„Nakryłam męża przyjaciółki. Ten palant zdradził ją, bo woli kobiety z dużym biustem, a Łucja choruje na raka piersi...”

Kobieta, która odkryła zdradę fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Zobaczyłam męża mojej przyjaciółki w sytuacji absolutnie jednoznacznej! Siedział w swoim aucie, a na jego kolanach, oparta plecami o kierownicę, podskakiwała młoda panienka. Zabawiali się – co do tego nie miałam wątpliwości”
/ 26.07.2021 14:13
Kobieta, która odkryła zdradę fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Zamroczyło mnie; sprawdziłam tablice rejestracyjne, żeby mieć pewność, że to jego samochód.

Zaparkował w samym rogu podziemnego parkingu, ale i tak widziałam wyraźnie naklejkę na tylnej szybie: to był mały aniołek w srebrnej sukience. Pamiętam, że moja przyjaciółka sama go tam umieściła, „Żeby bronił i osłaniał Maćka”. Tak mówiła.

Poczułam się tym osobiście zdradzona

Są razem od liceum. Do tego nieszczęścia, jakie ich spotkało, byli najpiękniejszą, najszczęśliwszą
i najradośniejszą parą pod słońcem. Odkąd Łucja choruje, już nie są ani radośni, ani szczęśliwi.

To Maciek wyczuł guzek w jej piersi. Śmiała się, że przesadza, nie ma się czym przejmować, jest przed miesiączką, więc cały organizm wariuje, lecz on nie dał się zbyć. Prawie ją zaciągnął do lekarza i pilnował, żeby szybko zrobiła niezbędne badania.

Po histopatologii operacja odbyła się prawie natychmiast. Łucja przeszła obustronną mastektomię, potem dwumiesięczną radioterapię. Reagowała na nią bardzo źle, wymagała ciągłej, starannej opieki.

Maciek wtedy bardzo się sprawdził. Dbał o wszystko. On smarował jej naświetlane miejsca specjalnymi oliwkami i płynami, kupił  łagodzący puder, szukał najdelikatniejszej bielizny osobistej i pościelowej, dbał o dietę Łucji, pilnował regularnych godzin posiłków gotowanych na parze, z właściwym bilansem witamin i minerałów. Wmuszał w nią niegazowaną wodę mineralną, bo się dowiedział, że to dla Łucji zdrowe i konieczne. Podziwialiśmy go! Nie poddawał się złym myślom, nie pozwalał Łucji na rozpacz.

Gdyby nie on, byłoby trudno utrzymać ją w pionie, bo ona ma naturę depresyjną i łatwo wpada w dołki. Kiedyś powiedziała, że gdyby nie Maciek, skończyłaby z sobą… Słyszała to także mama Łucji i odtąd zięć stał się jej oczkiem w głowie. Bohaterem.

– Ja wiem, że to wygląda, jakbym na niego zwalała cały ciężar, ale trochę tak jest – mówiła szczerze. – Mnie ta choroba córki całkowicie rozwala psychicznie! Tylko bym płakała, a przy Łucji przecież nie można się rozklejać. Kochany Maciek! Bierze na siebie również moje żale… Nie wiem, skąd on ma tyle siły?

Ja również widziałam w Maćku chodzący ideał. Był wzorem faceta. Chwaliłam go wszędzie
i wobec wszystkich.
Oczy bym wydrapała, gdyby ktoś przy mnie źle o nim gadał, tym bardziej że sama nie mam szczęścia w miłości, nie ufam facetom. Tyle razy się sparzyłam, że dmucham na zimne, ale Maciek był wspaniały.

Tym większy szok przeżyłam na tym parkingu, kiedy pomnik Maćka leciał w błoto i rozbijał się w drzazgi o śliski asfalt.

„A to drań! – pomyślałam oburzona. – Udaje kochającego mężusia, a jest zwyczajnym łachudrą zdradzającym chorą żonę… Ciekawe, od kiedy się tak szlaja!”.

Moja wściekłość była tym większa, im bardziej przypominałam sobie laurki, jakie mu wystawiałam.

Czułam się osobiście zdradzona, jakby i mnie Maciek oszukał. Im bardziej się komuś wierzy, tym bardziej boli kłamstwo, a ja przecież wierzyłam Maćkowi bez zastrzeżeń, uważając go za dobrego i porządnego mężczyznę.

– Zwykły fiut i palant! – zdecydowałam. – Mam go na widelcu i dam draniowi popalić!

Zaglądałam do Łucji dwa, trzy razy w tygodniu. Opowiadałam, co u naszych znajomych, oglądałyśmy telewizję, trochę plotkowałyśmy, ale głównie Łucja leżała na kanapie i drzemała. Masowałam jej stopy, lubiła to. Twierdziła, że się lepiej czuje po takim masażu.

Miała złe przeczucia. Twierdziła, że na pewno coś zostało w węzłach chłonnych, że niepotrzebnie się nacierpiała, bo i tak wszystko na nic. Strasznie się bała kontrolnych badań, bez przerwy szperała w necie, szukając informacji o swojej chorobie i czytając historie kobiet, które przeszły to samo.

– Wiesz, nie wszystkim się udało – mówiła. – Ja zawsze byłam pechowa, czemu ma być inaczej?

Po takich godzinach z nią też czułam się podle. Nie znajdowałam słów i sposobów, żeby ją pocieszyć i uspokoić. Dopiero gdy wracał Maciek, jakby się w niej zapalało światło. Ożywiała się, uśmiechała, zapewniała, że jest lepiej…

Postanowiłam specjalnie tak wycyrklować z czasem, żeby spotkać Maćka przed ich domem. Wracał z pracy punktualnie, więc nie było problemu… Podjechał na parking i już miał wysiadać, kiedy zapukałam w szybę.

