„Odkryłam tajemnicę zięcia i przysięgłam milczenie. Córka nie może wiedzieć o przeszłości męża, bo wywiezie ją za granicę"

zasmucona dojrzała kobieta fot. Getty Images, Ekaterina Demidova
„— Chyba się domyślasz. Nie mów nic Marysi. Jeśli powiesz… Wyjedziemy. Za granicę, daleko. Nie zobaczysz się z wnuczkiem. Jeszcze dziś zaakceptuję propozycję dwuletniego kontraktu do Holandii, który mam na mailu”.
/ 25.09.2023 20:25
zasmucona dojrzała kobieta fot. Getty Images, Ekaterina Demidova

Zawsze byłam osobą słowną, a dotrzymywanie obietnic było dla mnie świętością. Dlatego gdy po odkryciu pewnej tajemnicy przysięgłam, że będę milczeć jak grób, chciałam za wszelką cenę być wierna swoim słowom. Zwłaszcza że stawką było „być albo nie być” dla mojej rodziny.

Czar szybko prysł

Początkowo bardzo cieszył mnie wybór mojej córki, Marysi. Jej kandydatem na męża był przystojny brunet o dobrych manierach i wspaniałym poczuciu humoru. Oczarował mnie już po pierwszym spotkaniu, a rozmowa układała się bardzo dobrze.

— Proszę mi opowiedzieć o swojej córce — nalegał. — Ja wiem, że to najwspanialsza istota na ziemi, ale chcę jeszcze posłuchać o tym, jaka cudowna jest. To miód na moje uszy.

Schlebiało mi to, jaką sympatią i miłością darzył moje jedyne dziecko.

— No wiesz, Filip — odparłam. — Jako matka nie jestem obiektywna, ale możesz być pewien, że drugiej takiej fantastycznej kobiety nie znajdziesz.

I szczerze w to wierzyłam. Bardzo kochałam córkę i przepełniało mnie szczęście na myśl o tym, że wreszcie znalazła sobie porządnego człowieka do życia. Z radością pobłogosławiłam ich związek. Niebawem miał odbyć się ślub.

Po zawarciu małżeństwa, młoda para przeprowadziła się do mieszkania nieopodal mnie. Nie to, żebym ich ograniczała, ale po cichu dziękowałam losowi, że młodzi nie wyprowadzili się gdzieś na drugi koniec Polski. Dzięki temu, w razie potrzeby, nie zostałabym ze wszystkim sama, bo mój mąż zmarł kilka lat temu i czasem dokuczała mi samotność.

Jednak po jakimś czasie zaczęłam odkrywać, że coś jest nie tak. Mój zięć zdawał się być coraz mniej sympatyczny, zarówno dla mnie, jak i dla Marysi. Pewnej niedzieli, podczas wspólnego obiadu, wręcz zaatakował moją córkę.

— No i dlaczego niby tego nie zrobiłaś? To takie trudne? — podniósł ton na wieść o tym, że Marysia zapomniała oddać do urzędu pewnego dokumentu związanego z mieszkaniem. Bo akurat rozmawialiśmy o formalnościach z tym związanych.

— Ja… — zaczęła się jąkać moja córka. — No po prostu mi wypadło z głowy.

— Jak zawsze — mruknął, patrząc w talerz.

Zapadła niezręczna cisza. Coś było naprawdę bardzo nie tak. Wreszcie to ja odchrząknęłam i przerwałam milczenie:

— Filip. Już daj spokój. Wiesz, o ilu rzeczach ja dziennie zapominam? Tyle mam spraw na głowie, nie jesteśmy robotami.

Mój zięć nic na to nie odpowiedział, tylko obdarował mnie spojrzeniem, które mówiło: „To już wiem, po kim Marysia to ma”.

Coś ją dręczyło

Po tamtej felernej sytuacji przez jakiś czas się nie spotykaliśmy. Od czasu do czasu dzwoniłam jednak do mojej córeczki, by zapytać, czy aby na pewno wszystko gra. Intuicja podpowiadała mi, że to nie są normalne zachowania. Że na pewno dzieje się coś złego w ich małżeństwie. Moja córka nie brzmiała na zadowoloną. Tak jakby coś ją dręczyło

Już kilka tygodni później miałam się dowiedzieć, co było przyczyną.

— Mamo, jestem w ciąży — wyznała Marysia przez telefon.

— To fantastycznie! — nie posiadałam się z radości — Będę babcią! — nie potrafiłam w tamtej chwili powstrzymać napływających do oczu łez. To było spełnienie marzeń!

Ale moja córka nie brzmiała na zadowoloną. Tak jakby coś ją dręczyło. Przez moment się nie odzywała, a potem wreszcie wydusiła z siebie:

— Filip… On nie zareagował tak jak ty. Wręcz odwrotnie. Pamiętasz tamten obiad, gdy był taki podminowany? Dzień wcześniej powiedziałam mu o ciąży.

— Naprawdę? — zdziwiłam się. — Ale niby dlaczego? On chciał mieć dzieci, prawda? Tak mi kiedyś mówiłaś.

— Tak. Ale nie wiem… Chyba się rozmyślił. Albo uznał, że nie jest gotowy. Pluję sobie w brodę, że nie przedyskutowaliśmy tego już po ślubie. Po prostu jakoś wyszło.

