„Nie mogłam się doczekać klientów, a teraz tego żałuję. Po 2 dniach padam ze zmęczenia” - list do redakcji

Kosmetyczki mają po 18 maja mnóstwo pracy fot. Adobe Stock
Joanna jest właścicielką salonu kosmetycznego w centrum jednego z dużych Polskich miast. Z niecierpliwością czekała na 3. etap odmrażania gospodarki, by móc wrócić do pracy. Nie spodziewała się jednak aż takiego popytu na swoje usługi. Boi się, że nie da rady przyjąć wszystkich klientów.
/ 19.05.2020 15:41
Kosmetyczki mają po 18 maja mnóstwo pracy fot. Adobe Stock

Kiedy zaczęła się pandemia koronawirusa, czułam od razu, że to nie może oznaczać dla mnie niczego dobrego. Jestem właścicielką salonu kosmetycznego i wykwalifikowaną kosmetyczką już od prawie 14 lat. Mam swoje stałe klientki, ale nie narzekam też na stały przypływ nowych twarzy. W dużym mieście o popyt na nasze usługi nie jest trudno. Teraz mam wrażenie, że jest aż za łatwo.

Jak funkcjonują salony kosmetyczne po koronawirusie? 

Przez cały czas kwarantanny byłam przerażona brakiem pracy i zamknięciem salonu. Miałam to szczęście, że moje oszczędności i pensja mojego męża pozwoliła mi utrzymać działalność i nie popaść w długi. Brakowało mi przede wszystkim towarzystwa klientów i samego zajęcia. Już po dwóch tygodniach czułam okropne znudzenie. 

Teraz mam wrażenie, że zaczynam tęsknić do tego spokoju. A minęły dopiero dwa dni, odkąd cofnięto zakaz wykonywania usług kosmetycznych! Ludzie rzucili się do zapisów jak szaleni. Nie nadążamy z odbieraniem telefonów, a internetowe zapisy co chwilę nam się zawieszają. Kalendarz mam zapełniony prawie do końca czerwca. To jakiś obłęd! 

Kosmetyczka jest przepracowana po zniesieniu obostrzeń

Pracuję od 8 do 21. W ciągu tych dwóch dni nie miałam nawet za bardzo czasu usiąść i napić się kawy, czy zrobić sobie przerwy. Nasz salon cieszył się zawsze dużym powodzeniem, ale nie byłam gotowa na taką ilość pracy. Boję się, że nie wytrzymam takiego tempa i będę musiała odwoływać część wizyt, bo będę przemęczona. Nie wiem, jak długo dam radę tak funkcjonować. 

Mąż mówi, że nie powinnam marudzić, bo im więcej klientów, tym więcej pieniędzy i będę mogła rozwinąć swoją działalność, zatrudnić nowe osoby, wykupić dodatkowe szkolenia. Te aspekty oczywiście mnie cieszą, fajnie będzie móc zrobić coś nowego i iść do przodu. Jednak z tej ludzkiej strony po prostu czuję, że taka ilość pracy może mnie przytłoczyć. 

Oprócz mnie w salonie pracują jeszcze dwie kosmetyczki. Widzę, że są tak samo zmęczone jak ja. Nie chcą marudzić i mnie martwić, bo jednak jestem ich szefową, ale wiem, że mają podobne obawy do moich. Zamierzam wypłacić im oczywiście premię za tak ciężką pracę. Mam nadzieję, że chociaż to im zrekompensuje długie godziny w salonie. Jeśli któraś z nich zrezygnuje z pracy, na pewno nie dam sobie rady z taką ilością klientów. 

Tak źle i tak niedobrze. W czasie kwarantanny tęskniłam za pracą, dziś już czuję, że będę mieć dość w ciągu zaledwie kilku dni. Mam tylko nadzieję, że nie poczuję zbyt szybko wypalenia zawodowego przez takie tempo pracy. Gdyby tak się stało, nie wiem, co bym zrobiła. 

Zobacz więcej wiadomości o koronawirusie:Kiedy możliwa będzie organizacja wesel? Wicepremier zabrała głosCzy 500+ powinno zostać podniesione? Drożyzna sprawia, że jest warte o wiele mniejCzy już w czerwcu czeka nas 2. fala epidemii koronawirusa?

Redakcja poleca

REKLAMA