Każdy dzień przynosił mi nowe zmagania ze zdrowiem. Problemy z sercem, zmęczenie, ból – wszystko to było codziennością. Ale najgorsze, co przyszło wraz ze starością, to utrata zaufania do własnych dzieci. Zawsze sądziłem, że wychowałem ich dobrze, że będą szanować siebie nawzajem i naszą rodzinę. Przez lata prowadziłem własny biznes, który przynosił nam godziwe zyski. Udało mi się zgromadzić majątek, który chciałem zostawić swoim dzieciom, aby zapewnić im stabilność. Ale zamiast wsparcia w moich ostatnich latach, dzieci zaczęły naciskać, bym podzielił majątek, póki jeszcze żyję.
Każdy czegoś ode mnie chciał
Był to jeden z tych dni, kiedy siedziałem w swoim fotelu w salonie, patrząc przez okno na ogród, który pielęgnowałem przez lata. Katarzyna weszła do pokoju jako pierwsza, szybko dołączył do niej Tomasz. Natalia przyglądała się z rogu, nie mówiąc wiele, ale jej obecność była wyczuwalna.
– Tato – zaczęła Katarzyna, jak zawsze bezpośrednia – wiesz, że rozwijam swoją firmę. Potrzebuję kapitału, żeby iść do przodu. To przecież dla dobra naszej rodziny. Może powinieneś rozważyć podział majątku teraz, zanim stanie się za późno.
Nie odpowiedziałem od razu, ale już wiedziałem, że to początek czegoś, czego nie chciałem usłyszeć. Tomasz, jak zawsze bardziej impulsywny, dorzucił:
– Ojciec, ja naprawdę potrzebuję pieniędzy. Wiesz, że inwestycje nie poszły zgodnie z planem. Jeśli nie dostanę swojej części teraz, wszystko stracę!
Spojrzałem na nich oboje, starając się zapanować nad rosnącym gniewem. Natalia siedziała cicho, jak zawsze. Może nie potrzebowała tych pieniędzy tak jak oni, ale wiedziałem, że i ona czuła presję.
– Nie teraz – odpowiedziałem stanowczo. – Jeszcze żyję i nie zamierzam dzielić majątku, póki mogę nad nim czuwać. To nie jest właściwy czas.
Liczyły się tylko moje pieniądze
Czułem się osaczony. Każdego dnia wracali z nowymi argumentami, przekonywali mnie, że podział majątku jest konieczny, że to dla ich dobra. Katarzyna mówiła o inwestycjach, Tomasz naciskał coraz bardziej zdesperowany. Natalia, choć milczała, coraz częściej towarzyszyła im w tych rozmowach, a jej spojrzenia zdradzały, że nie chce być pominięta.
W końcu, mimo oporu, zgodziłem się na wstępny podział. Podpisałem dokumenty, które miały każdemu z nich dać część majątku, ale zastrzegłem, że większość kontroluję ja. To była dla mnie kluczowa decyzja – chciałem, by mieli wsparcie, ale nie chciałem całkowicie oddać im kontroli nad firmą i majątkiem. Jednak czułem, że to nie wystarczy, że walka dopiero się zacznie.
Podpisanie dokumentów nie przyniosło spokoju. Wprost przeciwnie – napięcie między moimi dziećmi tylko się nasiliło. Katarzyna zaczęła mówić coraz głośniej, że to ona powinna otrzymać więcej, bo przez lata wspierała mnie w prowadzeniu firmy. Tomasz nie zamierzał jej ustępować, podkreślając, że jego problemy finansowe są równie ważne i zasługuje na więcej, by móc je rozwiązać. A Natalia? Natalia stała się bardziej zacięta. Nie była już cichą obserwatorką, jak wcześniej. Teraz walczyła o swoje prawa.
– Zawsze byłam tą, która pomagała tacie – mówiła Katarzyna z irytacją podczas jednej z naszych rozmów. – To ja zasługuję na większą część, a nie ktoś, kto ledwo przejmuje się firmą.
– A ja? – wtrącił Tomasz z oskarżycielskim tonem. – Mam zostać z niczym, bo ty zawsze byłaś ulubienicą tatusia? To nie jest sprawiedliwe!
