Nie mogłam przestać myśleć o słowach ciotki Ewy. Przyszła do mnie, jak zawsze, z kubkiem kawy i mnóstwem dobrych rad, które w jej mniemaniu miały pomóc mi „zrozumieć, co to znaczy być córką”. Słuchałam, ale w środku aż kipiałam z frustracji. Od zawsze czułam, że moja matka widzi we mnie jedynie obowiązek, a nie własne dziecko. Nigdy nie usłyszałam od niej pochwały, nigdy nie było „kocham cię” czy choćby uśmiechu, który mówiłby, że jestem dla niej ważna.
Niby tak powinno być
Teraz, kiedy jest matka jest starsza, rodzina oczekuje, że będę się nią opiekować. Dlaczego? Czy bycie rodziną nie powinno oznaczać czegoś więcej niż obowiązku? Kiedy byłam dzieckiem, najbardziej pragnęłam jednego – żeby mama mnie przytuliła, powiedziała, że jest ze mnie dumna. Ale to nigdy się nie zdarzyło. Teraz, kiedy jej świat się kurczy, rodzina mówi, że powinnam się nią zająć. Ale dlaczego? Ona nigdy nie zajmowała się mną emocjonalnie.
Ciotka Ewa była pierwsza, która zaczęła delikatnie naciskać. Znałam ją z tej strony – miła, ale nieustępliwa.
– Roksana, musisz pomyśleć o swojej mamie – zaczęła, jak tylko usiadłyśmy. – Jej stan się pogarsza, a ja widzę, że jest coraz bardziej zagubiona.
Odłożyłam filiżankę na spodek.
– Wiem, że mama nie czuje się najlepiej, ale nie wiem, czy mogę się tego podjąć – powiedziałam, starając się brzmieć spokojnie.
– Nie możesz? – Ewa uniosła brwi. – Jesteś jej córką. To twój obowiązek.
Te słowa zabolały.
– Obowiązek? – powtórzyłam z ironią. – A jak mama wywiązywała się ze swoich obowiązków, kiedy potrzebowałam czułości? Kiedy po raz kolejny mówiła, że muszę się bardziej starać, bo nigdy nie będę wystarczająco dobra?
Ciotka zamilkła na chwilę, ale szybko odzyskała rezon.
– To były inne czasy. Teraz musicie patrzeć na to, co jest w obecnej chwili.
– Patrzę – odparłam chłodno. – I widzę, że mama nigdy nie traktowała mnie jak córki, a teraz nagle wszyscy oczekują, że ja będę idealną córką.
Ciocia westchnęła.
– Rodzina jest najważniejsza. Niezależnie od przeszłości.
Te słowa wciąż dźwięczały mi w głowie długo po jej wyjściu.
Musimy sobie coś wyjaśnić
Po kilku dniach zdecydowałam się odwiedzić mamę. Nie chciałam, by kolejna osoba mówiła, że unikam odpowiedzialności. Kiedy weszłam do jej mieszkania, jak zawsze pachniało herbatą i lekami. Mama siedziała w fotelu, z książką na kolanach. Spojrzała na mnie znad okularów.
– W końcu się zjawiłaś – powiedziała bez cienia ciepła.
Nie odpowiedziałam, tylko usiadłam naprzeciwko.
– Ewa ci pewnie powiedziała, że ze mną rozmawiała – zaczęła mama. – Nie chciałam robić z tego wielkiej sprawy, ale widzę, że musimy coś ustalić.
– Właśnie dlatego tu jestem – powiedziałam. – Ale chcę, żebyś wiedziała, że nie jestem pewna, czy mogę się tego podjąć.
Zmarszczyła brwi.
– Nie możesz? Zawsze byłaś silna. Po prostu przyzwyczaiłam się, że można na tobie polegać.
Te słowa wywołały we mnie gniew.
– Naprawdę? Bo ja nigdy nie miałam wrażenia, że mogłam polegać na tobie – powiedziałam. – Zawsze byłam dla ciebie niemiłym obowiązkiem, kimś, kto miał spełniać twoje oczekiwania.
Mama spojrzała na mnie z chłodem.
– To już stare dzieje – powiedziała, jakby tamte lata nie miały znaczenia.
– Może dla ciebie. Ale dla mnie one wciąż bolą – odpowiedziałam.
Przez chwilę milczała, a potem wróciła do swojej książki, jakby rozmowa nigdy się nie odbyła.
Coraz bardziej na mnie naciskali
Nie musiałam długo czekać, aż decyzja o moim „braku zaangażowania” stanie się gorącym tematem w rodzinie. Ciotka Ewa musiała wszystko rozpowiedzieć, bo wkrótce zaczęły pojawiać się telefony. Kuzynka Aneta była pierwsza.
– Nie mogę uwierzyć, że naprawdę nie chcesz pomóc swojej mamie – powiedziała z wyrzutem. – Przecież rodzina jest najważniejsza.
Te słowa wywołały we mnie mieszankę frustracji i smutku.
– Rodzina to nie tylko obowiązek. Rodzina powinna być miejscem wsparcia i miłości. Moja mama nigdy taka nie była.
Aneta westchnęła teatralnie.
