Napisz do Uli...

 Napisz do Uli...
Są sprawy, w których nikt nie doradzi nam lepiej niż inna, doświadczona kobieta. Ula Zubczyńska czeka na list właśnie od Ciebie.
/ 08.06.2019 21:47
 Napisz do Uli...

Ludzie mnie wykorzystują
Może uznasz, Ulu, że zawracam ci głowę, ale to, co chcę napisać, jest dla mnie dużym problemem. Jestem otwartą, zawsze uśmiechniętą osobą, ogromną optymistką, gotową pomagać ludziom, jeśli tego potrzebują. Ale coraz częściej czuję się wykorzystywana. Przykłady z ostatniego tygodnia: koleżanka w pracy wcisnęła mi swoją robotę (bo ty się na tym znasz), na imieninach bratowej to ja się uwijałam wśród gości (bo jestem taka szybka), znów pożyczyłam bratu ostatnie pieniądze. Jak to zmienić?     
Agata, e-mail,

To proste – zacząć mówić „nie”. Asertywność, czyli sztuka wyrażania własnych potrzeb i zakreślania granic, do których mogą się posunąć ludzie w stosunku do Ciebie, to umiejętność, której można się nauczyć. Ludzie mają tendencję do wykorzystywania osób dobrych, wrażliwych, otwartych na innych i niepewnych swojej wartości. Zapewne czujesz się winna, gdy odmawiasz komuś jego prośbie, bo może pomyśli o Tobie źle albo się obrazi lub będzie mu przykro. Następnym razem, gdy ktoś Cię o coś poprosi, najpierw się chwilę zastanów, czy chcesz mu pomóc. Jeśli nie – powiedz wyraźnie „NIE”. Od tego zacznij zdanie np. „Nie, tym razem nie mogę pożyczyć ci pieniędzy”. I koniec. Nie tłumacz się dlaczego, nie ciągnij tematu. I myśl o sobie dobrze. Najlepiej codziennie rano przed lustrem powiedz sobie: „Jestem dobra, ale do czasu. Mam prawo myśleć inaczej niż inni, mieć swoje potrzeby, swoje zdanie. Mam takie prawo”.


Kłócę się z przyjaciółką
Znamy się już pięć lat. Jesteśmy przyjaciółkami, lecz nie zawsze umiemy się dogadać, zazwyczaj się kłócimy. Są to głupie i małe sprzeczki. Najczęściej zaczynam ja, ponieważ jestem zazdrosna. Na przykład o to, że ona pójdzie z inną osobą na zakupy lub na basen, wkurza mnie to. Myślę, że robię źle, ale ktoś mi musi to wreszcie uświadomić…                     
Joanna z Ostrowca Świętokrzyskiego   

Tak więc Ci uświadamiam – robisz źle. Przyjaciółka nie jest Twoją własnością i może przyjaźnić się też z innymi osobami. Zapewne boisz się ją stracić, ale nie tędy droga. Nie na tym polega przyjaźń, by przebywać ze sobą non stop. Wręcz przeciwnie, to, co wyczyniasz, to prosta droga do zerwania przyjaźni, bo i święty by takiego osaczania nie wytrzymał. Skoro przyjaciółka mimo to trwa przy Tobie już pięć lat, to znaczy, że jesteś dla niej bardzo ważną osobą – uświadom to sobie wreszcie i przestań ją zadręczać zazdrością.


On mnie zdradza, mam tego dość
Jestem żoną kierowcy TIR-a. Od jakiegoś czasu mamy poważne problemy  uczuciowe. Niedawno okazało się, że po raz kolejny próbował znaleźć sobie nową „panią” do życia we dwoje. Mamy 2-letnią córeczkę, którą chciałabym wychować w pełnej rodzinie, ale boję się, że nie dam rady. On za każdym razem obiecuje, że skończy z flirtami i zdradami, i robi swoje. Czy dać mu kolejną szansę
Grażyna, e mail

