„Nikt mi nie wierzył, że narzeczony był tyranem. Wrzaski, wybuchy agresji i wyzwiska to nic, ważne, że nie bije”

Kobieta w toksycznym związku fot. Adobe Stock, fizkes
„Moje obawy zostały sprowadzone do parteru i wdeptane obcasem w ziemię. Chętnie uwierzyłam, że jestem nadwrażliwa, przesadnie reaguję, że nie mam racji. Nie chciałam odchodzić od Darka, kochałam go i wiązałam z nim nadzieje na wspólne życie. Zresztą i tak nikt mi nie wierzył”.
/ 30.07.2022 08:30
Kobieta w toksycznym związku fot. Adobe Stock, fizkes

Darek był przystojny, zniewalająco męski i lubił mieć ostatnie słowo. Kumple go szanowali, dziewczyny uważały za bardzo atrakcyjnego, miał powodzenie i autorytet, który działał jak afrodyzjak. Tylko tym mogę tłumaczyć ślepe zauroczenie, które na mnie spadło, gdy zechciał się mną zainteresować. Boże, jak ja byłam wtedy szczęśliwa! Szczęśliwa i zakochana, poszłabym za nim do piekła!

Na początku było idealnie, beztrosko dałam się ogarnąć uczuciu, podążałam za Darkiem jak cielę, wpatrzona w jego plecy. Darek miał irytujący zwyczaj wyprzedzać mnie o pół kroku, zmuszając mnie do dreptania za nim. Nie było to przyjemne ani wygodne, szczególnie że mój narzeczony lubił, jak nosiłam buty na wysokich obcasach, ale z czasem szło się przyzwyczaić.

Pewnie, że wolałabym chodzić z nim za rękę albo przytulać się do niego, podczas gdy obejmowałby mnie mocno ramieniem, jednak prędko zrozumiałam, że nie można mieć wszystkiego. Darek wyprzedzał mnie niezależnie od tego, jak szybko szłam, i trudno było z tym dyskutować. Próbowałam, ale udawał, że nie rozumie, czego od niego chcę, i prędko wekslował rozmowę na inny temat albo… kazał mi się zamknąć.

Nikt nie chciał mi uwierzyć

Bo Darek czasami potrafił być naprawdę chamski, szczególnie gdy coś go wkurzyło. Nie zdarzało się to często, i do tego też szło się przyzwyczaić, ale jakoś nie mogłam. Nie umiałam, każdy jego wybuch robił na mnie ogromne wrażenie, jakbym była dzieckiem, a nie dorosłą kobietą. Tak powiedziała przyjaciółka, której się zwierzyłam.

– Nie przesadzaj, faceci już tacy są. Darek agresywny? W życiu, to testosteron, rozumiesz? – spojrzała na mnie jak na głupią. – Chyba nie muszę ci tego tłumaczyć?

– Jasne, że nie – roześmiałam się, udając luz, którego nie czułam.

– Darek jest fantastyczny, zazdroszczę ci go – ciągnęła z najprawdziwszym rozmarzeniem. – Ogarnięty, z kasą, mieszkaniem i perspektywami, masz przy nim jak królowa, w dodatku niezłe z niego ciacho. Każda by tak chciała, a ty wydziwiasz. Bo raz i drugi krzyknął? Zdenerwował się, i tyle. Nigdy nie zdarzyło ci się podnieść głosu?

W ten sposób moje obawy zostały sprowadzone do parteru i wdeptane obcasem w ziemię. Chętnie uwierzyłam, że jestem nadwrażliwa, przesadnie reaguję, że nie mam racji. Nie chciałam odchodzić od Darka, kochałam go i wiązałam z nim nadzieje na wspólne życie, musiałabym mieć mocny argument, żeby przerwać coś, co wydawało się sielanką.