Natalia w końcu się odezwała, jej głos był chłodny i zdecydowany:
– Nigdy nie prosiłam o ten majątek, ale nie zamierzam teraz siedzieć cicho, kiedy wszyscy walczą o swoje. Każdy powinien dostać to, co mu się należy.
Byłem zszokowany, widząc, jak szybko rodzeństwo zaczęło się kłócić. Zamiast wspólnie pracować nad przyszłością, zaczęli walczyć między sobą. Moje obawy stawały się rzeczywistością.
Jej chciwość nie znała granic
Kilka tygodni po wstępnym podziale zauważyłem coś dziwnego w swoich dokumentach. Przeglądając papiery, które trzymałem w sejfie, natrafiłem na podpisane akty własności. Coś w nich się nie zgadzało – jeden z dokumentów miał mój podpis, ale był to podpis podrobiony. Ktoś próbował uzyskać więcej niż uzgodniliśmy. Zrozumiałem, że któreś z moich dzieci mnie oszukało.
Zwołałem ich wszystkich. Gdy siedzieliśmy przy stole, atmosfera była napięta.
– Kto z was to zrobił? – zapytałem, trzymając w dłoniach sfałszowane dokumenty. – Kto miał czelność podrobić mój podpis i ukraść więcej, niż mu się należało?
Katarzyna była oburzona.
– Nigdy bym tego nie zrobiła – odpowiedziała. – Zawsze postępowałam uczciwie!
Tomasz był bardziej nerwowy, próbując odwrócić uwagę.
– To jakiś absurd – powiedział, drapiąc się po karku. – Nie wiem, o czym mówisz... Ale ktoś tutaj nie gra fair.
Natalia, jak zawsze, milczała. Jednak tym razem jej milczenie było inne. Patrzyła w podłogę, jakby wiedziała coś, czego nie chcieliśmy usłyszeć. Po dalszych rozmowach prawda w końcu wyszła na jaw. To Natalia, ta cicha i niezaangażowana, podrobiła dokumenty. Chciała uzyskać większy udział w majątku, czuła się zepchnięta na bok przez lata. Zrozumiałem, że presja, którą wywarli na mnie Katarzyna i Tomasz, obudziła w niej gniew i chęć zemsty. Byłem zdruzgotany.
– Jak mogłaś? – zapytałem, patrząc na nią z rozczarowaniem. – Zawsze myślałem, że nie byłabyś zdolna do takich rzeczy... Ale zrobiłaś to. Zdradziłaś własną rodzinę.
Natalia miała łzy w oczach.
– Zawsze czułam się zepchnięta na margines, tato – wyszeptała. – Nigdy nie byłam ważna. Kaśka i Tomek zawsze byli na pierwszym planie, a ja... musiałam walczyć o siebie.
– Tym bardziej nie powinnaś była tego robić – odpowiedziałem zimno. – Zamiast szukać zemsty, mogłaś po prostu porozmawiać. Teraz wszystko jest zniszczone.
Rodzina, która kiedyś była razem, teraz była podzielona chciwość i walkę o majątek. Chociaż chciałem chronić swoje dzieci przed zgubnym wpływem pieniędzy, ostatecznie musiałem patrzeć, jak moja rodzina rozpada się na kawałki. Katarzyna i Tomasz, mimo że nie byli bez winy, odwrócili się od Natalii. Jej desperacja zniszczyła więzi, które mogły zostać uratowane. A ja, stary i osamotniony, zrozumiałem, że walka o pieniądze zniszczyła to, co było dla mnie najważniejsze – rodzinę.
Roman, 72 lata
Czytaj także:
„Koleżanka żony zdradziła jej sekret na wieczną młodość. Na obiad zamiast schabowego mam strąki i liście”
„Mimo że jestem grubo po czterdziestce, moje serce nie jest obojętne na krzywdę. Postanowiłem dać synowi nauczkę”
„Mam 30 lat i jeszcze nikt nie skradł mojego wianuszka. Chcę być namiętną kochanką, ale jakoś brakuje mi chętnych”