„Nienawidziłam moich braci, byłam dla nich popychadłem i smarkulą. Przez nich moje życie wywróciło się do góry nogami”

Grill rodzinny fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Nienawidziłam moich braci. Dzieciństwo z nimi to było pasmo udręk. Wciąż się tłukli między sobą, a jak im się znudziło, zaczynali dręczyć mnie. Dzięki nim poznałam miłość życia”.
/ 10.08.2023 16:30
Grill rodzinny fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Przyjaźnię się z Elizą od przedszkola. Sama była fajna, ale przez lata jej największą zaletą była jej siostra Milena. Poznałam ją, jak miała dwanaście lat. Malowała usta różową perłową pomadką i nosiła na szyi kolorowe koraliki. Wydawała mi się taka dorosła…  Ja zaś miałam braci z piekła rodem. Jędrek jest starszy ode mnie o półtora roku, Janek o niecałe trzy lata. Ciągle tłukli się ze sobą, a jak im się znudziło, razem znęcali się nade mną…

Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa dotyczy właśnie moich braci. Jesteśmy na placu zabaw, z babcią. Stawiam babki z piasku. Nagle podbiega Jędrek i niszczy mi jedną z nich, najładniejszą. Na to podbiega Janek, odpycha Jędrka i… depcze wszystkie moje pozostałe babki.

Potem było jeszcze gorzej. Kiedy próbowałam się z nimi bawić – potrafili mnie zamknąć w szafie. A potem łgali rodzicom, że sama tam weszłam i najwyraźniej się zatrzasnęłam. Czasem próbowali być mili (a może mnie podpuszczali?) i proponowali, że się ze mną pobawią. A potem Jędrek zabierał mi lalkę i zaczynał z nią biegać po pokoju, Janek próbował mu ją wyrwać i zaczynali się tłuc. Jak zaczynałam krzyczeć, to obaj rzucali się na mnie.

Dostawałyśmy burę

Nie miałam z nich żadnego pożytku, tylko same udręki. Ale naprawdę zrozumiałam, jak bardzo los mnie pokarał, kiedy poznałam Elizę. Owszem, Milena też była dla niej okropna. Ale czasem jej to wynagradzała i pozwalała jej się pomalować swoją pomadką albo poprzymierzać bransoletki. Kiedy odwiedzałam Elizę, a jej siostry nie było w domu, zakradałyśmy się do jej pokoju. Zawsze się starałyśmy, żeby nic nie popsuć i wszystko zostawić w tych samych miejscach, ale nie zawsze się nam udawało.

– Mamo! – Milena zaczynała krzyczeć zaraz po wejściu do pokoju. – Eliza i Jagoda znowu ruszały moje rzeczy! Mam tego dość.

Dostawałyśmy burę, ale już po chwili mama Elizy wręczała nam po kawałku ciasta i znowu świat nie wydawał się taki zły.

– Jagoda, nie uwierzysz, Milena ma chłopaka. I wczoraj się całowali w jej pokoju – powiedziała Eliza.
– Fuj – skrzywiłam się.

Ale pomimo odrazy kolejne tygodnie spędziłyśmy na śledzeniu Mileny w czasie jej randek. Nasze obrzydzenie mieszało się z fascynacją.

Eliza była też moim i naszych koleżanek źródłem wiedzy tajemnej. Powtarzała nam to, co mówiła jej Milena. W ten sposób dowiedziałyśmy się, skąd się biorą dzieci. I jak przychodzą na świat.
Ale kiedy miałyśmy po piętnaście lat, wszystko zaczęło się zmieniać. Milena się wyprowadziła, miała swoje życie. Za to ja zaczęłam mieć pożytek z braci.

Eliza mogła mi zazdrościć

Janek wyprawił w domu osiemnaste urodziny i pozwolił mi zostać. Jego bardzo przystojny kolega Szymon dał mi się napić wina. To była moja pierwsza dorosła impreza. A ponieważ trochę się wyrwała spod kontroli, rano po raz pierwszy całą trójką zrobiliśmy coś razem. Doprowadziliśmy dom do jako takiego stanu, a butelki wynieśliśmy do śmietnika trzy podwórka dalej.

A kiedy odpytana przez rodziców nałgałam, że był tylko szampan i parę butelek wina, że ja nie dostałam ani łyka i że papierosy paliło kilka osób, i to tylko na tarasie, a żadnej „trawki” (czego, mamusiu?) nikt nie palił – po raz pierwszy usłyszałam od Janka, że w sumie to równa ze mnie babka!

