„Nie umiałam przeboleć zdrady męża. Zmuszałam się, aby wpuszczać go do domu, gdy odwiedzał dziecko”

Dawałam się wykorzystywać dla miłości fot. Adobe Stock, Serhii
„Przez kilka tygodni leżałam w łóżku. Dobrze, że przyjechała moja mama i zajęła się dzieckiem. Igor próbował się tłumaczyć, ale ja wyrzuciłam go z domu. Dopiero po pół roku pozwoliłam mu widywać się z Kasią, wniosłam sprawę o rozwód. Witałam go w drzwiach bez słowa, oddawałam Kasię na kilka godzin, i tyle”.
/ 23.01.2023 08:30
Dawałam się wykorzystywać dla miłości fot. Adobe Stock, Serhii

Wanna była pełna gorącej wody. Rozebrałam się i weszłam do niej z westchnieniem ulgi. Miałam za sobą naprawdę ciężki dzień… Najpierw cztery godziny przyjmowania pieniędzy w kasie, potem tyle samo ustawiania towarów na półce. Na koniec powrót zapchanym autobusem do domu, zrobienie obiadu dla siebie i Kasi, która teraz oglądała dobranockę.

Lubiła to, choć miała już 9 lat

Leżałam wyciągnięta w gorącej wodzie, potem zaczęłam się mydlić. Pod skórą wyczułam malutki guzek. Nie, to niemożliwe, nie ja! Zaczęłam bezgłośnie płakać. Byle Kasia nie usłyszała! Tak, to koniec. Umrę, umrę na pewno. I kto się zajmie moim dzieckiem? Bo nie ten kretyn, mój były mąż… Halo. Po co ja panikuję? Może wszystko będzie dobrze!

– Halo, czy to przychodnia? Chciałabym jak najszybciej zapisać się na usg. Jutro o ósmej? Będę.

– Dzień dobry. Mówi Mariola. Czy mogę rozmawiać z szefową? Tak, dziękuję… Pani Marysiu, przepraszam, ale źle się czuję, chyba się zatrułam, chcę wziąć dwa dni urlopu. Będę bardzo wdzięczna… Wspaniale, dziękuję.

Byłam sama w domu. Wykonałam te dwa telefony zaraz po wyjściu Kasi. Teraz leżałam pod kołdrą, dygocząc ze strachu. Podobnie jak sześć lat wcześniej, gdy odkryłam, że Igor już mnie nie kocha i nic dla niego nie znaczę… Tyle że dziś bałam się sto razy bardziej. Postanowiłam wziąć się w garść. Wstałam z łóżka, nawet udało mi się przełknąć kawałek bułki. A za oknem było tak pięknie! Właśnie rozkwitły bzy, liście na drzewach miały świeży kolor seledynu, na trawniku pod oknem rozkwitły mlecze. Tam było życie, nie śmierć.

Ubrałam się i wyszłam z domu

Patrzyłam z zazdrością na ludzi. Wszyscy wydawali się szczęśliwsi ode mnie. Po półgodzinie poczułam, że jest mi słabo z głodu. Weszłam do jakiejś kawiarni, zamówiłam kawę i kanapkę. Było drogo, przy stolikach siedzieli ładnie ubrani ludzie, na kilku stolikach stały laptopy. Nie pasowałam do tego miejsca, ja, kasjerka z supermarketu. A właściwie dlaczego nie? Co to za myślenie? Może niedługo umrę, mam prawo do drogiej kawy! Usiadłam tuż przy oknie. Chciałam popatrzeć jeszcze trochę na ładny świat. Kawa była pyszna, mocna i gorąca, kanapka smaczna. Może mam jeszcze szansę na życie?

Mariola? Nie przeszkadzam? Mogę się dosiąść? – usłyszałam nagle.

Zanim zdołałam odwrócić głowę, poczułam, jak lodowacieję w środku. I chyba tylko dlatego, że głos mi zamarł, mężczyzna stojący za mną nie usłyszał stanowczego „nie” i zdążył usiąść. Patrzyłam na niego z nienawiścią.

– Przepraszam – powiedział Igor. – Tak byłem zaskoczony twoim widokiem tutaj, że… Musiałem podejść.

