– Stary, czuję, że dzisiaj zaliczę jakiś towar – Przemek, mój kumpel, wyszczerzył zęby w obleśnym uśmiechu i radośnie zatarł ręce.
– Ale Gośka… – chciałem nieśmiało zaprotestować.
– Co, Gośka?! – zdenerwował się na sam dźwięk jej imienia. – Proszę cię, tylko bez kazań, Stasiu. Mam nadzieję, że nic jej nie powiesz. Jesteśmy w końcu najlepszymi przyjaciółmi. No nie?
Nie mogłem zaprzeczyć. Znałem Przemka od piaskownicy. Zawsze trzymaliśmy się razem, a nasza przyjaźń przeszła wiele ciężkich prób. Ale teraz byłem naprawdę w kropce. I nie chodziło o to, że mój przyjaciel postępuje podle wobec swojej dziewczyny.
Dostrzegłem nagle różne zalety Gośki...
Problem polegał na tym, że ja tę dziewczynę kochałem. To nie stało się jakoś nagle i od razu. Przemek i Gośka byli parą od dłuższego czasu. Wyglądało na to, że wkrótce się pobiorą. Z początku byłem jedynie trochę zazdrosny o to, że w życiu Przemka pojawił się ktoś ważniejszy niż jego najlepszy kumpel. Ale rozumiałem, że taka jest kolej rzeczy i kiedyś musiało to nastąpić.
Pomyślałem również, że chyba najwyższy czas samemu rozejrzeć się za swoją drugą połówką. Aby nie skończyć jako zgorzkniały stary kawaler, w dzisiejszych czasach zwany nieco dumniej „singlem z wyboru”. Kiedy zacząłem się rozglądać, szukając kogoś dla siebie, dostrzegłem nagle różne zalety Gośki. Była mądra, ciepła, ładna, troskliwa i kochająca.
Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że zamiast szukać swojej drugiej połówki, zacząłem szukać drugiej… Gośki. Gdy w końcu to sobie uświadomiłem, trochę się przestraszyłem. Nie mogłem przecież odbić dziewczyny najlepszemu kumplowi!
Sytuacja wydawała się patowa
Z drugiej strony, gdybym starał się o niej zapomnieć i znalazłbym sobie kogoś innego, oszukiwałbym nie tylko siebie, ale i tę drugą osobę. Sytuacja wydawała się patowa, co sprawiło, że przez dłuższy czas chodziłem jak struty. Dlatego między innymi Przemek zaprosił mnie dziś do tego pubu. Stwierdził, że potrzeba mi odpoczynku.
Nie sądziłem, że kumpel bardziej niż mną będzie się interesować kobietami. Po chwili przy naszym stoliku siedziały już dwie „sympatyczne koleżanki”, które przejawiały chęć pogłębienia znajomości. Teraz obie wyszły do toalety przypudrować nosek, dając nam chwilę na podjęcie wspólnej decyzji, co robimy z tak miło rozpoczętym wieczorem. Przemek chciał, żebyśmy poszli do mnie. Początkowo się opierałem, ale tak bardzo nalegał, że kiedy sympatyczne koleżanki wróciły, zgodziłem się. Potem wszystko potoczyło się zgodnie z przewidywaniami...
Chyba tylko mnie dręczyły wyrzuty sumienia
Rano, zaraz po śniadaniu, pożegnaliśmy nasze nowe znajome. Potem wypiliśmy z Przemkiem kawę. On był uśmiechnięty, zadowolony. Chyba tylko mnie dręczyły wyrzuty sumienia. I co zabawniejsze, nie chodziło o to, że przyczyniłem się lub nie zapobiegłem w odpowiedni sposób zdradzie Przemka. Miałem żal do siebie, bo czułem się tak, jakbym to ja zdradził Gośkę z jakąś przypadkową dziewczyną. Mimo że przecież nie miałem wobec niej żadnych zobowiązań.
– Wyglądasz jak trup – uznał Przemek. – Za dużo wypiłeś czy jak?
– Nie o to chodzi. Nie wiem tylko, jak teraz spojrzę Gośce w twarz.
– Zaraz, zaraz, stary! – zaśmiał się kpiąco. – Czy mi się wydaje, czy to jednak jest moja dziewczyna, a nie twoja?
– Dobrze ci się wydaje. Ale mnie też na pewno zapyta, czy dobrze się wczoraj bawiliśmy – mruknąłem.
– No i co z tego? Odpowiesz jej zgodnie z prawdą, że bawiliśmy się świetnie. Miałem ochotę powiedzieć mu coś niemiłego. Uznałem jednak, że to nie przyniosłoby nic dobrego. Naprawdę źle się czułem z tym, że musiałem okłamać Gosię. Nie powiedziałem wprawdzie, że bawiliśmy się świetnie, tylko że było w porządku. Ale gdy Przemek stwierdził, że musimy szybko powtórzyć taki wspólny wypad, a Gosia z uśmiechem się na to zgodziła, ja nie zaprotestowałem.
