„Matka kumpla ciągle się wymądrzała. Zrobiłem jej naprawdę paskudny kawał, którego szybko pożałowałem”

zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, TheVisualsYouNeed
„Matka Maćka zawsze wydawała mi się strasznie wyniosła. Gdy chodziłem do podstawówki, przychodziła na wizyty domowe. Zapamiętałem, jak raz, kiedy leżałem chory, przyszła do nas i strasznie nakrzyczała na moją babcię, że mi daje ciasto. Ja jednak nie mogłem jej darować, że tak bardzo zdenerwowała moją babcię tą swoją reprymendą”.
/ 18.05.2023 18:30
zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, TheVisualsYouNeed

Oglądałem w telewizji film. Właśnie policja szturmowała rezydencję szefa gangu, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi.

– Rafał, otwórz! To pewnie do ciebie – zawołałem w stronę pokoju syna, ale nie zareagował.

Siedzieli cichutko z Kamilą za zamkniętymi drzwiami. „Pewnie są tak zajęci sobą, że nic do nich nie dociera” – pomyślałem i zwlokłem się z fotela, bo intruz nie odpuszczał. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem chłopaka z czerwonym pakunkiem w ręce.

– Pizza dla pana – podał mi kwadratowe pudełko. – Czterdzieści dwa złote się należy…

– Ale ja nie zamawiałem pizzy – powiedziałem. – To jakaś pomyłka.

Dostawca jednak przeczytał mi zlecenie

Było tam moje nazwisko, adres i telefon, z którego przyjęto zgłoszenie…

To nie mój numer, a więc ktoś zrobił mi kawał… Chwileczkę, może to syn zamawiał…

– Nie, tato, ja nie zamawiałem – Rafał, słysząc moją rozmowę, wyszedł z pokoju. – Ale skoro już jest, to chętnie zjemy, prawda, Kama?

Zapłaciłem, pożegnałem dostawcę i usiedliśmy we trójkę w kuchni.

No i nie wiem, czy złapali bandziora – zagadałem.

Widząc zdziwione miny Kamy i Rafała, wyjaśniłem, że dostawca przerwał mi oglądanie filmu.

– Swoją drogą, kto mógł nam zrobić ten numer z zamówieniem? – spytałem, ale żadne z nas nie miało pojęcia, kto był sprawcą tego w sumie niewinnego żartu. W końcu pizza była niezła, a ja nie musiałem robić kolacji. – A wiecie, że ja kiedyś sam zrobiłem komuś podobny kawał – wyznałem nagle. – Chodziłem wtedy do liceum w moim rodzinnym mieście. Mieliśmy z trzema kolegami, Jackiem, Maćkiem i Andrzejem, poprawkę z fizyki. Jakoś tak w połowie wakacji umówiliśmy się na wspólną powtórkę materiału. Mieliśmy się spotykać u Maćka. On jedyny z naszej paczki miał swój pokój. Mieszkał z rodzicami w domu jednorodzinnym. Jego rodzice byli lekarzami. Matka Maćka zawsze wydawała mi się strasznie wyniosła. Gdy chodziłem do podstawówki, przychodziła na wizyty domowe. Zapamiętałem, jak raz, kiedy leżałem chory na anginę, przyszła do nas i strasznie nakrzyczała na moją babcię, że mi daje ciasto. Ja jednak nie mogłem jej darować, że tak bardzo zdenerwowała moją babcię tą swoją reprymendą. Od tamtej pory nie znosiłem tej lekarki, ale po kilku latach zaprzyjaźniłem się z jej synem. Tego dnia, kiedy mieliśmy zacząć wspólną naukę, chodził mi po głowie idiotyczny pomysł. Obmyśliłem drobną zemstę na mamie Maćka... Andrzej, kolega z naszej paczki, miał siostrę Agatę.

Była to bardzo śmiała dziewczyna

– Potrafiła nieźle narozrabiać. Namówiłem ją, żeby zadzwoniła do najdroższej w mieście cukierni i zamówiła największy możliwy tort z dostawą do domu, podając nazwisko i adres mamy Maćka. W tamtych latach nie było pizzerii czy fastfoodów, gdzie można by było zamówić jedzenie z dostawą do domu. Jednak cukiernia Kowalskich świadczyła taką usługę za dodatkową opłatą. Agata spisała się znakomicie. Zadzwoniła z budki telefonicznej i zamówiła trzykilogramowy tort orzechowy z dostawą na godzinę 16. Zazwyczaj o tej porze doktor Michalska była już w domu. Z Maćkiem umówiliśmy się też na 16. Ja przyszedłem kilkanaście minut wcześniej. Nie chciałem stracić nic z widowiska, które miało się niedługo odbyć. Gdy właściciel cukierni we własnej osobie zadzwonił do drzwi doktorostwa, siedziałem w pokoju Maćka na piętrze. Kolega kończył właśnie obiad, a więc był w kuchni na dole. Usłyszałem, jak mówi do matki, że otworzy…

Widziałam, ze syn nie może się doczekać reakcji pani doktor z mojej opowieści.

– Mamo, tort dla ciebie! Zamawiałaś – krzyknął Maciek w stronę salonu.

Nie, to pewnie od jakiegoś pacjenta – skwitowała pani doktor.

– Ale trzeba zapłacić – odpowiedział jej syn.

Lekarka podeszła do drzwi i stanowczo zaprzeczyła, jakoby cokolwiek zamawiała. Ale cukiernik nie dawał za wygraną.

– Ale jaka pomyłka, pani doktor zobaczy: mam karteczkę, żona sama przyjmowała zamówienie, a tu wyraźnie napisane, że to pani zamawiała…

Babka w końcu machnęła ręką, wyjęła portfel i zapłaciła, pomstując, że strasznie drogo jej policzył. Potem zaparzyła nam herbaty i podała tort… Gdy wieczorem wróciłem do domu, okropnie mnie mdliło. Kiedy następnym razem całą paczką zjawiliśmy się u Maćka, żeby się uczyć fizyki, jego mama patrząc na mnie, spytała:

A może, chłopcy, macie ochotę na kawałek tortu? Zaraz zamówię.

Zgodnym chórem krzyknęliśmy: „Nie!”.

– Ktoś cię zdradził, tato? – spytał Rafał.

– Do dziś się zastanawiam, skąd wiedziała, że to ja zrobiłem jej ten głupi kawał. Ale kto nam zamówił pizzę?

Czytaj także:
„Miałam jedną zasadę: nigdy nikomu nie pożyczam pieniędzy. Złamałam ją raz. Straciłam kasę i przyjaciółkę”
„Mąż dawał mi 200 zł miesięcznie, a resztę pieniędzy wydawał na kochankę. Nie pracowałam, więc nie miałam głosu”
„Koleżanka zazdrościła mi pieniędzy i pozycji. Sama nie umiała zapracować na swój sukces, więc odebrała wszystko mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA