Tego wieczoru, gdy wracałam z kolacji z Gabrielem, wszystko zdawało się bardziej intensywne. Gwiazdy świeciły jaśniej, zmoczone deszczem chodniki niemal lśniły w blasku księżyca, a zapach kwitnących w ogródkach kwiatów był wyjątkowo upajający. W końcu mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Wyciągnęłam przed siebie dłoń ozdobioną błyszczącym pierścionkiem. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, a w głowie wciąż dźwięczało mi pytanie Gabriela. Wyjdziesz za mnie? Wyjdziesz za mnie? Wyjdziesz…
Był taki czuły i spokojny
Zgodziłam się bez wahania, choć znaliśmy się zaledwie od kilku miesięcy. Nie jesteśmy już najmłodsi, więc na co czekać. Ja miałam za sobą nieudane małżeństwo, po którym zostały mi gorzkie wspomnienia i dorastający syn. Gabriel nigdy nie był żonaty. Niewiele mówił o swojej przeszłości, ale nie przeszkadzało mi to. Taki był. Spokojny, zrównoważony i małomówny, ale jednocześnie ciepły, troskliwy i szarmancki.
– Ty wybierz datę – zasugerował, gdy wyszliśmy z restauracji. – Chcę, żeby to był dla ciebie idealny dzień.
– Będzie – zapewniłam, tuląc się do jego boku. – Nie mogę się już doczekać!
Wieczór zamienił się w chłodną noc, nim dotarłam pod swoje mieszkanie.
Z zamyślenia wyrwał mnie kpiący głos na klatce schodowej:
– O której to się wraca do domu, moja panno? – zażartowała Hanka, sąsiadka i przyjaciółka.
Przystanęłam na schodach i spojrzałam na nią rozanielonym wzrokiem, a potem pokazałam dłoń z pierścionkiem.
– Bez jaj! – krzyknęła zaskoczona, aż echo odbiło się od ścian. – Gabriel oświadczył się?! Serio?
– Cicho, bo wszystkich pobudzisz – fuknęłam, powstrzymując się od śmiechu.
– Tak się cieszę twoim szczęściem! – uściskała mnie. – Zasługujesz na nie.
Nie zaprzeczyłam. Po wszystkim, co do tej pory działo się w moim życiu, rzeczywiście zasługiwałam na odrobinę szczęścia i stabilizacji u boku porządnego mężczyzny.
Miał być ojcem dla mojego syna
W przedpokoju zastałam rzucone niechlujnie plecak i ubłocone buty syna. Nawet to nie było w stanie zepsuć mi humoru. Uchyliłam przeszklone drzwi do pokoju Marcina i spojrzałam z czułością na śpiącego nastolatka. Znowu się rozkopał. Oczami wyobraźni widziałam już całą naszą trójkę jako dobrą rodzinę, której nie potrafiłam stworzyć z byłym mężem.
Ojciec Marcina całkowicie się od nas odciął. Liczyłam więc na to, że chłopak będzie zadowolony z obecności mężczyzny w swoim życiu, nawet jeśli nie będzie to jego biologiczny ojciec. Bardzo chciałam, aby Marcin zaakceptował Gabriela. Niemniej decyzja o ślubie została podjęta i musiałam zastanowić się, jak przekazać tę wieść dorastającemu synowi. Bo bunt też w chodził w grę, a naprawdę nie były mi potrzebne jazdy typu: ja albo on. Jutro z nim porozmawiam, postanowiłam.
Przypadkowe spotkanie
Spałam tej nocy jak dziecko, przepełniona błogim spokojem i marzeniami o wspólnej przyszłości. Nazajutrz była sobota, więc – jak zwykle – wybrałam się z Hanką na zakupy, a potem postanowiłyśmy wpaść do naszej ulubionej kawiarni, zamiast od razu wracać do domu. Pokręciłyśmy się po ryneczku, zajrzałyśmy do butików i już miałyśmy iść na kawę, kiedy doszło do przypadkowego spotkania.
– To Gabriel – szturchnęłam przyjaciółkę łokciem, wskazując głową wychodzącego ze sklepu narzeczonego. – Chodź, przedstawię was sobie.
