„Nie chciałam się wtrącać, ale musiałam interweniować. Córka powinna się dowiedzieć, że jej mąż będzie miał dziecko”

teściowa knuje intrygi fot. Adobe Stock
„Zobaczyłam przypadkiem, że mój zięć kupuje ubranka dziecięce. A przecież Ola nie była w ciąży... To oznaczało jedno - Antek miał romans i dziecko na boku”.
/ 06.05.2024 13:43
teściowa knuje intrygi fot. Adobe Stock

Przecież to oczywiste. Skoro Antek licytuje rzeczy dla niemowlaka, jakiś niemowlak gdzieś musi być. Pewnie mu się przytrafił na boku… No cóż, tak się czasem zdarza. Nawet w najlepszej rodzinie.

Tamtego przedpołudnia jak w każdy piątek odkurzałam cały dom. Korzystając z tego, że zięć poszedł do łazienki, postanowiłam szybko przejechać odkurzaczem także po ich pokoju. Młodzi mieszkali na razie ze mną, bo miałam duże mieszkanie, a ich nie było stać na wynajem. Wiadomo – tak to jest na początku. Przesuwając szczotką pod biurkiem, zauważyłam, że Antek zostawił otwarty laptop. Rzuciłam więc okiem na monitor – ot tak, ze zwykłej ciekawości. Zobaczyłam, że ma akurat otwartą jakąś ofertę zakupową. No i przyznaję, skusiło mnie, żeby zobaczyć, co tym razem chcą kupić.

Oboje z Olą właściwie wszystkie większe sprawunki załatwiali przez internet. A zbliżały się moje imieniny, więc pomyślałam, że to może coś dla mnie… Z ciekawością pochyliłam się nad laptopem, przyjrzałam zdjęciu w opisie oferty. I aż mi dech zaparło z wrażenia! Antek najwyraźniej licytował ubranka dla niemowlęcia: komplet maleńkich śpioszków z kaftanikami. Cały zestaw. Gorąco mi się zrobiło na myśl o tym, co za prezent dzieciaki szykują dla mnie na imieniny.

Wreszcie doczekam się wnusia

Zostanę babcią. Dziwne tylko, że córka nic mi dotąd nie powiedziała. To przecież taka radosna nowina. Cóż, pewnie chcą mi zrobić niespodziankę…

Z uśmiechem na twarzy wyszłam z ich pokoju, bo lepiej, żeby mnie tam Antek nie zastał. Jeszcze by się domyślił, że widziałam te ubranka na laptopie… A skoro to ma być niespodzianka, to niech będzie. Udam, że o niczym nie wiem i że się nawet nie domyślam. Tak zrobię.

Jednak gdy po południu zobaczyłam, jak Ola wyciąga z bagażnika samochodu wielkie siatki z zakupami, nie wytrzymałam. Przecież ona nie powinna teraz dźwigać takich tobołów. Jeszcze coś się dziecku stanie… Wybiegłam na ganek.

– Ja ci pomogę, dziecko – podskoczyłam do niej i porwałam dwie większe siatki. – Przecież to za ciężkie dla ciebie.

– No co ty, mamo – Ola spojrzała na mnie ze zdziwieniem. – To są najzwyklejsze w świecie zakupy, z warzywniaka.

– Właśnie – pokiwałam głową. – Ziemniaki, jabłka, a ty nie powinnaś teraz dźwigać niczego. Wiem, co mówię.

Dlaczego? Czuję się zupełnie dobrze – spojrzała na mnie, jakbym powiedziała coś głupiego. – Ale niech ci będzie, weź to w takim razie do kuchni, a ja zabiorę tapety do małego pokoju. Trafiłam na wyprzedaż, może Antek wreszcie zrobi ten obiecany remont – rzuciła, sięgając po torbę z rolkami.

To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że moje przypuszczenia są słuszne. Jak nic szykują pokój dziecinny. Antek już od roku obiecywał, że wyremontuje mały pokoik, ale się jakoś nie spieszył. A teraz – proszę, jak go przypiliło… Chociaż naprawdę chciałam udawać, że o niczym nie wiem, nie wytrzymałam długo. Kilka dni później, korzystając z tego, że zostałyśmy z Olą same, bo Antek dłubał przy aucie, rozpoczęłam temat.

– Córciu, wiesz, że to dla mnie wielka radość, ale żebym się musiała dowiadywać w taki sposób… – spojrzałam na nią z wyrzutem. – Z komputera? Chyba jednak powinnaś mi była powiedzieć sama...

– Mamo, ale o czym ty mówisz? – przerwała mi Ola, marszcząc brwi. – Czego ty się z komputera dowiedziałaś?

– Jak to czego? – westchnęłam. – Że zostanę babcią. Spodziewasz się dziecka.

– Co takiego? – oczy córki zrobiły się okrągłe ze zdumienia. – Ja żadnego dziecka się nie spodziewam.

– Jak to? Nie jesteś w ciąży? – teraz ja z kolei popatrzyłam na nią ze zdumieniem.

– W takim razie, dlaczego Antek kupuje ciuszki dla niemowlaka?

Oleńkę przez moment jakby zatkało

Gapiła się na mnie w milczeniu, a potem zażądała wyjaśnień. Opowiedziałam jej więc dokładnie o tych śpioszkach i sweterkach, co to je na ich laptopie widziałam. Córka z początku wyglądała tak, jakby mi nie wierzyła, lecz po chwili pognała do ich pokoju. Poszłam więc za nią, w razie jakby potrzebowała duchowego wsparcia. Bo, co tu dużo gadać, jeśli nie ona była w ciąży, to znaczy, że…

Ola otworzyła laptopa, coś tam postukała w klawisze, a potem przez dłuższą chwilę siedziała i wpatrywała się w ten ekran. Nie wyglądała na zadowoloną.

– No, rzeczywiście – powiedziała w końcu. – Antek przelicytował tu masę ubranek dla niemowlęcia, faktycznie jakby chciał zrobić większe zakupy – pokręciła głową. – Ale po co mu to wszystko, nie wiem. Przecież ja nie jestem w ciąży.– stwierdziła, patrząc na mnie bezradnie.

Westchnęłam ciężko. No bo co ja tej biedulce miałam powiedzieć? Że jednak coś tu na rzeczy jest, bo chłop tak bez potrzeby nie robi zakupów dla dziecka, więc jakieś dziecko gdzieś musi być.

– Sama nie wiem, co o tym myśleć – mruknęła Ola. – W co on się wpakował?

– Ano właśnie – przytaknęłam. – Dobrze mówisz, że się wpakował… – powiedziałam to z nieskrywanym współczuciem. – Może mu się co przytrafiło na boku, jak to chłopu nieraz się zdarza.

Córka spojrzała na mnie, jakby nie rozumiejąc, o co chodzi. Dopiero po dłuższej chwili rumieniec oblał jej twarz.

Mamo, naprawdę myślisz, że Antek ma dziecko? – spytała słabym głosem.

– Ja nic nie myślę – wzruszyłam ramionami. – Ale na tym waszym komputerze to chyba wszystko widać jak na dłoni, prawda? A ty się nie martw, dziewczyno – objęłam ją ramieniem – takie rzeczy się zdarzają nawet w najlepszej rodzinie. Pamiętam, jak cioteczny brat mojego ojca…

– Daj spokój, mamo! – krzyknęła Ola. – Nie chcę słuchać żadnych historii!

Po tych słowach wybiegła z pokoju

Usłyszałam trzaśnięcie drzwi, potem stukot jej klapek po schodach: widać zbiegała do garażu. „No to się teraz Antkowi porządnie dostanie” – pomyślałam, bo wiedziałam, jak nerwowa potrafi być moja córka. Poszłam więc do swojego pokoju, żeby przeczekać pierwszą burzę. Niech młodzi sami załatwiają miedzy sobą takie sprawy, ja tam się do nich wtrącać nie będę. Włożyłam na nos okulary, wzięłam książkę do ręki i zagłębiłam się w lekturze. Nie mogłam się jednak skupić. To, co zrobił mój zięć, nie dawało mi spokoju. Kto by się tego po nim spodziewał… Wydawał się przecież taki porządny i taki w Oli zakochany. I co teraz z nimi będzie?

Po dłuższej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Na progu stanęli oboje, córka z mężem. Stali tak przez chwilę bez słowa, przyglądając się mi tylko.

– Coś się stało? – nie bardzo wiedziałam, co powiedzieć, bo jakoś tak głupio się poczułam pod ich spojrzeniami.

– Stało się, i ty, mamo, chyba wiesz co – Ola jakby się uśmiechnęła, ale szybko jej twarz przybrała poważny wyraz.

– Nikt by chyba nie wymyślił gorszej bzdury – Antek pokręcił głową, lecz widać było, że wcale nie jest zły. – Że też mamie od razu takie rzeczy przyszły do głowy.

Przyznam szczerze, zdziwiłam się. Dlaczego oni mają pretensje do mnie? Przecież ja wszystko w dobrej wierze robiłam… A teraz co? Okazuje się, że niby nie miałam racji? Tylko, w takim razie, o co chodzi z tymi ubrankami?!

– Sama widziałam, że niemowlęce rzeczy kupujesz w internecie, a Ola w ciąży nie jest – odparłam z godnością. – Może mi wyjaśnisz, co to miało niby znaczyć?
Antek westchnął, po czym podszedł bliżej, usiadł na kanapie i powiedział:

– Bo widzi mama… Mój kolega ma firmę importującą dziecięcą odzież. I sprzedaje to wszystko w sklepie internetowym, a ja mu tylko podbijam ceny. – Jest taka niepisana zasada, że jak ktoś pierwszy zlicytuje, to potem jest większe zainteresowanie aukcją i można drożej coś sprzedać – dodała szybko Ola.

Nic z tego wszystkiego nie rozumiałam. Nie znałam się przecież na tym zupełnie.

– To znaczy, że nie masz nigdzie żadnego dziecka? – wolałam się upewnić.

– Na razie nie mam! – roześmiał się zięć. – Ale zamierzam mieć. Z Olą. I na pewno mamę o tym fakcie powiadomimy!

Ewa, 66 lat

Czytaj także:
„Mąż udawał chorego, by spędzić majówkę z kochanką. Dowody zdrady znalazłam pod łóżkiem w sypialni”
„Córka brała od nas kasę, a znajomym kłamała, że nie żyjemy. Było jej wstyd, że jesteśmy ze wsi”
„Dowód na zdradę męża znalazłam w jego szufladzie ze skarpetkami. Drań myślał, że w ogóle tam nie zaglądam”

Redakcja poleca

REKLAMA