Wiedziałem jednak, że nie dam się na to namówić drugi raz. Kiedy więc Przemek próbował mnie wyciągnąć na kolejny wspólny wieczór, wymyśliłem jakąś wymówkę. Był trochę niezadowolony, lecz szybko się z tym pogodził. Tak przynajmniej sądziłem. Tydzień później obudził mnie telefon.
Nie chcąc go dekonspirować, musiałem znowu ściemniać
– Cześć, śpiochy – przywitał mnie wesoły głos Gosi.
– Dasz mi Przemka?
– Ale… o co chodzi? – zapytałem półprzytomnie, nie rozumiejąc, co mówi.
– Aż tak bardzo zapiliście? –roześmiała się. – Do niego się nie mogę dodzwonić, a z tobą dogadać. Czyli wczorajsza impreza była bardzo udana… Nagle zrozumiałem, co jest grane. Przemek pewnie znów okłamał swoją dziewczynę, mówiąc jej, że powtarzamy nasz wspólny wieczór, i poszedł w tango sam. Nie chcąc go dekonspirować, musiałem znowu ściemniać.
– Chętnie bym ci go dał, ale od pół godziny próbuję go dobudzić i nic – powiedziałem. – Trochę wczoraj przesadził. Niedługo potem zadzwonił do mnie sam Przemek. Chciał sobie załatwić alibi na wczorajszy wieczór. Wściekłem się na niego potwornie i wygarnąłem mu, co myślę o jego zachowaniu. Stanowczo też zapowiedziałem, że kryję go po raz ostatni i następnym razem powiem wszystko Gośce. Pokłóciliśmy się jak nigdy dotąd.
Dwa tygodnie później przyszedł do mnie z butelką wódki. Wciąż byłem na niego zły, ale wpuściłem go do mieszkania. Namówił mnie, żebyśmy wznieśli toast za naszą przyjaźń. Zgodziłem się, lecz na tym chciałem poprzestać. On jednak powiedział, że jeśli zgodzę się na jeszcze jeden kieliszek, on odważy się powiedzieć mi coś bardzo ważnego. Wypiliśmy.
Przecież widziałem jak na nią patrzysz, a ona na ciebie...
– Wiesz, zastanawiałem się, dlaczego taki się wkurzyłeś za te skoki w bok… – Przemek w końcu przeszedł do rzeczy. – Wiem, wkopałem cię trochę i przepraszam. Ale to nie był powód, prawda?
– Nie rozumiem – zaczerwieniłem się.
– Ty coś czujesz do Gośki, no nie? – bardziej stwierdził, niż zapytał Przemek. W pierwszym odruchu, przestraszony, chciałem zaprzeczyć, tylko czy to miało sens? Skoro i tak się już domyślił...
– Masz rację – przytaknąłem ostrożnie. – Ale wiedz, że nigdy nie zrobię nic…
– Wiem, stary – machnął ręką Przemek. – Za porządny jesteś na to. Napijmy się. Rozlał wódkę do kieliszków, a ja nie protestowałem. Potem mówił dalej: – Nie mogę mieć do ciebie pretensji. Gośka to jest super dziewczyna. Naprawdę. Szkoda, że nie dla mnie…
– Jak to nie dla ciebie? – zdziwiłem się.
– Widzisz, jest ładna, miła i w ogóle. Lubię ją… może nawet kocham. Ale nie tak jak ty. I pewnie nie tak jak ona ciebie.
– Przemek, co ty, do licha, wygadujesz?! – zawołałem, zastanawiając się, jak to możliwe, że mojemu kumplowi alkohol tak szybko uderzył do głowy.
–Doskonale wiem, co mówię – odparł tymczasem Przemek z dużą pewnością siebie. – Co to ja oczu i uszu nie mam? Widzę, jak czasem na ciebie patrzy. A jak z nią jestem, ciągle się dopytuje, co u ciebie. Sam nie wiedziałem, co mam z tym zrobić. I myślę, że to dlatego robiłem te skoki w bok.
– Stary, nie zalewaj! – prychnąłem. – Po prostu miałeś na to ochotę, a teraz szukasz sobie wytłumaczenia!
– Niech ci będzie – uśmiechnął się. – Ale to i tak bez znaczenia. Muszę się z nią rozstać. Tak że bierz ją, tygrysie! Mam do ciebie tylko jedną prośbę... Poprosił mnie, żebym nic nie mówił o zdradach. Było mu głupio, że ją oszukiwał, zamiast postawić sprawę jasno.
Mojej drogi do zdobycia Gośki nie nazwałbym łatwą ani usłaną różami, ale zacząłem nią iść właśnie tamtego wieczoru. Potem było na niej sporo zakrętów, trochę niepewności, czy na pewno się wszystko uda. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i teraz jesteśmy już po ślubie. Wciąż też przyjaźnię się z Przemkiem.
Czytaj także:
„Wieloletnia przyjaźń skończyła się kłótnią przez sprzedaż auta. Okazało się, że w przyjaźni nie ma miejsca na biznesy”
„Zaszłam w ciążę w wieku 16 lat. Gdyby nie moja mama, Cecylki prawdopodobnie nie byłoby na świecie...”
„Myślałam, że syn sąsiadki jest rozpieszczony. Źle ich oceniłam. Okazało się, że od urodzenia jest poważnie chory”