Jestem ze wsi i wstydzę się tego. Zawsze chciałam mieszkać w mieście, mieć dużo pieniędzy, chodzić do kina i drogich restauracji. Gdy mówię ludziom, skąd pochodzę, i że mój ojciec ma gospodarstwo rolne, zaczynają się głupie żarty. I choć nie są one jakoś bardzo złośliwe, to robi mi się przykro. Jestem ładną dziewczyną, a do tego niegłupią, i mogłabym żyć innym, światowym życiem. Mogłabym jeździć drogimi samochodami, mieszkać w apartamencie.
Uważam, że bym pasowała
Przynajmniej tak uważałam do niedawna. Radka poznałam na dyskotece. Czasem jeździłyśmy z koleżanką do klubu w mieście nieopodal naszej wsi. Nocowałyśmy wtedy u jej brata, bo on dostał się na studia i mieszkał na stancji. Zawsze bawiłyśmy się świetnie i wracam do domu rozanielona. Te światła, te drinki, ci chłopcy w garniturach, modnych koszulkach… Nie było porównania z naszymi wioskowymi imprezami. Tam tylko disco polo i wielkie pijaństwo. Radek od razu mi się spodobał, kiedy go tylko zobaczyłam. Miał na sobie spodnie od garnituru, a na górze białą obcisłą koszulkę. Wyglądał bosko, bo był bardzo umięśniony. Niektóre dziewczyny nie lubią takich siłaczy, ale ja bardzo. Zresztą, widziałam, jak patrzą na niego inni. Z przestrachem i rezerwą. Pomyślałam sobie, że gdybym była z takim facetem, to już nikt nie śmiałby się z mojego pochodzenia.
No i moje marzenie się ziściło. Radek podszedł do mnie tuż przed dwunastą i zaproponował mi drinka. Zgodziłam się, po czym poszliśmy do baru.
– Często tu przychodzisz? – zapytał, taksując mnie wzrokiem od góry do dołu.
– Nie za często. Muszę spać u brata koleżanki. A wiesz, jak jest. On ma swoje życie. Studenckie… – zaśmiałam się.
– Studia są dla frajerów – stwierdził Radek z powagą. – Kto chce naprawdę żyć, musi łapać życie garściami – zacisnął pięści i zobaczyłam, jak ogromne są jego dłonie.
Miał poranione kostki.
– A to co? – spytałam.
– Ślady po frajerach! – zaśmiał się donośnie i zabrał mnie na parkiet.
Nie tańczył może jakoś wspaniale, ale wszyscy i tak się w nas gapili. Chyba z zazdrością. Pamiętam, że byłam wniebowzięta. Pierwszy raz znalazłam się w centrum uwagi. Od razu poczułam, że ten wielki jak góra facet jest dla mnie wręcz stworzony. I dzięki niemu odmieni się moje życie. W końcu Radek przycisnął mnie do siebie i pocałował, a ja się wcale nie opierałam. Pragnęłam tego pocałunku z całego serca!
Tak właśnie zaczęła się nasza znajomość
Tamtego wieczoru odwiózł mnie pod sam dom, na wieś, a nie do brata koleżanki. Jechaliśmy jego dużym, czarnym bmw, a ja myślałam tylko o tym, że spełnia się moje marzenie o życiu w luksusie. Po drodze snuliśmy opowieści. To znaczy, ja nie za bardzo miałam o czym mówić, ale jego życie było bardzo ciekawe. Wychował się w domu dziecka, gdzie, jak twierdził, nauczyli go radzić sobie z przeciwnościami losu. Skończył zawodówkę, ale nie pracował w zawodzie. Założył z kolegą lombard, no i ten biznes wypalił. Dziś miał już trzy dobrze prosperujące lombardy.
– A co z kolegą? – spytałem.
– Odpadł. Za miękki był! – zaśmiał się.
– A to niebezpieczna praca?
– Jak chcesz dobrze zarobić, to tak.
Zajechaliśmy pod dom i wysiedliśmy. Poprosił mnie o numer telefonu, który, oczywiście, mu dałam. Powiedział, że zadzwoni w tygodniu, to się umówimy na randkę. Pocałował mnie na pożegnanie i złapał za tyłek. Trochę się zawstydziłam – w końcu staliśmy pod moim domem, ale był taki pewny siebie, że nie mogłam się postawić. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie rodzice. Scenę pożegnania zobaczyła moja matka i się wściekła. Jeszcze w nocy urządziła mi awanturę. Krzyczała, że zachowuję się jak jakaś lafirynda, w ogóle się nie szanuję, i jak w ogóle mogę wsiadać do auta z pierwszym lepszym gachem z dyskoteki?!
– A co by było, gdyby cię zawiózł do lasu i porwał?! – darła się. – No co?
– Przygoda! – odparłam bezczelnie.
Nazajutrz wszystko się uspokoiło. Mama nie powiedziała ojcu, co widziała, bo nie chciała go denerwować. Zawsze tak robiła, żeby był spokój. Niedziela minęła nam jak każda. Kościół, obiad, trochę pracy przy gospodarce, bo zawsze jest coś do roboty. Potem przyszedł poniedziałek, a po nim wtorek i środa. Radek cały czas nie dzwonił, a ja wychodziłam już z siebie. Wyżywałam się nawet na rodzinie. Aż w końcu wyświetlił mi się na telefonie nieznany numer. Radek zadzwonił o północy. Był chyba lekko wcięty, ale nie przeszkadzało mi to.
– Co tam, mała, śpisz? – tak mnie zagadnął i tak już do mnie mówił zawsze.
„Mała”. Nawet mi się to podobało, bo, rzeczywiście, czułam się przy nim bardzo malutka. Nie tylko rozmiarami, także życiowymi osiągnięciami. Restauracja, do której mnie zabrał, była wspaniała. Jak zresztą wszystko, co mi pokazywał. Poza jego znajomymi. Nie spodobali mi się ani trochę. Prości chłopcy, którzy popisywali się ordynarnymi komplementami. „Aleś se dupcię wyhaczył, Radziu”, „Mama pani też taka śliczna? To może ja bym mamę…?”, „Nie wiadomo, z czego ta twoja najładniejsza, czy z gęby, czy z balonów”.
Znosiłam ich, bo Radek ich lubił. Stali się częścią mojego życia, tak jak i on. Czułam się jak w bajce.
Wszystko układało się idealnie
Nie pamiętam, żeby moje życie kiedykolwiek było tak kolorowe i interesujące. Prawie codziennie robiliśmy coś fajnego, prawie codziennie nocowałam u niego w mieszkaniu w mieście. A seks? No cóż… Tutaj miałam pewne zastrzeżenia, ale przecież to nie jest najważniejsze. Umówmy się – ja też jakaś wielce doświadczona nie byłam. A najbardziej podobało mi się to, że ciągle kupował mi różne fantastyczne prezenty. A to nową komórkę, a to tablet, a to biżuterię. No i mnóstwo bielizny. I to takiej, którą musiałam zostawiać u niego, bo gdyby zobaczyli ją rodzice, toby mnie zabili. Choć i tak łatwo nie było. O moim nowym chłopaku dowiedział się w końcu tata. Nie mogłam tego przed nim ukryć, bo Radek często przyjeżdżał po mnie pod dom. A że lubił słuchać w samochodzie głośnej muzyki, nie dało się go nie zauważyć. Zresztą tej jego wielkiej fury także…
Tata od razu wściekł się na Radka. Pewnie miał trochę racji, bo on od razu zaczął do niego mówić na „ty”. Tłumaczyłam mu, że tak nie wypada, ale uparł się. On nie będzie nikomu „panował”, bo swój honor ma i też jest dorosłym człowiekiem.
– A jak się twojemu staremu nie podoba, to cię porwę, i wtedy zobaczy! – śmiał się, lecz mnie wcale nie było do śmiechu.
Nie to, żebym się bała, ale mimo wszystko chciałam jakoś dogadać się z rodzicami. Nie udawało się jednak. Tato zaczął mówić o Radku „Gangster”, a ja miałam wrażenie, że chce mi wszystko popsuć. Bo jest po prostu zazdrosny o moje szczęście.
– Ty się boisz, że ja stąd wyjadę i życie sobie ułożę poza tą wiochą zabitą dechami! – wykrzyczałam mu kiedyś w twarz.
– O masz! Znalazła się światowa dama! A co, źle ci tutaj? Nie masz gdzie spać, co jeść? Na dyskoteki cię nie puszczamy?
– Ja chcę od życia więcej niż tylko mieć co zjeść i gdzie spać – rzuciłam butnie.
– A niby czego? Chłopaków u nas na wsi i w sąsiednich wsiach nie brakuje.
– Od pługa oderwanych. Też mi coś!
– No tak! Taka światowa, a nie wie, że już nikt za pługiem dzisiaj nie chodzi, wszyscy traktorami jeżdżą – zwrócił się do mamy. – Kryśka, weź wytłumacz tej swojej durnej córce, że gangstera sobie znalazła. Tylko patrzeć, jak ją zacznie tłuc!
Myślałam sobie wtedy, że głupoty opowiadają
Co tam oni mogą wiedzieć, skoro całe życie spędzili w tej malutkiej wiosce? Jak niby mogą rozpoznać, kto jest gangster, a kto po prostu twardy biznesmen?! Tak o sobie mówił Radek. Wierzyłam mu, choć nigdy nie wnikałam w to, jak dokładnie wygląda jego praca, a on się tym nie chwalił. W domu pojawiałam się coraz rzadziej, aż pewnego dnia wprowadziłam się do mojego faceta. I właśnie wtedy zaczęło się między nami psuć. Z każdym dniem zauważałam coraz więcej rzeczy, które mnie niepokoiły. Na przykład porywczość Radka: wcześniej jej nie widziałam. Mój facet nie bił mnie, ale wyrażał się w taki sposób… Czasami odnosiłam wrażenie, że jest podobny do swoich kumpli. Ale to w złości, po kłótni. Bo jak się godziliśmy, znów się przymilał.
Dlaczego się kłóciliśmy? Przede wszystkim dlatego, że nigdy nie wiedziałam, gdzie on jest i co robi. Wychodził rano, jeszcze przed śniadaniem, a wracał późnym wieczorem. Bardzo rzadko wpadał w ciągu dnia, a jeśli już, to przeważnie po to, żeby się ze mną kochać. Dzwonił wcześniej, że jedzie i żebym się szykowała. Nie powiem, na początku mi się to nawet podobało, lecz potem zaczęło mnie razić. Bo co ja jestem klacz rozpłodowa, żeby tu tak na niego czekać? Postanowiłam więc, że też będę sobie wychodzić na miasto. No i wychodziłam, bo zawsze zostawiał mi jakieś pieniądze na zakupy. A że jestem oszczędna, to sobie nawet trochę odłożyłam. Jednego dnia przyjechał jednak do domu bez ostrzeżenia, a mnie nie było. Po powrocie musiałam posprzątać mieszkanie, bo w dzikim szale porozbijał talerze i przewrócił kredens. Potem przepraszał – po prostu nie mógł znieść myśli, że ja mogę z kimś…
Uspokoił się, ale od tego czasu wybuchy zazdrości zdarzały mu się coraz częściej. Coraz częściej też Radek przychodził do domu pijany. Tłumaczył, że wypił dwa drinki na spotkaniu biznesowym. Byłam wtedy bardzo naiwna… Niepokoiły mnie także jego rozmowy telefoniczne. Czasem wychodził z pokoju, żeby porozmawiać na przykład w toalecie. Tłumaczył, że to interesy, ale potem słyszałam, jak rzuca mięsem do słuchawki, jak zieje nienawiścią, jak zastrasza ludzi. Zaczęłam się czuć coraz bardziej niepewnie… Ale na serio wystraszyłam się całkiem niedawno.
Był już wieczór, Radek się kąpał
Ja leżałam w łóżku i czekałam, aż wyjdzie spod prysznica. Włożyłam najbardziej seksowną spośród nocnych koszulek, które mi kupił, i czekałam na niego. W pewnym momencie zakręcił wodę, uchylił drzwi i powiedział:
– Wyjmij mi ręcznik z szuflady.
Wstałam i coś mi się pomyliło, bo zamiast sięgnąć do tej szuflady, w której trzymaliśmy ręczniki, złapałam za uchwyt drugiej. Wysunęłam ją i zamarłam. Na wierzchu, pośród innych rzeczy, leżał… rewolwer! Zatrzasnęłam szufladę i zaczęłam głęboko oddychać. Po chwili coś mnie tknęło i otworzyłam koleją szufladę. Tam z kolei znalazłam 7 nowych telefonów i jakieś zdjęcia. Ledwo rzuciłam na nie okiem, a zrobiło mi się słabo. Pełne były nagich ujęć kobiet, mojego Radka i jego kolegów w wyuzdanych pozach. To było straszne! Szybko odsunęłam je od siebie, ale one ześliznęły się jedno z drugiego i przez to zobaczyłam fotografie jeszcze bardziej przerażające. Takie, które zatrzymały na chwilę moje serce. Na nich też był Radek i jego koledzy.
Opanował mnie strach tak wielki, że natychmiast się opamiętałam. Wtedy dotarło do mnie, jak bardzo nie chcę dziś spać z tym potworem. Zaczęłam w panice szukać jakiejś wymówki. Wyszedł spod prysznica nagi, już gotowy, a mnie treść żołądka podeszła do gardła.
– Coś tak nagle zbladła? Chyba nie dlatego, że cię czeka niezła akcja! – zarechotał.
– Wiesz, jakoś… nie czuję się dobrze… – starałam się, żeby mój głos nie drżał.
– To się zaraz poczujesz – usiadł na łóżku, które zatrzeszczało pod jego ciężarem.
– Nie, naprawdę, Radziu, nie mogę…
Obraził się. Odwrócił do mnie plecami, zaczął kląć pod nosem i sapać. Nie wiedziałam, co mam robić. Czułam się tak, jakbym obudziła się w samym środku piekła. Czy uciekłam? Nie. Od tamtej nocy minęły już dwa miesiące, a ja boję się odejść. Nie mam dokąd pójść, nie chcę narażać rodziny. Musiałabym uciec z kraju, gdzieś na koniec świata, a do tego nie mam odwagi. Staram się więc iść z nim do łóżka jak najrzadziej i jakoś żyć. Tęsknię za wsią, za domem…
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”