„Nudne pożycie z żoną mi zbrzydło, więc biegałem za sąsiadką. Czułem się jak grecki bóg, ale proza życia mnie dogoniła”

Biegnąca para fot. iStock by Getty Images, gpointstudio
„Nasza rozmowa stawała się coraz bardziej osobista. Amelia zaczęła opowiadać o swoich pragnieniach, a ja czułem, że coraz bardziej się do niej zbliżam. Nie było w tym nic złego, prawda? Przecież tylko rozmawialiśmy”.
/ 07.08.2024 18:30
Biegnąca para fot. iStock by Getty Images, gpointstudio

Od dziesięciu jestem żonaty z Klaudią. Nasze życie jest spokojne i stabilne – może aż za bardzo. Codzienna rutyna: praca, dom, obowiązki, czasem wyjście z żoną do kina czy na kolację. Klaudia jest wspaniałą kobietą, troskliwą i zawsze pomocną, ale po latach małżeństwa czuję, że w nasze życie wkradła się nuda. Brakuje mi tej iskry, emocji, które towarzyszyły nam na początku związku.

Ostatnio zacząłem biegać, głównie po to, by oderwać się od codzienności i złapać trochę formy. Na początku biegałem sam, ale pewnego dnia spotkałem Amelię, moją sąsiadkę. Mieszka kilka domów dalej, jest przed trzydziestką. Jest pełna energii, uśmiechnięta i zawsze gotowa do rozmowy. Zaczęliśmy razem biegać co rano. Te wspólne biegi stały się moim ulubionym momentem dnia. Amelia ma w sobie coś, co sprawia, że czuję się młodszy i bardziej żywy. Rozmawiamy o wszystkim – od błahostek dnia codziennego po marzenia i pragnienia, które skrywamy w głębi serca.

Z Klaudią łączy mnie głównie wspólna przeszłość, z Amelią zaś – codzienna nowość i świeżość naszych rozmów. Nie wiem, co z tego wyniknie, ale szybko poczułem, że te poranne biegi z Amelią są dla mnie czymś więcej niż tylko sportem.

Budziła we mnie dawne tęsknoty

Pewnego dnia rano spotkaliśmy się jak zwykle przed naszymi domami. Amelia już czekała, uśmiechnięta i pełna energii. Zaczęliśmy biec wolno, a ona opowiadała mi o swoim dzieciństwie spędzonym na wsi. Słuchałem z zainteresowaniem, a jej głos koił moje myśli.

– Zawsze marzyłam, żeby wrócić na wieś – powiedziała, spoglądając na mnie z błyskiem w oku. – A ty, Paweł? O czym marzysz najbardziej?

Zastanowiłem się przez chwilę. Marzenia? Kiedy ostatnio o nich myślałem?

– Chyba... chciałbym mieć więcej czasu dla siebie. Może podróżować, zobaczyć więcej świata – odpowiedziałem, choć wiedziałem, że moje marzenia były bardziej skomplikowane.

Biegliśmy dalej w ciszy, która była komfortowa, a nie krępująca. Czułem, że z Amelią mogę być sobą, nie muszę udawać ani się tłumaczyć. Po pewnym czasie zatrzymaliśmy się na naszej ulubionej ławce w parku.

– Cieszę się, że biegamy razem – powiedziała Amelia, patrząc mi prosto w oczy. – Czuję, że z tobą mogę być sobą.

– Ja też, Amelia. Naprawdę – odpowiedziałem szczerze.

Zrozumiałem, że te poranne biegi były dla mnie czymś więcej niż tylko formą ćwiczeń. To była ucieczka od codzienności, od monotonii mojego małżeństwa. Z Amelią czułem się żywy i pełen energii, czego brakowało mi od dawna.

Myślałem, że tylko się przyjaźnimy

Po joggingu Amelia zaproponowała kawę w pobliskiej kawiarni. Zgodziłem się bez wahania. Usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz, zamówiliśmy cappuccino i zaczęliśmy rozmowę. Amelia mówiła o swojej pracy, o pasji do malowania. Z każdym słowem czułem, że mamy ze sobą więcej wspólnego, niż bym się spodziewał.

