„Nie wierzyłam, że własna siostra uwiedzie mi narzeczonego. Za moimi plecami zrobiła coś o wiele gorszego”

Załamana kobieta fot. iStock by Getty Images, Rockaa
„Prawda była taka, że miałam sporo własnych problemów na głowie – niełatwa sesja, kilka zbliżających się egzaminów, ogrom nauki. Nikogo to jednak nie interesowało. Tylko Werka się liczyła dla mojej rodziny. Opieka nad nią spadała na moje barki”.
/ 23.01.2025 20:00
Załamana kobieta fot. iStock by Getty Images, Rockaa

Uwielbiam ten czas, gdy powoli zaczyna się lato. Marzę o nim, gdy zima daje mi się najbardziej we znaki. Kiedy pojawia się świeża zieleń, na krzakach powoli czerwienią się maliny i porzeczki, a w mchu wyrastają młode kurki. Klomby zakwitają i spowijają wszystko upajającym zapachem kwiatów. To najwspanialsza pora – jest cudownie, barwnie i ciepło. A w dodatku nadciągają wakacje – czego chcieć więcej?

Był taki sam spokojny, wczesnoletni dzień, kiedy moja własna siostra postanowiła uciec z domu. Został po niej tylko list informujący, że nie będzie jej przez dłuższy czas i nie ma ochoty wysłuchiwać kazań na temat nieciekawych wyników na świadectwie. W szkole dostawała raczej średnie i niskie oceny. Jakoś udało się jej przejść do kolejnej klasy, ale w następnym roku zbliżała się matura, więc nie wyglądało to szczególnie dobrze.

Nasza mama była pogrążona w rozpaczy

– Czy ona kiedyś pójdzie po rozum do głowy? – pytała niebiosa. – Zawsze się pakowała w kłopoty. Nie słucha ani mnie, ani nikogo innego. Wyprawa, co zechce. Ja już nie daję sobie z nią rady! Jak można nie potrafić dotrzeć do własnej córki? Co później z nią będzie? Im dalej, tym gorzej. Muszę znaleźć na to jakąś radę!

Najczęściej o pomoc zwracała się do mnie, bo była starszą córką. Tuż obok mnie stał mój narzeczony, który też był zamieszany we wszystkie nasze rodzinne sprawy. Mama zawsze próbowała obarczyć mnie swoimi problemami, jakbym była za nie odpowiedzialna. Przecież dzieliło mnie od Werki tylko cztery lata. Co miałam zrobić?

„Jedna ma urodę, a druga rozum” – tak mówili o nas ludzie dookoła. Werka dostawała komplementy na temat wyglądu, a ja musiałam się zadowolić drugim miejscem, które jednak dawało mi dobre oceny, zaliczenia na studiach i wspaniałe wyniki w nauce. Ludzie mnie brali na poważne rozmowy, a do niej chodzili na żarty, dobrą zabawę i ploteczki.

I kto swoim charakterem oczarowywał tłumy? Weronika – to z nią ludzie rozmawiali o głupotach, a ja byłam do podawania herbaty i ciastek, które sama wcześniej piekłam. Moja siostra tłumaczyła, że ma dwie lewe ręce do wypieków i roboty w ogóle. Ze sprawami do załatwienia wszyscy przychodzili do mnie, bo wiedzieli, że nikomu nie odmówię pomocy.

Matka znowu gderała swoje

– Idź jej poszukaj, w końcu to twoje rodzeństwo – naciskała na mnie mama.

Gdy odpowiadałam, że może to i moja siostra, ale chyba ważniejsze, że jej córka – z braku argumentów, uderzyła w płacz.

Prawda była taka, że miałam sporo własnych problemów na głowie – niełatwa sesja, kilka zbliżających się egzaminów, ogrom nauki. Nikogo to jednak nie interesowało. Tylko Werka się liczyła dla mojej rodziny. Opieka nad nią spadała na moje barki. Nagle jednak mój narzeczony włączył się do sprawy.

– Spokojnie – pocieszył mnie. Ja prawie skończyłem sesję, to ci pomogę. Jak najszybciej znajdę tę szajbuskę i sprowadzę do domu.

Mieliśmy pewien pomysł na to, gdzie zacząć jej szukać. Dostaliśmy wiadomości od jej znajomych, że kierowała się nad morze, podobno aż na sam Hel. Kolejne wieści przekazywały, że została prawdziwą miss plaży i doskonale się bawiła.