Nie chciałam tego, więc po każdym wybuchu Darka tłumaczyłam sobie, że to nic, tylko testosteron, zwykłe wyzwiska, nie ma się czym przejmować. Przecież mnie nie uderzył, nawet ręki nie podniósł…

Jednak strach niespodziewanie wkradł się między nas, zburzył spokój i kazał mi myśleć. Tylko że ja nie umiałam, a po rozmowie z przyjaciółką, odechciało mi się komukolwiek zwierzać. Nikt by nie uwierzył. Tworzyliśmy z Darkiem parę idealną, ja wiotka i krucha, on silny i zdecydowany, urodzony przywódca, prowadził mnie przez życie pewnie i zdecydowanie, niejedna by tak chciała. Grzech było nie docenić szczęścia, jakie mnie spotkało.

Kryzys dopadł nas na urodzinach koleżanki

Basia była dziewczyną jednego z licznych przyjaciół Darka, słabo ją znałam, jak większość jego znajomych. Czułam się obco w rozbawionym tłumie, Darek gdzieś zniknął, mówiąc, że musi obgadać interes, więc go nie szukałam. Nieraz tak było, przyzwyczaiłam się, wiedziałam, że muszę sobie sama radzić, w końcu to nic wielkiego, byłam wśród znajomych. Tylko że jakoś nikogo nie kojarzyłam i nikt się mną nie interesował.

Nikt, z wyjątkiem szczupłego gościa obserwującego mnie ze strategicznego miejsca pod szafą. Okopał się w fotelu, zaopatrzywszy się przedtem w pełen talerz przekąsek i dwa kieliszki wina, wyglądał zabawnie i tak przytulnie, jakby szykował się do ciężkiej zimy. Kiedy zobaczył, że go namierzyłam, wstał i niepewnie żonglując wałówką, przedarł się do mnie.

– Głodną kobietę potrafię rozpoznać z daleka, częstuj się – zaoferował mi talerz.

Z zaskoczenia przyjęłam i nagle zaburczało mi w brzuchu. Jedzenie wyglądało bardzo apetycznie.

– A widzisz, nic się przede mną nie ukryje – zaśmiał się nieznajomy. – Wcinaj, rozejrzę się za dokładką.

– Zawsze jesteś taki zapobiegliwy? – spróbowałam sałatki, była całkiem niezła.

– Tylko kiedy widzę braki – odparł poważnym tonem, acz z błyskiem w oku. – Z bólem zauważyłem, że Barbara naszykowała raczej symboliczne ilości jedzenia, a gości zaprosiła mnóstwo. Trzeba się orientować w temacie, żeby nie umrzeć z głodu.

Wyraźnie widziałam, jak się nakręca

– Myślę, że to nam nie grozi – podsunęłam mu jego własny talerz. – Jedz, wystarczy dla nas dwojga.

– Dzięki – z braku miejsca przykucnął na podłodze naprzeciwko mnie. – Już się bałem, że nie zaproponujesz spółki, a jestem dziko głodny. Z wdzięczności pozwolę ci wybrać kieliszek, mam dwa, wolisz wino białe czy czerwone?

O mało nie udławiłam się śliwką zapiekaną w boczku, łzy ciekły mi po policzkach, łapałam powietrze jak karp i wciąż się śmiałam. Zapobiegliwy chłopak przystąpił do reanimacji, przyprawiając mnie o kolejne odbierające dech chichoty.

– Leszek jestem – mówił, uderzając mnie miarowo w plecy. – Zapamiętasz? E, lepiej ci zapiszę, dobrze jest wiedzieć, komu zawdzięcza się życie. Uratowałem cię dwukrotnie, przed śmiercią głodową i po zachłyśnięciu. Jestem twoim bohaterem.

Dawno nie bawiłam się tak swobodnie, Leszek z najwyższą powagą wygłaszał peany na swoją cześć, więc śmiałam się głośno, czym ściągnęłam na nas uwagę pozostałych gości. Znalazł się też i Darek, pruł ku mnie jak lodołamacz, przepychając się przez tłum.

– Widzę, że się dobrze bawisz – powiedział nieprzychylnie, patrząc na klęczącego u moich stóp chłopaka z widelcem w ręku. – Nie można cię samej na chwilę zostawić? Co ty masz we łbie, idiotko?

