„Mój 17-letni syn niszczy sobie życie z o 10 lat starszą kobietą. Zagroził, że ucieknie z domu, jeśli jej nie zaakceptuję”

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, pikselstock
„Chwilami mam ochotę spełnić swoją groźbę, pojechać do tej przeklętej Klaudii i wygarnąć, co myślę o uwodzeniu nieletnich chłopców. A na koniec uprzedzić, że jeśli nie odczepi się od mojego syna, to zamienię jej życie w piekło. Dlaczego mój synek chce sobie zniszczyć życie?”
/ 05.10.2021 12:13
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, pikselstock

Martwiłam się, że mój prawie 17-letni syn nie ma dziewczyny. Jego koledzy zakochiwali się, umawiali na randki. A on? Wychodził gdzieś tylko z chłopakami albo siedział w domu z nosem w komputerze. Zrozumiałabym jeszcze, gdyby był mało urodziwy. Ale Bartek to bardzo przystojny chłopak. Wysoki, szczupły blondyn o zniewalającym uśmiechu. Sama widziałam, jak dziewczyny z klasy wodziły za nim rozmarzonym wzrokiem. A on nic. Nawet na nie nie spojrzał.

– Słuchaj, a może on jest gejem? I wstydzi się do tego przyznać? – zagadnęłam któregoś dnia męża.

– Nie histeryzuj. Ma jeszcze czas na miłostki – prychnął Paweł.

– Może i tak, ale na wszelki wypadek pogadaj z nim o tych sprawach. Tak od serca. Chcę, żeby wiedział, że w razie czego nie musi się niczego bać, że zaakceptujemy go takim, jakim jest – poprosiłam.

Paweł oczywiście na początku się wzbraniał. Mówił, że mężczyźni nie zwierzają się tak sobie ze wszystkiego jak kobiety, że powinniśmy jeszcze poczekać. Ale tak mu wierciłam dziurę w brzuchu, że w końcu się zgodził. Obiecał, że przy pierwszej nadarzającej się okazji spróbuje porozmawiać z synem na temat jego stosunku do płci przeciwnej.

Od razu poznałam, że w życiu Bartka ktoś jest!

Po kilku dniach przyszedł do mnie do kuchni, gdy szykowałam obiad.

– Nie musisz się martwić. Z naszym Bartkiem jest wszystko w porządku – szepnął mi do ucha.

– Naprawdę?

– Naprawdę. Miał niezły ubaw, jak mu powiedziałem, że boisz się, że jest gejem. Tak się śmiał, że czułem się jak idiota. Stwierdził, że bardzo lubi dziewczyny, ale te w jego szkole są dziecinne i głupie. Szkoda mu dla nich czasu – powiedział.

– No to musimy poczekać, aż wydorośleją i spoważnieją – uśmiechnęłam się.

Byłam trochę zła na męża, że powiedział synowi o moich podejrzeniach, ale cieszyłam się, że wątpliwości zostały rozwiane. Nie to, żebym miała coś przeciwko gejom. Po prostu Bartek jest jedynakiem, a ja chcę mieć w przyszłości wnuki…

Jakieś trzy miesiące temu zauważyłam, że zachowanie syna się zmieniło. Zaczął wracać do domu później niż zwykle, bardziej o siebie dbać. Przed wyjściem potrafił godzinę stać przed lustrem i dobierać bluzy, poprawiać fryzurę, oglądać twarz w poszukiwaniu pryszczy. Czułam, że się z kimś spotyka.

– Nasz syn chyba się zakochał – zagadnęłam do męża przy kolacji.

– No i bardzo dobrze. Sama mówiłaś, że czas już po temu najwyższy – burknął znad talerza.

– Pewnie, że dobrze, ale nie wiesz może, kto to jest? Dopiero co twierdził, że dziewczyny są głupie. A tu nagle taka zmiana… – zastanawiałam się głośno.

– Nie wiem i nie będę pytać. Nie chcę znowu wyjść na idiotę… Jak z tym gejem… Jak przyjdzie czas, to nam ją przedstawi. Uzbrój się w cierpliwość – odparł i wrócił do jedzenia.

Postanowiłam posłuchać rady Pawła. Choć zżerała mnie ciekawość, o nic nie pytałam. Miałam nadzieję, że za dzień, dwa Bartek przyprowadzi swoją wybrankę do domu lub przynajmniej coś o niej opowie. Ale mijały kolejne dni, a on milczał jak grób. Wreszcie tydzień temu nie wytrzymałam. Gdy tylko wrócił ze szkoły, wzięłam go na rozmowę.

– Powiedz wreszcie, do kogo tak pędzisz każdego dnia, bo umrę z ciekawości. Chyba tego nie chcesz? – zapytałam z uśmiechem.

Przez chwilę się zastanawiał.

– No dobrze, powiem, bo w końcu i tak byś się dowiedziała… Zresztą mam już dość ukrywania się, bo to zaczyna być męczące. Uprzedzam jednak, że możesz nie być zadowolona… – zawiesił głos.

Zamarłam. Przez głowę przelatywało mi tysiące myśli. „Ma już dość ukrywania się? Mogę nie być zadowolona? Jak to? Czyżby jednak Bartek okłamał ojca i był… gejem?”.

– Spotykasz się z chłopakiem, tak? – wykrztusiłam.

Syn popatrzył na mnie jak na wariatkę.

– O rany, mamo, a ty znowu swoje? – pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Przecież już to przerabialiśmy i chyba wyjaśniliśmy. Nie spotykam się z chłopakiem, tylko z dziewczyną. Piękną, mądrą, ambitną, najwspanialszą na świecie. To Klaudia, siostra Rafała, wiesz którego, tego z mojej klasy. Poznaliśmy się na jego urodzinach

– No to w czym rzecz? Dlaczego niby mam być niezadowolona i czemu musicie się ukrywać? – zdziwiłam się.

