„Niewinny wakacyjny flirt mógł zniszczyć całą moją karierę. Ocknęłam się w porę, ale prawda i tak wyszła na jaw”

Kobieta nad Bałtykiem fot. iStock by Getty Images, AntonioGuillem
„W pierwszym dniu po powrocie z urlopu dowiedziałam się, że mam nowego szefa – pana Andrzeja. Już na pierwszym spotkaniu z nim, gdy spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami, serce zamarło mi w piersi. Wydawał się podejrzanie znajomy”.
/ 14.07.2024 14:30
Kobieta nad Bałtykiem fot. iStock by Getty Images, AntonioGuillem

W korporacyjnym świecie, gdzie dominują spotkania, raporty i wieczne terminy, czułam, że moje życie utknęło w martwym punkcie. Każdy dzień wyglądał identycznie – poranne korki, niekończące się maile i wieczory spędzone na analizowaniu danych. Byłam ambitna, pełna zapału do pracy, ale również zmęczona i wypalona. Codzienne obowiązki przytłaczały mnie coraz bardziej, a stres odbijał się na zdrowiu i relacjach z bliskimi.

Zdecydowałam się na spontaniczny wyjazd. Bez planów, bez konkretnych oczekiwań – chciałam po prostu uciec od codzienności. Wybrałam Władysławowo, małe nadmorskie miasteczko, które kojarzyło mi się z dzieciństwem i beztroskimi wakacjami. Pakując walizkę, marzyłam o spacerach brzegiem morza, świeżym powietrzu i chwili wytchnienia od korporacyjnego chaosu.

To będą moje wakacje od rzeczywistości – powiedziałam do siebie, zamykając drzwi mieszkania.

W głowie miałam jedno: oderwać się od wszystkiego i na chwilę zapomnieć o obowiązkach. Pragnęłam poczuć się znów jak kiedyś – beztroska i wolna. Nie przypuszczałam jednak, że ten wyjazd odmieni moje życie w sposób, którego się nie spodziewałam.

Wakacje miały dać mi chwilę oddechu

Dotarłam do Władysławowa wczesnym popołudniem. Powietrze pachniało morzem i przygodą. Uśmiechnęłam się do siebie, ciesząc się na myśl o nadchodzących dniach pełnych spokoju i relaksu. Zatrzymałam się w małym, przytulnym hotelu, tuż przy plaży. W pokoju szybko się rozpakowałam, a potem ruszyłam na spacer po okolicy.

Po pierwszym długim spacerze wzdłuż brzegu morza i mola, postanowiłam zajrzeć do hotelowego baru, aby coś przekąsić. Lokal był przestronny, z dużymi oknami, przez które wpadało mnóstwo światła. Usiadłam przy jednym ze stolików i zaczęłam przeglądać menu.

– Czym mogę służyć? – zapytał młody mężczyzna o przystojnym, choć chłopięcym wyglądzie. Miał krótkie, ciemne włosy i błyszczące, zielone oczy, które przyciągały wzrok.

– Poproszę lemoniadę i sałatkę grecką – odpowiedziałam, nie mogąc oderwać wzroku od barmana.

– Jasne, zaraz przyniosę – uśmiechnął się szeroko, a ja poczułam, że moje serce bije trochę szybciej.

Podczas gdy czekałam na swoje zamówienie, młody mężczyzna wrócił do baru, ale co jakiś czas spoglądał w moją stronę. Po chwili wrócił z lemoniadą.

– Jestem Patryk – przedstawił się, stawiając szklankę na stole. – Widzę, że jesteś nowa w okolicy.

Uśmiechnęłam się nieśmiało.

– Tak, przyjechałam na kilka dni odpocząć od pracy.

– Mam nadzieję, że pobyt tutaj będzie dla ciebie udany. Jeśli potrzebujesz jakichkolwiek informacji o okolicy, chętnie pomogę – zaproponował.

– Dziękuję, to miłe z twojej strony – odpowiedziałam, czując, jak rumieniec wypełza mi na policzki.

Rozmowa z Patrykiem była lekka i przyjemna. Opowiedział mi trochę o miejscowych atrakcjach i o tym, jak jego ojciec wysłał go tutaj, aby pomógł ciotce prowadzić hotelowy bar i zarobił na siebie. Mimo że był ode mnie młodszy o dobrych 10 lat, wydawał się dojrzały i odpowiedzialny. Czułam, że mogę spędzać z nim czas, zapominając o różnicy wieku.

Wieczorem, po powrocie do pokoju, leżałam w łóżku i myślałam o Patryku. Był przystojny, uroczy i, co najważniejsze, zupełnie inny od mężczyzn, których spotykałam w Warszawie. Czy to możliwe, że coś zaiskrzy między nami?