Tak jak dotąd nienawidziłam moich braci, nagle zaczęłam uważać, że są najfajniejsi na świecie. Teraz to Eliza mogła mi zazdrościć. Kiedy pół roku później Janek szedł na osiemnastkę Szymona, ubłagałam go, żeby mnie zabrał ze sobą (rodzicom powiedział, że mam się zaopiekować 13-letnią siostrą jubilata, która tak naprawdę pojechała do babci). Od tej imprezy u nas ja oczywiście byłam w Szymonie zakochana po uszy. Nie liczyłam na wiele – ale nawet chwila rozmowy wydawała mi się spełnieniem marzeń.
Eliza zzieleniała z zazdrości, gdy jej opowiedziałam, jak było. Nawet próbowałam przekonać Janka, żebyśmy i ją wzięli, ale powiedział „nie”.

– Ciebie upilnuję, ale was dwóch nie dam rady – oświadczył z absolutną powagą.

Zrozumiałam, co miał na myśli, kilka godzin później. Bo impreza u nas to był kinderbal w porównaniu z urodzinami Szymona. Trawka to mały pikuś, tam na pewno były twarde narkotyki. Na serio się wystraszyłam, kiedy jakiś naprany dryblas zaczął mnie obejmować i próbował całować. Ale wtedy wyrósł koło mnie Janek.

– Spadaj, koleś. Ona jest ze mną – warknął. Chłopak tylko coś burknął i zaraz gdzieś zniknął.

– Dzięki – szepnęłam.

Nie powinienem cię tu zabierać, zapomniałem, że Szymon ma wielu ciekawych znajomych. Ale już trudno. Uważaj na siebie. Jakby co, to krzycz.

Na szczęście nie musiałam, ale do domu wróciłam niepocieszona, bo Szymon ani razu na mnie nawet nie spojrzał.

Dzięki braciom już jak miałam szesnaście lat, pojechałam w wakacje pod namiot nad morze – bez dorosłych.

– Jagoda, ale ty masz fajnie… A ja muszę ze starymi do tego Egiptu lecieć – wzdychała Eliza.

Wyjazd trwał tylko tydzień, ale był boski. Janek i Jędrek nieźle grają na gitarach. Ja dobrze śpiewam. Więc przy ognisku zawsze nasza „trójca” (tak nas zaczęli nazywać) rządziła. Moi bracia wyglądają całkiem nieźle, kochało się w nich mnóstwo dziewczyn. Wszystkie chciały się zaprzyjaźniać ze mną, myśląc, że to je zbliży do Janka czy Jędrka. Wiedziałam, że nic z tego (Jędrek miał dziewczynę, a Janek był beznadziejnie zakochany w Basi, która nie zwracała na niego uwagi), ale korzystałam z ich niewiedzy. Pozwalałam sobie kupować lody, przyjmowałam drobne upominki.

„Boziu, tu w tym hotelu same pryszczate szczyle, zaczepiają mnie na basenie. Ale zazdro” – pisała Eliza, gdy jej wysyłałam fotki kolegów Janka z plaży. Wprawdzie oni (tak samo jak Szymon) traktowali mnie jak młodszą siostrę, ale Eliza nie musiała tego wiedzieć. 

Nagle zgasło światło

Na moją osiemnastkę przyszło pół miasta. Obowiązki gospodyni domu pomagała mi pełnić Basia, która jednak została dziewczyną Janka. A kiedy już zdmuchnęłam świeczki i strzeliły szampany, na parkiet porwał mnie Szymon. To raczej nie był przypadek, że nagle zgasły światła i zamiast techno z głośników poleciała wolna muzyka.

– No hej, wreszcie mogę ci powiedzieć, że mi się bardzo podobasz – wyszeptał mi do ucha Szymon. – Wcześniej nie mogłem, bo Janek mi powiedział, że jak cię będę podrywał, zanim będziesz dorosła, to… Nie, nie chcesz wiedzieć, czym mi groził.

Byłam pewna, że właśnie to wymyślił, a wcześniej po prostu uważał mnie za gówniarę. Ale okazało się, że to prawda!

– Janek, jak mogłeś?! Przecież wiedziałeś, że on mi się zawsze podobał! – nawrzeszczałam następnego dnia na brata.

– Siostra, ty myślisz, że on zwracał uwagę na takie siksy jak ty? Ale im bardziej mu zabraniałem nawet na ciebie spojrzeć, tym bardziej był zainteresowany. A że podobno idziecie dziś razem do kina, to chyba należą mi się podziękowania?

Cmoknęłam brata w policzek.

– No dobra, zobaczymy, co będzie. Może ci podziękuję… Jutro rano.

Dzieciństwo z nimi to było pasmo udręk. Wciąż się tłukli między sobą, a jak im się znudziło, zaczynali dręczyć mnie. Na szczęście w końcu z tego wyrośli. Teraz są super!

Czytaj także:
„Zakochałam się w mężu mojej umierającej pacjentki, choć nie życzyłam jej śmierci. Nie mogłam patrzeć na ich miłość”
„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat i bardzo długo to ukrywałam. Bałam się reakcji rodziców”
„Wypadek dał mi nowe życie, a nawet dwa. Przystojny lekarz skradł moje serce”

Redakcja poleca

REKLAMA