„Narzeczony naciskał na ślub, a potem zostawił mnie przed ołtarzem. Wszystkim wmówił, że zaręczyny to tylko mój wymysł”

Smutna panna młoda fot. Getty Images, Wavebreakmedia Ltd
„Moje życie było wypełnione po brzegi radością i gorączkowymi przygotowaniami do ślubu. Dlatego nawet nie dostrzegłam, że mój narzeczony zaczął się ode mnie odsuwać. Telefony i wiadomości od niego stały się coraz rzadsze i krótsze”.
/ 17.04.2024 11:15
Smutna panna młoda fot. Getty Images, Wavebreakmedia Ltd

Po raz pierwszy spotkaliśmy się na imprezie w kantynie dla żołnierzy, na którą wybrałam się w towarzystwie siostry i szwagra. Kiedy mnie zapraszali, powiedzieli, że mogę przyjść z osobą towarzyszącą, ale ja – choć miałam już 18 lat – nadal nie miałam chłopaka. Przyszłam więc sama.

Niemal całą imprezę przegadałam, siedząc przy stoliku. W pewnym momencie, zmęczona i trochę zdołowana, uznałam, że potrzebuję się przewietrzyć. Opuściłam lokal, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Przy ścianie, w ciemnym zaułku, rozmawiało paru facetów. Pochłonięci dyskusją nie zauważyli mnie, ale ja od razu wyhaczyłam wśród nich interesującego szatyna. Kiedy przechodziłam obok, posłał mi promienny uśmiech i bezczelnie mrugnął. Ale miał tupet! Zaczerwieniłam się, kompletnie zbita z tropu. Początkowo miałam ochotę czmychnąć z imprezki po cichu, ale opanowałam się. Zrobiłam wdech i wróciłam do środka. Zanim zdążyłam sięgnąć po szklankę, przystojniak już stał obok mnie.

Właśnie na kogoś takiego czekałam

– Mogę panią prosić do tego tańca? – zagadnął, schylając się w moją stronę.

Uderzyła mnie mieszanina woni jego skóry i drogich perfum. Zakręciło mi się w głowie z wrażenia.

– Jasne, z przyjemnością – odparłam.

W trakcie rozmowy dowiedziałam się, że mój partner ma na imię Darek i jest pilotem. Niedawno skończył szkołę oficerską i przyjechał do naszego miasta testować samoloty. Był o 6 lat starszy ode mnie. Już nie uważałam go za bezczelnego, a raczej za dojrzałego i rozsądnego faceta. Poza tym zasypywał mnie pięknymi komplementami. Spodobały mu się moje włosy, oczy, śmiech, a nawet to, jak tańczyłam – a muszę przyznać, że w tej kwestii nie byłam żadną ekspertką.

Od tamtego czasu zaczęliśmy się widywać. Choć dopiero co osiągnęłam pełnoletniość, pod względem emocjonalnym wciąż byłam niedoświadczoną dziewczyną. Marzyłam o idealnym partnerze rodem z bajek, inteligentnym i rozważnym, który poprowadzi mnie bezpiecznie przez życiową drogę. I mimo że Darka prawie wcale nie znałam, od pierwszej chwili wywarł na mnie wrażenie właśnie takiego chłopaka. Na każdą randkę przynosił bukiet kwiatów. Był delikatny i troskliwy. Kiedy moja mama i siostra go poznały, nie kryły swojego zachwytu nad nim.

– Spójrz tylko, jak on na ciebie patrzy! – powtarzały, a mnie rozpierała duma.

Darek organizował za mnie każdy aspekt życia, co bardzo mi pasowało. Ojciec opuścił naszą rodzinę, gdy skończyłam 8 lat. Stworzył nową, a o nas zapomniał – dlatego potrzebowałam kogoś, kto się o mnie zatroszczy i poprowadzi przez dorosłe życie.

– Skarbie, nie ma potrzeby, byś pracowała. Wystarczy, że będziesz dbać o dom i nasze dzieciaki – mówił, tuląc mnie mocno, a ja wiedziałam, że to faktycznie będzie dla mnie najlepsze rozwiązanie.

Darek wybierał mi ubrania, kosmetyki, a nawet koleżanki.

– Ta Jolka to chyba nie najlepsza znajoma dla ciebie, nie warto się nią przejmować – tak wypowiadał się na temat mojej sąsiadki.