Nie mogłam o nim zapomnieć

Następnego dnia ponownie spotkałam Patryka w barze. Uśmiechnął się szeroko, gdy tylko mnie zobaczył. Czułam, że serce bije mi szybciej, a w głowie rodziły się coraz bardziej śmiałe myśli.

Każdy kolejny dzień spędzony we Władysławowie przynosił mi coraz więcej radości. Patryk okazał się nie tylko przystojny, ale i niezwykle ciepły oraz pełen pasji. Zaczęliśmy spędzać razem coraz więcej czasu, a nasze rozmowy stawały się coraz bardziej intymne.

Pewnego wieczoru zaprosił mnie na spacer brzegiem morza. Było ciepło, słońce powoli chowało się za horyzontem, malując niebo na różowo-pomarańczowy odcień. Chodząc boso po piasku, rozmawialiśmy o życiu, marzeniach i planach na przyszłość.

Zawsze marzyłem o własnym barze – powiedział Patryk, patrząc na fale rozbijające się o brzeg. – Może kiedyś uda mi się otworzyć coś swojego, tutaj albo w jakimś innym, równie pięknym miejscu.

– Na pewno ci się uda – odpowiedziałam, czując ciepło jego dłoni, którą delikatnie objął moją. – Masz w sobie tyle pasji i determinacji.

Czułam, że nasze rozmowy sprawiają, że zbliżamy się do siebie coraz bardziej. Patryk opowiadał mi o swoich studiach na politechnice, o trudnych relacjach z ojcem i o marzeniach, które pragnie zrealizować. Był pełen życia i energii, czego mi brakowało w codziennym, korporacyjnym życiu.

Któregoś wieczoru, po kolejnej długiej rozmowie, zostaliśmy w barze sami. Patryk zaproponował, że pokaże mi kilka trików barmańskich. Zgodziłam się z uśmiechem, ciekawa, co wymyśli.

– Patrz, to jest jedna z moich ulubionych sztuczek – powiedział, chwytając butelkę z alkoholem i zaczynając nią żonglować. Byłam pod wrażeniem jego zręczności i pewności siebie.

Kiedy skończył, nasze spojrzenia się spotkały. Czułam, że między nami jest coś więcej niż tylko przyjaźń. Patryk zbliżył się do mnie, a ja nie cofnęłam się ani o krok. Jego usta delikatnie musnęły moje, a potem pocałował mnie pełniej, bardziej namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek, czując, że moje serce bije szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.

Od tamtej chwili zaczęliśmy spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu. Każdy dzień przynosił nowe emocje i nowe odkrycia. Czułam, że żyję pełnią życia, a praca w korporacji wydawała się teraz tak odległa i nieistotna.

Szef wydawał się dziwnie znajomy

Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Po powrocie do Warszawy, codzienność znów mnie pochłonęła. Jednak wspomnienia z Władysławowa i chwil z Patrykiem były wciąż żywe. W pierwszym dniu po powrocie, dowiedziałam się, że mam nowego szefa – Andrzeja. Na pierwszym spotkaniu z nim, gdy spojrzał na mnie swoimi zielonymi oczami, serce zamarło mi w piersi. Rozpoznałam w nim ojca Patryka.

Gdy zorientowałam się, że Andrzej jest ojcem Patryka, poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Moje serce biło jak szalone, a myśli kłębiły się w głowie. Przez chwilę miałam nadzieję, że się mylę, ale jego zielone oczy i rysy twarzy były zbyt podobne, by mogło być inaczej. Usiadłam naprzeciwko niego w sali konferencyjnej, próbując zachować spokój.

– Cieszę się, że możemy pracować razem – powiedział Andrzej, uśmiechając się formalnie. – Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna.

– Oczywiście, panie Andrzeju – odpowiedziałam, starając się ukryć drżenie w głosie.

Kiedy spotkanie dobiegło końca, opuściłam salę szybko, próbując zrozumieć, co się właśnie stało. Mój namiętny romans z Patrykiem teraz mógł zniszczyć wszystko, na co tak ciężko pracowałam. Postanowiłam, że muszę zakończyć ten związek dla dobra kariery. Nie mogłam ryzykować utraty pracy i zrujnowania swojej reputacji.

Kariera czy miłość? Co wybrać?

Przez kolejne dni unikałam kontaktu z Patrykiem. Ignorowałam jego telefony i wiadomości, chociaż każda z nich sprawiała mi ból. Wiedziałam, że muszę być silna i stanowcza, ale serce mówiło co innego. Czułam się rozdarta między uczuciem a rozumem.

