„Nie wiem, czy przyjdę na ślub chrześniaka, bo zaprosił mnie bez partnerki. Boi się, że jej obecność wkurzy moją byłą żonę”

mężczyzna, który odszedł od żony fot. iStock by Getty Images, franckreporter
„– Nie robimy tego tobie na przekór… – siostra przyciszyła głos. – Pomyśl, jakby cię Piotruś zaprosił z tą twoją, ile osób miałoby zepsuty humor? Ewa wcale by nie przyszła. Ona nadal cierpi. Ty tego nie widzisz, ale to strasznie długo boli. A twoje dzieciaki? Żadne by do ciebie nawet nie podeszło, bo żadne nie chce znać tej całej Ali. Zastanów się, nie możesz psuć Piotrkowi wesela”.
/ 24.04.2023 11:15
mężczyzna, który odszedł od żony fot. iStock by Getty Images, franckreporter

Wreszcie zebrałem się i pojechałem do siostry. Od dwóch miesięcy dzwoniła i mnie ponaglała.

– Przyjedź, pójdziecie z Waldkiem na ryby, będzie fajnie… – kusiła.

A ostatnio powiedziała:

– Mam sprawę. Musimy pogadać.

Gdy spytałem, czy jest chora, nie powiedziała ani tak, ani nie. Szwagier też nic nie mówił. Od razu pomyślałem, że coś u nich nie gra. Dotąd, jak któreś niedomagało, zaraz był telefon typu: „Andrzej, co robić? Waldkowi cukier skoczył, lekarka w ośrodku mówi, że dużo”. Albo dzwonił szwagier i walił prosto z mostu: „Maryla ma jakieś babskie problemy, nie chce mi nic powiedzieć, a ja widzę, że się gryzie”.

Jako jedyny lekarz w rodzinie udzielałem rad albo kierowałem do właściwego specjalisty. Teraz jednak siostra ani słowem nie wspomniała o żadnych dolegliwościach. Ale może się krępuje? W końcu dawno się nie widzieliśmy. Przez ostatnie 5 lat, odkąd jestem z Alą, może ze dwa, trzy razy… Raz na jakimś pogrzebie… A potem? Już nawet nie pamiętałem. Wyrzucałem sobie, że zaniedbuję rodzinę, ale po prostu tak jakoś wyszło.

Dotarło do mnie, po co im ten cyrk

Gdy zajechałem pod ich chałupę, od razu się uspokoiłem. Szwagier przy szopie szykował sprzęt do wędkowania, wokół panowały cisza i spokój.

W domu czekają na ciebie, a jak będziesz chciał na rybki, to dzwoń na komórkę. Podpłynę do brzegu i poszalejemy… – spojrzał wymownie na cały ten swój wędkarski majdan.

Po chwili w drzwiach pojawił się mój chrześniak, starszy syn siostry. Piotrek przedstawił mi swoją dziewczynę, a Maryla krzątała się przy kuchni.

– Wujku, przyjechaliśmy cię zaprosić na nasz ślub i wesele – zaczął Piotrek.

– To w Gdańsku nie mogliście dać mi zaproszenia? – zdziwiłem się.

Nie rozumiałem, po co ciągnęli mnie aż na Kaszuby, zamiast po prostu przyjść do mnie do domu. Przecież młody też mieszkał w Gdańsku.

– Dziękuję, oczywiście, przyjdziemy. Nie wiedziałem, że planujecie ślub. A kiedy uroczystość? – spytałem, otwierając kopertę z zaproszeniem.

W pomieszczeniu zaległa niezręczna cisza, którą przerwała siostra.

– Rzecz w tym, Andrzejku, że Piotrek z Wiktorią, i my, rodzice, zapraszamy ciebie… Samego, rozumiesz? – powiedziała Maryla z naciskiem.

Przez moment miałem mętlik w głowie, ale w końcu dotarło do mnie, po co ten cały cyrk… To udawanie, że coś złego się stało. Żebym tylko nie przyjechał do nich z Alicją. Poczułem się, jakby mi ktoś w mordę dał.

Nikt nie chce jej znać...

– A dlaczego samego? – spytałem, powstrzymując się, by nie wybuchnąć.

Złość we mnie wzbierała, ale nie chciałem awantury ze względu na Wiktorię. W końcu to obca dziewczyna, a poza tym… Cóż, bardzo lubiłem Piotrka, chyba nawet kochałem go na swój sposób. To w końcu najstarsze dziecko z piątki naszych pociech.

– Bo na ślubie będzie rodzina, która nie zna twojej pani i nie chce jej poznawać. Twoje dzieciaki, twoja żona…

– Już nie żona. Rozwiedliśmy się, zapomniałaś? – rzuciłem oschle.

– Przed Bogiem nadal jesteście małżeństwem – odparowała.

– A odkąd wy tacy pobożni?! – wrzasnąłem. Już nie mogłem się opanować.

– Ślub będzie w kościele! – moja siostra patrzyła na mnie z zaciętą miną. – A poza tym, powiem ci kochany bracie, że nigdy się z twoim odejściem od Ewy rodzina nie pogodziła. Zostawiłeś żonę, która cię nieomal na rękach nosiła, dogadzała ci, czciła jak jakieś bóstwo. Zostawiłeś dzieci, jedno przed maturą, drugie całkiem małe…

Na razie jestem z Alą i koniec!

Zostaliśmy w pokoju sami. Młodzi niepostrzeżenie gdzieś się ulotnili.

– Maryla, nie wkurzaj mnie! – warknąłem. – Na Olę płacę alimenty, a Daria i Franek są już dorośli…

– Nie robimy tego tobie na przekór… – siostra przyciszyła głos. – Pomyśl, jakby cię Piotruś zaprosił z tą twoją, ile osób miałoby zepsuty humor? Ewa wcale by nie przyszła. Ona nadal cierpi. Ty tego nie widzisz, ale to strasznie długo boli. A twoje dzieciaki? Żadne by do ciebie nawet nie podeszło, bo żadne nie chce znać tej całej Ali. Zastanów się, nie możesz psuć Piotrkowi wesela. A jak nie przyjdziesz, to straszny zawód chrześniakowi zrobisz. Wiesz, jak on cię kocha.

Usiadłem w fotelu, zacząłem rozmyślać o całym tym weselu i byłem wściekły. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że rozstając się z żoną, zerwę więzy z rodziną. Przecież tyle par się rozwodzi i bliscy to akceptują! Nie można skazywać się na kogoś, kogo się nie kocha. Z kim się nie ma o czym rozmawiać, z kim nie chce się pójść do łóżka. Na litość boską! To jakiś absurd. Wszystko przez te tradycje.

Przez całą drogę do Gdańska myślałem, co powinienem zrobić. Niestety, nic nie wymyśliłem. Ślub siostrzeńca jest już za dwa tygodnie, a ja wciąż nie wiem, czy się na nim pojawię. Z jednej strony to moja najbliższa rodzina, ludzie, których kocham, i którzy mnie kochają. Z drugiej – co powiem Alicji? Przecież jesteśmy razem. Na razie…

Czytaj także:
„Przyjaciółka nie zaprosiła mnie na ślub, bo się mnie wstydzi. Bogaczce nie przystoi gadać ze zwykłą kurą domową”
„Zaprosiłem narzeczoną na rodzinny obiad, a ona zdradziła mnie z moim ojcem. Nie wierzyłem, gdy zaprosili mnie na ślub”
„Córka doiła mnie z kasy i miała gdzieś, że ledwo zipię. Nie zaprosiła mnie nawet na swoje wesele, za które zapłaciła z mojej kieszeni”

Redakcja poleca

REKLAMA