– Wiesz, faktycznie nie grzeszy inteligencją, ale to porządna dziewczyna – stanęłam w jej obronie.

– I co z tego, że porządna? Przecież to pusta lala. Słuchaj, lada moment dostanę awans. Zależy mi na tym, aby moja przyszła żona nie kumplowała się z byle kim.

Kiedy usłyszałam słowo „żona”, byłam gotowa rzucić w kąt nie tylko przyjaźń z Jolą, ale również całą swoją przeszłość. Mój przyszły małżonek oczarował wszystkich moich bliskich. Był niezwykle otwarty i dowcipny. Chętnie pił alkohol, więc z radością uczestniczył we wszelkich familijnych imprezach, nigdy nie odmawiając ani kielicha z wujostwem, ani tańca z ciociami. A ja nie posiadałam się z radości, że trafił mi się taki cudowny facet.

– Ciągle tylko Darek i Darek! – chichotały moje przyjaciółki. – Prosisz go o zgodę nawet na wyjście z nami do kina.

– No tak wygląda miłość – tłumaczyłam. – Najwyraźniej nie wiecie, jak to jest.

Pewnego przyjemnego, letniego wieczora zadał mi to ważne pytanie. Gdy skończyliśmy jeść, mama zaserwowała deser i zaparzyła kawę. Darek wyszedł, tłumacząc się pilnym wezwaniem do pracy. Zjawił się z powrotem po godzinie. Ubrany odświętnie, trzymając w rękach kwiaty dla mnie i mamy oraz małe czerwone pudełko. Uklęknął tuż przede mną, popatrzył mi w oczy i poprosił, żebym została jego żoną. Rozpierała mnie radość, gdy zakładał mi pierścionek zaręczynowy na palec!

– No to kiedy zamierzacie się pobrać? – zapytała wzruszona mama, ocierając łzy.

– Sądzę, że trzy miesiące to wystarczający czas, żeby wszystko zorganizować. Zgadzasz się, skarbie? – Darek popatrzył na mnie, a ja ledwo powstrzymałam się przed radosnym podskokiem.

– Jasne, że tak! Od jutrzejszego poranka ruszamy z przygotowaniami! – odpowiedziałam entuzjastycznie.

Ten wieczór był pełen euforii, planów i snucia marzeń. Kolejnego dnia pochwaliłam się pierścionkiem przed przyjaciółkami.

– Darek to twój nałóg, ale widać, że jest w tobie zakochany po uszy – skomentowała Agata.

Byłam zachwycona

Ruszyliśmy z przygotowaniami. Mój przyszły mąż miał masę obowiązków na głowie, więc wzięłam na siebie całą organizację ślubu i wesela. Biegałam po sklepach w poszukiwaniu idealnej białej sukni i odpowiedniego garnituru dla niego, przeglądałam oferty sal weselnych, marząc o naszej wystawnej imprezie. Nie mogłam się też doczekać, żeby wreszcie poznać jego bliskich. Ale na miesiąc przed wielkim dniem Darek oznajmił, że przenoszą go do innej jednostki.

– Tuż po weselu zmieniamy miejsce zamieszkania – zakomunikował. – Taki los żony faceta w mundurze.

Ta wiadomość nie wprawiła mnie w zachwyt, jednak nie pozostało mi nic innego niż pogodzić się z losem. Od tego momentu on krążył pomiędzy bazami wojskowymi, podczas gdy ja biegałam od salonu ślubnego, poprzez kościół, aż po lokal na wesele. Pochłonięta gorączkowymi przygotowaniami nie dostrzegłam, że telefony i wiadomości od niego stają się coraz rzadsze, a na wszelkie pytania odnośnie ślubu reaguje lakonicznymi odpowiedziami. W końcu, na tydzień przed wielkim dniem, gdy pojawił się na przepustce, niespodziewanie rzucił pytanie:

– Musimy tak pędzić na złamanie karku?

– O czym ty mówisz? – początkowo nie załapałam, o co mu chodzi.

– No wiesz, z tym całym ślubem, życiem razem pod jednym dachem...

– Skarbie, ja też mam tremę – parsknęłam śmiechem, zdając sobie sprawę, że tym razem to ja muszę wlać w niego trochę otuchy. – Dam sobie radę ze wszystkimi przeciwnościami, bo cię uwielbiam. Nie zawracaj sobie tym głowy – rzuciłam i wpiłam się w jego usta.

