza na świecie.

Po dłuższym milczeniu wreszcie dostrzegłem w oczach ojca błysk zrozumienia. Domyślił się, że podejrzewam go o oszustwo.

– Chcesz tej nominacji… – odezwałem się suchym tonem.

– Nie wiem, o czym mówisz.

– Od dwóch lat walczysz o stanowisko prezesa naczelnej rady adwokackiej. Nie możesz pozwolić sobie na skandal… Ale ja mam to w dupie! Nie łączy mnie z tobą nic poza tymi kilkunastoma latami, gdy mieszkałem pod twoim dachem. Nie jestem twoim biologicznym synem!

Ojciec przez chwilę siedział nieruchomo jak posąg. Tym razem na jego twarzy pojawiła się drwina, jakby chciał powiedzieć: „Nadal uważasz, że blefuję?”. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni granatowej marynarki. Wyjął kopertę i mi ją podał.

– Cokolwiek byś mówił i jak bardzo kochał… Nie macie wyboru – powiedział. – Rzeczywistości nie da się zaczarować.

Wziąłem z wahaniem kopertę, wyjąłem z niej dokument. Rozłożyłem go… To był wynik badania DNA – mój i ojca. Przejrzałem dokładnie cały zapis, słowo po słowie. Dwukrotnie. Zakręciło mi się w głowie. On rzeczywiście był moim biologicznym ojcem! Przez dłuższy czas nie potrafiłem zebrać myśli. Zalała mnie fala emocji, utonąłem w niej i się zatraciłem. Kiedy po raz pierwszy spotkałem na swej drodze miłość, musiałem o niej zapomnieć i wyrzucić ją z serca.

Nie chcę cię już więcej widzieć – z trudem wydusiłem przez zaciśnięte zęby. – Nigdy!

Ojciec zostawił mnie samego. Jakiś czas później Agnieszka wyprowadziła się zarówno z mojego mieszkania, jak i Warszawy. Dawny ból powoli mija, a ja czekam cierpliwie, aż znowu zaświeci dla mnie słońce. Czuję się skrzywdzony, lecz do końca nie potrafię wskazać winnego. Kim jest? To mój ojciec? A może matka? Albo ja sam próbujący zdobyć uczucie kogoś, kto zaopiekował się mną tylko z obowiązku… No dobrze, ale dlaczego tylko ja cierpię?

Czytaj także:
„Mój ukochany to kawał drania. Wyciągał ode mnie pieniądze, a ukrywał przede mną 2 żony i dzieci”
„Młodzi milionerzy wykorzystali nas, staruszków w potrzebie. Wydusili z nas oszczędności, a potem wyrzucili na bruk”
„Gdy mąż odszedł do kochanki, wpadłam w rozpacz. Zajęta sobą i swoim bólem, nie zauważyłam, że z córką dzieje się coś złego”

Redakcja poleca

REKLAMA