Hanka spojrzała w tamtą stronę i nagle jakby zesztywniała.
– To… jest… twój Gabriel? – wybąkała.
– Tak. A co?
Wzięłam ją pod ramię i ruszyłyśmy. Pomachałam Gabrielowi, który nas w końcu dostrzegł. Stanął i przez chwilę nam się przyglądał, a potem… skręcił i zniknął za rogiem sklepu. Jakby przed nami uciekał.
– Gabriel! – zawołałam za nim, ale mój głos rozpłynął się w ulicznym gwarze.
Spojrzałam zdezorientowana na Hankę, która chyba nie mogła otrząsnąć się z szoku.
– Stało się coś? – spytałam.
To kryminalista
Przyjaciółka bez słowa poprowadziła mnie do kawiarni i dopiero kiedy usiadłyśmy przy jednym z naszych ulubionych stolików, z widokiem na urokliwy ryneczek, wyłożyła karty na stół.
– Znam go – zaczęła. – Mieszkałam kiedyś obok domu jego rodziców.
– No i co z tego? – nie rozumiałam, do czego zmierza, ale zaniepokoiła mnie jej śmiertelnie poważna mina.
Miałam nawet wrażenie, że zbladła, jakby jej się słabo zrobiło.
Zaczęłam się bać. Serce waliło mi jak młotem, gdy czekałam na to, co usłyszę z ust przyjaciółki.
– Myślałam, że jeszcze siedzi.
– Siedzi…? – wytrzeszczyłam na nią oczy, a w piersiach zabrakło mi tchu.
O czym ona do cholery mówi? Musiała pomylić Gabriela z kimś innym, myślałam gorączkowo, gniotąc spoconymi dłońmi rąbek spódnicy.
– Po twojej reakcji zgaduję, że o niczym ci nie powiedział, drań… Chcesz usłyszeć, co wiem?
Skinęłam tylko głową.
To, co usłyszałam od Hanki, wprost ścięło mnie z nóg. Dłonie mi drżały, gdy uniosłam filiżankę z kawą. Nie zwróciłam uwagi, że parujący napój parzy mnie w usta. Byłam jak otępiała. Świat dookoła wirował, usuwał mi się spod stóp. Nie potrafiłam w to wszystko uwierzyć…
Z relacji przyjaciółki wynikało, że zadałam się z mordercą. Podobno podczas rodzinnej awantury Gabriel zabił własnego brata, za co trafił do więzienia. Nagle dotarło do mnie, czemu tak chronił swoją prywatność i unikał opowiadania o przeszłości. Przed oczami stanęła mi jego sylwetka znikająca za rogiem sklepu. Czyli celowo uciekł, by uniknąć konfrontacji. Wszystko ułożyło się w logiczną całość.
– Reniuś, nie chciałam sprawić ci przykrości… – Hanka delikatnie pogładziła grzbiet mojej dłoni. – Po prostu uznałam, że powinnaś wiedzieć.
– To nie twoja wina – mruknęłam, bezwiednie bawiąc się łyżeczką. – To ja jestem felerna. Nie zasłużyłam na szczęście…
Chciał mi wszystko wytłumaczyć
W domu rzuciłam się na łóżko, przycisnęłam poduszkę do twarzy i wybuchnęłam płaczem. Nie chciałam, aby syn oglądał mnie w takim stanie, żeby pytał, co się stało. Boże, jaka ja byłam głupia, wyobrażając nas sobie jako rodzinę!
Z torebki dobiegł mnie dźwięk informujący o nadejściu esemesa. Dźwignęłam się z łóżka, z czeluści torby wyszperałam komórkę i zerknęłam na wyświetlacz.
„Spotkajmy się, wszystko ci wytłumaczę”.
Ten esemes w ogóle mnie nie pocieszył. Przeciwnie. Gabriel też rozpoznał Hankę i dlatego chciał się tłumaczyć. Byłam zrozpaczona i wściekła jednocześnie. Oszukał mnie! Mimo wszystko czułam, że powinnam usłyszeć jego wersję wydarzeń. Potem zdecyduję.