Wyraźnie widziałam, jak się nakręca. W takiej chwili, jak wiedziałam z doświadczenia, lepiej było milczeć i pozwolić mu się wyszaleć. Raz trwało to dłużej, raz krócej, ale szło wytrzymać. Zamilkłam i wbiłam wzrok w puszysty dywan, żeby go nie prowokować, ale Leszek nie był taki przezorny. Wstał i złapał Darka za uniesioną rękę.

– No co ty, koleś, na kobietę drzesz ryja, pohamuj! – krzyknął.

Darek bez wysiłku strząsnął jego dłoń i przekierował uwagę na Leszka.

– Nic ci do tego. Moja kobieta, moja sprawa! – rzucił ostro.

Jego kobieta? Tak o mnie myślał?

Nie byłam niczyją własnością! Kochałam go, więc próbowałam się przystosować, wybaczyć i zapomnieć obelgi, którymi obrzucał mnie, jak się wkurzył. Tłumaczyłam sobie, że to nieważne, w związkach różnie bywa, ale tym razem coś do mnie dotarło. Darek pokazał prawdziwą twarz, nie chciałam być tak traktowana. Leszek zobaczył, że się podnoszę, i zrozumiał mój ruch po swojemu.

– Tak, wychodzimy. Odprowadzę cię, ten typ nie zasługuje na jedno twoje spojrzenie.

Darek zamachnął się pięścią, do dziś nie wiem, kogo chciał trafić, jeśli mnie, to Leszek nie dał mu szans. Odepchnął mnie, wylądowałam na kanapie, a on przyjął na siebie wymierzony cios. Jęknął i znów znalazł się na podłodze, koło moich stóp. Poderwałam się, żeby pomóc mu wstać. Nie udałoby mi się to, gdyby Darka nie odciągnęli od nas jego kumple.

– To twój narzeczony? – Leszek ledwo mówił, z nosa leciała mu krew, oko puchło w zastraszającym tempie. – Uciekaj od niego, dziewczyno, nie czekaj, bo będziesz wyglądała tak jak ja.

– On nigdy by mnie nie uderzył – powiedziałam na głos to, co przyzwyczaiłam się myśleć. – Darek nie jest taki. Był zazdrosny, zdenerwował się i tak wyszło. Niepotrzebnie go prowokowałeś.

– Bronisz go? Myślałem, że jesteś mądrzejsza. Obyś się nigdy nie przekonała, że to ja miałem rację.

Z imprezy wróciłam razem z Darkiem, nie miałam innego wyjścia, przecież z nim mieszkałam. Nadzieja umiera ostatnia, więc i ja uznałam, że jakoś to będzie. Darek ochłonął z pierwszego gniewu, ale wyglądał jak chmura gradowa, bałam się na niego spojrzeć. Kolejne dni przyniosły lekką poprawę, Darek nadal nie odzywał się do mnie, ale atmosfera trochę zelżała. Mimo to martwiłam się o przyszłość.

Musiałam się komuś zwierzyć ze swoich obaw

Miłość wyparowała, zobaczyłam Darka innymi oczami, rozsądek nakazywał wiać, ale to oznaczałoby zburzenie życia jakie znałam. Nie byłam na to gotowa… I wtedy właśnie spotkałam pod domem Leszka.

– Ilona? – ucieszył się na mój widok. – Cześć, dziewczyno, co za traf, akurat przechodziłem niedaleko…

Nieszczerość biła z każdego słowa, byłam przekonana, że znalazł się tu specjalnie, ale ucieszyłam się, że ktoś się o mnie niepokoił.

– Jesteś bezpieczna? – spytał znacząco.

Normalnie odpowiedziałabym, że tak, i że przecież Darek nigdy, przenigdy nie podniósłby na mnie ręki, ale teraz nie byłam już tego taka pewna.

– Chwilowo tak – odparłam szczerze. – Nie wiem, co robić dalej.

Musiałam się komuś zwierzyć ze swoich obaw, Leszek był jedynym, który mógł mnie zrozumieć. Był świadkiem zajścia, nie trzeba mu było niczego tłumaczyć.