– Co jest? – zapytał. – Coś się dzieje z Łucją?

Był wyraźnie zaniepokojony. Pomyślałam, że niezły z niego aktor!

– Z Łucją, ale nie to, co myślisz – odpowiedziałam. – Nic złego. O ciebie chodzi…

– To szybko mów, bo ona nie lubi, jak się spóźniam.

– Niech będzie szybko. Kto jej powie: ty czy ja?

– O czym?

– Że ją ordynarnie zdradzasz. Widziałam cię. Żadne wykręty nie pomogą! – ostrzegłam.

– Kto mówi, że się chcę wykręcać? – mruknął. – Ja cię też widziałem. Gapiłaś się jak na telewizor. Pojęcia nie miałem, że taka z ciebie podglądaczka!

Co za cham! Jak mógł mi to powiedzieć!

– Jeszcze sobie kpiny robisz?! – zezłościłam się. – No wiesz? To naprawdę bezczelność!

Wysiadł z auta, kliknął zamkiem, potem się odwrócił w moją stronę i spokojnie wycedził:

– Bezczelna to ty jesteś! Jakim prawem się wtrącasz w nasze życie? Co o nas wiesz? Za kogo ty się w ogóle się uważasz?

– Jestem przyjaciółką Łucji! – oświadczyłam dumnie.
– Tak? Uważasz się za przyjaciółkę, bo popłakałaś przy jej łóżku? Zrobiłaś jej pedikiur i przyniosłaś perukę do przymierzenia?

– No, wiesz… – zaczęłam

– Wiem. Byłaś przy niej w najgorszych chwilach? Trzymałaś jej głowę, kiedy rzygała całe godziny, zmieniałaś pościel po biegunce? Nie byłaś, nie zmieniałaś, bo jesteś na to zbyt wrażliwa! Twierdziłaś, że nie wiesz, jak się masz zachować, serce ci pęka z żalu, brakuje ci tchu, żeby z nią rozmawiać, łzy ci same lecą. Tak było?

– Tak było. Co w tym złego?

– A to, że gadałaś i myślałaś tylko o sobie. Ona była przyczyną twojego smutku, przez nią nie mogłaś spać i rano szłaś nieprzytomna do pracy. Przez nią byłaś przygnębiona i musiałaś brać pigułki na uspokojenie, zanim do niej przyszłaś. To twoje słowa!

– Pytam: co w tym złego?

– Jezu, kobieto, jesteś głupia czy tylko nieczuła? – zapytał. – Nic nie kumasz?

– Nie.

– To szkoda czasu na rozmowy.

– Masz się przyznać, że ją okłamujesz, bo inaczej…

– Ty to zrobisz? Droga wolna.

Otworzył przede mną drzwi do klatki schodowej, ale stałam, więc mnie odsunął i sam wszedł do środka.

Jeszcze się na chwilę odwrócił i twardo powiedział:

– Ja też muszę mieć jakieś wspomagacze. Inaczej nie pociągnę, tak jestem skonstruowany. Łucja się wstydzi i boi seksu, każe mi czekać, więc czekam i nic nie mówię. Muszę mieć siłę konia pociągowego, żeby dać ze wszystkim radę, tym bardziej że nikt mi nie pomaga. Nawet jej mamusia też okazała się za delikatna na chorobę córki, ale ona przynajmniej nie wydziwia i nie podgląda, co robię, kiedy jestem sam.

– Znalazłeś wymówkę – zaczęłam, ale znów mi przerwał:

– Nie będę ciebie słuchał i z niczego się tłumaczył. Zdradzam Łucję i będę ją zdradzał nadal. Podoba mi się seks z innymi dziewczynami. Sprawia mi przyjemność, wycisza, rozluźnia…Podobają mi się laski z dużym, pełnym biustem. Kocham takie piersi. Moja żona już ich nie ma.

– To nie jej wina!

– Moja też nie! To w ogóle nie jest niczyja wina. Ale jest, jak jest!

– Nie boisz się, że to się wyda? Jak nie ja, to ktoś inny jej powie, w końcu wpadniesz!

– Żyję tym, co dzisiaj i teraz. Nie obchodzi mnie przyszłość. Będzie, co ma być!

Wbiegał na górę po trzy stopnie, wyraźnie śpieszył się do Łucji, lecz jeszcze na półpietrze się na chwilę zatrzymał, wychylił przez poręcz i zawołał:

– Nie idziesz? Zabrakło ci odwagi? Już nie jesteś taka pewna swego? Czemu?

Potem usłyszałam trzaśnięcie drzwi i głos Łucji:

– Boże, nareszcie! Co tak późno? Bałam się, że coś ci się stało!

A ona tak na niego czekała, biedulka…

„No i co teraz? Mam iść na górę i rozwalić ten ich kruchy spokój? – pomyślałam. – W imię czego? Ale jeśli będę milczała, to jakbym brała udział w tym oszukiwaniu mojej przyjaciółki! Kiedyś na pewno się dowie, że jej ukochany mąż ma kochanki, i zapyta, dlaczego nic jej nie powiedziałam, skoro wiedziałam od początku. Co wtedy odpowiem?”.

Czytaj także:
„Nienawidziłam mojej teściowej. Stale mnie obrażała, oceniała i pouczała, ale dla swoich synowych byłam taka sama"
„Byłam zakochana. To ja padłam na kolana przed Marcinem, żeby mu się oświadczyć. To on wybrał suknię ślubną”
„Gdy mój mąż miał drugi zawał, wszyscy mówili że biznes upadnie. A czy kobieta nie umie prowadzić firmy budowlanej?!”

Redakcja poleca

REKLAMA