Pewnego dnia, gdy siedziałam jak zwykle przy biurku i coś pisałam, nagle zobaczyłam Patryka w biurze. Przyjechał do ojca i nie wiedział, że ja też tutaj pracuję. Nasze spojrzenia się spotkały, a w jego oczach zobaczyłam zaskoczenie i ból.

– Justyna, musimy porozmawiać – powiedział, podchodząc do mojego biurka.

Patryk, to nie jest dobre miejsce ani czas – odpowiedziałam, starając się brzmieć stanowczo. – Proszę, odejdź.

– Ale ja nie rozumiem, co się stało. Dlaczego mnie unikasz? – jego głos był pełen desperacji.

– proszę cię, to zrobiło się zbyt skomplikowane – westchnęłam, czując, że łzy napływają mi do oczu. – To wszystko mogło zniszczyć moją karierę. Twój ojciec jest teraz moim szefem.

Patryk spojrzał na mnie zszokowany. Zrozumiał wreszcie, dlaczego tak nagle się od niego odsunęłam.

– Justyna, nie mogę cię stracić – powiedział z determinacją. – Musimy to jakoś rozwiązać. Porozmawiam z ojcem.

– Nie, Patryk, to tylko pogorszy sytuację – przerwałam mu, czując, że sytuacja wymyka mi się spod kontroli. – Musimy zakończyć nasz związek dla dobra nas obojga.

Patryk stał przez chwilę w milczeniu, walcząc z emocjami. W końcu skinął głową, choć widać było, że nie jest przekonany.

– Będę czekać, Justyna. Cokolwiek się stanie, będę czekać – powiedział cicho, zanim odszedł.

Każdy kolejny dzień w pracy z Andrzejem stawał się coraz trudniejszy. Czułam, że muszę zakończyć romans dla dobra kariery, ale serce i emocje walczyły ze sobą bez ustanku. Patryk wciąż do mnie pisał, dzwonił, próbował się spotkać. Wiedziałam, że to niemożliwe, że muszę być silna, ale każda wiadomość od niego sprawiała, że moje postanowienia chwiały się w posadach.

Prawda musiała wyjść na jaw

Któregoś dnia, gdy byłam w biurze, Andrzej wezwał mnie do swojego gabinetu. Zamknęłam drzwi za sobą i usiadłam naprzeciwko jego biurka, czując, jak serce bije mi szybciej.

– Justyna, chciałem z tobą porozmawiać o czymś osobistym – zaczął, patrząc na mnie uważnie.

– Oczywiście, panie Andrzeju. Co się stało? – zapytałam, starając się ukryć nerwowość.

– Mam wrażenie, że coś jest nie tak. Jesteś ostatnio bardzo zamknięta, a Patryk wydaje się być równie zdezorientowany. Widziałem, że kiedyś rozmawialiście. Czy coś się między wami stało? – jego ton był pełen troski, ale i podejrzeń.

Czułam, że muszę wyznać prawdę, ale jednocześnie bałam się konsekwencji. W końcu zebrałam się na odwagę.

– Spotykaliśmy się krótko z Patrykiem, ale naprawdę nie wiedziałam, że jest pan jego ojcem. Gdy tylko się dowiedziałam, zrozumiałam, że muszę zakończyć nasz związek dla dobra mojej kariery i relacji zawodowych. Przepraszam, jeśli sprawiłam kłopot – mówiłam, starając się brzmieć stanowczo, choć wewnętrznie byłam roztrzęsiona.

Andrzej zamilkł na chwilę, przetwarzając moje słowa. W jego oczach widziałam zaskoczenie, ale i zrozumienie.

– Doceniam, że jesteś szczera – powiedział w końcu. – Patryk jest dorosły i ma prawo do własnych wyborów, ale rozumiem, że twoje obawy są uzasadnione. Chciałbym jednak, żebyś wiedziała, że nie oceniam cię. Zależy mi na profesjonalizmie w pracy, ale także na szczęściu mojego syna.

Wyszłam z gabinetu Andrzeja z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony czułam ulgę, że wyznałam prawdę, z drugiej wiedziałam, że muszę jeszcze raz porozmawiać z Patrykiem i wyjaśnić sytuację. Tego wieczoru, po długim dniu w pracy, postanowiłam napisać do niego i umówić się na spotkanie.

Justyna, 35 lat

Czytaj także:
„Po śmierci despotycznego męża poczułam ulgę. Teraz córka próbuje mnie tresować, ale jej na to nie pozwolę”
„Teściowa ubzdurała sobie, że pojedzie z nami na romantyczne wakacje. To pikuś przy tym, co zrobiła potem”
„Córka odwiedzała mnie tylko po to, by opróżnić lodówkę. W końcu zagroziłam, że wystawię jej paragon”

Redakcja poleca

REKLAMA