Już wtedy mogłam coś podejrzewać

Kolejnego dnia wyjechał z miasta. Planował pojawić się z powrotem w piątkowy wieczór, tuż przed ślubem, jednak nie dotarł na miejsce. Całą noc spędziłam przy telefonie, próbując go odnaleźć w nowej jednostce, bo jego komórka pozostawała głucha jak pień.

– Znowu pani dzwoni – westchnął dyżurny, słysząc mnie po raz setny. – Przykro mi, ale go tu nie ma, pojechał w odwiedziny do bliskich, wróci w poniedziałek.

Przyszło mi do głowy, że naturalnie pojechał do mnie i jest w trasie. W sobotni poranek traciłam zmysły. Oczami wyobraźni widziałam go jako ofiarę wypadku na drodze leżącego gdzieś na poboczu…

Zupełnie nie zwracałam uwagi na przybyłych gości weselnych, którzy zjeżdżali się pod nasz dom. Zamiast tego, zaczęłam wydzwaniać do wszystkich możliwych szpitali, kostnic i komisariatów policji. Dopiero wtedy zorientowałam się, że mój narzeczony nigdy nie podał mi kontaktu do swoich rodziców. Po długich poszukiwaniach, w końcu udało mi się do nich dotrzeć. Telefon odebrała jego mama, która słysząc o planowanej na jutro ceremonii, z wrażenia aż usiadła.

– Jak to możliwe, że nic pani o mnie nie słyszała? – byłam totalnie zaskoczona. – Dziś wychodzę za mąż za Darka. Mam na imię Ela…

Zabrakło mi sił, aby dokończyć. Straciłam przytomność, a kiedy się ocknęłam, okazało się, że jestem w karetce, nafaszerowana środkami na uspokojenie. Cały ten najważniejszy dzień w moim życiu zniknął gdzieś we mgle. Nikt nie mógł uwierzyć, że ten czarujący, troskliwy Darek potraktował mnie w taki sposób. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu, ale jednocześnie pragnęłam dowiedzieć się, co się właściwie stało. Sięgnęłam więc ponownie po telefon i wykręciłam numer do jego matki.

– Chyba pani postradała zmysły! Ubzdurała sobie pani to wszystko – zaczęła na mnie wrzeszczeć. – Rozmawiałam z Darkiem. Wszystko mi opowiedział. Że pani go prześladowała, wymyśliła sobie jakieś zaślubiny, zaręczyny... Niech nam pani da nam święty spokój! Jak można tak męczyć chłopaka! Czy pani wie, że on spotyka się z dziewczyną, którą kocha?!

– No tak, bo chodzi o mnie – odparłam opanowanym tonem.

– Kłamstwo! Od pół roku jest z Lilianą – wrzasnęła i cisnęła słuchawką.

Nadal nie potrafię tego pojąć

Ja natomiast zesztywniałam, trzymając słuchawkę w ręku. „O co chodzi? Kim jest Liliana? Jakie pół roku? O czym ona gada?”. Mój świat legł w gruzach. Darek już nigdy się do mnie nie odezwał. Wysłał jedynie list adresowany do mojej mamy, w którym surowo zabronił mi czy jej kontaktować się z nim oraz go niepokoić. Przez dwanaście miesięcy brałam leki na depresję. Porzuciłam naukę, straciłam ochotę na wychodzenie z domu i pokazywanie się innym.

Miałam wrażenie, że wszyscy nabijają się ze mnie. Z obłąkanej, która przepadła w miłości. Jednak najbardziej bolesna była świadomość, że Darek tak mnie oszukiwał, okłamywał do samego końca, a następnie zostawił – bez jednego słowa wyjaśnienia, niczym rzecz, która mu się znudziła. Bez zwykłego „wybacz”. Nigdy tego nie zrozumiem.

Czytaj także:
„Przyjaciółka ukradła mi faceta. Chciałam zemsty, ale byłam w szoku, gdy moje złorzeczenia same się spełniły”
„Przez pieniądze męża koleżanka zrobiła się próżna. Gadała tylko o kasie i czuła się lepsza od innych”
„Udawałam, że mam kasę, aby poderwać bogatego faceta. Wyznałam mu prawdę, ale biednej mnie nie chciał”

Redakcja poleca

REKLAMA