Z duszą na ramieniu dotknęłam przycisku dzwonka do jego mieszkania. Obciągnęłam bluzkę i wytarłam spocone dłonie o spódnicę, usiłując zachować względny spokój. Nadmiar emocji nie pomoże w tej rozmowie. Gdy po drugiej stronie drzwi zachrzęścił zamek, wbiłam wzrok w czubki butów. Nie byłam gotowa, by spojrzeć mu w oczy.
– Wejdź – usłyszałam spokojny, ciepły głos Gabriela.
Nie chciałam dać się temu ponieść, lecz przekraczając próg jego domu poczułam, jak cała moja złość topnieje i znika. Zostały żal i niedowierzanie. Przecież to on, mój Gabryś! Niemożliwe, żeby był bandytą! Zsunęłam sweter z ramion i usiadłam na brzegu wersalki. Gabriel krzątał się, przygotowując poczęstunek. To było takie normalne… Nie wytrzymałam, poderwałam się z miejsca i bezceremonialnie wpadłam do kuchni.
– Gabriel, ja chcę znać całą prawdę! – wyrzuciłam z siebie.
Poznałam całą prawdę
Staliśmy przez chwilę, oboje skonsternowani i zmieszani. Gabriel powoli odstawił czajnik na płytę kuchenki. Potarł dłonią czoło i odwrócił się do okna. Chciałam do niego podbiec, przylgnąć do jego szerokich pleców i po prostu o wszystkim zapomnieć. Wiedziałam jednak, że to niemożliwe. Czekałam na jego spowiedź, tak jak czeka się na wyrok, tak jak on kiedyś musiał czekać… Żołądek skurczył mi się ze strachu. Nogi jak z betonu nie pozwalały ruszyć się z miejsca.
– Powinienem był ci powiedzieć – zaczął, nie odwracając się od okna.– Ale zwyczajnie się bałem, że cię stracę, że nie zrozumiesz…
– Chcę wiedzieć, czy naprawdę zabiłeś swojego brata – przerwałam mu, ledwo trzymając się na nogach ze zdenerwowania.
Odwrócił się w moją stronę, twarz miał ściągniętą grymasem bólu.
– O czym ty mówisz? To ona naopowiadała ci tych bzdur? – prychnął.
– Mój brat żyje, ale jest w śpiączce od wielu lat.
Patrzyłam na niego wyczekująco, a on w końcu się poddał i otworzył przede mną. On mówił, a ja miałam wrażenie, jakby z każdym słowem zdzierał z siebie grube warstwy ubrań, pod którymi chował się przed światem, przede mną.
Gabriel opowiedział mi o tym, co się wydarzyło w ich rodzinnym domu. Jego starszy brat zawsze sprawiał kłopoty, bywał też agresywny w stosunku do ich schorowanej matki. Pewnego razu wrócił pijany i zaczął przetrząsać dom oraz rzeczy matki w poszukiwaniu pieniędzy. Nic nie mógł znaleźć, więc wpadł w szał.
Zapłakana mama próbowała mu tłumaczyć, że wydała całą rentę na lekarstwa. W odpowiedzi syn pchnął ją ze złością.
Gabriela też poniosło: dopadł do brata i zaczął go okładać pięściami.
– Poczułem, że muszę jej bronić, że inaczej to się nigdy nie skończy, że albo my, albo on – mówił martwym głosem. – Teraz wiem, że trzeba było postąpić inaczej…
Podeszłam do niego i dotknęłam delikatnie jego ramienia. Cały drżał.
– Co było dalej?
Później starszy brat wyciągnął Gabriela na podwórko i rzucił na płot. Z trudem się podniósł. Czoło zalewała mu krew, ostra sztacheta omal nie wybiła mu oka. Wówczas zbierający się w nim od dawna gniew eksplodował i jak wściekła furia natarł na pijanego brata. Ten się zatoczył i upadł, uderzając potylicą o betonowy krawężnik. Brat Gabriela przeżył, ale od lat jest w śpiączce. Mama zmarła krótko po tym zdarzeniu, a Gabriel odsiedział cztery lata za bójkę skutkującą ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu.