Mój chłopak zawsze sprawiał wrażenie, że nie przepada za moją siostrą. Gdy o niej mówiliśmy, nazywał ją „pustą lalą” i „smarkulą”, a ona rewanżowała się mówieniem o nim jak o zimnej i nieczułej rybie albo płazie. Może i trochę w tym racji, że nie kieruje się emocjami, ale mnie to odpowiada. Przynajmniej Filip to spokojny, poważny i zrównoważony mężczyzna. Zawsze mogę na niego liczyć, a jego słowo nie jest rzucane na wiatr.

Wszystkie te argumenty przemawiały za tym, by Filip wyjechał szukać mojej siostry, pomagając mi w rodzinnych kłopotach. Dodatkowo mówiłam sobie, że wkrótce będziemy prawdziwą rodziną, więc dobrze, że angażuje się w takie sprawy. Miał dać mi znać przez telefon, gdy tylko się na nią natknie. Kiedy się odezwał, powiedział, że moja siostra dobrze się bawi nad morzem i jest tam znana jako Nika, bo skraca sobie tak imię.

– Już się spotkaliście? Wie, że tam jesteś? – dopytywałam się.

– Tak, nawet się ucieszyła na mój widok – opowiadał Filip. – Musiała gdzieś lecieć, więc umówiliśmy się na spotkanie wieczorem i poważną rozmowę na plaży.

Nie podobało mi się to, że z akcji poszukiwawczej zrobiły się wakacje z wieczornymi spotkaniami nad morzem. Miałam już mu to powiedzieć, ale nagle zasięg zaczął szwankować. Potem już w ogóle nie mogłam się do niego dodzwonić.

Zaczęłam się o niego martwić

Na początku się nie przejmowałam, bo faktycznie nad morzem zasięg bywa różny. Potem jednak nie mogłam już spokojnie usiedzieć. Żałowałam, że w ogóle poprosiłam go o ten wyjazd, że zgodziłam się na jego propozycję pomocy w szukaniu mojej szalonej siostry. Z drugiej strony byłam zła, bo jeśli to nie był przypadek, a on skusił się na jej słodka gadkę, bo wcale nie ma czego żałować. „Lepiej, jeśli wyjdzie z niego takie zachowanie teraz, a nie po ślubie…”. Po chwili sama nie wierzyłam, że podejrzewam mojego Filipa o takie rzeczy.

Biłam się z myślami, ale tak naprawdę nie wierzyłam, że coś złego może się stać. Nie mieściło mi się w głowie, by tych dwoje połączyło cokolwiek więcej, niż milcząca akceptacja siebie nawzajem. Niestety, moje przypuszczenia były błędne, a prawda okazała się o wiele gorsza od tego, co sobie wyobrażałam w najczarniejszych scenariuszach.

Kiedy Filip przyszedł na umówione spotkanie z Weroniką, ona nie była sama. Namówiła jakichś swoich nowych znajomych chłopaków, by dali mu nauczkę i pokazali w ten sposób, by nie wtrącał się w jej życie. Ordynarnie go pobili, złamali nos i zostawili na plaży, bo Werka nagadała im, że miał ją siłą zabrać do domu. Moja młodsza siostra jednak nie czuje się winna z powodu tego, co się wydarzyło. Udaje, że wcale nie zna tych ludzi, a to, co się stało, to był przypadek. Nie wierzę w ani jedno jej słowo.

Co mieliśmy zrobić? Skierowaliśmy całą sprawę do sądu, by wymierzyć sprawiedliwość tym opryszkom. Nawet jeśli wyrok zapadnie na naszą korzyść, nie zmieni to wydarzeń… Mój związek z Filipem nie jest już taki sam. Czuję się winna wszystkiemu i staram się, jak mogę, by mu to wynagrodzić, ale wiem, że to się raczej nie stanie. Zrobił się zdystansowany i chłodny. Mam wrażenie, że stara się mieć jak najmniej wspólnego z moją rodziną, a przy okazji ze mną. Trudno się temu dziwić. To pewnie kwestia czasu, jak się rozstaniemy, a wszystko to przez moją młodszą siostrę.

Klara, 24 lata

Czytaj także:
„Szwagierka nie wie, że klepie biedę przeze mnie. Nie lubię jej, więc się postarałam, żeby nie dostała pracy”
„Marzę o dziecku, ale ciąża nie przychodzi. Być może to kara za to, że rozbiłam związek przyjaciółki”
„Mąż zrobił ze mnie pośmiewisko, bo obiecał kochance ślub w białej sukience. Do dziś godność zbieram z podłogi”

Redakcja poleca

REKLAMA