„Marzyłam, by dłonie chłopaka przyjaciółki błądziły po moim ciele. W końcu dziewczyna nie ściana, da się przesunąć”

smutna kobieta fot. Getty Images, Buena Vista Images
„Czułam, jak zaraz pęknie mi serce. To była ta chwila, kiedy straciłam nadzieje na to, że kiedyś los połączy mnie z Wojtkiem. W najgłębszych zakamarkach duszy tliła się ciągle nadzieja, że ich związek się rozpadnie, a ja w końcu będę mogła z nim być”.
/ 18.02.2024 22:00
smutna kobieta fot. Getty Images, Buena Vista Images

Z dnia na dzień Wojtek stawał się dla mnie coraz bardziej atrakcyjny. Musiałam zniknąć, żeby nie zrobić czegoś, co mogłoby sprawić, że żałowałabym tego przez całe życie.

Obydwie się w nim zakochałyśmy

To wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. Pewnego dnia Aśka zdecydowała się na wypad na Mazury z kilkoma znajomymi ze studiów. Kiedy wróciła, była szczęśliwa i zakochana. Nie przestawała mówić o Wojtku, którego spotkała podczas tego wyjazdu. Była przekonana, że są dla siebie stworzeni. Problem w tym, że kiedy ja go poznałam, od razu poczułam, że on jest stworzony... tylko dla mnie.

– To jest Justyna, moja najbliższa przyjaciółka – przedstawiła mnie Asia Wojtkowi, kiedy spotkaliśmy się na kawie. – A to jest mój Miś – dodała z miłością, całując przystojnego, wysokiego blondyna.

– Cześć, fajnie cię poznać – podał mi rękę i wtedy od razu poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej.

„Nie planowałam tego! Przecież nie wolno zakochiwać się w chłopaku swojej najlepszej przyjaciółki. To tylko chwilowe uniesienie, zaraz przeminie” – przekonywałam siebie.

Zdecydowałam od razu, że będę się z nimi spotykać jak najczęściej. Pomyślałam, że jeśli zobaczę jak Asia i Wojtek są razem szczęśliwi, szybko do mnie dotrze, że on jest z nią i tym samym zniknie moje uczucie do niegoNiestety, nic z tego nie wyszło. Wojtek zaczął mi się podobać jeszcze bardziej.

Nie mogłam przecież jej tego powiedzieć!

Zaczęłam się od nich odsuwać. Doszłam do wniosku, że to jest jedyna rzecz, którą mogę zrobić. Ich wspólny widok stał się dla mnie nie do zniesienia.

– Czy ty nie przepadasz za Wojtkiem? – pytała natarczywie Asia.

– Nie, skąd takie pytanie?

– Zauważyłam, że nas unikasz. Czy Wojtek zrobił coś, co cię zirytowało?

– Czuję, że wam tylko przeszkadzam. Trochę jak piąte koło u wozu – starałam się usprawiedliwić. – Lepiej będzie, jak będziemy się spotykać tylko we dwie.

W praktyce Aśce trudno było spotkać się tylko ze mną. A nawet kiedy już się to udało, to i tak opowiadała o Wojtku. Miałam wrażenie, że moje cierpienie nie ma końca. Kiedy skończyłyśmy studia i zaczęłyśmy intensywnie szukać pracy, zyskałam wymówkę. Powtarzałam, że jestem zajęta, że wciąż brakuje mi czasu. I tak nasza relacja stała się mniej intensywna.

Znalazłam zatrudnienie w przedszkolu. Praca była tak absorbująca, że przez pewien czas zapomniałam o mojej miłości życia. Miesiące mijały. Asia dzwoniła coraz rzadziej. Wysyłała mi SMS-y, na które zazwyczaj nie odpowiadałam, a wiadomości na automatycznej sekretarce ignorowałam.

Nie chciałam tego wiedzieć

Kiedyś otrzymałam ofertę od innego dostawcy usług telefonii komórkowej i postanowiłam przejść do innej sieci.

– Czy chce pani zatrzymać swój stary numer telefonu? – zapytała dziewczyna w punkcie obsługi klienta.

Zastanawiałam się przez moment.

– Nie. Wolałabym nowy – odpowiedziałam.

Nie udostępniłam swojego nowego numeru Asi. Ta w końcu przestała próbować się ze mną skontaktować. I tak oboje zniknęli z mojego życia. Niestety tylko w dosłownym sensie. Wojtek nadal był obecny w moim sercu. Pewnego razu na ulicy natknęłam się na Asię. Nie widziałam jej przez ponad dwa lata. Miała ogromny brzuch! Na ten widok aż dostałam zawrotów głowy.

– Siódmy miesiąc – powiedziała, uśmiechając się, widząc moje zdziwienie.

Czułam, jak zaraz pęknie mi serce. To była ta chwila, kiedy straciłam nadzieje na to, że kiedyś los połączy mnie z Wojtkiem. W najgłębszych zakamarkach duszy tliła się ciągle nadzieja, że ich związek się rozpadnie, a ja w końcu będę mogła z nim być. „O czym ty myślisz głupia?!” – karciłam samą siebie w myślach.

– Dobrze się czujesz? – zapytała Asia z troską. – Jesteś taka blada.