– Tak było już dawno temu. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się trzymasz tego, co minęło. Każdy miał trudne chwile.
– Trudne chwile? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – Moja mama traktowała mnie jak ciężar przez całe dzieciństwo. Nie rozmawiała ze mną, nie wspierała mnie. Teraz, kiedy jest chora, wszyscy oczekują, że zapomnę o tych latach i poświęcę swoje życie dla niej. Dlaczego?
Aneta przez chwilę milczała, ale zaraz znów zaczęła mówić:
– Bo to twoja matka. Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?
– Trudno zrozumieć, że więzy krwi to za mało, żeby nagle czuć się rodziną – odpowiedziałam stanowczo.
Aneta nie była jedyna. Kolejne rozmowy z kuzynami, a nawet dalszymi ciotkami, wszystkie wyglądały podobnie. Każdy miał coś do powiedzenia. Krytykowali mnie za brak serca, za egoizm, za stawianie siebie na pierwszym miejscu. Z każdą kolejną rozmową czułam coraz większy ciężar. Czy naprawdę wszyscy mieli rację? Może to ja byłam tą złą?
Zmusili mnie do przemyśleń
Wieczorem usiadłam w swoim małym mieszkaniu i wpatrywałam się w pustą ścianę. Czułam się winna. Nie mogłam uciec od tych myśli. Może naprawdę byłam samolubna? Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Moniki, mojej najlepszej przyjaciółki. Zawsze wiedziała, jak ustawić moje myśli na właściwe tory.
– Roksana, to nie ty jesteś winna – powiedziała od razu, kiedy opowiedziałam jej o kolejnej rozmowie z rodziną.
– A jeśli jestem? Może to ja nie potrafię wybaczyć i dlatego wszystko wygląda tak źle? – zapytałam z rezygnacją.
Monika milczała przez chwilę.
– Całe życie próbowałaś zasłużyć na jej miłość – powiedziała w końcu. – A kiedy cię odpychała, mówiłaś sobie, że musisz się bardziej starać. I co z tego miałaś?
– Nic – przyznałam.
– Więc dlaczego teraz masz poświęcić wszystko, żeby nagle udawać, że jesteście rodziną?
Westchnęłam.
– Bo wszyscy tego ode mnie oczekują.
– Oni oczekują, bo nie znają prawdy. Uważają, że skoro jesteście rodziną, to musisz się poświęcić. Ale to nie jest ich życie, tylko twoje.
Rozmowa z Moniką pozwoliła mi na chwilę odetchnąć, ale wciąż czułam ciężar tej decyzji. Wiedziałam jednak, że jeśli ulegnę, to zniszczę samą siebie.
Moja decyzja była słuszna
Po kilku dniach zbierania myśli postanowiłam odwiedzić mamę. Nie mogłam już unikać tej rozmowy. Musiałam powiedzieć jej wprost, jak się czuję.
Kiedy weszłam do jej mieszkania, spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem.
– Nie spodziewałam się, że przyjdziesz – powiedziała, odkładając gazetę.
– Chciałam porozmawiać – zaczęłam, starając się zachować spokój.
– O czym? – zapytała chłodno, jakby spodziewała się kolejnych wyrzutów.
– O tym, że nie mogę się tobą zająć – powiedziałam prosto z mostu.
Mama zmrużyła oczy, jakby próbowała ocenić, czy to żart.
– Dlaczego? – zapytała po chwili ciszy.
– Bo nigdy nie czułam, że jestem dla ciebie ważna – odpowiedziałam, a głos mi się lekko załamał. – Nie mogę udawać, że mamy między sobą więź, której nigdy nie było.
Spojrzała na mnie długo, po czym odwróciła wzrok.
– Myślałam, że rodzina oznacza coś więcej – powiedziała cicho.
– Ja też tak myślałam – odparłam. – Ale rodzina powinna być czymś więcej niż obowiązkiem. Przykro mi, mamo, ale muszę dbać o siebie.
Poczułam ulgę, jakby wieloletni ciężar spadł z moich ramion. Rodzina mnie nie zrozumiała, ale po raz pierwszy od lat nie miało to dla mnie znaczenia.
Zaczęłam patrzeć na swoje życie z innej perspektywy. Nie musiałam zasługiwać na niczyją miłość. Nie musiałam spełniać oczekiwań innych.
Teraz wiem, że mogę żyć, nie próbując zasłużyć na coś, czego nigdy nie dostanę. Zasługuję na miłość, ale przede wszystkim zasługuję na własny spokój. Choć moje relacje z rodziną wciąż były trudne, po raz pierwszy poczułam się wolna. Wolna od przeszłości, wolna od obowiązków, które nigdy nie były moje.
Roksana, 32 lata
Czytaj także:
„Pożyczyłem ukochanej 40 tysięcy i więcej jej nie zobaczyłem. Przez nią nie mam na chleb, bo spłacam długi”
„Mój mąż nie nadawał się już do łóżka. Żeby rozbudzić w nim namiętność, musiałam zastosować podstęp”
„Po romansie została mi pamiątka na całe życie, ale to mój mąż jest winny. Przez jego kłamstwa musiałam sobie radzić”