Martwiła mnie ta sytuacja. Zależało mi przecież na szczęściu mojej córki. Chciałam, by w jej życiu wreszcie wszystko się poukładało. Skąd ta niechęć Filipa? Dręczyło mnie to pytanie, do tego stopnia, że zaczęłam cierpieć na bezsenność.

Pewnego wieczora jak zwykle przeglądałam moje media społecznościowe. Marysia śmiała się, że będzie ze mnie taka nowoczesna babcia. Cóż, nie mogłam zaprzeczyć. Starałam się być na bieżąco. Rzadko bywałam offline. W znajomych miałam oczywiście mojego zięcia. Bo czemu by nie?

I nagle na mojej tablicy pojawiło się zdjęcie. Przetarłam oczy z niedowierzania. To był Filip, ale na fotografii była też jakaś kobieta z małym dzieckiem. Typowe zdjęcie z jakiegoś weekendowego wypadu. Park lub ogród zoologiczny. Mój zięć niemrawo się uśmiechał, ale wyglądał na zadowolonego. Zdjęcie wstawiła kobieta o imieniu, Ewa, ale oznaczyła na nim Filipa, dlatego pokazało się to również na moim profilu.

Byłam w szoku, gdy to zobaczyłam

Nie dowierzałam. Kim jest ta kobieta z dzieckiem? I dlaczego wstawia do mediów społecznościowych właśnie takie zdjęcie z mężem mojej córki? Może to jakaś stara fotografia sprzed lat? Hm… Nie do końca, bo zgadzała się fryzura, ulubiona aktualnie koszulka mojego przybranego syna… Z ciekawości weszłam w oryginalne zdjęcie i nagle wyświetlił się błąd. Ktoś usunął zdjęcie lub zmienił ustawienia prywatności. Ale ja to widziałam, mogę przysiąc!

Chciałam skonfrontować się z Filipem. Musiałam to wyjaśnić, i to jak najszybciej.

— Słuchaj, chcę z tobą o czymś porozmawiać — powiedziałam, gdy zostaliśmy sami w pokoju. — Nie chcę cię jeszcze o nic posądzać, ale… Widziałam zdjęcie. Wiesz jakie. Możesz mi to wyjaśnić?

Mój zięć wyraźnie się zestresował. Przełknął głośno ślinę, a jego wzrok uciekał gdzieś  w dal.

— Kiedy to widziałaś? — zapytał zestresowany. — Marysia… Czy ona…

— Nic nie wie. Jeszcze. Ale musisz mi to wytłumaczyć. Kim była ta kobieta z dzieckiem?

— Chyba się domyślasz. Nie mów nic Marysi. Jeśli powiesz… Wyjedziemy. Za granicę, daleko. Nie zobaczysz się z wnuczkiem. Jeszcze dziś zaakceptuję propozycję dwuletniego kontraktu do Holandii, który mam na mailu.

— Nie zrobisz mi tego. Marysia nigdy nie zgodzi się na wyjazd. A ty jesteś zwykłym padalcem, wiesz? Zamierzałeś jej w ogóle o tym powiedzieć?

— Nie wiem. Nie myślałem o tym. Pogubiłem się.

— Ojej, biedny ty — syknęłam z przekąsem. — Miło prowadzi się dwa życia, gdy nie trzeba ponosić konsekwencji, prawda?

W ogóle go nie znałyśmy

Filip milczał. Chyba zdawał sobie sprawę z tego, w jakim postawiło go to świetle.

— Przysięgnij, że nic nie powiesz. Inaczej wyjedziemy.

— To dlatego nie chciałeś mieć z moją córką dziecka? Bo jedno już masz, prawda?

— Przysięgnij. Nie masz wyjścia.

Patrzyłam na niego z mieszanką złości i nienawiści. W jednej chwili przyszywany syn stał się dla mnie niemalże obcym człowiekiem.

— Przysięgam — wycedziłam przez zęby. — Ale wiedz, że cię nienawidzę.

Milczenie kosztowało mnie wiele. Ale świadomość tego, że moja córka i przyszły wnuczek mnie opuszczą, bolałaby jeszcze bardziej.  Żyłam więc w takim kłamstwie i tylko modliłam się o to, bym któregoś dnia nie palnęła jakiegoś głupstwa.

Ograniczyłam – na tyle, na ile było to możliwe – kontakty z moim zięciem i spotykałam się tylko wtedy, gdy było to naprawdę konieczne. Święta, urodziny… Ale już nic nie będzie takie samo. Ze współczuciem patrzyłam na moją córkę, wiedząc, że być może nigdy nie dowie się o sekrecie swojego męża.

Czytaj także:
„Koleżanka ukrywała przed mężem, że ma nieślubne dziecko. Zostawiła syna na wychowanie siostrze. Bała się, że ją wydam”
„Po śmierci wujka jego żona zagarnęła całą kasę, ale on wiedział, że była podła i zrobił ją na szaro zza grobu”
„Załatwiłam pracę znajomej, bo nie miałam wyjścia. Wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię, jej zemsta będzie okrutna”

Redakcja poleca

REKLAMA