– Uciekaj od niego – powiedział, patrząc mi w oczy. – Jeśli raz uderzy, zrobi to znowu, ale wtedy nie będzie mnie koło ciebie – dotknął językiem świeżej blizny na wardze. – Nie chciałbym, żeby ciebie to spotkało. On jest agresywny, traktuje cię jak swoją własność, nie szanuje cię. Z takim człowiekiem chcesz spędzić życie?

– Jasne, że nie, ale… co mam robić? – spytałam załamana.

– Potrafisz się uwolnić, jesteś silniejsza niż myślisz. Ale ja tego za ciebie nie zrobię ani nikt inny, musisz sama.

Wetknął mi w rękę wizytówkę.

– Odbiorę telefon zawsze i o każdej porze, dzwoń, jeśli będę ci potrzebny.

Nie wierzyli w moje wyjaśnienia

Zacisnęłam palce na sztywnym kartoniku, to było moje koło ratunkowe, rzucone w idealnym momencie. Bardzo go potrzebowałam. Gdyby nie Leszek, nie miałabym odwagi wyprowadzić się od Darka, znieść tego, co mnie czekało.

Zamieszkałam u rodziców, którzy załamywali nade mną ręce. Dlaczego porzuciłam narzeczonego? Gdzie znajdę lepszego faceta, jak wyobrażam sobie przyszłość? Chyba nie zakochałam się w jakimś mydłku, który do pięt Darkowi nie sięga? – pytali. Nie wierzyli w moje wyjaśnienia, nawet nie chcieli ich słuchać. Porzucony Darek szalał, rodzice wypychali mnie do niego, namawiając do zgody. Czułam się jak w pułapce, znowu zaczęłam się bać. Wtedy zadzwoniłam do Leszka. Nieskładnie zaczęłam tłumaczyć, co i jak, ale mi przerwał:

– Czekam, przyjeżdżaj – powiedział.

Kiedy zjawiłam się u niego, dał mi drugi komplet kluczy, odstąpił swoją sypialnię, przenosząc się na kanapę.

– Czuj się jak u siebie. Ochłoń, pozbieraj się, potem pogadamy.

– I tak nikt nie uwierzy, że nie sypiam z tobą – powiedziałam.

– Obchodzi cię zdanie obcych ludzi? Niech gadają – Leszek wzruszył ramionami. – Ważne, że jesteś bezpieczna i nie zamieniłaś jednego faceta na drugiego.

– To by było złe? – spytałam z autentycznym zdziwieniem.

– Wtedy nie miałabyś czasu, żeby zająć się sobą, a bardzo tego potrzebujesz.

Najpierw nie rozumiałam, co ma na myśli, dopiero później dotarło do mnie, że miał rację. Rzeczywiście od kilku lat zajmowałam się wyłącznie Darkiem, jego nastrojami, interesami, życiem towarzyskim. Co z tego było wyłącznie moje, co zostało po zerwaniu? Nic. Musiałam od nowa zbudować własny świat.

W ciągu roku wywróciłam wszystko do góry nogami

Pomógł mi w tym Leszek, zapewniając mnie, że potrafię. Powtarzał to tak często, aż uwierzyłam w siebie. W ciągu roku wywróciłam wszystko do góry nogami. Poszłam na kurs dla kosmetyczek, znalazłam lepszą pracę, zaczęłam myśleć nad rozwinięciem własnego interesu i studiami. Chciałam więcej i wiedziałam, że stać mnie na to. Po latach spędzonych w cieniu Darka to było bardzo odświeżające uczucie.

Nadal mieszkałam u Leszka, ale już nie jako sublokatorka. Połączyło nas coś więcej niż miłość, którą znałam. Kochamy się na wielu poziomach, jak mawia Leszek, i chyba właśnie o to chodzi. Z nim od pierwszego dnia czułam się swobodnie, wiedziałam, że zawsze stanie po mojej stronie, podeprze mnie, kiedy się zachwieję. Starałam się dać mu to samo, ale on był lepszy w te klocki, miałam szansę uczyć się od mistrza.

Dwie kreski na teście ciążowym zaskoczyły nas, ale i ucieszyły. Miedzy nami nie było miejsca na wątpliwości, co prawda nie planowaliśmy na razie dziecka, ale skoro wybrało nas na rodziców, zaczęliśmy szykować wyprawkę.