– Przykro mi – szepnęłam.
Nic innego nie przyszło mi do głowy.
Każdy ma jakąś przeszłość
Gabriel ujął moją dłoń i przycisnął do swoich ust. Poczułam na skórze wilgoć jego łez. Mieszały się we mnie różne emocje, których nie potrafiłam w tamtym momencie określić. Więc po prostu go przytuliłam.
– Tak bardzo się bałem, że cię stracę…
– Rozumiem – odparłam. – Ale każde z nas ma jakąś przeszłość.
Milczenie i ukrywanie jej nie sprawi, że ona zniknie. Musimy się z tym zmierzyć, razem.
– To znaczy, że nadal chcesz za mnie wyjść? – odsunął się nieznacznie i spojrzał mi prosto w oczy.
– Oczywiście – uśmiechnęłam się.
– Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Ja też swoje w życiu przeszłam i widziałam. Nie odstraszy mnie fakt, że masz wyrok na koncie. Każdy zasługuje na odrobinę szczęścia. My również. Nie dam sobie tej szansy odebrać.
– Przysięgam, że nigdy więcej niczego przed tobą nie ukryję! – Gabriel ponownie przyciągnął mnie do siebie i ukrył twarz w moich włosach.
Ogarnął mnie spokój – może nie błogi, bo wiedziałam, że na pewno znajdą się tacy, którzy będę wytykać mojemu ukochanemu tragiczny w skutkach wybuch gniewu. Ja jednak nie zamierzałam go skreślać z powodu bolesnej przeszłości, stąd pewność siebie i spokój.
Plotki mogły wszystko zniszczyć
– A z Hanką to już ja sobie poważnie porozmawiam… – mruknęłam złowieszczo, wspomniawszy przerysowaną opowieść przyjaciółki.
Zmroziło mnie na myśl, że powtórzona przez Hankę plotka mogła zrujnować mój związek. Gdybym była ciut inna.
Ale tak jak nie zwykłam działać pochopnie, tak nie zamierzałam zbytnio rugać przyjaciółki. Zrobiła to z troski o mnie. Wolałam skupić się na Gabrielu i naszych planach na przyszłość.
Tego wieczoru ustaliliśmy datę ślubu i poczyniliśmy wstępne plany. Wracając do domu, myślałam o tym, co przeszedł mój narzeczony, ale również o pogrążonym w śpiączce mężczyźnie, który doznał obrażeń z rąk własnego brata. Gabriel odwiedzał go regularnie i opłacał opiekę.
Wciąż czuł się winny, choć przecież każdy wykazujący się choć szczątkową empatią człowiek zrozumiałby kulisy tego nieszczęśliwego wypadku. Ja nie potrafiłam obwiniać Gabriela za to, co się stało. Wystarczająco odpokutował, nie tylko odsiadując wyrok w więzieniu, ale także wyrzekając się normalnego życia. Byłam pierwszą kobietą, która zdołała przebić się przez mur, jaki dookoła siebie wzniósł.
Krótko po naszej rozmowie zaprosiłam Gabriela na obiad. Usiedliśmy przy jednym stole z moim synem Marcinem i z Hanką, której było wyraźnie wstyd za to, że tak namieszała. Lody zostały jednak szybko przełamane i wkrótce gawędziliśmy, jakbyśmy spotykali się w tym zestawie od lat.
To dobry znak, myślałam, sprzątając po udanym obiedzie i już odliczając dni do ślubu z mężczyzną, którego wybrałam.
Czytaj także: „Sąsiedzi nas opluwają, bo kupiliśmy dom po zadłużonej rodzinie. Zostawili nam nawet zdechłe myszy na wycieraczce”
„Udawałam bogatą, żeby wyrwać chłopaka z wyższych sfer. Kiedy powiedziałam mu prawdę, przestałam dla niego istnieć”
„Po latach poszukiwań wreszcie znalazłem miłość. Szkoda, że nie spotkałem jej, zanim wyszła za mąż i urodziła dziecko”