„Obraziłam się na męża, bo zapomniał o naszej okrągłej rocznicy ślubu. Okazało się, że to ja jestem winna całej sytuacji”

Obraziłam się, bo mąż zapomniał o rocznicy ślubu fot. Adobe Stock, Prostock-studio
Ciekawe, czy Tomek będzie pamiętał o naszej rocznicy... To ja byłam od przypominania o takich rzeczach. Ale tym razem postanowiłam milczeć. – Dziesiąta rocznica to ważna rzecz. Niech chociaż raz to on się postara! Zobaczymy, czy mu zależy…
/ 12.02.2022 07:48
Obraziłam się, bo mąż zapomniał o rocznicy ślubu fot. Adobe Stock, Prostock-studio

Kiedy zaczęłam myśleć o tym, co się dzieje u znajomych, to wyszło mi, że przynajmniej połowa z nich zdążyła się już rozwieść. Co za czasy! Za dużo pokus... Pomyślałam z niechęcią chociażby o internecie. Kilka miesięcy temu moja bliska koleżanka rozstała się z mężem, bo odezwał się do niej dawny chłopak.

– Miłość wybuchła mi prosto w twarz – mówiła cała w skowronkach.

Jednak teraz, choć minęło zaledwie kilka miesięcy, nie wydawała się już taka szczęśliwa.

– Przytłacza nas szara codzienność – stwierdziła melancholijnie, gdy zapytałam ją o to, co się dzieje.

No właśnie, to jest problem.

My staramy się dbać o nasz związek

Teraz trwały zimowe ferie i Madzia miała wolne w szkole. Postanowiliśmy wybrać się na tydzień na narty. Był to dla nas spory wydatek. Tym bardziej że jechaliśmy całą rodziną, bo czteroletni Leszek także już całkiem nieźle radził sobie na stoku. Kiedy uświadomiłam sobie, że nasza dziesiąta rocznica ślubu wypadnie podczas wyjazdu, poczułam podniecenie. Ciekawe, czy Tomek będzie o niej pamiętał...

W naszej rodzinie to ja byłam od przypominania o takich rzeczach. Ale tym razem postanowiłam milczeć.

– Dziesiąta rocznica to ważna rzecz. Niech chociaż raz to on się postara! Zobaczymy, czy mu zależy…

W Szczyrku było wspaniale. Zjechało wprawdzie wielu turystów, ale wyciągi, pięknie wyremontowane, działały sprawnie. Pierwszego i drugiego dnia zjeżdżaliśmy prawie od świtu do nocy. Zjedliśmy na kwaterze solidne śniadanie i od razu pobiegliśmy na stok. Potem, kiedy dopadał nas głód, szliśmy coś przekąsić w pobliskim barze i znowu wracaliśmy do zjeżdżania. Dzieciaki były szczęśliwe i wykończone.

Mnie trzeciego dnia bolało całe ciało. Miałam solidne zakwasy. W końcu przez cały rok człowiek siedzi za biurkiem, a jedyny bieg, jaki uprawia, to do sklepu i do przedszkola po dziecko. Czułam się, jak połamana. Marzyłam o ciepłej herbacie z prądem i miękkim łóżeczku, gdy Tomek znienacka wyskoczył z propozycją:

– A może poszlibyśmy wieczorem na dobrą kolację? Tylko we dwoje?

– A dzieciaki? – spojrzałam na niego, jakby urwał się z choinki.

– Rozmawiałem z gospodynią. Zajrzy do nich. Zresztą i tak będą padnięte. A my pójdziemy… – mąż wymienił nazwę najdroższej knajpy w Szczyrku.

– No coś ty? Wygrałeś w Lotto? – obruszyłam się.

A w myślach dodałam, że chyba kompletnie stracił rozum. Czy on nie widzi, jak jestem padnięta? I niby z jakiej racji nagle wpadło mu do głowy, by się szwendać po drogich knajpach, jakbyśmy nie mieli innych wydatków. Tym bardziej że za dwa dni będzie nasza rocznica i tak sobie pomyślałam, że z tej okazji pójdziemy całą rodziną do aquaparku, a wieczorem… Hm, a może faktycznie byłoby fajnie, gdybyśmy wyrwali się sami do jakiejś knajpki. W końcu wzięłam ze sobą wizytową sukienkę…

– Przecież wzięłaś ze sobą tę elegancką kieckę… – mój mąż jakby czytał w moich myślach.

– No tak! Ale nie po to, aby wydawać pieniądze w absurdalnie drogiej knajpie – odcięłam się.

Speszył się i posmutniał, ale nie zwróciłam na to uwagi, marząc o gorącym prysznicu i łóżku.

Zasnęłam, zanim dotknęłam głową poduszki

Kiedy nadszedł dzień naszej rocznicy, uśmiechałam się przy śniadaniu do Tomka znacząco. A nawet wzięłam go za rękę. Odwzajemnił mój uścisk, ale nic nie powiedział i jakby nigdy nic poszliśmy na stok. Gdy po kilku godzinach zjechaliśmy na obiad, zaproponowałam:

– A może lampka wina do tego?

– Grzanego? Przecież jeszcze chcemy wrócić na stok i picie byłoby nierozsądne – spojrzał na mnie zdumiony.

Boże, czy ci faceci muszą być tacy niedomyślni! Już tyle dałam mu sygnałów, że dzisiaj mamy specjalny dzień, a on nic! Zaczynałam być wściekła, co po jakimś czasie stało się widoczne. Kiedy wróciliśmy na kwaterę i nadal nic się nie wydarzyło, nie mogłam już ukryć rozczarowania.

– Co jesteś taka zła? Co cię ugryzło? – zapytał w końcu mąż.

– Naprawdę nie wiesz? Dzisiaj mamy dziesiątą rocznica ślubu! A ty nic! – w końcu wybuchłam.

Tomka zamurowało. Popatrzył na mnie zaskoczony, a po chwili powiedział coś, po czym mi odebrało mowę.

– Kochanie, nasza rocznica była dwa dni temu – wyjaśnił. – Dlatego chciałem pójść z tobą na kolację.

Dłuższą chwilę nie mogłam dojść do siebie. Autentycznie zaniemówiłam.

– Niemożliwe! – wykrztusiłam w końcu. – Którego dzisiaj mamy?

– Siedemnastego – odpowiedział spokojnie Tomek.

Jeśli miał rację, to gdzie i kiedy na Boga umknęły mi dwa dni? Ale to on miał rację. Nasza rocznica faktycznie była dwa dni wcześniej. Zrobiło mi się strasznie głupio. Na szczęście mój mąż obrócił wszystko w żart i kolejny wieczór spędziliśmy tylko we dwoje w restauracji. Było bardzo romantycznie. 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA