„Nie było mnie stać na utrzymanie rodziny i kochanki. Opróżniłem więc konto oszczędnościowe syna i wiem, że mi nie wybaczy”

załamany mężczyzna fot. Adobe Stock, Paolese
„Byłem zdesperowany i wydawało mi się, że zdążę oddać tę kasę, zanim ktokolwiek zauważy. Musiałem zapłacić nie tylko za mieszkanie Ani, ale również za kurs, na który się zapisała, żeby podnieść swoje kwalifikacje. Bez namysłu przelewałem więc kolejne tysiące”.
Listy od Czytelniczek / 16.11.2023 20:30
załamany mężczyzna fot. Adobe Stock, Paolese

Moje życie nie było szczególnie ciekawe, ale miałem wszystko, czego można chcieć. Piękną żonę, która naprawdę mnie kochała, dwójkę wspaniałych, mądrych dzieci i stabilną pracę, którą lubiłem.

Dzięki naszej ciężkiej pracy udało nam się kupić niewielki domek na obrzeżach miasta. Regularnie odkładaliśmy też pieniądze na konta oszczędnościowe naszych dzieci, żeby miały łatwiejszy start w przyszłości. A przy tym wciąż żyliśmy na dobrym poziomie. Niczego nam nie brakowało, nie martwiliśmy się o pieniądze i dwa razy w roku wyjeżdżaliśmy na zagraniczne wakacje. Można więc powiedzieć, że odnieśliśmy sukces.

Nie umiałem się opanować

Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy w mojej firmie pojawiła się Anka. Młoda, ambitna dziewczyna miała u nas odbyć półroczny staż. W związku z tym, że byłem głównym księgowym, szef poprosił mnie, żebym nad nią czuwał. I chyba wziąłem sobie to zadanie aż za bardzo do serca. 

Moja nowa podwładna była bardzo szczera, a przy tym diabelnie inteligentna i co tu dużo kryć, wyjątkowo seksowna. Umiała też doskonale podkreślać swoje wszystkie atuty przy pomocy obcisłych sukienek z dużym dekoltem. Nic dziwnego, że obudziła we mnie uczucia i pragnienia, o których dawno już zapomniałem.

Naprawdę ją polubiłem, a ona dość szybko przestała ukrywać, że jej się podobam. Nasze rozmowy przerodziły się w ciąg dwuznacznych komentarzy, które sprawiały mi ogromną przyjemność. Doszło do tego, że myślałem o Ani niemal cały czas. Mimo że z żoną układało mi się naprawdę świetnie, marzyłem tylko o tym, że poczuć smak ust Anki. Oczywiście, cały czas odrzucałem od siebie te myśli, ale jednocześnie nie umiałem się opanować. Skrycie liczyłem, że moje pragnienia doczekają się jednak spełnienia.

Zwabiła mnie podstępem

Pod koniec swojego stażu Ania zadzwoniła do biura, mówiąc, że jest chora. Jednocześnie poprosiła mnie, żebym odebrał od niej dokumenty, które zabrała kilka dni wcześniej do domu. Choć musiałem nadkładać drogi, to ucieszyłem się, że będę mógł zobaczyć ją poza pracą. Chcąc sprawić jej przyjemność, wstąpiłem też do jej ulubionej knajpki po sushi na wynos. Kiedy dotarłem pod wskazany adres, serce waliło mi jak szalone. Zapukałem niepewnie do drzwi jej mieszkania i usłyszałem zaproszenie, abym wszedł do środka. Wewnątrz panował półmrok, więc niepewnie szedłem przed siebie, aby w końcu trafić do salonu.

Ania zdecydowanie nie wyglądała na chorą. Leżała na sofie w samej bieliźnie. Czarny koronkowy biustonosz pięknie uwydatniał jej piersi, a pasujące do niego majteczki prawie nic nie pozostawiały dla wyobraźni. Byłem w szoku, a jej widok odebrał mi mowę.

– Wejdziesz i w końcu się mną zajmiesz jak należy, czy będziesz tak stał? – odezwała się w końcu Ania.

– Nie wiem, czy powinienem – wydukałem z siebie.

Wtedy Anka wstała, podeszła do mnie i zaczęła mnie całować, ocierając się o mnie swoim cudownie miękkim ciałem. Nie miałem zamiaru oponować. Poddałem się jej całkowicie. I tak właśnie zaczął się mój płomienny romans, który miał mi odebrać wszystko, na czym tak naprawdę powinno mi zależeć.

Kosztowała więcej, niż przypuszczałem

Oszalałem na punkcie Anki. Nie da się tego inaczej opisać. A ona z kolei czerpała z tego związku pełnymi garściami. Jej staż się skończył, więc jednocześnie straciła też główne źródło dochodu. Próbowałem namówić szefa, żeby znalazł dla niej miejsce w naszej firmie, ale niestety nie dał się przekonać, że jest nam niezbędna. W efekcie skończyło się na tym, że opłacałem jej czynsz za mieszkanie oraz wszystkie rachunki. Ona zaś odpłacała mi się pełnymi namiętności chwilami, w których czułem się jak król życia.

Ukrywanie romansu było zaskakująco łatwe. Moją żonę nie dziwiły nadgodziny i wyjazdy służbowe, bo było to coś zupełnie normalnego. Jednocześnie wciąż spędzałem tyle samo czasu z rodziną, poświęcając każdą wolną chwilę mojej 10-letniej córce i nastoletniemu synowi. Wszystko układało się doskonale, aż do momentu, w którym moja żona straciła pracę. Uznała, że to dobry moment, żeby zrobić sobie kilka miesięcy przerwy, bo i tak myślała o zmianie branży. W jej mniemaniu moja pensja i nasze wspólne oszczędności powinny przecież zupełnie nam wystarczyć. Nie mogła wiedzieć, że mam już jedną utrzymankę.

Nie chciała pracować

– Ania, chyba już nie będę mógł ci pomagać finansowo. Moja żona straciła pracę i przez jakiś czas utrzymywanie rodziny spadnie całkowicie na mnie – zacząłem niełatwą rozmowę z kochanką, gdy leżeliśmy w łóżku.

– Co? Jak to? Przecież to nie moja wina, że twoja żona jest leniwa –  zezłościła się.

– Nie jest leniwa, po prostu zastanawia się nad zmianą branży i uznała, że to dobry moment – broniłem Iwony.

– W porządku. Jak chcesz mnie zostawić na pastwę losu, to nie ma problemu. Jakoś sobie poradzę – Anka wstała obrażona i zaczęła się ubierać.

– Przestań, nic nie mówiłem o tym, że chcę cię zostawić. Może po prostu spróbujemy znaleźć ci pracę, żebyś stanęła na nogi – próbowałem ją uspokoić.

– A co ty myślisz, że nie szukam? Widzisz, że nie ma dla mnie satysfakcjonującej pracy? Wszędzie proponują mi jakieś marne grosze – odparła oburzona.

– Na początku może będziesz zarabiać mniej, ale chyba lepsze to, niż nic. Jestem pewien, że jak tylko pokażesz na co cię stać, dostaniesz podwyżkę – tłumaczyłem czule.

– Mam pracować za darmo? Myślisz, że nie zasługuję na coś lepszego? –Anka zaczęła szlochać.

–Nic takiego nie powiedziałem, po prostu... – próbowałem przemówić jej do rozsądku.

– Może masz rację. Powinniśmy się przestać spotykać. Skoro nie mogę na tobie polegać i nie chcesz wspierać mojego rozwoju, to nie ma sensu – Anka na dobre się rozpłakała.

– Nie! Nie chcę cię stracić. No już, nie płacz. Coś wymyślę, jakoś damy sobie radę – szybko ją przytuliłem, przerażony myślą, że chce mnie zostawić.

Mój plan się nie powiódł. Byłem przekonany, że nie mogę przestać utrzymywać Ani. Wiedziałem też, że w końcu zacznie mi brakować pieniędzy, jeśli Iwona faktycznie nie znajdzie od razu nowej pracy. Musiałem coś wymyślić i niestety wpadłem na najgorszy możliwy pomysł.

Okradłem własnego syna

Problemy zaczęły się szybciej, niż się tego spodziewałem. Jakby wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie. Najpierw awaria samochodu, potem pęknięta rura i zalana kuchnia, a na koniec zepsuta pralka. Moje osobiste konto bankowe, z którego opłacałem zobowiązania Ani, zaczynało świecić pustkami. A nie mogłem korzystać ze środków na naszym wspólnym rachunku z Iwoną. Pod koniec miesiąca lista zobowiązań była ogromna, a ja nie wiedziałem skąd wziąć brakujące pieniądze. Wtedy przypomniałem sobie o jeszcze jednym koncie, do którego miałem dostęp.

Nie wiem, co sobie myślałem. Byłem zdesperowany i wydawało mi się, że zdążę oddać tę kasę, zanim ktokolwiek zauważy. Musiałem zapłacić nie tylko za mieszkanie Ani, ale również za kurs, na który się zapisała, żeby podnieść swoje kwalifikacje. Bez namysłu przelewałem więc kolejne tysiące z konta oszczędnościowego syna na swój rachunek. 

Ta sytuacja powtarzała się przez pół roku i nie było widoków na to, że będę miał z czego zwrócić synowi. Mimo wszystko nadal w to brnąłem, aż niemal zupełnie wyczyściłem konto Wojtka. Dopiero wtedy naprawdę się przeraziłem. Po pierwsze nie miałem już za co utrzymywać kochanki, a po drugie pieniądze syna na zagraniczne studia przepadły.

Byłem naiwny

– Nie dam rady już opłacać twoich rachunków kochanie – wyznałem Ani.

– Do niczego się nie nadajesz. Wiedziałam, że trzeba było celować w twojego szefa. No trudno, trzeba się pożegnać – powiedziała już bez emocji moja kochanka.

– Co ty wygadujesz? Przecież ja cię kocham – byłem przerażony.

– Marek, nie utrudniaj mi tego. Zabierz swoje rzeczy i zapomnij o mnie. Było fajnie, ale wszystko musi się kiedyś skończyć – kontynuowała Ania.

Byłem w szoku. Jeszcze próbowałem z nią negocjować, ale była nieugięta. Spłukany kochanek nie był jej już do niczego potrzebny. A ja idiota myślałem, że to prawdziwe uczucie. Długo biłem się z myślami, ale wiedziałem, że nie pozostaje mi nic innego, jak tylko wyznać prawdę Iwonie.

Żona i syn się wściekli

– Jesteś skończonym draniem i do tego idiotą! Wiesz, może jeszcze jakoś bym przebolała, że jesteś zdradziecką świnią... Może bym z tobą została dla dobra rodziny, ale ty okradłeś własnego syna! Czy ty to rozumiesz? On nigdy ci nie wybaczy!

Te słowa, wykrzyczane przez Iwonę podczas naszej rozmowy, doskonale podsumowały moją sytuację. Oczywiście miała rację. To, co zrobiłem naszej rodzinie, było straszne. Gdy Wojtek dowiedział się, dlaczego jego studia w Anglii stoją pod znakiem zapytania, uderzył mnie w twarz. Pewnie by mnie pobił, gdyby nie Iwona, która wytłumaczyła mu, że nie jestem tego wart.

Wyprowadziłem się 3 miesiące temu i od tego czasu nie mam kontaktu ani z moją żoną, ani z dziećmi. Nikt nie chce ze mną rozmawiać i mam przeczucie, że długo się to nie zmieni. Cena za mój wybryk jest bardzo wysoka i wyjątkowo bolesna. Muszę jednak zapłacić za swoją głupotę.

Marek, 45 lat

Czytaj także: „Nasza gosposia zamiast pucować dom, podrywała ojca. Cwaniara chciała za wszelką cenę zająć miejsce mamy”
 „Mąż wyrzucił córkę z domu, bo znalazł test ciążowy. Nie wiedział, że to ja pod sercem noszę owoc zdrady”
„Mam dość bycia żoną centusia, który wylicza mi każdy grosz. W nocy wyznaje mi miłość, a za dnia podlicza paragony”

 

Redakcja poleca

REKLAMA