– No bo ona studiuje prawo, ma 27 lata – wypalił.

Byłam w szoku. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam.

– Zaraz, zaraz, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam. Spotykasz się z kobietą starszą od siebie o dziesięć lat? – zaczęłam się dopytywać, gdy już trochę ochłonęłam.

– Dokładnie tak! – patrzył mi prosto w oczy.

– Masz natychmiast zakończyć tę znajomość! – ryknęłam.

– A niby dlaczego? Przecież nie robimy nic złego! – poczerwieniał.

– Nic złego? Chyba żartujesz! Jesteś jeszcze dzieckiem a ona dorosłą kobietą!

– No i co z tego? Kochamy się, chcemy być razem… To wszystko. Wiek nie ma tu żadnego znaczenia. A poza tym nie jestem dzieckiem. Za pół roku będę miał już 18 lat – wzruszył ramionami.

– Dopiero 18 lat! Dlatego uprzedzam cię, że jeśli nie zakończysz tej znajomości, to sama porozmawiam sobie z tą panią. Nie pozwolę, by zniszczyła ci życie – uprzedziłam go.

– Nie odważysz się – patrzył na mnie z nienawiścią.

– Sprawdź mnie! – wytrzymałam jego wzrok.

– No to możesz być pewna, że od razu po 18. urodzinach wyprowadzę się z domu. I więcej mnie nie zobaczysz – wycedził przez zęby.

A potem odwrócił się na pięcie i zanim zdążyłam zareagować, wybiegł z mieszkania, trzaskając drzwiami. Wrócił dopiero nad ranem. Domyślałam się, gdzie był…

Chcę dla syna jak najlepiej. Czy to coś złego?

Po kłótni z Bartkiem długo nie mogłam dojść do siebie. Chciałam jak najszybciej porozmawiać z mężem. Ale ten jak na złość miał w pracy jakieś bardzo ważne spotkanie i wrócił później niż zwykle. Kiedy jednak w końcu pojawił się w domu, natychmiast mu o wszystkim opowiedziałam. Byłam pewna, że podobnie jak ja będzie oburzony. Zadzwoni do Bartka, każe mu natychmiast wracać, porządnie zmyje mu głowę i da szlaban na miesiąc na wychodzenie. Ale nie. Gdy skończyłam relację, wcale nie był wzburzony. Wręcz przeciwnie. Uśmiechał się pod nosem.

– Nie wiem, czemu się tak denerwujesz. Powinnaś zrozumieć Bartka. Jego rówieśniczki myślą tylko o głupotach. Nic więc dziwnego, że zakochał się w starszej od siebie kobiecie. Z taką można przynajmniej porozmawiać, czegoś się nauczyć – powiedział mąż.

– Rozumiesz go? Chyba ci się w głowie pomieszało! – zdenerwowałam się.

– Nie przesadzaj. Myślę, że na razie nie ma się czym martwić. Poczekajmy. To jego pierwsza wielka miłość… Nie należy jej niszczyć – próbował mnie uspokoić.

– Na co mamy czekać? Aż ta panna zajdzie w ciążę i zmarnuje naszemu dziecku życie? – naskoczyłam na niego.

– O to bym się bardziej martwił, gdyby spotykał się z jakąś nastolatką. A taka kobieta dobrze wie, jak się zabezpieczyć… Mówię ci, zostaw ich w spokoju. Przynajmniej na razie – upierał się.

– Ale… – chciałam jeszcze coś powiedzieć.

Mąż jednak położył mi palec na ustach.

– Kochanie, jestem bardzo zmęczony i głodny. Dostanę coś do jedzenia? – zapytał z uśmiechem.

– Sam sobie zrób kolację! – warknęłam i zamknęłam się w sypialni.

Ze złości chciało mi się wyć…

Od tamtej pory nie mogę spokojnie zasnąć. Wiem, że Bartek ciągle widuje się z Klaudią. Martwi mnie to. Boję się, że ta kobieta bawi się jego kosztem, złamie mu serce. Oczywiście próbowałam mu to uświadomić, jeszcze raz z nim porozmawiać, ale nie pozwolił mi nawet dojść do słowa.

– Nie zamierzam cię słuchać! To moja sprawa, z kim się spotykam. Odczep się wreszcie ode mnie! – wrzasnął.

Nie wiem, co robić. Chwilami mam ochotę spełnić swoją groźbę, pojechać do tej przeklętej Klaudii i wygarnąć, co myślę o uwodzeniu nieletnich chłopców. A na koniec uprzedzić, że jeśli nie odczepi się od mojego syna, to zamienię jej życie w piekło. Wiem już, gdzie mieszka. Wystarczy tylko pojechać…

Wiem też jednak, że Bartek nigdy by mi tego nie wybaczył. I rzeczywiście wyprowadziłby się z domu. Nie przeżyłabym tego! Może więc posłuchać męża i na razie poczekać na rozwój wypadków? Sęk w tym, że nie potrafię być taka spokojna jak on.

Czytaj także:
„Mój mąż nie dbał o siebie. Zmobilizował się dopiero, gdy poznał przyszłego teścia. Weszło mu to na ambicję”
„Mąż odszedł, zostawił mnie bez pieniędzy, wyrzucił z domu i serca, a ja całe życie poświęciłam jemu i dzieciom”
„Mam 30 lat i jestem sam, bo moja matka odstrasza wszystkie kobiety. Uważa, że tylko ona na mnie zasługuje”

Redakcja poleca

REKLAMA