Zdrada to najboleśniejsze w związku zdarzenie. Uderza w poczucie wartości i godności osoby zdradzanej, a także w podwaliny związku. Burzy bezpieczny świat i wzajemne zaufanie, które tak trudno potem odbudować. Właśnie dlatego poradziłam tu niedawno czytelniczce, by jednorazowym wyskokiem nie chwaliła się mężowi. Ale u Ciebie sytuacja jest inna. Ty wiesz o zdradach i flirtach męża, on się do nich przyznaje i kaja, że to ostatni raz. Wygląda jednak na to, że jest nałogowcem i specjalnie się Twoimi uczuciami nie przejmuje. Bo i dlaczego miałby to robić? Przecież wie, że zawsze przyjmiesz go z powrotem. Musisz tę jego pewność wystawić na próbę. Przede wszystkim przeprowadź zasadniczą rozmowę. Wydaje mi się, że właśnie szczerych rozmów najbardziej w waszym małżeństwie brakuje. Powiedz mu o swoich odczuciach, oczekiwaniach, o tym jak bardzo Cię jego zdrady bolą. Ale też wsłuchaj się w to, co ma do powiedzenia. Zagroź, że jeśli sytuacja się powtórzy, odejdziesz. Nie graj przy tym roli cierpiętnicy, tylko kobiety świadomej tego co robi i zdecydowanej. I taka właśnie bądź.



Czy poświęcić się dzieciom?
Droga Ulu, postanowiłam do Ciebie napisać, bo mam problem, z którym nie mogę sobie poradzić. Sama wychowuję dwójkę dzieci 10 i 12 lat, mąż odszedł od nas sześć lat temu. Pogodziłam się z tym i jakoś dawaliśmy sobie radę. W tym roku poznałam kogoś – miłego, sympatycznego i czułego mężczyznę, ale dużo młodszego ode mnie, bo aż o 10 lat. Jemu nie przeszkadzało, że mam dzieci. Raptem po tylu latach zjawia się mój eksmąż i chce do nas wrócić, w każdym razie bardzo się stara. Dzieci są zadowolone, a zwłaszcza starszy syn. Nie wiem, co mam robić. Dla moich synów poświęciłabym się i pozwoliła, aby mąż wrócił, ale ja sama na pewno nie będę szczęśliwa. Męczę się z tym bardzo, chcę, żeby dzieci były szczęśliwe i nie miały do mnie żadnych pretensji. Wiem, że tamten mężczyzna kocha mnie, a ja czuję się przy nim bezpieczna. Chociaż niektórzy potępiają mnie za to, że zadaję się z takim młodym, ale jakie to ma znaczenie, jeżeli jest nam ze sobą dobrze. Proszę powiedz mi, czy ja robię coś złego i czy mam się poświęcić dzieciom. Pozdrawiam.
Joanna z Białegostoku


Co jest złego w tym, że dwoje dorosłych ludzi się kocha? Nie, nie robisz nic złego i różnica wieku między Tobą i Twoim mężczyzną nie ma tu nic do rzeczy (chyba że jest on osobą niepełnoletnią, bo nie piszesz, ile macie lat – zakładam, że nie). Ludzie w takich sytuacjach lubią sobie pogadać, no i niech sobie gadają. Druga kwestia to Twój były mąż. Zastanawia mnie, dlaczego nagle po sześciu latach zaczyna mu na Tobie zależeć właśnie wtedy, gdy u Twojego boku pojawia się mężczyzna. Pies ogrodnika? Przez całe te sześć lat nie odzywał się? A czy interesował się swoimi synami? Czy płacił na nich alimenty? Czy wspomagał Cię w wychowawczych kłopotach?  Na pewno pozytywne jest to, że nawiązał kontakt z dziećmi. Może obudziły się w nim wyrzuty sumienia, może przeszedł metamorfozę, może coś mu w tym życiu bez Ciebie nie wyszło. Nieważne. Ważna jest ta zadzierzgnięta więź między synami i ojcem i powinnaś sprzyjać jej podtrzymywaniu. Okazuj synom, jak bardzo się z tego powodu cieszysz, nie utrudniaj kontaktów z ojcem. Ale żeby zaraz poświęcać się? Na razie pozwól toczyć się sprawom swoim biegiem. Bywa, że czas rozstrzyga za nas takie dylematy. Jeśli przyjdzie Ci podjąć decyzję, słuchaj głosu swojej intuicji, biorąc pod uwagę to,  co napisałam. Wysyłam Ci kwiaty!

Redakcja poleca

REKLAMA