„Jestem singielką z wyboru. Nie mam męża, dzieci i dobrze mi z tym, choć rodzina uważa mnie za spaczoną dzikuskę”

Nie miałam męża ani dzieci, rodzina uważała mnie za porazkę fot. Adobe Stock, annanahabed
– Kochanie, każda kobieta odczuwa instynkt macierzyński. To leży w naszej naturze. Naszym przeznaczeniem jest zostać matką - powiedziała mama. Zirytowała mnie ta uwaga. Czyli ja byłam niepełnowartościową kobietą, bo nie zamierzałam urodzić dziecka?
/ 24.08.2021 12:48
Nie miałam męża ani dzieci, rodzina uważała mnie za porazkę fot. Adobe Stock, annanahabed

Społeczeństwo chciałoby mnie zmusić do życia na cudzych warunkach. O nie, ja się na to nie zgadzam!

Myśl o zbliżającej się rocznicy ślubu rodziców spędzała mi sen z powiek. To nie tak, że nie lubiłam odwiedzać rodzinnego domu. Zawsze miałam bardzo dobry kontakt z mamą, tatą i siostrą, jednak od jakiegoś czasu czułam, że ich rozczarowuję, zwłaszcza matkę. Kameralne wizyty sprawiały mi przyjemność, ale na myśl o rodzinnych spędach robiło mi się słabo.

Kolejne rocznice ślubu były dla moich rodziców okazją do hucznego świętowania

Każdego roku w ten jeden dzień zbierała się cała familia – wszystkie dalsze i bliższe kuzynki, babcie, ciotki i czort wie, kto jeszcze. Już w progu dopadła mnie siostra mojego ojca. Uśmiechnęłam się fałszywie. Po kilku minutach już mnie usta bolały od tego nieszczerego grymasu. Było jeszcze gorzej, niż się spodziewałam.

– No, to kiedy ślub i dzieci? – nieśmiertelne pytanie padło już po pięciu minutach.

– Zegar tyka, moja droga! – podchwyciła druga ciotka. – Obudzisz się za kilka lat, a wtedy będzie za późno!

Nad stołem złapałam smutne spojrzenie mamy. O rany, czy naprawdę każdy musi żyć według ściśle ustalonych schematów?

Moja siostra wyszła za mąż w wieku dwudziestu lat, kiedy była w piątym miesiącu ciąży. Doczekała się trójki dzieci i dwóch mężów. Z żadnym nie była szczęśliwa, ale robiła dobrą minę do złej gry, a rodzice byli nią zachwyceni.

Według nich to ona była tą lepszą córką

Tą, która wiodła bardziej udane życie. Ale czy na pewno? Z zamyślenia wyrwał mnie głos babci.

– Kiedy w końcu przyprowadzisz tego swojego kawalera?

Zachichotałam nerwowo, machając ręką. Zamieniłam kilka słów z każdym członkiem rodziny i po drugim daniu uciekłam, tłumacząc się obowiązkami służbowymi. –

Przecież jest sobota – zaprotestowała mama.

– Mam zaległości – zbyłam ją.

– Odprowadzę cię do samochodu – zasugerowała, a ja skinęłam głową.

Kiedy już wsiadałam do auta, powiedziała:

– Martwię się o ciebie.

– Mamo, naprawdę nie masz powodów. Wszystko jest w porządku.

Kochanie, każda kobieta odczuwa instynkt macierzyński. To leży w naszej naturze. Naszym przeznaczeniem jest zostać matką.

Zirytowała mnie ta uwaga. Czyli ja byłam niepełnowartościową kobietą, bo nie zamierzałam urodzić dziecka?

– Spieszę się, mamo. Pa!

Mam wszystko, czego mi potrzeba do szczęścia

W drodze powrotnej uszło ze mnie całe powietrze. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego kobieta, która podjęła decyzję o niezakładaniu rodziny, w opinii ludzi jest „tą gorszą”. Koleżanki wmawiają mi, że moja niezależność jest zasłoną dymną, za którą chowam się ze swoją samotnością, ale to kłamstwo!

Ja naprawdę jestem singielką z wyboru. Nie mam męża, dzieci i dobrze mi z tym! Dzwonek do drzwi. Poprawiłam fryzurę i ruszyłam otworzyć. Na progu stał Piotr. Wręczył mi wino i pudełko z sushi na wynos.

– Nie spodziewałem się, że coś upichciłaś.

– Jak ty mnie dobrze znasz!

Było nam razem cudownie, jak zawsze. Po kolacji i winie poszliśmy do łóżka, a mój kochanek doprowadził mnie do szczytu rozkoszy.

– Weekend aktualny? – upewnił się, zanim zaczął się zbierać.

– Oczywiście!

Po wszystkim ubrał się i wyszedł, a ja znów miałam łóżko dla siebie.

Ten układ sprawdzał się od dwóch lat i żadne z nas nie narzekało

Czuliśmy się w swoim towarzystwie dobrze, ale oboje mieliśmy na temat stałych związków takie samo zdanie: to się nie sprawdza. Nie zamierzaliśmy zakładać rodziny, aby potem się rozchodzić, dzieląc swoje życie na pół. Tak było wygodniej, lepiej. Dla nas.

Dlaczego inni roszczą sobie prawa, aby dyktować nam, jak mamy żyć? Nie wyszłam za mąż, nie urodziłam dzieci i żyję w nieformalnym związku. Nikogo w ten sposób nie krzywdzimy. Jest nam razem dobrze, często wyjeżdżamy razem na weekendy lub wychodzimy do klubu, ale każde z nas mieszka samo i wie, że w każdej chwili może zakończyć ten układ.

Życie, jakie prowadzę, w pełni mnie satysfakcjonuje. Niczego mi nie brakuje! Czasem tylko odczuwam żal, że moi najbliżsi tak negatywnie oceniają moje wybory. Czy mam żyć tak, jak wszyscy, i być z tego powodu nieszczęśliwa? A może powinnam, idąc w ślady mojej siostry, tkwić w dysfunkcyjnym związku? Wymagam tylko zrozumienia moich wyborów. Czy to tak wiele?

Czytaj także:
„Po ślubie moja Kalinka zmieniła się w jędze nie do wytrzymania. Szkoli mnie jak w wojsku. Ktoś mi podmienił żonę"
„Urodziłam i mąż stracił na mnie ochotę. Woli po nocach oglądać porno niż pójść ze mną do łóżka. Czuję się jak śmieć"
„Po 12 latach pracy, dzięki której wzbogacił się on, jego dzieci i jego była żona, ja nie mam nic”

Redakcja poleca

REKLAMA