I zepsułeś mi przyjemność wypicia smacznej i drogiej kawy. Możesz odejść?

– Tak, jasne. Tylko że wyglądasz tak blado, zmartwiłem się. Coś się stało?

– Nie. Zostaw mnie.

Igor podniósł się od stolika. Odwróciłam głowę w stronę okna. Odechciało mi się jeść i pić. Jeszcze tylko jego tu brakuje! Przypomniałam sobie ten czas, gdy odkryłam zdradę Igora. No tak, wtedy też myślałam, że umrę.

Przez kilka tygodni leżałam w łóżku

Dobrze, że przyjechała moja mama i zajęła się dzieckiem. Igor próbował się tłumaczyć, ale ja wyrzuciłam go z domu. Dopiero po pół roku pozwoliłam mu widywać się z Kasią, wniosłam sprawę o rozwód. Witałam go w drzwiach bez słowa, oddawałam Kasię na kilka godzin, i tyle. Nie wiem, czy był szczęśliwy. Nic mnie to nie obchodziło. Ja byłam bardzo nieszczęśliwa. Ale miałam cudowne, kochane dziecko, dla którego warto żyć. Dopiłam kawę i wyszłam. Niestety, Igor czekał na zewnątrz.

– Mariola, czy coś się stało? Przecież widzę, że coś ci jest. Możemy porozmawiać jak normalni ludzie?

– My nie jesteśmy jak normalni ludzie – wysyczałam. – I nie z mojej winy. Daj mi spokój. Nie chcę cię widzieć, rozmawiać z tobą, rozumiesz? Nie chcę cię znać! Kim pan jest i dlaczego mnie zaczepia? – zaczęłam krzyczeć, tylko że zanim krzyk minął, rozpłakałam się.

Zaczęłam szlochać jak głupia. Stałam tam, u wejścia do eleganckiej kawiarni, i płakałam. A mój były mąż wyciągał do mnie rękę z chusteczką. Odwróciłam się i uciekłam. Na szczęście nie pobiegł za mną. W domu uspokoiłam się na tyle, by uświadomić sobie, że zrobiłam z siebie idiotkę. Przecież nie wiem, co mi jest. Potrzebne są badania. Może będzie dobrze. Tak, muszę się opanować. Rano zrobiłam Kasi śniadanie, zaczęłam się zbierać do wyjścia. Nagle przed oczami stanęła mi twarz Igora. Była smutna, poważna, współczująca… O, nie, tylko nie to! Nie chciałam o nim tak myśleć. W końcu skrzywdził mnie bardzo, był potworem bez serca. Wredny egoista, myślący tylko o sobie. A jednak to dziwne, że spotkałam go właśnie w takim momencie…

Ubrałam się i pojechałam na badanie

Dowiedziałam się, że... najprawdopodobniej nic mi nie będzie. Wyniki za trzy tygodnie. Wyszłam na zalany słońcem chodnik. W krzakach darły się wróble. Po niebie mknęły białe obłoczki. Nagle pojawiła się myśl, że powinnam zadzwonić do Igora. Bo kto wie, co będzie? Może jednak się mylą? Mam już nigdy nie rozmawiać z człowiekiem, którego kiedyś kochałam najbardziej na świecie? Mam nadal pielęgnować w sobie nienawiść, która, świetnie to wiedziałam, najbardziej nas niszczy? Wyciągnęłam z torebki telefon.

– Cześć Igor, tak, to ja. Chciałabym się z tobą zobaczyć. No wiem, że jesteś zaskoczony… Możesz teraz? W tej kawiarni co wczoraj? Będę za 20 minut.

Czytaj także:
„Rozwiodłem się po 8 miesiącach małżeństwa. Teraz ta zołza chce 50 tysięcy złotych za wesele, którego nie chciałem”
„Rozwiodłam się z mężem, by szukać przygód i szybko tego pożałowałam. Znalazł sobie młodą lafiryndę, a mnie zakłuła zazdrość”
„Zaledwie pół roku po swoim ślubie, mój brat wdał się w romans z moją przyjaciółką. Szybko uznał, że nie kocha żony”

Redakcja poleca

REKLAMA