Wkrótce wieść się rozniosła i pewnego dnia zadzwonił Darek. Grzecznie spytał, co u mnie słychać, więc postanowiłam ogłosić między nami pokój. Pochwaliłam się osiągnięciami, wspomniałam o dziecku. Efekt przeszedł moje oczekiwania, w Darku się zagotowało.

Po pierwszym wyzwisku rzuciłam telefonem, ale zaraz dostałam esemesa: „Zdaje się, że nie wyszłaś za mąż? No to ekstra, byliśmy długo w związku, kto udowodni, że dziecko nie jest moje? Będę dochodził swoich praw, co ty na to?”.

Dowiedziałam się, że może to zrobić, i choć nic mu z tego nie przyjdzie, to przynajmniej utrudni mi życie. O to właśnie mu chodziło, musiałam stawić temu czoła. Nie sama, z Leszkiem. Pierwszy raz zobaczyłam go wyprowadzonego z równowagi.

– Musisz wyjść za mnie za mąż! – wybuchnął, zrywając się z kanapy.

Też o tym myślałam, ale jakoś inaczej wyobrażałam sobie tę chwilę.

Muszę? – zmrużyłam oczy.

– Wtedy żaden Darek nam nie podskoczy – Leszek usiadł na podwiniętej nodze, żeby patrzeć prosto na mnie.

– Strasznie to romantyczne, naprawdę – uśmiechnęłam się.

– Ale za to prawdziwe. Czekaj – wstał i zniknął w łazience.

Po chwili wrócił z metalowym kółkiem od zasłony prysznicowej. Poderwałam się zaniepokojona.

– Zniszczyłeś zasłonkę?!

Nie słuchał, założył mi kółko na serdeczny palec i polecił przytrzymać je kciukiem. Minę miał jak wtedy, gdy pytał, który kieliszek wina wolę.

Tata jest najlepszy, tata wszystko wie i umie

– Element zastępczy, we właściwej chwili zostanie wymieniony na klejnot – wyjaśnił poważnym tonem. – Prawdziwy pierścionek zaręczynowy kupimy, jak się dorobimy. Na razie mamy inne wydatki, masz pojęcie, ile kosztują obrączki?

Nie miałam, ale się dowiedziałam. Pierścionka nie dostałam do dziś, ale coś mi się wydaje, że Leszek szykuje mi niespodziankę na trzecią rocznicę ślubu. No cóż, lepiej późno niż wcale. Mamy śliczną córeczkę Marcelinkę, Leszek jest wspaniałym ojcem, a o Darku słuch zaginął. Podobno wyjechał za granicę, krzyżyk mu na drogę.

Lubię stanąć cicho w drzwiach pokoju i patrzeć, jak Leszek bawi się z córeczką. Marcelinka rządzi tatą, Leszek zyskał mistrzostwo w piciu herbaty z serwisu dla lalek, spędza na tej czynności długie kwadranse, konwersując z misiami i lalami, ale dobrze mu tak.

Sam kupił córce zestaw filiżanek, ja byłam za kolejką, którą zawsze chciałam mieć, a nigdy jej nie dostałam. Zostałam jednak przegłosowana i teraz rzadko bywam zapraszana na przyjęcia, to domena Leszka. Tata jest najlepszy, tata wszystko wie i umie. Patrzę na nich i myślę, że miałam szczęście, że go spotkałam. Uświadomił mi, co powinnam robić, a potem był ze mną, wspierał. Niech to się nigdy nie zmieni. 

Czytaj także:
„Odkąd urodziłam dzieci, czuję się, jakbym żyła w celibacie. Gdy tylko w łóżku robi się gorąco, nagle słyszę >>mamo!<<”
„Ukochana siostrzenica okradła mnie z mieszkania. Ja śpię na dworcu, a ona sprzedaje mój dom za wielkie pieniądze”
„Mama poznała moją dziewczynę i załamała ręce. Uświadomiła mi, że od roku sypiam z... własną siostrą”

Redakcja poleca

REKLAMA