„Nie chciałam dać się zapędzić do pieluch i garów, jak typowa żona. Przez wstręt do małżeństwa straciłam miłość życia”

Kobieta, która nie chciała mieć dzieci fot. Adobe Stock, stockbusters
„Odejście Pawła do kobiety z 2 dzieci było chore. Liczyłam, że szybko zrozumie, jak bardzo nam było dobrze i czym prędzej wróci do naszej oazy ciszy i spokoju. Jakież było moje zdziwienie, gdy minął miesiąc, potem kolejny, a on nie wracał. Ba! Nie dał nawet znaku życia!”.
/ 15.08.2022 21:30
Kobieta, która nie chciała mieć dzieci fot. Adobe Stock, stockbusters

Jeżeli powiem, że przegrałam swoje życie, wiele osób mi nie uwierzy. W końcu jestem jeszcze młoda. Mam dopiero 37 lat. A jednak coraz częściej czuję, że coś zaprzepaściłam. Coś ważnego, może najważniejszego.

Zrobiłam karierę, kupiłam piękny apartament, samochód i działkę za miastem. Przez długi czas uważałam, że jestem życiową szczęściarą. Niestety, na każdego przyjdzie pora… Paweł odszedł tak nagle i niespodziewanie, że do dziś nie mogę się temu nadziwić. Nie zauważyłam, żeby działo się coś złego.

Wydawało mi się, że jesteśmy idealnie dobrani

– To twoja wina – powiedziała wtedy Magda, którą zawsze uważałam za swoją przyjaciółkę. – Może gdybyś za niego wyszła, nie odszedłby.

– Sądzisz, że miłość zależy od jakiegoś papierka? – oburzyłam się.

– Ślub to nie papierek – oznajmiła. – To przypieczętowanie związku. Przysięga, która łączy ludzi na dobre i na złe. Może Paweł tego potrzebował…

– Jeśli jesteś moją przyjaciółką, nie wspominaj jego imienia – burknęłam.

Z Pawłem byliśmy razem od ponad 15 lat. Kochałam go i czułam się przez niego kochana. Bez papierka. Nasze życie było poukładane i przewidywalne. Spotykaliśmy się wieczorami, bo oboje pracowaliśmy przez cały dzień.

Praca to ważna część mojego życia. Jestem perfekcjonistką i nie znoszę niedociągnięć. Muszę mieć wszystko zapięte na ostatni guzik. Paweł ma podobnie. Zgadzaliśmy się pod każdym względem. Również w kwestii dzieci, których nigdy nie chciałam. No, może nie nigdy, czytałam wiele o późnym macierzyństwie, ale uważałam, że mam jeszcze czas, żeby o tym myśleć.

– Po prostu zaakceptował twój układ. Znając ciebie, nie miał innego wyjścia – uznała Magda. – Najwyraźniej przestało mu to wystarczać.

Byłam na nią wściekła za te słowa

Pożałowałam, że zadzwoniłam i poprosiłam, żeby mnie odwiedziła.

– I co teraz zrobisz? – spytała.

– Będę żyć dalej – wzruszyłam ramionami, choć tak naprawdę miałam ochotę wyć z rozpaczy. – Życie nie kończy się na jednym facecie. Winka?

– Nie, dzięki. Muszę lecieć po Szymka, zostawiłam go z Igorem, nie wiadomo, co razem wymyślą – Magda sięgnęła po swoją torebkę. – Gdybyś mnie potrzebowała, dzwoń.

I znów to samo! Moja przyjaciółka zawsze pędziła do dzieci w najmniej odpowiednim momencie. Gdy akurat chciałam pogadać, była zajęta praniem, prasowaniem, przewijaniem i Bóg wie, czym jeszcze.

Dlatego właśnie nie chciałam mieć dzieci. Byłam panią swojego czasu i nie musiałam go dzielić pomiędzy szukanie niani, przedszkole, zebrania w szkole, zajęcia dodatkowe i sto tysięcy innych rzeczy. W ogóle nie było mi to potrzebne do szczęścia. Odejście Pawła do kobiety z dwojgiem dzieci było dla mnie zupełnie niezrozumiałe.

Liczyłam, że szybko zrozumie, jak bardzo nam było dobrze tylko we dwójkę, i czym prędzej wróci do naszej oazy ciszy i spokoju. Jakież było moje zdziwienie, gdy minął miesiąc, drugi, trzeci, a on nie wracał. Ba! Nie dał nawet znaku życia! Poczułam się okropnie samotna.

Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy zaświtała mi myśl, że czegoś mi w życiu brakuje. Czegoś lub kogoś. Jeszcze nigdy tak bardzo nie odczuwałam pustki wokół siebie. Wracałam z pracy i kładłam się spać, bo nie mogłam znieść ciszy wibrującej w uszach. Budziłam się w środku nocy i było jeszcze gorzej. Przez kilka godzin myślałam o swoim życiu. Okropność! W końcu zadzwoniłam do Magdy.

– Niestety, dziś nie dam rady do ciebie wpaść – usłyszałam. – Janek jest teraz w pracy, Igor na angielskim, nie mam z kim zostawić Szymka.

– To przyjdźcie razem.

Roześmiałam się przez łzy

W słuchawce zapadła cisza. Dobrze wiem, dlaczego. Pierwszy raz powiedziałam, żeby przyszła z dziećmi.

– Widocznie tak mu dobrze – potwierdziła moje obawy Magda, kiedy już do mnie dotarła. – Maluchy to nic strasznego, zapewniam cię. Ja nie wyobrażam sobie bez nich życia.

Patrzyłam jak złotowłosy Szymuś klejącymi się od lizaka łapkami traktuje moją ulubioną kanapę i… w ogóle mnie to nie ruszyło! Może mieszkanie, samochód i praca to nie wszystko?

– Szymek! – poderwała się Magda na widok swego synka próbującego oderwać od kanapy poklejone rączki.

– Daj mu spokój, nudzi się – powiedziałam. – Szymek, lubisz lody?

– Lubię bardzo – odparł. – Ale nie lubię, że nie masz żadnych zabawek.

Roześmiałam się przez łzy. Czy to możliwe, że dopiero teraz dorosłam do dzieci? Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej? Wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej! Czy spotkam jeszcze na swej drodze kogoś, z kim założę prawdziwą rodzinę?

Czytaj także:
„Mąż codziennie wracał do domu pijany. Miarka się przebrała, gdy próbowałam wyciągnąć pieniądze z bankomatu. Nie było ani grosza”
„Sąsiadka była pewna, że mój mąż mnie zdradza, ale prawda była inna. Przechodził przez piekło i nie pisnął ani słowa”
„Umówiłam się na randkę w ciemno, ale nie miałam odwagi się pokazać. Bałam się, że na mój widok facet ucieknie z krzykiem”

Redakcja poleca

REKLAMA