– Paweł, czujesz czasem, że utknąłeś w jednym miejscu? – zapytała nagle, patrząc na mnie uważnie.

Zawahałem się, ale w końcu skinąłem głową.

– Tak, często. Życie z Klaudią jest stabilne, ale brakuje w nim emocji, spontaniczności.

Amelia uśmiechnęła się smutno.

– Rozumiem cię. Też kiedyś byłam w takim związku. Wszystko wydawało się poprawne, ale czegoś brakowało – powiedziała, bawiąc się łyżeczką.

Nasza rozmowa stawała się coraz bardziej osobista. Amelia zaczęła opowiadać o swoich pragnieniach, a ja czułem, że coraz bardziej się do niej zbliżam. Nie było w tym nic złego, prawda? Przecież tylko rozmawialiśmy.

– Paweł, cieszę się, że mogę z tobą rozmawiać o takich rzeczach. Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym – powiedziała Amelia, dotykając delikatnie mojej dłoni.

Poczułem ciepło jej dotyku i coś we mnie pękło. Wiedziałem, że to, co robię, jest niebezpieczne, ale nie mogłem się powstrzymać.

– Ty też jesteś wyjątkowa, Amelia. Dzięki tobie czuję, że znowu żyję – odpowiedziałem, nie odrywając wzroku od jej oczu.

Amelia uśmiechnęła się i ścisnęła moją dłoń mocniej. W tej chwili wiedziałem, że nasze spotkania nie są już tylko niewinnym biegiem. Były czymś więcej, czymś, co mogło zmienić nasze życie na zawsze.

Żona zaczęła coś podejrzewać

Klaudia zaczęła zauważać, że coś się zmieniło. Stałem się bardziej zamyślony, często nieobecny duchem. Pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy w salonie, niespodziewanie zapytała:

– Paweł, czy coś się stało? Jesteś ostatnio jakiś inny. Wszystko w porządku?

Zaskoczony jej pytaniem, spróbowałem uśmiechnąć się uspokajająco.

– Nic takiego, po prostu jestem trochę zmęczony pracą i obowiązkami. Może potrzebuję więcej snu – skłamałem, unikając jej wzroku.

Klaudia zmarszczyła brwi. Wiedziałem, że nie kupiła mojej wymówki.

– Na pewno? Paweł, jesteśmy małżeństwem od dziesięciu lat. Znam cię. Jeśli coś się dzieje, to chcę o tym wiedzieć.

– Spokojnie, Klaudia. Wszystko jest w porządku – zapewniłem, ale sam nie wierzyłem w swoje słowa.

Ta niepewność żony zaczynała mi ciążyć. Każdego dnia czułem, że coraz trudniej jest ukrywać to, co dzieje się między mną a Amelią. Klaudia była podejrzliwa i nie odpuszczała tematu.

Kilka dni później, kiedy wróciłem z pracy, Klaudia czekała na mnie w kuchni. Jej twarz wyrażała determinację.

– Musimy pogadać. Coś mi podpowiada, że nie mówisz mi prawdy. Zauważyłam, że coraz częściej wychodzisz rano z domu. Czy coś przede mną ukrywasz?

Serce zabiło mi mocniej. Czułem, że jestem w pułapce.

– Nie, Klaudia, przecież dobrze wiesz, że po prostu zacząłem biegać, żeby się trochę poruszać – odpowiedziałem, próbując zachować spokój.

Klaudia patrzyła na mnie przez chwilę, potem westchnęła.

– Dobrze, Paweł. Ale wiesz, że jeśli coś jest nie tak, zawsze możesz ze mną porozmawiać.

Pokiwałem głową, ale w środku czułem, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Klaudia była coraz bardziej podejrzliwa, a ja coraz bardziej rozdarty między nią a Amelią. Wiedziałem, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, a wtedy będę musiał zmierzyć się z konsekwencjami swoich działań.

Nie wiem, co sobie myślałem

Klaudia chyba postanowiła działać. Widziałem, że próbowała dyskretnie śledzić moje poranne wyjścia, ale myślałem, że szybko da sobie spokój. Myliłem się. Kiedy kilka dni później wróciłem do domu po joggingu z Amelią, zobaczyłem Klaudię stojącą na progu, z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Jej oczy płonęły złością.

– Paweł, musimy coś sobie wyjaśnić – powiedziała twardo, nie dając mi szansy na ucieczkę.

Weszliśmy do kuchni, a Klaudia wyciągnęła telefon i pokazała mi zdjęcia. Ja i Amelia, całujący się na ławce w parku. Poczułem, jak serce mi zamiera.

– Klaudia, to nie tak, jak myślisz... – zacząłem, ale przerwała mi gwałtownie.

– Nie tak, jak myślę? Paweł, jak mogłeś?! Myślałam, że jesteśmy szczęśliwi! – krzyknęła, jej głos drżał od emocji.

To był błąd, chwila słabości – broniłem się, choć wiedziałem, że to nie wystarczy.

Klaudia zrobiła krok w moją stronę, jej oczy były pełne łez.

– Naprawdę? Więc dlaczego czuję, że tracę cię z każdym dniem? Dlaczego widzę, że jesteś bardziej obecny duchem z nią niż ze mną?

Nie miałem odpowiedzi. Wiedziałem, że cokolwiek powiem, tylko pogorszy sytuację.

– Klaudia, przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło – powiedziałem cicho.

Łzy zaczęły płynąć po jej policzkach.

– Paweł, co teraz? Co mamy zrobić?

W tej chwili zadzwonił mój telefon. To była Amelia. Klaudia zobaczyła, kto dzwoni, i spojrzała na mnie z rozczarowaniem.

– Odbierz – powiedziała zimno. – Powiedz, że wszystko wyszło na jaw.

Drżącymi rękami odebrałem telefon. Amelia była zaniepokojona moim milczeniem.

– Paweł, co się stało? Wszystko w porządku? – zapytała.

– Amelia, musimy porozmawiać. Klaudia wszystko wie – powiedziałem, czując, jak mój świat się rozpada.

Klaudia wyszła z kuchni, pozostawiając mnie samego z moimi myślami i poczuciem winy. Wiedziałem, że nic już nie będzie takie samo.

Musiałem to zakończyć

Wieczór nadszedł szybko, a z nim ciężar, który ciążył mi na sercu. Klaudia siedziała na kanapie, jej twarz wyrażała smutek i złość. Wiedziałem, że nie mogę dłużej unikać tego, co muszę powiedzieć.

– Klaudia… – zacząłem, siadając obok niej. Jej oczy, pełne bólu, spojrzały na mnie z wyczekiwaniem.

– Paweł, czy to się dzieje naprawdę? Czy to jest nasz koniec? – zapytała cicho, jej głos drżał od emocji.

Zebrałem się na odwagę, biorąc głęboki oddech.

– Klaudia, nie wiem, jak to powiedzieć... ale chyba już cię nie kocham – wyznałem, czując, jak każde słowo boli mnie równie mocno, jak ją.

Na twarzy Klaudii pojawił się szok, a potem gniew.

Jak możesz tak mówić po tylu latach? Jak mogłeś mnie zdradzić z Amelią? – krzyknęła, łzy zaczęły płynąć po jej policzkach.

– To nie było planowane. Po prostu... poczułem się znów żywy, czułem coś, czego brakowało mi od dawna – próbowałem wyjaśnić, ale wiedziałem, że to marne usprawiedliwienie.

Klaudia wstała gwałtownie, patrząc na mnie z desperacją.

– Po tylu latach... Tak po prostu przestajesz mnie kochać? Myślałam, że nasze małżeństwo znaczy dla ciebie więcej – powiedziała.

Wstałem, próbując do niej podejść, ale odsunęła się ode mnie.

– Jak mogłeś mnie tak zranić? – wybuchnęła, a jej głos rozbrzmiał echem w pustym domu.

Nie wiedziałem, co więcej mogę powiedzieć. Pojąłem tylko, że straciłem coś bezcennego, coś, czego nigdy już nie odzyskam. Klaudia wybiegła do sypialni, trzaskając drzwiami, a ja zostałem sam w ciemnym salonie, z moim poczuciem winy i żalem.