– Tak... – odparłam z trudem, starając się wymyślić jakieś usprawiedliwienie, które pozwoliłoby mi jak najszybciej uciec.

Niestety. Byłam w takim szoku, że nie mogłam się skupić.

Rzuciła go kilka lat temu

– Justyna? – usłyszałam. – Pytałam co u ciebie. Nie wyglądasz najlepiej. Zaczekaj moment. Wkrótce mój mąż Darek będzie tutaj. Możemy cię odwieźć do domu. Nadal mieszkasz tam, gdzie dawniej?

– Darek?! – spojrzałam na nią zaskoczona.

– Tak. Wzięliśmy ślub, kiedy tylko się dowiedzieliśmy... – pokazała dumnie brzuch.

– A co się stało z Wojtkiem? – nie rozumiałam, co Asia do mnie mówi.

– Zerwałam z nim tuż po ukończeniu studiów. Nie byliśmy stworzeni dla siebie. On był taki spokojny. Nie pasował do mojego charakteru – wyjaśniła.

– Darek to zupełnie inna sprawa. Prawdziwy wulkan energii! – mrugnęła do mnie. – Co u ciebie? Nie mogłam się do ciebie dodzwonić, chciałam cię zaprosić na mój ślub. A na Facebooku cię oczywiście dalej nie ma! Myślałam, że odwiedzę twoich rodziców, ale jakoś tak się złożyło… Jestem taka zapracowana... Ciąża, przygotowania do wesela...

– Zmieniłam numer telefonu – powiedziałam z trudem.

– To nie mogłaś mi przysłać SMS-a? – odpowiedziała złośliwie, ale szybko się uśmiechnęła. – O! Patrz, to Darek! Kochanie, to jest Justyna. Nie czuje się dobrze. Zawieziemy ją do domu, mieszka blisko.

W trakcie naszej podróży Asia opowiadała, że oczekuje narodzin dziewczynki i zastanawia się, jakie imię dla niej wybrać. Gdy dotarłyśmy pod mój blok, wysiadła ze mną. Trzymała w rękach telefon. A ja myślałam tylko o Wojtku. Może pytał o mnie? Może mnie pamięta? Nie mogę zmarnować tej szansy. Muszę się do niego odezwać.

Musiałam się z nim skontaktować

– No dobrze, to daj mi ten numer. Zadzwonię przed porodem, to napijemy się razem kawy.

Podałam jej numer do siebie.

– Aha i pamiętaj, żeby zadzwonić do Wojtka. Na ten stary numer. Czasem go widuję. Pytał mnie, czy nie wiem przypadkiem, jak się z tobą skontaktować. No to do zobaczenia! – wsiadła do auta i odjechała.

Byłam tak zdenerwowana, że aż zaschło mi w gardle. Miałam wręcz mdłości. Gdy wróciłam do domu, od razu przemyłam twarz zimną wodą. Następnie wypiłam pełną szklankę wody na raz. I usiadłam na kanapie. Wojtek chciał do mnie numer telefonu! Muszę szybko coś zrobić, nie ma czasu do stracenia. Szybko wzięłam telefon i znalazłam numer do niego.

– Cześć? – usłyszałam dobrze mi znaną, ukochaną barwę głosu.

– To ja, Justyna... – sama nie była pewna, co chciałam powiedzieć.

– Justyna? Ale niespodzianka! – krzyknął i w jego głosie dało się wyczuć prawdziwą radość. – O rety! Super, że do mnie dzwonisz. Chciałem się z tobą skontaktować, ale nie wiedziałem jak. Możemy się spotkać? Kiedy będziesz miała chwilę? – zapytał.

– Może od razu? – wyrzuciłam z siebie, zanim zdążyłam się zastanowić.

Potem trochę żałowałam, że nie zastanowiłam się dłużej, ale z drugiej strony, nie chciałam czekać. Musiałam jak najszybciej dowiedzieć się, czemu chciał się ze mną spotkać.

– Dobrze – roześmiał się Wojtek. – Powiedz, gdzie mam przyjść.

Na całe szczęście, zanim dojechał, udało mi się nałożyć makijaż, poprawić fryzurę i się przebrać.

– Mieszkasz tu sama? – zapytał, wchodząc i rozglądając się po mieszkaniu.

– Tak.

– Bardzo zdziwił mnie twój telefon. To w sumie nic pilnego. Chciałem ci tylko powiedzieć, że kiedy widywałem się z Asią, zawsze miałem poczucie, że widuję się nie z tą przyjaciółką. Ale nie wiedziałem, jak to zmienić. I gdy się rozstaliśmy, pomyślałem, że może powinienem cię zaprosić na kawę...

– No to zaproś! – odpowiedziałam.

Byłam już pewna, że warto było czekać – wreszcie spełnią się moje marzenia.

Czytaj także:
„Córka nie chce mnie znać, bo po rozwodzie zapomniałem o niej na kilkanaście lat. Nie docenia, że płacę alimenty”
„Od lat żyjemy z mężem jak brat z siostrą. Po co mi facet, z którym figlowanie przyprawie mnie o mdłości?”
„Nie widziałam się z matką 9 lat, a ona dalej jest toksyczna. Chce zmienić imię mojej córki i wygonić męża”

Redakcja poleca

REKLAMA