Nie poukładało się tak, jak chciałem

Minęły tygodnie, a mój dom, który kiedyś tętnił życiem, stał się miejscem pełnym ciszy i napięcia. Klaudia unikała mnie, a nasze rozmowy ograniczały się do krótkich, formalnych wymian zdań. Wiedziałem, że muszę podjąć decyzję, ale każda z opcji wydawała się bolesna i trudna do zrealizowania.

Jednego wieczoru, kiedy siedziałem samotnie w salonie, usłyszałem ciche kroki. Klaudia stanęła w drzwiach, jej twarz wyrażała determinację.

– Paweł, musimy coś postanowić. Nie możemy tak dalej żyć – powiedziała spokojnie, choć w jej oczach wciąż widziałem ból.

Zebrałem się na odwagę, by odpowiedzieć.

– Masz rację, Klaudia. Nie możemy. Myślałem dużo o tym wszystkim. O nas. O mnie i Amelii. Wiem, że to, co zrobiłem, jest niewybaczalne. Zraniłem cię i straciłem coś bardzo cennego.

Klaudia usiadła na fotelu naprzeciwko mnie, jej oczy były spokojne, choć pełne smutku.

– Paweł, kochałam cię całym sercem. Ale teraz musimy być szczerzy wobec siebie. Czy nadal chcesz być ze mną? – zapytała.

Westchnąłem ciężko, czując, że nadchodzi moment, który zdeterminuje naszą przyszłość.

– Nie wiem. Amelia jest wspaniała, ale to, co się między nami wydarzyło, było impulsem. Nie chcę budować przyszłości na zgliszczach naszego małżeństwa. Ale też nie chcę trwać w związku bez miłości – odpowiedziałem szczerze.

Klaudia pokiwała głową.

– Rozumiem. Myślę, że powinniśmy dać sobie czas. Może potrzebujemy przerwy, by wszystko przemyśleć. Być może to pomoże nam zrozumieć, czego naprawdę chcemy.

Zgodziłem się. Postanowiliśmy, że na jakiś czas się rozstaniemy. Klaudia wyjechała do swojej siostry, a ja zostałem w domu, próbując poukładać swoje myśli i uczucia.

Po jakimś czasie Amelia też zrozumiała, że nasza relacja była błędem. Nie łączyło nas nic poza pasją do biegania i chwilową potrzebą przeżycia czegoś ekscytującego.

Dni mijały powoli. Samotność dawała mi czas na refleksję. Zrozumiałem, jak wiele straciłem przez swoją nieostrożność i egoizm. Wiedziałem, że muszę na nowo odnaleźć siebie, zanim będę mógł podjąć jakiekolwiek decyzje dotyczące przyszłości.

Kiedy Klaudia wróciła po kilku miesiącach, spotkaliśmy się w kawiarni, w której zawsze chodziliśmy na nasze rocznice. Jej twarz była spokojna, a w oczach widziałem cień dawnej miłości.

– Paweł, miałam dużo czasu na przemyślenia. Myślę, że oboje zasługujemy na szansę, by zacząć od nowa, ale osobno. Być może kiedyś nasze drogi się skrzyżują, ale teraz potrzebujemy przestrzeni – powiedziała.

Poczułem ulgę, wiedząc, że to właściwa decyzja. Pożegnaliśmy się w zgodzie, ale widziałem w oczach żony gorzkie rozczarowanie. Wziąłem na siebie winę przy rozwodzie. Czy było warto przeżyć to wszystko? Po pewnym czasie już wiem, że nie. Ale niestety, życie potoczyło się inaczej.

Paweł, 35 lat

Czytaj także:
„Po maturze zrobiłem sobie rok przerwy od życia. Podróżowałem, by zrozumieć, kim chcę być dla siebie, a nie dla rodziny”
„Kariera w metropolii miała dać mi szczęście, a przyniosła tylko rozczarowanie. Na wsi czekało na mnie lepsze życie”
„Dla ojca mój brat był zawsze zwycięzcą, a ja stałem poza podium. Do czasu, aż odkryłem, w jakie kłopoty nas wpakował”

Redakcja poleca

REKLAMA